Kolejna nocna wyprawa za mną.
Celem było moje ulubione jezioro Pzw, gdzie od miesiąca walczę z leszczami i leszczykami.
Połów na dwie wędki -2 feedery, na jednym mała metoda z pelletami 2mm Lorpio Basic,
na drugiej mieszanka 2mm peletów Stalomax-Monster fruit i Winnera - Słodki kokos.
Pellet Winerra zupełnie mi nie pasuje - mimo już kilku prób, żle się namacza (ziarenka nie trzymają kształtu, zamieniają się w maź, przy dociskaniu w foremce).
Mała metoda lądowała ok 8-10m za pasem trzcin, w poszukiwaniu lina, natomiast duża jakieś 25m od brzegu - celem miał być leszcz.
Leszcze co prawda odmówiły współpracy - (może słodka mieszanka im nie podpasowała, a niestety Basica miałem tylko resztkę ), natomiast miłą niespodziankę sprawiły liny.
Zameldowały się 2 sztuki - o godz.2.20 - mniejszy samczyk 35cm i jakieś 0,6-0,7kg.
Około 4.30 zameldowała się samiczka 42cm i 1,23kg.
Obydwie rybki skusiły się na dambelsa Tutti-Frutti Drennana.
Bynajmniej nie żałuję braku leszczy
O 8.30 grzejące słoneczko wygoniło mnie do domu.
Urodziwa parka :