Autor Wątek: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie  (Przeczytany 10618 razy)

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #30 dnia: 24.09.2017, 21:02 »
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.

Genialnie są te Twoje diagnozy, gratuluję.

W takim razie wytłumacz mi, proszę, kto wrzucał do mojego ogródka zatrute mięso, które miało zabić naszego psa? Szczęśliwie przeżył, jednak trzy dni były dla niego straszne. Ułatwiam: pies w ogóle nie szczeka (psy tej rasy mają gdzieś banalne szczekanie), nie gryzie - raczej liże, dziecko może mu wyjąć jedzenie z paszczy. Kto mógł to robić? Jakiś zwyrodnialec? Może nie chodziło o psa, co?

Dobra, bo wnerwia mnie ta cała dyskusja. Samosądy mogą uskuteczniać zwierzęta, nie ludzie. Są inne, cywilizowane metody na walkę z bezprawiem, jednak skazywanie zwierząt na opisane cierpienie to skurwysyństwo, na które nie ma usprawiedliwienia. Zwyrodnialec, który tak robi, dobrze wie, że naraża na straszną śmierć nie tylko bezpańskie, groźne psy, ale też te przypadkowo uwolnione ze smyczy, zbiegłe z zagrody, zagubione.

Widziałeś kiedyś oczy kogoś, kto po trzech dniach poszukiwań odnajduje zaginionego psa? Psa, który się błąkał zagubiony, zrozpaczony i głodny? Kto ma zadbać o jego los? Odpowiednie służby czy mściciele z boczkiem i kotwicami? No tak, przecież gdyby psy nie uciekały, toby nie zżerały śmiertelnych kąsków...
Jacek

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #31 dnia: 25.09.2017, 08:22 »
Kolego możemy się oburzać, możemy wyznaczać surowe kary ale tacy przestępcy są nie do wykrycia więc podałem rozwiązanie praktyczne aby ich uniknąć - no bo chyba o to nam wszystkim chodzi. Wchodzę z założenia, że lepiej komuś uniemożliwić popełnienie przestępstwa niż ułatwiać. Twój przypadek jest zupełnie inny - myślę, że powinieneś się zastanowić komu mogłeś się narazić albo ktoś z domowników. Chociaż zawsze istnieje możliwość, że to przypadek - szedł jakiś cymbał i wrzucił gdzie psa zobaczył. I znowu powtarzam, że ja nic nie sugeruję tylko próbuję zrozumieć mechanizm, a gdy zrozumiemy mechanizm to można usunąć przyczynę patologi - a wówczas zniknie jej skutek. Tak więc nie czepiaj się już proszę.

PS: A tak przy okazji mi się skojarzyło i lekko zmartwiło, że łowienie okoni to często gęsto takie rzucanie mięsa z haczykiem. Ileż to ginie tych pięknych ryb, którym wyszarpuje się flaki gdy połkną przynętę za głęboko. Zresztą przy łowieniu pewnych ryb i w metodach celowo przecież to połknięcie się zakłada :(
Tomek

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #32 dnia: 25.09.2017, 09:18 »

Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.

Tego nie wiesz. Poznałem w swoim życiu wielu ludzi, wielu debili i wielu popaprańców. Nic mnie nie zdziwi już. Ktoś taki ewidentnie jest chory psychicznie.


Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.

Od psów wolę dzikie zwierzęta w przyrodzie - taki zając spotkany na polu czy sarna daje mi większą frajdę z obserwacji niż pies. Dlatego psy są mi obojętne - bo to banał przyrodniczy i jako wynalazek ludzki - moim zdaniem mało doskonały. Wilki nie są bowiem tak agresywne w stosunku do nieznajomych ludzi jak psy.
Pilnowanie nic nie da. A prowadzanie w kagańcu łakomego Labradora bylo by zabawne.
Jak pies ma chęć cos chapnąć to chapnie.


Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka


Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #33 dnia: 25.09.2017, 09:19 »
Nie chapnie jeśli byłby szkolony, a właściciel będzie go pilnował. Nie raz widziałem jak na moim osiedlu ktoś nagle szarpał za smycz, bo psiak chciał coś skubnąć. Ilu właścicieli szkoli w Polsce swoje psy? Podobne pytanie odnośnie dzieci - ilu rodziców wychowuje swoje dzieci? I później jest jak jest. Dopiero zobaczycie prawdziwych zwyrodnialców jak pokolenie dzisiejszych sierot (rodzice na emigracji) urośnie.
Tomek

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 854
  • Reputacja: 321
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #34 dnia: 25.09.2017, 09:32 »
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.

Genialnie są te Twoje diagnozy, gratuluję.

W takim razie wytłumacz mi, proszę, kto wrzucał do mojego ogródka zatrute mięso, które miało zabić naszego psa? Szczęśliwie przeżył, jednak trzy dni były dla niego straszne. Ułatwiam: pies w ogóle nie szczeka (psy tej rasy mają gdzieś banalne szczekanie), nie gryzie - raczej liże, dziecko może mu wyjąć jedzenie z paszczy. Kto mógł to robić? Jakiś zwyrodnialec? Może nie chodziło o psa, co?

Dobra, bo wnerwia mnie ta cała dyskusja. Samosądy mogą uskuteczniać zwierzęta, nie ludzie. Są inne, cywilizowane metody na walkę z bezprawiem, jednak skazywanie zwierząt na opisane cierpienie to skurwysyństwo, na które nie ma usprawiedliwienia. Zwyrodnialec, który tak robi, dobrze wie, że naraża na straszną śmierć nie tylko bezpańskie, groźne psy, ale też te przypadkowo uwolnione ze smyczy, zbiegłe z zagrody, zagubione.

Widziałeś kiedyś oczy kogoś, kto po trzech dniach poszukiwań odnajduje zaginionego psa? Psa, który się błąkał zagubiony, zrozpaczony i głodny? Kto ma zadbać o jego los? Odpowiednie służby czy mściciele z boczkiem i kotwicami? No tak, przecież gdyby psy nie uciekały, toby nie zżerały śmiertelnych kąsków...

Jacku! Po co, dlaczego masz psa który nie szczeka i tylko liże ?! :D ;D ;D :P
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #35 dnia: 25.09.2017, 10:32 »
To, że jakieś psy stwarzają zagrożenie, może być tylko i wyłącznie winą ludzi. Pies jest zwierzęciem udomowionym i to, że któryś biega na wolności i terroryzuje ludzi, jest winą właściciela, który zwierze porzucił lub traktował nieodpowiednio. Co za tym idzie, nie można za to karać psów i to jeszcze w tak okrutny sposób.

Gdy mieszkałem jeszcze z rodzicami, sąsiedzi mieli owczarka niemieckiego, sąsiad zmarł i agresywny pies został pod opieką drobnej kobiety w średnim wieku. Nie można było wyjść na podwórko, gdy ona tego psa wyprowadzała, bo jak zwierzę ruszyło w jakimś kierunku, to powstawał psi zaprzęg - kobietka nie potrafiła utrzymać psa. Inni sąsiedzi zgłaszali problem do administracji osiedla, na policję - nic się rzekomo nie dało zrobić. W końcu jakaś zaradna, mądra głowa rozrzuciła po podwórku kawałki zatrutego mięsa. Jeden z takich kawałków zjadł mój niegroźny, zawsze wyprowadzany na smyczy jamnik, prawdopodobnie podczas spaceru z młodszym bratem. Sprawa rozrzuconej trutki wyszła na jaw dopiero po wizycie u weterynarza, gdy już było za późno - pies się strasznie męczył i trzeba było go uśpić, w sylwestrowy poranek.

Na tego typu działania nie ma usprawiedliwienia. Dodam jeszcze, że agresywny owczarek nie został otruty, właścicielka sama pozbyła się psa parę miesięcy później.
Marcin

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #36 dnia: 25.09.2017, 10:44 »
Opiszę może inny przykład znęcania się nad psami - znęcanie się właścicieli.

Kiedyś pilnowałem domu bogatych ludzi, kiedy oni jechali na „rajskie wyspy”, na wakacje zimowe. Mieli pięknego owczarka niemieckiego - sukę, którą żywili tylko i wyłącznie żarciem z puszek kupowanymi w Makro. Pies mimo, że był głodny nie chciał tego jeść. Żal mi się go zrobiło więc podzieliłem się z nim parówkami, bo tak się na mnie gapił i oblizywał. Te - przecież szajsowate żarcie - parówki - on połykał w locie taki był głodny, a przecież te puszki miał w dowolnych ilościach podawane. Ja je tylko otwierałem i później niezjedzone wyrzucałem i od nowa. Młoda, zdrowa suka po paru latach dostała nowotworu chyba wszystkiego, bo całe wnętrzności jej opanował i padła. Wcześniejszy ich pies - innej rasy, również tak żywiony zdechł na to samo również po podobnym czasie. Później kontakt z nimi się urwał więc nie wiem co było z kolejnym. Pytam się czy to nie jest znęcanie się nad zwierzęciem? Mnie to zszokowało, bo oni tak te pieski "kochali".

Inny przykład to pies, który całe życie spędził na balkonie w bloku, aż w końcu odjęło mu nogi i weterynarz musiał go uśpić, bo mu odbyt przestał działać mówiąc wprost. Przecież pies to potomek wilka - on musi cały dzień biegać! To jak odsiadka dożywocia w pierdlu, w izolatce.

O takich formach znęcania to raczej się nie mówi - a są one nie mniej okrutne bo trwają latami.
Tomek

Offline Piker

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 558
  • Reputacja: 183
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #37 dnia: 25.09.2017, 12:17 »
W Warszawie też się pojawiają takie "przysmaki", na szczęście zwykle sprawa taka jest nagłaśniana. Ale wiele, zbyt wiele zwierząt przez to strasznie cierpi. Straszne, że to nie jest pojedyncza, "lokalna sprawa".
A sama dyskusja trochę już za daleko to idzie chyba.. ;D
Jestem zoofilem, bo mój pies czasem poliże mnie po japie? :D
Co mają puszki z Makro do znęcania się? Nie jest to BARF ani karmy wystawowe, ale nie jest też znęcanie... Owszem, ja też się krzywię, jak widzę w Biedrach jak ludzie wózkami wywożą jakieś Puffi czy coś, ale nie łączmy tego z nowotworami, bo nie wiemy co je spowodowało u tej suki.. Są też ludzie co trzymanie psów w bloku uważają za znęcanie. Inni z kolei wypuszczają koty, bo one przecież muszą wychodzić! Ciekawe ilu z nich widzi potem swoje koty na poboczu, rozsmarowane.
Owczarki swoją drogą mają delikatne przewody pokarmowe.
Natomiast usuwanie przyczyn by usunąć patologię tylko brzmi dobrze, nie da się wszystkich okrucieństw tak wyeliminować.

Panowie coś wspominaliście o sterylizacji i edukacji - to najlepsza droga, na szczęście sporo schronisk zaczyna to praktykować jako must be po przyjeździe psa do nich. Osobiście nienawidzę domowego rozmnażania zwierząt, bez rodowodów, bez historii, bez wiedzy zwłaszcza :( a jak ktoś mówi, że "trzeba dopuścić" to mam ochotę mu pięść do ryja dopuścić.
Uzależniony od wędkarstwa

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 070
  • Reputacja: 2243
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #38 dnia: 25.09.2017, 12:28 »
Generalnie kwestię bezpańskich (a często bezpańskich choć pańskich) zwierząt już dawno na zachodzie rozwiązano. To, co dzieje się u nas...
Dla cywilizowanego człowieka to jest czarna Afryka. Jakieś psy włóczące się samopas po ulicach, zasrane chodniki, psy wyjące w bloku całe dnie innym nad głową albo szczekające cały dzień i noc, ku uciesze właścicieli okolicznych posesji. "Żywe dzwonki" na łańcuchu. Kotki co rok rodzące młode, których nikt nie chce... Długo by tak wymieniać.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #39 dnia: 25.09.2017, 12:29 »
Cytuj
Jestem zoofilem, bo mój pies czasem poliże mnie po japie? :D

Ostatnio gdzieś to czytałem - lizanie, całowanie się z psem, jak to w reklamach widzimy - to wedle specjalistów jest zoofilia. Nie ja to wymyśliłem. Zresztą to logiczne - pocałunki z języczkiem to niby co jest? :D Niezależnie od terminologii to ja bym psu nie pozwalał się po gębie lizać, bo przecież pies sobie dupsko i jaja liże, nie mówiąc już że mu z chapy wali czasem jak z szamba.

Cytuj
Co mają puszki z Makro do znęcania się? Nie jest to BARF ani karmy wystawowe, ale nie jest też znęcanie... Owszem, ja też się krzywię, jak widzę w Biedrach jak ludzie wózkami wywożą jakieś Puffi czy coś, ale nie łączmy tego z nowotworami, bo nie wiemy co je spowodowało u tej suki..

Znęcaniem było to, że ten pies głodował przez lata i jadł to gówno na siłę. Czy pies czy człowiek - nowotwory układu pokarmowego biorą się z odżywiania.

Cytuj
Osobiście nienawidzę domowego rozmnażania zwierząt, bez rodowodów, bez historii, bez wiedzy zwłaszcza :( a jak ktoś mówi, że "trzeba dopuścić" to mam ochotę mu pięść do ryja dopuścić.

Słuszna uwaga - tak powstają rozmaite kaleki oraz osobniki o zwichrowanej psychice. Często te psy ludzie sobie wybierają, które są umysłowo pieprznięte i agresywne, bo taki dobrze odstrasza złodziei. Znam babkę, która takiego psa właśnie zostawiła i on jest tak zwichrowany, że nawet jako szczeniak ją gryzł. Mnie też raz dziabnął jak już urósł. Aby było śmieszniej - woziłem jej resztki mięsne aby ich nie wyrzucać tylko dla tego psa. Dawałem mu osobiście aby się zaprzyjaźnić, a ten przy pierwszej lepszej okazji mnie ugryzł. Warczał podczas karmienia do tego. A te z miotu przyjazne albo oddała, albo zakopała żywcem, zresztą nie pierwszy raz. I wyobraźcie sobie, że to suka - czyli teoretycznie powinna być łagodna. Obłęd!

Uruchomił mnie ten temat może za bardzo ale idioci na drogach i psy idiotów to dla mnie jedyne udręki podnoszące ciśnienie w czasie kiedy chcę się odstresować i zrelaksować w plenerze.
I ten relaks gdy ledwo się zacznie, to pryska za sprawą jednego albo drugiego czynnika. Dobija mnie to, że z pewnością nie dożyję istotnej zmiany na lepsze, bo ta zmiana może potrwać ze 100 lat

Tomek

Offline Koczownik

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 42
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Zamość i Roztocze
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #40 dnia: 25.09.2017, 12:35 »
Generalnie kwestię bezpańskich (a często bezpańskich choć pańskich) zwierząt już dawno na zachodzie rozwiązano. To, co dzieje się u nas...
Dla cywilizowanego człowieka to jest czarna Afryka. Jakieś psy włóczące się samopas po ulicach, zasrane chodniki, psy wyjące w bloku całe dnie innym nad głową albo szczekające cały dzień i noc, ku uciesze właścicieli okolicznych posesji. "Żywe dzwonki" na łańcuchu. Kotki co rok rodzące młode, których nikt nie chce... Długo by tak wymieniać.

Oto właśnie chodzi! - i nie widać aby ludziska chcieli z tym zrobić porządek.
Dobrze piszesz - to są psy "pańskie", tylko sobie chodzą gdzie chcą. Jak takiego pogonić to biegnie prosto do posesji właściciela i wówczas dokładnie wiadomo kogo zgłosić na Policję.
Tomek

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Porozrzucane mięso z wbitymi haczykami w Fordonie
« Odpowiedź #41 dnia: 28.09.2017, 07:59 »
Nie chapnie jeśli byłby szkolony, a właściciel będzie go pilnował. Nie raz widziałem jak na moim osiedlu ktoś nagle szarpał za smycz, bo psiak chciał coś skubnąć. Ilu właścicieli szkoli w Polsce swoje psy? Podobne pytanie odnośnie dzieci - ilu rodziców wychowuje swoje dzieci? I później jest jak jest. Dopiero zobaczycie prawdziwych zwyrodnialców jak pokolenie dzisiejszych sierot (rodzice na emigracji) urośnie.
Bez urazy ale widać, że psa nie miałeś.
A swoją drogą prezentowane przez Ciebie podejście sprawia że czasem w Twoich postach widać jakąś niechęć jeśli nie nienawiść do psów.

Psy Cie nie lubią, ciągle ganiają, atakują i gryzą.
Nad tym warto się zastanowić.
Czemu?
Bo żadne zwierze nie atakuje bez powodu.

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka

Mario
Mazovia Fishing Team