Nie mam problemu z tym, że ktoś rybę zabiera. Problem mam tylko z tym, że ktoś stosuje metodę, która niesie ze sobą bardzo duże ryzyko "za głębokiego połknięcia" i potem "przeprasza" , że musi zabrać rybę, bo nie szło jej wyjąć 2 kotwic z przysłowiowej dupy. Dodatkowo chwalisz się rybami złowionymi na żywca gdy smacznie spałeś.
Nijak ma się to do sposobu łowienia opisanego przez Fishuntera
Niby nie chcesz kaleczyć i zabierać ryb, a robisz wszystko by ich szanse na przeżycie spotkania z tobą były jak najmniejsze. Dla mnie jest to wędkarska hipokryzja w czystej postaci.
Zanim zrobi się tu wieksza gównoburza proponuję wydzielenie naszej dyskusji do osobnego wątku, Możemy również zakończyć temat i wrócić do opisywania wyników znad wody 
Wędkarstwo nie jest, nie było i nie będzie humanitarne