No właśnie miałem pisać, ale zająłem się trochę dopieszczaniem strony forum
Na łowisko zajechałem o 12:45.
Wiatr spory. 30 km/h (porywy do 50 km/h).
Zdziwiło mnie, że było już 4 wędkarzy (obcy jacyś). Wystarczyło, żeby znajomy Kaziu powiedział kilku osobom, że złowił przedwczoraj parę fajnych okoni, jazi i krasnopiór. Później jeszcze 2 wędkarzy przyjechało, potem kolejnych 2. Tylu już od lat nie widziałem w jednym miejscu na tym zbiorniku.
Nawet ten wiatr nie był w stanie zniechęcić wędkujących. Temp. -2,5 st. (odczuwalna przy tym wietrze -12).
Nieprzyjemnie się siedziało
Dwóch gości złowiło 2 ładne okonie koło 30 cm na mormyszkę z kawałkiem czerwonego robaka.
Ja na mormychę 2 płocie po 16 cm, na blachę zero brań. Kaziu na 2 spławiki i różne przynęty 0 brań.
Gdyby nie parasol, który Kaziu wziął i przybił do lodu, to nie wiem czy byśmy wytrzymali do 16:00. Wytrzymaliśmy najdłużej, ale nie było to przyjemne.
Trochę mnie zaniepokoiła ta presja. Tu raczej nikt nie jeździł, bo ryby jak na lekarstwo.
Widać, że ludzie są strasznie wygłodzeni. Każdy chciałby coś złowić. Kiedy tylko pojawia się informacja o złowionych rybkach, to od razu samochody idą w ruch. Widać też, że dziś każdy dysponuje raczej zaawansowanym sprzętem. Mormyszki, ochotki, siedziska, kombinezony. Techniki połowu coraz skuteczniejsze, mobilność wędkujących coraz lepsza, komunikacja między łowiącymi też. A ryby coraz mniej. Każdy chce coś złowić - nie dziwię się.