Muszę się kolegom do czegoś przyznać (jeśli są tu Panie, to im też chcę się przyznać). Zapewniam, że nie mam na myśli niczego zdrożnego, a wręcz przeciwnie. Stosunkowo niedawno zarejestrowałem się tutaj, to fakt nie do ukrycia. Rozgościłem się na forum, podoba mi się to miejsce. Tak się złożyło, że nawet napisałem trzy opowiadanka, i to całkiem szybko. Coś dziwnego zaczęło się dziać - odżyły wspomnienia, pojawił się impuls do działania. Zacząłem kombinować i tak sobie wykombinowałem, że wszystko, czego mi trzeba, to mój osobisty, refleksyjny, zdystansowany... blog wędkarski. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Ponad trzy lata prowadzę blog związany z tym, czym się zajmuję zawodowo, więc w miarę sprawnie poradziłem sobie z nowym blogiem. Okazało się, że wstęp napisałem już tutaj, w dziale powitań. Po małych przeróbkach nadawał się do opublikowania. Wkleiłem jedno opowiadanie, coś tam jeszcze napisałem - na początek wystarczy. Materiał na kolejne wpisy już mam (mam dużo zdjęć), piszę kolejne notki. Pociągnę to, nie ma zmiłuj. Chciałbym również zaznaczyć, że będę daleki od jakichkolwiek porad, bo nie o to mi chodzi. Wolę inne spojrzenie na wędkarstwo i wszystko, co z nim związane. Interesuje mnie "dlaczego, po co", a nie "czym i jak". Gdyby ktoś chciał czasem spojrzeć na moje starania, byłoby miło. Wszelkie rady, uwagi wezmę sobie do serca. Oczywiście nie omieszkam propagować portalu i forum "Spławik i Grunt", bo mówiąc szczerze - taki tez miałem zamysł tworząc stronę. Jeśli chodzi o propagowanie etycznego, nowoczesnego, świadomego wędkarstwa to jestem gotów zaprzedać duszę diabłu - nawet swoją. Co tam zaprzedać, dla takiej idei mogę być samym diabłem!
Co ja będę tłumaczę, przecież szanowni koledzy sami ocenią. Zapraszam do zacumowania w "Wędkarskiej Przystani" - niezobowiązująco, choćby na chwilę.
Oto adres strony:
wedkarskaprzystan.blogspot.com