Szok. Nie wiedziałem, ze takie rzeczy sprzedają w Polsce. Sum mnie zaskoczył kompletnie... Kolejną dziwną sprawą jest świeżość ryb, po skrzelach można to poznać jak pisał Gienek. Jakim cudem sprzedaja oni takie ryby? Masakra jakaś! Faktycznie- ryba się nie sprzedaje, i po kilku dniach jest już nieswieża... Czyli lepiej w ogóle nic nie kupować skoro lecą w kule, bo można się otruć. Brrrrr, myślałem, że Polska to nie Chińy, gdzie zeżre się wszystko, co biega, pływa, lata lub pełza.
Tak sobie myślałem, że handel rybami słodkowodnymi w marketach możnaby oprotestować jakoś. Byłby to cios dla rybaków, pośrednio dla spółki operującej na Zalewie Zegrzyńskim w danych przypadkach (ZG PZW, OM, i kto tam jeszcze). Jeżeli stowarzyszenie miałoby duże poparcie, stosowny list pozwoliłby na ograniczenie handlu rybami. Markety strasznie dbają o renomę, wątpię aby zbijali kokosy na sprzedaży karasi. A można by usankcjonować jakoś wymiar ryb (tylko 50+) w handlu, lub dbanie o ich świeżość. Mając cos do stracenia (renomę plus klientów jakimi są członkowie stowarzyszenia) duże sieci mogłyby zrezygnować lub ograniczyć zamówienia.