To, że jakieś psy stwarzają zagrożenie, może być tylko i wyłącznie winą ludzi. Pies jest zwierzęciem udomowionym i to, że któryś biega na wolności i terroryzuje ludzi, jest winą właściciela, który zwierze porzucił lub traktował nieodpowiednio. Co za tym idzie, nie można za to karać psów i to jeszcze w tak okrutny sposób.
Gdy mieszkałem jeszcze z rodzicami, sąsiedzi mieli owczarka niemieckiego, sąsiad zmarł i agresywny pies został pod opieką drobnej kobiety w średnim wieku. Nie można było wyjść na podwórko, gdy ona tego psa wyprowadzała, bo jak zwierzę ruszyło w jakimś kierunku, to powstawał psi zaprzęg - kobietka nie potrafiła utrzymać psa. Inni sąsiedzi zgłaszali problem do administracji osiedla, na policję - nic się rzekomo nie dało zrobić. W końcu jakaś zaradna, mądra głowa rozrzuciła po podwórku kawałki zatrutego mięsa. Jeden z takich kawałków zjadł mój niegroźny, zawsze wyprowadzany na smyczy jamnik, prawdopodobnie podczas spaceru z młodszym bratem. Sprawa rozrzuconej trutki wyszła na jaw dopiero po wizycie u weterynarza, gdy już było za późno - pies się strasznie męczył i trzeba było go uśpić, w sylwestrowy poranek.
Na tego typu działania nie ma usprawiedliwienia. Dodam jeszcze, że agresywny owczarek nie został otruty, właścicielka sama pozbyła się psa parę miesięcy później.