Podwodne obserwacje - trudne, ale ciekawe początki
- Utworzono
Podwodna kamera którą kupiłem miesiąc temu nie jest cudownym urządzeniem, które pozwala na cudowne nagrania, gdzie ryby mają piękne kolory niczym na rafie koralowej a woda jest czysta i wszystko widać przepięknie. Proza jest jak zwykle inna. Jest szaro, są zakłócenia, trzeba poprawiać wszystko i udoskonalać. Ale - pierwsze koty za płoty!
Dzisiaj po raz pierwszy nie łowiłem tak naprawdę, zajmowałem się ustawieniami kamery no i z zaciekawieniem obserwowałem podwodny świat.
Miejscem gdzie się udałem był Green Park w Reading i tamtejszy zbiornik. Niestety, woda po ostatnich deszczach nie była bardzo przejrzysta i nie mogłem mieć szerokiego pola obserwacji. Tak więc widoczność była słaba.
Rybostan tamtego zbiornika jest mi nieznany, złowiłem tam tylko okonie, płoć i lina. Czyli na pewno te gatunki tam są, jest jeszcze szczupak, podobno leszcz i karp.
Co ciekawe jest tam bardzo dużo drobnicy, nie często spotyka się tyle mniejszych sztuk, nie jest tam łatwo o większe płocie. Więc obserwacje dotyczyły głównie mniejszych okoni i płotek.
Ujęcie zrobione kamerą GoPro4 na rzece Wye, pokazujące masę strzebli potokowych atakujących białe robaki.
Zdjęcie z kamery podwodnej na łowisku w Reading. Widać stado płoci patrolujących swoje stanowisko.
A więc przede wszystkim - ryby są ciekawskie. Wielu wędkarzy ma przeświadczenie, że hałas je płoszy - jednak pomimo umieszczenia kamery na 5-6 metrach od brzegu, i mojej znamiennej obecności, nie zauważyłem, aby się czegoś bały. Pływają głównie przy dnie, zwłaszcza większe sztuki.
Nęciłem mało i często białymi robakami w kolorze czerwonym. Rzucane co chwila, dobrze zwabiały ryby. Pomimo wiatru - plusk od razu był odczuwalny. Ryby odwracały się w stronę źródła hałasu i z zaciekawieniem obserwowały co się dzieje, kilka płynęło w tamtą stronę zobaczyć lub przechwycić przynętę. W momencie kiedy robaki opadły na dno, ryby jakby przestawały się nimi interesować. To mnie zdziwiło, gdyż wydawało mi się, że szybko będą one znikać pożerane! Tak się jednak nie działo… Okonie z zaciekawieniem podpływały, ale nie obserwowałem żadnych ataków! Po jakimś czasie kilka płotek, około 12-15 cm sporadycznie pobierało pojedyncze sztuki. Na filmie widać, że białe się ruszają, dziwi więc brak reakcji ryb. Ale co było sporym zaskoczeniem - to fakt, że poderwanie zestawu z przynęta na haku, wzbudzało od razu zainteresowanie ryb. Tak się działo kilka razy! Ryby wcale nie płoszyły się przy takim podrywie, pod wodą w ogóle nie wygląda to źle, nie widziałem na przykład żyłki (0.14 mm Supplex Drennan), jedynie śruciny i przynętę.
Ciekawski okoń. Ten gatunek często sprawdza dziwne rzeczy - takie jak kamera, przyglądając się z bliska...
Podrywanie zestawu i zainteresowanie ryb opadająca przynętą tłumaczy, dlaczego waggler i łowienie z opadu jest tak skuteczne. Nęcenie mało i często to powoli opadające przynęty, poderwanie zestawu doskonale symuluje ostatnia fazę drogi takiego białego robaka na dno. Dlatego przy łowieniu takich ryb jak płocie, okonie czy karasie lekki spławik wygrywa z gruntem. O wiele trudniej jest skusić rybę na zestaw gruntowy, nie przemieszcza się go tak często, chociaż są wyjątki oczywiście.
Kolejna rzeczą było wprowadzenie chleba tostowego, dokładnie małej kulki, o średnicy około 2 cm. Biały kolor bardzo zaciekawił ryby. Chociaż nie było tutaj 'pracy' (nie był to spreparowany chleb lecz zgnieciony kawałek miąższu) - ryby zaczęły się robić wyraźnie aktywne. Kilka płoci zaczęło dobierać się - szarpiąc kawałki. Od razu inne sztuki były mocniej podekscytowane. Dobrze widoczna tutaj był taktyka stada.
Kolejna ciekawostka to lin, który wpłynął w nęcone miejsce. Pomimo 28 listopada, niskiej temperatury i porannego przymrozku, żerował on w najlepsze! Wcześniej uciekły inne ryby. Lin 'odkurzał' robaki, wzniecał chmury osadu przy tym. Nie połknął kulki chleba, chociaż miał ją w pysku! Najwyraźniej interesowały go tylko robaki w kolorze czerwonym. Odpłynął, i w tym miejscu pojawiło się więcej płoci. Zmącona woda sprawiła, że zaczęły żerować, bardziej interesować się chlebem. To wskazuje, że czują się pewnie w takiej wzburzonej wodzie. Na pewno pracująca zanęta dobrze by tutaj działała.
Kulka z chleba testowego i pojawiający się lin. Co ciekawe zassał ją, ale nie zjadł! Tutaj jeżeli mielibyśmy czuły zestaw wagglerowy, byłoby to pokazane jako branie, które moglibyśmy zaciąć! Jak ważny więc jest czuły zestaw spławikowy!
Co jeszcze zaobserwowałem, to spora liczba madów, którymi nęciłem i które leżały na dnie po dwóch godzinach 'kręcenia'. Tak więc należy dobrze dopasowywać dawki. Lepiej nie przesadzać. Na pewno podrywanie zestawu sprawia, że przynęta na haku wyróżnia się i zostaje zaatakowana, jednak lepiej, aby aby nie było zbyt dużo robaków, pelletów czy innych ziaren na dnie. Chociaż z drugiej strony taki lin zainteresował się nimi, pewnie gdyby było ich mniej - szanse na takie wpłynięcie byłyby mniejsze. Czyli warto dopasować to do pory roku i gatunków, na które się nastawiamy.
Ryba nie żerowała dobrze tego dnia. Niechętnie pobierała przynęty, chociaż sie nimi interesowała. Ani jeden okoń nie zaatakował tego, co na haku, co pokazuje dobrze, że to nie był 'ten' dzień.
Moje pierwsze obserwacje dały mi dużo do myślenia. Przede wszystkim plusk wrzucanych przynęt interesuje ryby, to dlatego łowienie z opadu i nęcenie mało i często są tak skuteczne. Kolejną lekcją było podrywanie przynęty lekko do góry. Taki ruch aktywizuje ryby - potrafią one zainteresować się tym, na co wcześniej nie zwracały uwagi.
Mam nadzieję, że kolejny wypad i podwodne obserwacje dane mi będzie przeprowadzać w lepszych warunkach, zwłaszcza przejrzystość wody musi być lepsza. Samą kamerę muszę wyposażyć w bojkę, aby lepiej nęcić i lokować zestaw dokładniej. Wbrew wszystkiemu opadający po łuku zestaw wagglerowy nie jest łatwy do umieszczenia w danym punkcie...