Kiedyś na Przeczycach łowiliśmy z kolegą karpie z wywózki.
Pewien pan stawiał swoją łódź przy naszej bojce i tam zarzucał wędki. Widział, że mieliśmy brania.
Nie był to niemiły człowiek, wręcz przeciwnie. Był jednak ze starej gwardii - chciał sobie złowić karpie do konsumpcji.
Nie miał za wiele brań. Łowisko było dobrze zanęcone kulkami i ryby brały głównie w nocy, kiedy go już tam nie było.
Kiedyś poprosił nas, żebyśmy dali mu kilka naszych kulek, to może wtedy lepiej połowi. Powiedzieliśmy my mu, że mamy bardzo mało i będziemy dziś robić świeże, więc najlepiej jak się zgłosi do nas nazajutrz i wtedy będzie miał już gotowe przesuszone.
Mieliśmy więc czas, żeby przygotować dla niego "specjalne" kulki. Zadipowaliśmy parę kulek w odpowiedniej zalewie. Płyn do mycia naczyń, pasta do zębów, mydło i trochę środka na komary. Kolejnego dnia rano pan dostał parę aromatycznych kulek. Stwierdził, że pachną jakimiś perfumami, a my potwierdziliśmy, że to nasze tajemne aromaty, których dodajemy do miksu. Starszy człowiek nie wyczuł podstępu.
Złowił tego dnia na te kulki 4 karpie.