Musisz po zarzucie zablokować żyłkę, kładąc palec na szpuli najlepiej. Ogólnie jednak doskonałym rozwiązaniem jest poczekać minutę, dwie, i przesunąć zestaw o jakieś 40-50 cm. W ten sposób przesuwasz zestaw, napinając przypon, do tego przynęta jest tam gdzie wysypała się zawartość koszyka, zaś ona sam jest poza ta strefą, co mniej płoszy. To może być często powodem otwarcia się 'worka z braniami', gdzie nie bazuje się na tym, że ryba wbije sobie haczyk przy wypluwaniu przynęty.
Pytanie jednak co rozumiesz przez klasyka? Od wielu lat piszę o pułapce jaka kryje się w tym podejściu. To, że Włosi wymyślili idiotyczne przepisy dla MŚ, a zakute pały z kapitanatu PZW je skopiowały prawie jota w jotę, nie oznacza, że przypon minimum 50 cm to coś klasycznego. Bzdura totalna. Właśnie łowiąc bliżej brzegu nie potrzebujesz długich przyponów ale znacznie krótsze. Zreszta polecam każdemu testy, czy mamy więce ryb z przyponem 50 cm i 20-30 cm. Może to być bardzo duża różnica. Przy czym należy rozumieć, że na czystej wodzie ryba jest o wiele bardziej płochliwa, i koszyk może ją odstraszać. Dlatego wtedy właśnie przesunięcie zestawu może dać największe efekty. Zestaw helikopterowy zaś ogólnie będzie dużo skuteczniejszy. Który też jest klasykiem
Dlatego właśnie tak ważne jest rozumienie jak działa zestaw
Aby móc się dopasowywać do warunków, nie zaś iść w jakąś religię 'klasyka', którą sobie wymyśliły jakies dziadki z FIPSED, pierdzące w stołki. Chodzi o to aby łowić skutecznie, nieprawdaż?
Dlatego jak nie masz splątań zestawu, to bazuj albo na przesuwaniu całości lub na skracaniu przyponu lub przejściu na helikoptera, którego skuteczność będzie dużo większa. Dłuższe przypony to raczej coś na większe dystanse i głębsze wody.