Panowie.
W tym wątku zabierałem kilkukrotnie głos, a mam wrażenie, że dalej większość nie wie o czym mówię.
Ja piszę o pasji, o dziecięcym entuzjazmie, o radości czerpanej z pobytu nad wodą, z magii wieczornego ogniska,
poranka czy zmierzchu nad wodą.
Mówię o zachowaniu istoty wędkarstwa, tej iskry która sprawiała że je pokochaliśmy.
O tym by współczesna "sprzętomania" nie zamazała tego obrazu.
By setki wędzisk do wszystkiego, pudełeczek i sitek które "koniecznie" musimy mieć, nie były ważniejsze od prawdziwej wiedzy,
znajomości rybich zachowań i zwyczajów, kontaktu z przyrodą.
Wy tutaj o jakiś podziałach na lepiej zarabiających, lub gorzej.
O tym że usiłujemy udowadniać, że kiedyś, kiedy brakowało wszystkiego na pułkach było lepiej.
A teraz jest prawdziwa wolność i ogromny wybór.
Pisałem wyraźnie. Wielkim wędkarzem może być i starszy człowiek, często zwany "dziadkiem" ze swoją sfatygowaną wędką,
jak i "nowoczesny" obładowany sprzętem, w markowych ciuchach.
Tu liczy się i ma liczyć się pasja, wiedza i miłość do wędkowania.
Chociażby ostatnio zwróciłem uwagę na film Lucia i występującego tam Pana Staszka.
Czy nie podobało mi się, że człowiek, który zapewne z niejednego wędkarskiego pieca chleb jadł, teraz stosuje nowoczesne techniki i metody, przynęty ? Broń Boże.
Właśnie to w nim podziwiałem, jak przełożył posiadaną już wiedzę i był gotów podjąć "nowe wyzwania".
Ale było widać, że wie co robi, i po co to robi.
Nie dla wyglądu, nie dla "fejmu" w internecie.
Źle gdy dla kogoś wędkowanie to jest "szpan" , bo musi dobrze wyglądać nad wodą, czy na You - Tube.
Wiedzy natomiast brak, sprzętu i jego zalet i tak nie wykorzysta, bo nie wie naprawdę po co go ma.
Ale ważne, że fajnie , "profesjonalnie" wygląda. No bo teraz wszyscy mają.
Chodziło mi i jak myślę autorowi filmu o przerost formy nad treścią.
Na co gościu wbija się w spodniobuty, skoro i tak w nich nie brodzi, bo na danych miejscówkach nie ma zupełnie takiej potrzeby.
Ale przecież kupił - "takie ładne, amerykańskie "

Chłopaczek dostaje echosondę, ale nie wie jak zinterpretować wykresy, obraz.
Nie wie w ogóle co widzi i gdzie szuka.
To tak jakby "karpiarz" używał łódki do wywożenia zestawów, a zbiornik jest malutki, śmiało można łowić z rzutu.
No ale "prawdziwy karpiarz" musi mieć i używać łódki zanętowej.
Firmy wciskają nam wiele rzeczy mówiąc : to musisz mieć, bez tego nie złowisz ryby życia.
Nie będziesz łowcą okazów.
No bo teraz "wszyscy" chcą łowić okazy - karpie, amury, sumy, wielkie liny i leszcze.
Każdy " musi " pochwalić się na fejsie, instagramie, You - Tubie czy forum, wielkimi rybami.
Ile osób celowo teraz łowi kiełbie, jelce ( nie na żywca ) inne niewielkie ryby, tylko dla samej przyjemności, frajdy z łowienia.
Kiedyś cieszyły nas każde ryby ( kiedy łowiliśmy jako dzieciaki - każda ryba, każdy nowy gatunek ), a teraz często jesteśmy zawiedzeni.
No bo teraz, bez choć 3 kilowego karpia wstyd się pokazać

A chodzi o radość, a nie zawód - bo nie złowiłem okazu, nie mam czym się pochwalić przed kolegami, czy w internecie.
Nie ma nic złego w radości z złowionego okazu, ani z nowej wędki, czy sprzętu.
Ale jeśli czegoś używasz, stosujesz to dlatego że wiesz co robisz ( wiadomo, że każdy kiedyś się uczy, ale nie o tym mowa ), a nie dlatego że tak wypada, że tak jest w modzie, a w sklepie powiedzieli że "mus to mieć"
