Nie wiem jak to widzicie, ale moim zdaniem każdy okręg ma tyle wód, że spokojnie można robić 'no kille', tak, że nikt tu nie ucierpi. To właśnie władze okręgu powinny rozumieć czym jest rachunek ekonomiczny i dobra reputacja u wędkarzy. A mamy zazwyczaj głąbów do kwadratu, wielu to ludzie z nomenklatury PZPR-u, którzy nie rozumieją ni w ząb czego chcą i oczekują wędkarze. Niestety, sami wędkarze mają bardzo małe pojęcie o tym co należy robić, ale niekoniecznie bym ich tu obwiniał tylko, nawet tych co tłuką wszystko co wleci im na hak. Oni są ofiarą braku edukacji, to taki odpowiednik wędkarskich analfabetów. Bo nie da się ukryć, że łowią zdecydowanie mniej niż 20 czy 10 lat temu. Więc gdyby ktoś im wytłumaczył co należy robić, byłoby normalnie, do tego pokazał to na danym przykładzie. Muszą przede wszystkim zrozumieć, że zabieranie w takich ilościach skutkuje taką degradacją. Przyczyna i skutek.
Bardzo ciekawe są tu wody, które powinno się nazwać łowiskami sportowymi. Nie każda woda no kill będzie spełniać takie warunki. Bo chodzi o łowiska, gdzie może usiąść sporo wędkarzy, zazwyczaj są to kanały, rzeki czy jakieś zalewy o dostępnej linii brzegowej (ale te mniejsze). Mając dużo ryb tutaj, można zarabiać na organizacji zawodów, nie robiąc praktycznie nic. Wyobraźcie sobie, że jakieś forum, klub, grupa, firma chce zrobić zawody - i tam udostępnia się im łowisko, na przykład odcinek rzeki Odry w Opolu. Członek PZW płaci 10 zeta, niezrzeszony 20 złociszy. Zarabia na tym okręg, dodatkowo jest zachęta aby do PZW należeć. Im więcej startujących tym więcej kasy z zawodów i członków. Ja nie mogę pojąć, jak te tępe dzidy jeszcze tego nie wprowadziły
W tym artykule też jest ciekawa rzecz o zniżkach. Ci, co zabierają ryby, to właśnie głównie ludzie starsi, emeryci. Kto będzie płacił na ich ulgi, jeżeli nie ma wędkarskiego narybku? Czy ktoś im uświadamia, że wkrótce te przywileje mogą im zostać odebrane? Wzrost opłat dzierżawnych jest nieunikniony, nie może być tak, ze połowa członków ma zniżki, a reszta na nich łoży. Do tego to oni zabierają najwięcej, tak więc powodują zwiększone koszty. Niestety, widać tu postawę 'należy mi się'. U mnie to budzi politowanie, bo ja nie widzę co takiego tacy wędkarze zrobili, aby się im należało. To oni właśnie degradują najbardziej wody, więc oni powinni za to płacić. Tacy wędkarze jak my zawdzięczamy im bezrybie i patologię, za to mamy płacić na ich zniżki? Zaiste bardzo sprawiedliwe.
Dlatego fajnie jakby ci co zabierają zrozumieli, że wody no kill to recepta na zdrowe finanse w okręgu. Ale jak do nich dotrzeć?