Janusz, z całym szacunkiem, ale wg mnie nie łowiłeś z małymi, cienkimi haczykami, powtarzasz natomiast jakiś mit o ich szkodliwości. Cholera wie, kto go stworzył. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, na podstawie swojego doświadczenia, że małe haki wcale nie szkodzą rybom, duże zaś juz tak, w tym roku przeskoczyłem na większe numeracje w związku ze skupieniem się na grubej Metodzie. Jak pisałem, często kontuzje spowodowane nie są hakiem, ale podbierakiem i sposobem odhaczania ryby, zwłaszcza przy push stopach lub siatkach w które wbija się hak, szczególnie z zadziorem. Jak karp machnie łbem, leżąc na przyponie lub hak jest wbity w siatkę bądź push stop zamota się w oczka - rozcina sobie pysk. Tutaj plecionka wymiernie pomoże, bo gruba żyłka nie ma aż takich właściwości 'tnących'.
Ponadto rozcinanie o którym piszesz to całkiem co innego, dotyczy ono rozcinania skóry wewnątrz pyska. Firmy produkujące haki karpiowe 'cienkie' (polecam zobaczyć jak się nazywają, bo mają nazwę carp, są nawet tak małe jak nr 18!) doskonale wiedzą, że drut nie może być taki, aby rozcinał pysk rybie. Gdyby coś takiego miało miejsce, byłaby spora dyskusja i zapewne jakieś zmiany, zapewniam, że Drennan, mając fabrykę w Japonii, zmieniły to, tak aby nie powodować kontuzji ryb. Inne firmy też biorą haki z Japonii i się tego trzymają, te z Polski zaś często oferują badziewie, które się wyprostuje a nie rozetnie. Miałem może kila przypadków rozcięcia pysków przez hak, ale dwa razy to były klenie, raz karp i nie wiem jak się to stało. To jest więc baaardzo rzadki przypadek.
Nie twierdzę wcale, że haki karpiowe są gorsze, bo bardziej kaleczą, na pewno jednak powodują większe obrażenia te z zadziorami, i często czarne lub ciemne miejsca po ranach na rybim pysku, to ich sprawka. Odkażacze często niewiele dają.