Jestem tu nowy więc witam wszystkich.
Sorki że przynudzam ale małe wprowadzenie - wędkuję od 2 lat dopiero i poznaję wszystko sam. Tzn. za dzieciaka łowiłem na spławik (a mam 4+ lat) ale potem zająłem się innymi rzeczami.
Pierwszy szok to jak (ze 3 lata temu) wszedłem do sklepu wędkarskiego (mieszkam w małej miejscowości Sochaczew nad Bzurą) i zobaczyłem te wszystkie "gumki", akcesoria... - do czego to wszystko, jak tego używać? Pomału, pomału i poznałem.
Owszem mam kilku znajomych wędkarzy ale spotykaliśmy się sporadycznie, gdzieś na ulicy - nie było czasu pogadać (zresztą temat rzeka - jakbym się tak wypytywał gdzieś pod sklepem to by mnie zaraz przegonili).
Bardzo interesowało mnie łowienie gruntowe (spining i spławik również ale to nie ten wątek), ale ja znałem tylko starą metodę taty - koszyczek na rurce (lub ciężarek), czyli przelotowo i ze wskaźnikiem brań (bombka lub taki patyczek podwieszany do przelotki). I owszem łapało się trochę. I tu w pewnym momencie słyszę jakiś "feeder" lub "metoda". Trochę szukałem i znalazłem jakieś "kopytko", ale przewijał się gdzieniegdzie "koszyczek" - to ja w końcu nie wiem do końca co to jest ten Feeder.
Powiem szczerze że ten wątek rozwiał moje wątpliwości (a ile wiedzy przy okazji). "Method feeder" zwany często metodą jest związany z tym kopytkiem (jak ja to nazywam), a "feeder" lub "klasyczny feeder" z koszyczkiem. Tylko czy taki koszyczek na rurce antysplątaniowej (przelotowo) też jest Feeder'em?
Jeszcze jedno pytanie.
Samozacinające zestawy - jak ryba weźmie taką np. kulkę to się zatnie, przecież haczyk jest na wierzchu (tak sobie myślałem...).
No jak jest żyłka przelotowo to nie (teraz już wiem), ale jak mam wskaźnik to sam zacinam.
Jak duży musi być opór żeby się ryba zacięła? Ciężar takiego koszyczka (lub kopytka) wystarczy? Ale jak mój wskaźnik na żyłce pójdzie do końca to też jest opór i może być samozacięcie?
Miałem kilka razy na moich gliniankach (m. inn. karpiowe wody) na większą kulke ok. 2,5cm, takie gwałtowne brania - wskaźnik wprost wybuchł do góry i od razu potem luz. Na pewno samozacięcia nie było. Myślę sobie - poczuła opór to puściła. Innym razem otworzyłem kabłąk (nie mam wolnego biegu - teraz już wiem co to jest) i któregoś razu patrze wybiera mi żyłkę szybciutko, ale pochyliłem się do wędki to przestało. Wędzisko do góry, ale pusto.
Jak to jest z tymi kulkami (być może z peletem również) - często jest tak że jest szybkie branie i za chwilę cisza?
Jak piszę brednie to też dajcie znać - człowiek się uczy.