Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Luk w 23.11.2014, 13:10
-
Ostatnio przeglądając Wędkarski Świat z przerażeniem zauważyłem, że w rubryce rekordów jest jeden karaś. Nie ma podziału na inwazyjnego karasia srebrnego - 'japońca' i na naszego rodzimego złotego karasia pospolitego, jest po prostu 'karaś'. I zdjęcia japonców oczywiście. Jest to smutne bo to jakby 'wyrok' swojego rodzaju, który mam nadzieję przez nieuwagę, redakcja tego utytułowanego pisma wydała na 'złociaka'...
Więcej o problemie karasia tutaj:
https://splawikigrunt.pl/artykuly-i-porady/obserwacje-i-porady/karas-pospolity-na-pomoc-zagrozonemu-gatunkowi
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? czy macie wiele łowisk ze złotym karasiem czy łowicie już głównie 'japońce'?
-
Mam obok siebie dwa fajne łowiska jedno takie typowo karasiowo linowe choć wielkich ilości karasia tama nie ma i jesli się łowi to waśnie na przemian z srebrnym. Choć bardziej ceniony jest własnie złoty .Druga woda dużo większa, ale zasada ta sama złoty i srebrny. Zarybiają tym i tym. W PZW chyba nigdy nie było podziału wody po względem gatunków. Tylko myślę nie wiem czy dobrze mają jedną zasadę wszystko i wszędzie jeżeli zarybiamy sumem to wszędzie karpiem ,sandaczem wszędzie. Jeżeli były wody nie zarybiane japońcem był karaś, a zaczyna się nim zarybiać. To traktowane jest to porostu fajnie nowa ryba w łowisku sam wiem po sobie nie było problemu nigdy na to uwagi nie zwracałem.i nie traktowałem ich jako wykluczające się. Może faktycznie fajnym pomysłem było by tworzenie łowiska dopasowanych charakterem wody do gatunków nie tylko komercji ale również PZW w końcu nie dysponują jednym czy dwoma stawami.
Bo co pozostaje srebrnego wykluczyć całkowicie, kosztem ratowania złotego???.
A tak na marginesie to chyba Rosja obfituje w srebrnego tak mi się kojarzy z filmów.
-
U mnie niestety nie ma już złocistych nawet na komercjach... tak jakby każdy zapomniał o jego istnieniu, chociaz z drugiej strony nikt na cale szczęście nie myśli nawet o wypełnieniu tej luki japońcem, ciekawe tylko na jak długo. Mam w sumie w okolicy tylko jeden staw a raczej bajoro z karasiem srebrzystym, każdy łowi sobie je tam na żywca bo osiągają maks 10cm.
A wracając do naszego karasia myślę, że wina leży trochę po stronie ludzi odpowiedzialnych za zarybienia zbiorników, nie wiem jak wygląda to w innych częściach kraju ale u mnie zarybia się tylko i wyłącznie karpiem. Kiedyś w latach 70 "moje" jezioro było znane w całej Polsce jako jedno z najlepszych łowisk suma do dzisiaj przyjeżdżają czesi z nieświeżymi informacjami bo suma jest już jak na lekarstwo. Populacja leszcza już prawie nie istnieje, biedak zaczyna karłowacieć. Za to raz w roku wpuszczają około 500 kg karpia, o karasiu nikt nie myśli. A na komercjach jest tylko karp i amur bo to najłatwiej kupić.
Z zazdrością oglądam Twoje filmy Luk na których wyciągasz piękne liny czy karasie, u mnie tego po prostu nie ma.
-
W tym roku wiosenna porą złapałem jednego złotego karasia, w granicach 30cm.Taki był ładny,wybarwiony że od razu go wypuściłem.Prawdopodobnie wpuścili lina,karasia na jesieni parę kilo.Przyjdzie wiosna to mięsiarze szybko załatwią sprawę.
-
Mirek, taki trzydziestak to juz piękna rybka!
W UK będzie odnawiać sie populację tej ryby. Niestety wszelkie krzyżówki z karpiem, zlotą rybką z przydomowych sadzawek, lub japońcem kończą się tym, że hybryda nie ma już wielu cech karasia i nie przekazuje ich dalej. Dlatego zarybiając karpiem lub co gorsza japońcem niszczy sie ten gatunek. Z punktu widzenie obecnej ekologii i ochrony środowiska takie postepowanie jest wręcz karygodne, gdyz usuwa się po prostu te rybę, ten gatunek z jego siedliska poprzez zarybienia właśnie.
Nie wierzyłem własnym oczom, że WŚ 'zrównał' już te dwa gatunki. Szkoda - bo widzę, że nie robi i nie zrobi się już raczej nic w tym temacie. IRŚ i ichtiolodzy wiedzą na pewno o tym problemie. Pokazuje to jak ważna jest ingerencja państwa w pewne sprawy. Nie może byc tak, że prowadzi sie bezmyślną politykę zarybieniową 'pod rybaka' lub żądnego 'taniego mięsa' wędkarza. Powinno sie w jak największym stopniu utrzymywać naturalny stan wód - jednak w Polsce daleko jeszcze do tego. Gatunki inwazyjne powinno sie usuwać - promować natomast autochtoniczne. Niestety jeden błąd, popełniony prze ludzką głupotę, może oznaczać nieodwracalne już zmiany.
-
Ja to myślę, że u nas często zarówno sami wędkarze, jak i zarybiający nie wiedzą jaka jest różnica pomiędzy tymi karasiami.
U mnie na zbiorniku sekcyjnym walą japońca co roku i wędkarze się cieszą, bo łowią sobie duże karachy. Nikt nie zastanawia się czy to japoniec czy złocisty.
Oczywiście, bardzo szkoda.
Właśnie tak to powinno wyglądać, jak Luk opisał w artykule. W UK powstają takie projekty ratujące poszczególne gatunki. Kiedyś taki projekt oglądałem na YT i dotyczył on płoci. Niesamowita sprawa.
U nas chyba to nierealne. Nikt na to by nie chciał dać pieniędzy.
Jako że o karasiach mowa, to pozwolę sobie kilka zdjęć wstawić (dwa z tego roku, a jedno z ubiegłego).
Ciekawe czy rozpoznacie jakie to karasie :)
(https://splawikigrunt.pl/pliki/mateo/images/photos/IMAG0567.jpg)
(https://splawikigrunt.pl/pliki/mateo/images/photos/IMG-20140914.jpg)
(https://splawikigrunt.pl/pliki/mateo/images/photos/IMAG0074.jpg)
-
No ja rozpoznam, ale nie będę podpowiadał!
Co do tego ratowania - to wcale nie jest tak ciezko pomagac karasiowi... Można na przykład wytypować jakieś łowiska bez japońca i zarybić je 'złociakiem'. Na brzegu postawić kilka tablic informacyjnych i po sprawie... Wiele kół wędkarskich zrobiłoby cos takiego - jestem pewien! Właśnie takie rzeczy mogłoby robic stowarzyszenie. Temat ten znów wraca jak bumerang. ;)
-
Wkurzające jest też podejście samych wędkarzy,niestety zwłaszcza tych starszych i mam na myśli sytuacje których byłem świadkiem.Chodzi mi o zabieranie dużych karasi pospolitych oczywiście w dużej ilości,z tego co wiem nie jest to smaczna ryba,ale jak się traktuje jezioro jak darmowy sklep rybny >:(.
-
a ten to jaki ? ;)
-
Jaco tak mi się wydaje, że na obydwu fotografiach to karaś srebrzysty ale z torfowych wód. U Mateo jeden jest tylko złoty/pospolity (nie złocisty). No właśnie. Jaka jest poprawna nazwa? Karaś złoty, karaś pospolity czy karaś złocisty?:)
-
Karaś pospolity zwany złotym :) Złocisty, to też używana nazwa, choć znawcy tematu twierdzą, że złocisty = chiński, czyli jeszcze inna odmiana.
Na moich zdjęciach można dobrze policzyć łuski w linii nabocznej. Karaś złocisty ma ich więcej - zwykle >30, zaś srebrzysty < 30.
-
Ja znam dwa dzikie stawy, gdzie karasia pospolitego jest tak dużo, że karłowacieje. W zasadzie nie można tam złowić nic dużego. Można rzucić pusty haczyk bez przynęty i złapać rybę. Myślę, żeby gdzieś przenosić te karasie.
-
Podstawowa różnica to płetwa grzbietowa. U karasia pospolitego jest wypukła a u japońca wklęsła. Karaś pospolity moze miec różna barwę -w zależności od łowiska, koloru wody i dna. Czasami robi się ciemny, innym razem jest jasniejszy. Ma tez raczej czerwone płetwy piersiowe, inne tez maja czerwonawy kolor. Czasami może on przechodzić w ciemna cegłę. Japoniec ma kolor płetw szary - może być ciemniejszy jak ryba przybiera 'przypalany' kolor...
Płetwa grzbietowa jednak to podstawa identyfikacji . Tylko carassius carassius ma wypukłą. Karpie, F1, japońce i złote rybki maja wklęsłe
-
W UK plan jest taki, aby znajdowac jakies stawy, wody gdzie karas sie przyjmie - i wystąpić o zarybienie. Maja się znaleźć na to środki.
W Polsce tez jest to możliwe... Trzeba tylko dostrzec problem. Jakoś nikt tego nie postrzega w ten sposób. Był karaś.. Jest karaś! W czym problem? >:(
-
Właśnie te złote rybki to są chyba te karasie chińskie zwane złocistymi.
-
U mnie niedaleko w środku lasu jest staw a w zasadzie zbiornik wykorzystywany do podlewania sadzonek w szkółce leśnej, jadę tam czasami nałapać karasia złotego (żadnej innej ryby tam nie ma) osobniki nie przekraczają 10 cm potem gdy jestem na rybach to wpuszczam je do jeziora. Po 10 latach takich zabiegów pojawiają się pojedyncze sztuki, niestety konkurują ze srebrnymi, których tam kiedyś nie było, a pojawiły się są to żywce które spadły bądź zostały wypuszczone. Tak to jest w Polsce z tym zarybianiem, że można liczyć tylko na wędkarzy którzy przypadkowo bądź celowo wpuszczą rybę do jeziora. Osobiście wolałbym przykładowo dopłacić do pozwolenia 200 zł i żeby raz na jakiś czas ktoś zarybił, ale cóż... Rybak tylko wyciąga a ryb coraz mniej. Wędkarz na wędkarza patrzy podejrzliwie żeby tylko ten drugi nie zauważył, że coś złapałeś bo zaraz cały tabun "chapaczy" przyjedzie i niedobitki, które zostały po wizycie rybaka wyłapie. To chora sytuacja. Dobrze, że jezioro na którym łowię ma w niektórych miejscach 50 metrowy i więcej pas trzcin i grążeli chociaż tam ryba w spokoju żyje...
-
Złote rybki są sprzedawane do sadzawek ogrodowych. Maja różne formy, różne kształty płetw. Są blisko spokrewnione z japońcem. W UK wiele osób mając problem z rozmiarami tych ryb lub mających dość kłopotów z sadzawkami w ogrodzie - postanawia ryby te uwolnić. I często wpuszczaja je do stawów, kanałów, większych zbiorników. jest to nawet duzy problem...
Ja mówię złote karasie - bo te u mnie takie są... Jakaś odmiana o tak żywym kolorze. Takie są na Bury Hill. Ale na klubowym Stockbridge Pond, gdzie woda jest w lesie i ma lekko torfowy charakter - juz są ciemniejsze i maja ciemniejsze płetwy. Woda jest czystsza też...
MG-42 to co piszesz to wędkarski horror. Aż wierzyć sie nie chce, że tak jest w Polsce! ???
-
Mam takie zdjęcie ze złotą rybką. Została wypuszczona,bo obiecała,że spełni 3 życzenia i ...nic.
-
Teraz u mnie i tak jest lepiej niż jeszcze parę lat temu. Udaje mi się złapać parę ładnych linów w sezonie. Stary wędkarz, który mieszka nad tą wodą od dziecka opowiadał mi o wielkich karasiach leszczach i linach które łapał jeszcze w połowie lat 90-tych. Miał on wyciętą lukę w pasie trzcin o którym wspominałem i stamtąd wyciągał piękne ryby w odległości 6-7 m od brzegu sam jeszcze czasami tam łowię gdy na jeziorze nić nie ma całkowicie ale to trudna sztuka, jedno machnięcie ryby ogonem powoduję żeby znalazła się w trzcinach a nie lubię łowić na toporne zestawy, rybie też chce dać szanse. Jest to jezioro przepływowe (z jeziora wypływa niewielka rzeczka) i nieopodal miejsca w którym łowię znajduje się przepust, tzn pozostałości po nim nikt o niego nie dba sam w tym roku kilka razy w tym roku próbowałem spowolnić wypływ wody z jeziora zasypując kamieniami (które tam leżą na dnie i pierwotnie służyły właśnie do tego) wyrwę w przepuście lecz niestety przy następnej wyprawię okazywało się, że nie ma śladu po mojej pracy. Powodem tego jak się dowiedziałem od okolicznego wędkarza jest człowiek, który nieopodal ma willę w lesie i stawy (nie są to stawy hodowlane tak mi się wydaje - mają nieregularne brzegi, trzciny grążele wzdłuż położony jest polbruk do posiadłości) do których oczywiście czerpie wodę z rzeczki i gdy ja swoimi działaniami przywracam pierwotny stan założony przez projektanta, to on to rozbiera bo woda w stawie mu się obniża jak mniemam. Zarządca wody o tym nie wie albo ma to gdzieś (zarządcą jest PGR-ryb Charzykowy) tylko ryby wyłapuję, a jezioro nie jest małe ma 140 hektarów graniczy na dodatek z parkiem krajobrazowym. W tym roku chce porobić zdjęcia i gdzieś to zgłosić, tylko nie wiem do jakiej instytucji?? Może wiecie, bo sytuacja jest trochę kuriozalna jak za komuny, niektórzy czują się jak pierwsi sekretarze PZPR...
-
W ty roku w okręgu Katowickim został wprowadzony wymiar ochronny dla karasia pospolitego (Carassius carassius)do 20 cm. Szkoda, że inne okręgi nie poszły za tym przykładem. :(
-
No niestety!Ze wstydem muszę przyznać że w Okręgu Gorzowskim Karaś wcale nie ma wymiaru ochronnego. Co prawde mówiąc ciut mnie dziwi. Bo jako jeden z niewielu ten Okręg dla wielu gatunków nałozył tak dolne jak i górne wymiary!!
-
Zobaczcie kto wydaje takie decyzje... okręgi PZW! Przeciez maja 45% wód w Polsce zaledwie! Decyzje o ochronie jakiegoś gatunku powinny należeć do komórki rządowej, pilnującej naturalnej równowagi w wodach. W Polsce natomiast odbywa się to w ten sposób, że 'ochroną wód' zajmuje się związek którey ją bezlitośnie łupi. Paranoja...
Myślę że wiele rzeczy jest w Polsce źle zorganizowanych. Pozostawiono wiele rzeczy w rękach PZW, PZŁ i tak dalej - licząc, że zrobia oni dobrą robotę. Polski Związek Łowiecki jakoś jeszcze to zadanie wypełnia - jednak na pewno nie PZW. Jak mozna 'odrybić' wody (jak mazurskie jeziora na przykład) - tego nie wiem i nie rozumiem...
A co do tego rysunku - japoniec na nim ma płetwe grzbietową wypukłą... ;) Fajnie zrobili w Katowicach. Powinno się zrobic tak wszędzie!
-
A mi się wydaję, że te dwa karasie z rysunku to karasie pospolite. Karaś srebrzysty wygląda zupełnie inaczej:)
Wracając do meritum sprawy to niestety nie da się odbudować populacji karasia pospolitego choćby w połowie tego co było jeszcze 15 lat temu. Zła gospodarka wodami i wpuszczanie jak popadnie innych gatunków typu japoniec czy karp skutecznie uniemożliwiają prawidłowe tarło tego według mnie szlachetnego gatunku. Niedługo złociak zostanie w sferze marzeń przeciętnego wędkarza i już zupełnie tylko "dinozaury" wędkarstwa będą potrafiły odróżnić karasia złotego od srebrzystego.
-
No tak jest Darek w UK. Nie ma japońca - ale sa karpie, koi, i złote rybki wpuszczane przez właścicieli sadzawek domowych, którym te ryby urosły do zbyt dużych rozmiarów. Karasia jest bardzo mało i co gorsza wraz z rozwojem turystyki (kajaki, barki itd.) powodującej ruszanie wody - karaś ma gorzej i nie wyciera się...
Jednak w Polsce są łowiska odizolowane - w których japońca nie ma (karasia też). Mozna zarybiac takie jeziorka, stawy i lokowac tablice. Jednocześnie najważniejsza jest edukacja - wędkarze powinni wiedzieć z czym mają do czynienia. Jak chociażby w okręgu katowickim (też mam wrażenie, że przerobili karasia złotego na srebrnego). No i najważniejsze. Nie my, wędkarze powinniśmy się martwić o gatunki rodzime - tylko odpowiednie osoby, które uzyskały kierunkowe wykształcenie i piastują odpowiednie stanowiska. W Polsce mam wrażenie, że cały czas traktuje sie wody jak fermę, z której powinno się uzyskiwać jak najwięcej mięsa, jak najmniejszym nakładem. Gospodarka rybacka - i nic więcej. Trzeba z tym skończyć, bo ryby były dawniej podstawa diety danych obszarów- teraz już nie - i w sklepach można kupić wszystko. Hodowlane pstrągi i łososie, wędzone ryby, filety z ryb morskich są do dostania w wielu sklepach, nie tylko tych dużych. Społeczeństwo robi się coraz bogatsze - i należy zacząć dbać o przyrodę i środowisko naturalne - i skończyć z dziką jego eksploatacją.
Wiecie co by się stało, gdyby zakazano rybactwa na wszystkich wodach śródlądowych? Nikt by nie bankrutował ani żadne rejony by nie upadały gospodarczo. Bo zapaliłoby się zielone światło dla hodowców. Tak jak można hodować karpia i pstrąga - tak można by i szczupaka, sandacza i inne ryby. Powstałoby więcej miejsc pracy, ryba by podrożała... Każdy by na tym skorzystał - oprócz tych co teraz czerpią zyski z plądrowania polskich wód - czyli 'grupy rybackiej' do której zalicza się zaledwie kilkuset rybaków, ZG PZW i polityków pilnującycjh ich interesów. Co lepsze - turystyka wędkarska mogłaby sie rozwinąć bardzo mocno - oferując bardzo wiele zarówno dla Polaków jak i turystów z zagranicy. Bo wielu Europejczyków nie wie co to jest las i jezioro z czystą wodą... UK, Holandia, Belgia, kawał Francji, Hiszpania, Portugalia, Włochy i masa innych krajów - oni tego nie mają. Na tym polega właśnie tworzenie własnego 'produktu'... Polska nie ma ciepłego morza, niebiańskich plaż (są i tak super) i gwarantowanej pogody. Mamy jednak wiele innych rzeczy, które powinny sie stać naszym towarem eksportowym. Bo mamy jeszcze wiele lasów, jezior - naturalnych zakątków... Powinno się to eksponować i tym przyciągać!
Ale ktoś nie chce tego dostrzegać... Ktoś ma w tym interes aby kombinować i męczyć te biedne wody cały czas. A to, że jakiś gatunek jest zagrożony? Sztuka jest sztuka... Byl karaś, jest karaś... Trochę inny? Wielka tam sprawa... ;)
-
I to jest brutalna prawda. Ja już jestem podłamany tym postępowaniem naszych władz. Niestety nie widzę nawet światełka nadziei na poprawę tego stanu rzeczy. Dopiero jak wszelkie życie zostanie wyniszczone a natura zdegradowana, dopiero będzie można wydawać publiczne pieniądze na ratowanie. Szkoda, że tak późno. Ale tutaj zapewne dorobi się znowu wąska grupa urzędasów gdzie rachunek ekonomiczny musi się zgadzać w kieszeni. Zresztą gdy chcesz się zorganizować w większą grupę to niestety ale nie ma nawet z kim pogadać, coś zrobić. Większość wędkarzy nie ma świadomości co się dzieje i lubi mieć święty spokój. My tylko piszemy na forach ale raczej nasz zapał nie da wymiernych efektów. Jedynie w grupie siła. Tylko skąd tę siłę wziąć?! Chyba tylko nowe pokolenie może coś zrobić ale patrząc na np.: ostatnie wybory to już mnie to przerasta bo człowiek nie wie czy wspierać kogoś kto już się "nachapał" czy tego co chce się "nachapać".
Przepraszam, że uzewnętrzniam się tak negatywnie ale niestety nie widzę w takiej organizacji, takim społeczeństwie nadziei na poprawę tego stanu.
-
Zgadam się z Tobą Luk, że likwidacja rybactwa zmusiłaby rodzimych przedsiębiorców rybackich do rozwinięcia hodowli. Wcale nie musieliby na tym stracić.
A co do turystyki wędkarskiej, to już Rosjanie zwęszyli w tym interes i organizują coraz więcej wypraw na Syberię. Są tańsze, niż te do Skandynawii, a ryb więcej. Co do Polski, to nie liczyłbym na jakieś krociowe zyski z zagranicznej turystyki wędkarskiej po poprawieniu sytuacji w polskich wodach. W tej kwestii myślę, że przegramy w przyszłości z przebudzonym olbrzymem. Oczywiście, nie znaczy to, żeby nic nie robić, bo przecież Polska jest w UE i, z drugiej strony rzecz biorąc, ludzie z Europy będą się tu czuli pewniej i bezpieczniej niż w Rosji (przynajmniej do kiedy ta się nie "ucywilizuje"), dlatego mogą chętniej tu przybywać. Ale znowu od tej strony (bezpieczeństwa, infrastruktry) rzecz ujmując, klasyczny Europejczyk będzie wybierał raczej Skandynawię. Mazury powinny jednak zyskać głównie na rynku wewnętrznym. Ale to samo dotyczy niedocenianego wędkarsko Pojezierza Pomorskiego (które, przynajmniej dla mnie, jest bardziej urokliwe i atrakcyjne).
Co do Karasia, to nie ma on wymiaru ochronnego, ponieważ nie został uwzględniony w Rozporządzeni Ministra Rolnictwa do Ustawy o Rybactwie Śródlądowym
( http://ompzw.pl/modulesData/files/3331_rozporzdzenie_mrirw_w_sprawie_poowu_ryb_oraz_warunkw_chowu_hodowli_i_poowu_innych_organizmw_yjcych_w_wodzie_m3k1bkmh.pdf ). Problem w tym, że rozporządzenie zostało wydane 2001 r. i minęło już prawie 15 lat od jego ogłoszenia, a w tym czasie pogłowie Karasia i innych ryb drastycznie spadło. PZW w stosunku do ustaleń wymiarów i okresów ochronnych ustalonych przez ministra podniosło nieznacznie wymiary ochronne na niektóre ryby (np. o 5 cm na szczupaka i sandacza). Ale te ryby, które nie zostały ujęte przez rozporządzenie leżą poza zainteresowaniami PZW. PZW nie zrobi nic dla ochrony ryb, ponad to, co w zawarte w rozporządzeniach. To znaczy tylko tyle, że istnieje jakaś sztama między politykami i władzami PZW. Wspólny prywatny państwowy interes.
-
A mi się wydaję, że te dwa karasie z rysunku to karasie pospolite. Karaś srebrzysty wygląda zupełnie inaczej:)
Rzeczywiście niezbyt udany ten rysunek.
-
No i tu jest dowód, że są problemy z odróżnieniem tych ryb. Jak to Luk napisał karaś jest karaś. Wszystko się zgadza.
-
A mi się wydaję, że te dwa karasie z rysunku to karasie pospolite. Karaś srebrzysty wygląda zupełnie inaczej:)
Rzeczywiście niezbyt udany ten rysunek.
Rysunek znalazłem w sieci... Co do Karasia pospolitego nie mam zastrzeżeń, ale faktycznie, ten Karaś srebrzysty (Carassius gibelio) wygląda podejrzanie, jest to raczej hybryda, która przejawia cechy obydwóch gatunków - ogólnie taki sam groźny chwast jak Srebrzysty(Japończyk)
Wielu młodych ludzi ma problem z odróżnieniem obydwóch gatunków i wrzucają je do jednego wora, niestety od przyszłego sezonu 2015 w okręgu katowickim taka niewiedza będzie karana, więc trzeba będzie uważać co się zapina na hak.
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/25/wiadomosci/90363/pliki/uchwala_zo_nr_572014_w_sprawie_zasad_wedkowania_obowiazujacych_od_2015_r_na_wodach_ogolnodostepnych.pdf (http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/25/wiadomosci/90363/pliki/uchwala_zo_nr_572014_w_sprawie_zasad_wedkowania_obowiazujacych_od_2015_r_na_wodach_ogolnodostepnych.pdf)
PS. Wprowadzono nawet roczne limity połowów, gdzie wcześniej tego nigdzie nie było... Wreszcie coś mądrego zaczęło się dziać w kierunku ochrony rybostanu.
-
Dobrze wyszło. Zdjęcie jest z Wędkarza Polskiego i aż szok, że tak zacny miesięcznik (nieistniejący w prasie drukowanej) mógł się pomylić.
A tak na marginesie czy mogą występować hybrydy karasia pospolitego i srebrzystego? Charakterystyka rozrodu japońca wyklucza hybrydę. A u japońców nie występują męskie osobniki ( w większości).
-
http://hel.univ.gda.pl/aktu/2011/karas_srebrzysty.html (http://hel.univ.gda.pl/aktu/2011/karas_srebrzysty.html)
Bardzo ciekawy artykuł odnośnie ekspansji, hybrydyzacji Karasia srebrzystego.
-
nie od dzis wiadomo,ze wsrodowisku pzw i nimi podwladni czyli rybaczowka traktoja karasa jako pasozyta,i jesli sie nie zmieni stosonek oydwu stron to nic z tego karasia nie bedzie taka jest prawda panowie :(
-
PS. Wprowadzono nawet roczne limity połowów, gdzie wcześniej tego nigdzie nie było... Wreszcie coś mądrego zaczęło się dziać w kierunku ochrony rybostanu.
Rzeczywiście, u nas obowiązują już roczne limity od 2 sezonów.
Niestety - podobnie jak zaostrzone wymiary, zaostrzone limity dzienne, wymiary górne - nie poprawiło, ani nie poprawi to jakości rybostanu wód.
W interesie PZW jest, aby ryb wyławiano jak najmniej, by więcej pieniędzy pozostawało w kasie związku oraz więcej było dla rybaków.
-
Nie do końca Mateo... PZW zarybia za pieniądze wędkarzy rybami 'swoimi'. W ich interesie jest utrzymywanie 'pustyni', aby co roku móc zarybiać. Zamiast chronić rybostan i wprowadzić mocne ograniczenia zabieranych ryb, głównie drapiezników, ładuje sie kasę w 'projekty' unijne i buduje kolejne ośrodki zarybieniowe. Czyli stary schemat walki ze skutkami. Za przyczyny nikt sie zabierać nie chce.
W UK kładzie się bardzo mocny nacisk na pewne sprawy - jak chociażby dbanie o ryby na danym łowisku. Nie wolno łowić na żywca wziętego z innego łowiska. Japoniec w Polsce rozmnaża się dzięki wedkarzom, w wielu opracowaniach pomija sie ten fakt. To PZW powinno uświadamiać i pilnować. Niestety - jak prezesami sa takie grzmoty jak esbek Grabowski - trudno o coś takiego. Nie das się ukryć, że brakuje komórki rządowej nadrzędnej do PZW - i kontrolującej poczynania tej organizacji. Kto wydaje operaty i na jakiej podstawie? Przeciez to jest chory system... 'Rybacka gospodarka' - to jest program ochrony wód w Polsce.
Normalnie powinno byc tak. Na podstawie rejestrów (zaokrąglonych o 100%) powinno sie badac dane wody i korygowac liczbę danych ryb. Zbyt mało lina, szczupaka, sandacza i okonia? Operat ma uwzględnic zarybienia mocne tymi gatunkami. Dzierżawca od razu by pomyslał - za duzo odłowione, koszta sa duże...bierzemy się za ograniczenia zabieranych ryb. I od razu byłoby inaczej. Niestety - nie uwzględnia się realnie tego co z wody jest zabierane ( a jest to majątek państwa - powierzony w ręce dzierżawcy) - przez co z roku na rok ryb jest coraz mniej.
Japoniec sprawia, że inne gatunki mają utrudnione tarło - i powinno się kłaść naccisk na zabieranie tych ryb. To tez operat powinien uwzględniać - i nakładac na dzierżawcę odpowiednie zachowanie. Nikt nie dzierżawi danej wody? Wyłączyć z wędkowania lub niech RZGW sprzedaje pozwolenia jak to ma miejsce w wielu przypadkach i tyle...
Ochrona gatunkowa wód to powazny problem. Polskie ekosystemy są fatalnie 'powypaczane' - brakuje drapieznika, wiele gatunków jest poddanych presji. Na Mazurach mamy zdegradowane jeziora - na których w naturalny sposób rolę drapieznika zaczał przejmowac kormoran. Co ciekawe - wydano zgode na jego odstrzał - jakby nikt nie zauważał, że jest to akurat pozytywne! Lub bardziej - że z wodami dzieje sie coś złego. Nie wystarczy zarybić szczupakiem 'palczakiem' - musi byc jego duża populacja, w tym sporych sztuk. Nie ma ich i się dzieja złe rzeczy. Ja łowiłem na Mazurach i wiem co to znaczy zarzucić zestaw z białym na haku. Tam nie trzeba nęcić! Ławice krąpi, leszczyków i płotek są wszędzie praktycznie (na dwóch jeziorach tak miałem) - brak drapieżnika. Łowisko specjalne Wiartel - słyneło ze szczupaków - i masa ludzi je tam odławia. Zakłóca to strasznie skład gatunkowy takiej wody...
Limity sa potrzebne po to - aby dana woda była 'zdrowa'. Część ryb można zabrać bez uszczerbku - ale nie wolno schodzic poniżej pewnej granicy. Ciekawe, że nikt tego nie zauważa. A wędkarze żadają zarybień! Jakby to było 'lekarstwem'. Niestety nie jest. Musi byc pewien umiar. Jak dla mnie - to na takim zbiorniku Wiartel powinno sie odłowić 200 - 300 szczupaków rocznie - i koniec. Kontrole i rejestry dzienne pokazałyby ile ryb z wody zniknęło. Padło 200? Dzięujemy - mozna łowić ale należy wypuszczać. Ale tak się u nas nie dzieje...
Sam przyznam, że kilka lat temu dopiero zrozumiałem ten cały mechanizm. Jest błąd w tym jak się zarządza wodami w Polsce. Nie można ufać wędkarzom - bo większośc z nich zabiera ryby i nie patrzy sie na 'dobro' wód. Trzeba stosować limity i system kontroli połączonych z mandatami, aby nauczyć ludzi respektowania regulaminów. Samo PZW powinno byc karane za wszelkie niedopatrzenia, podobnie jak wszyscy inni dzierżawcy. Brakuje tego u nas. Dlatego karaś pospolity jest wypierany, a geniusze z pewnych okręgów zarybiają japońcem. Przepisy nie dość, że nie odzwierciedlają obecnego stanu wód, to i tak nie są przestrzegane. Łatwo je 'ominąć' bądź łamać... Niestety.
-
Moim skromnym zdaniem,w Polsce brakuje czegos takiego jak kontrola wędkarza,ktory moze skatrolowac drugiego.tu w uk kazdy moze,kazdego skatrolowac,i nikomu to nie przeszkadza,a w Polsce podejzewam,ze z lapami zaras by skakali.taka mentalnosc polakow,bo jak, ktos moze mnie, o cos zapytac?mysle ze powinno powstac cos na wzor CBS,oni maja kontrole niezależna, i takie ciche kotrole jak PZW bardzo by sie przydalo,no i oczywiscie dzierzewcow i rybaczowki,a w tedy podejrzewam nie jedna afera by sie ujawnila.chociazby nie przestrzeganie zasad.
-
Zastanawia mnie, dlaczego tutaj ani PZW, ani WŚ, nie wprowadziło podziału na te dwa gatunki... Oto nowy 'rekord', który już zalinkowany był na forum:
https://wedkuje.pl/n/karas-na-nowy-rekord/95521
Cholera, w czasie, kiedy walczy się o utrzymanie jakiś gatunków i wydaje krocie na jakiegoś pająka czy mech, czy to jakieś inne endemity, u nas ryb bronić nie ma komu. Kto do jasnej ma to robić w Polsce? Według mnie wędkarze, ale jak widać - większość zainteresowana jest zabieraniem, zaś same władze PZW robieniem 'swego'.
Pomyślcie ile mogłoby zdziałać PZW, gdyby zaczęto bronić tego gatunku, jako wędkarze wyszlibyśmy na obrońców gatunków, fani betonu i grantów z UE tez mogliby coś wyszarpać. Niestety, według mnie odpowiedź jest prozaiczna. Japoniec to tanie mięcho, którym można łatwo zarybić, który się szybko rozmnoży, na dodatek jest smaczny. Czy trzeba czegoś więcej polskiemu wędkarzowi? Ma być smaczne, ma być tego dużo i ma być łatwe do złowienia... To jedyna ryba pasująca jak ulał do tego schematu, bo karp się nie rozmnaża.
Chyba czas założyć jakieś stowarzyszonko lub grupę na Facebooku odnośnie pospoliciaka, bo zaczyna mnie słabić ta sytuacja :facepalm:
-
"Został zmierzony, zważony i wypuszczony...". Jasne, a zdjęcie na parkingu.
-
"Został zmierzony, zważony i wypuszczony...". Jasne, a zdjęcie na parkingu.
Nie przeżył holu :P
-
Zwróćcie uwagę na jedną sprawę - łowisko należy do Stowarzyszenia Rozwoju Rekreacji i Ochrony Środowiska i wypuszczenie tego japońca nie powinno mieć miejsca, podobnie jak zarybianie tym gatunkiem.
-
Masz sporo racji, Karolu, ale mnie by ręka uschła, gdybym zabił taki okaz.
-
Zastanawia mnie, dlaczego tutaj ani PZW, ani WŚ, nie wprowadziło podziału na te dwa gatunki...
Nie wiem czy kojarzysz, ale kilka lat temu był taki podział. Z tego co pamiętam zniesiono go, bo oba gatunki zasymilowały się mocno ze sobą i jak to tłumaczono - coraz trudniej o karasia pospolitego.
W okręgu kaliskim teoretycznie chroni się karasia pospolitego - stwierdzono, że gatunek jest zagrożony i ryba jest pod ochroną, trzeba ją wypuszczać. Z drugiej strony nadal zarybia się japońcem, zamiast spróbować ograniczyć byt tej ryby i zarybiać karasiem pospolitym... Tak, ja wiem, że to może być jak walka z wiatrakami, ale spróbować należy, takie jest moje zdanie
-
W okręgu kaliskim teoretycznie chroni się karasia pospolitego - stwierdzono, że gatunek jest zagrożony i ryba jest pod ochroną, trzeba ją wypuszczać. Z drugiej strony nadal zarybia się japońcem, zamiast spróbować ograniczyć byt tej ryby i zarybiać karasiem pospolitym... Tak, ja wiem, że to może być jak walka z wiatrakami, ale spróbować należy, takie jest moje zdanie
Gdzie wpuszczają japońca? Ja od dwóch lat nie złowiłem karasia pospolitego ani srebrzystego.
W zeszłym roku wpuścili pospolitego. Całe 100 kg na zbiornik 160 ha :facepalm:
-
To tylko zasłyszane, niestety nigdzie nie można znaleźć potwierdzenia w necie (wziąłem to za pewnik, może na wyrost, za co sorry) Niestety ostatnie, dość szczątkowe informacje dotyczących zarybień można znaleźć za rok 2011. Japońce ostatnio łowiłem na Baryczy, pospolitego karasia nie widziałem na oczy oohohohoho albo dłużej ;)
-
Jest na stronie PZW relacja z zeszłego roku z zalewu Szałe. Prym wiedzie oczywiście karp - 2000 kg, te 100 kg karasia to przy tym nic.
http://www.pzw.org.pl/1144/wiadomosci/140090/60/relacja_z_zarybien_pazdziernikowych
-
Panowie, problem w tym, że karaś pospolity nie wytrzyma konkurencji z karpiem i japońcem. Polityka zarybiania karasiem srebrzystym, to typowy przykład, gdzie nie myśli się o skutkach takiego działania. Po prostu wydano wyrok... Dla mnie to też jest dowód, że ludzie z IRŚ to nie ichtiolodzy, ale magistrowie rybactwa, z ewentualnymi dodatkowymi tytułami. Ewentualnie tacy z nich ichtiolodzy jak z magistra po zootechnice i hodowli drobiu ornitolog.
A ZG PZW? Przecież to tępole z jednej strony, co nie wiedza wiele o rybach, a z drugiej mający w doopie środowisko naturalne. Zarybienia karpiem na takim poziomie jak w Polsce to niedorzeczność. O ile duży karp nie przeszkadza karasiowi pospolitemu bardzo, to mały, zarybieniowy, jak najbardziej. Gdybyśmy byli normalnym krajem, to ilość wpuszczanych karpi byłaby 'rozsądna'. Ale tak nie jest. Stawia się u nas na kilka gatunków, które sa najlepsze do zeżarcia po prostu. Nie liczy się równowaga biologiczna, ochrona przyrody (czyli gatunków), rozsądne korzystanie z zasobów odnawialnych jakimi są ryby - u nas jest po prostu 'dziki zachód' - ma być, mnie się należy, ja żądam i tak dalej...
To co mnie obrusza, to, ze nikt nie komentuje, że ten gatunek ( w wątku o rekordzie) to karaś srebrzysty, są gratulacje... Ginie nasza cenna rodzima ryba, i mało to kogo przejmuje, ważne jest po prostu... mięso i wyniki. Co komu szkodzi podział na karasia pospolitego i srebrzystego? Przecież mamy płoć i wzdręgę, jazia, mamy krąpia i leszcza, jelca i klenia i tak dalej. Da się odróżniać inne gatunki? Da. To czemu tutaj nie? Jakim głąbem trzeba być aby wprowadzić nazwę karaś? Co to za fachura zaproponował?
To dołujące, bo pokazuje to poziom niewiedzy zwykłych wędkarzy, tych co nimi zarządzają i ich ogólną postawę. Mając na co dzień do czynienia z brytyjskim podejściem do wędkarstwa, to w Polsce wygląda na taki trzeci świat. Ludzie sami piłują gałąź, na której siedzą. Masakra!
-
Zarybianie "japońcem" nie jest przypadkiem nielegalne?
-
IRŚ wydał pozytywną decyzję odnośnie zarybień tym gatunkiem... :facepalm:
-
Z tego co pamiętam trzeba zgodę MŚ na zarybianie gatunkiem obcym.
-
Z tego co pamiętam trzeba zgodę MŚ na zarybianie gatunkiem obcym.
Najpierw MŚ musi się dowiedzieć, że to jest gatunek obcy. A od kogo? Pewnie od IRŚ.
-
IRŚ wydał pozytywną decyzję odnośnie zarybień tym gatunkiem... :facepalm:
Do moich żwirowni w ubiegłych latach sypano japońca bez opamiętania. W Odrze głównie łowi się japońce, zaczynają królować na wszystkich wodach. Złoty karaś zniknął całkowicie, lina już nie złowiłem trzy lata. Leszczy też ubywa, płoć też ma się kiepsko. Najgorsze jest to, że japoniec ma ciemne i niesmaczne mięso. Owszem, jest dużo ludzi co go zjada, ale nie tak jak leszcze czy płocie.
Ja już straciłem nadzieję, że w tym pieprzonym kraju, ktoś zacznie logicznie myśleć!
-
Z tego co pamiętam trzeba zgodę MŚ na zarybianie gatunkiem obcym.
Najpierw MŚ musi się dowiedzieć, że to jest gatunek obcy. A od kogo? Pewnie od IRŚ.
Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 16 listopada 2012 r.
w sprawie wykazu gatunków ryb uznanych za nierodzime i wykazu gatunków ryb uznanych za rodzime
oraz warunków wprowadzania gatunków ryb uznanych za nierodzime, dla których nie jest wymagane zezwolenie
na wprowadzenie
Więc MŚ ale z pomocą IRŚ...
§ 5. 1. Gatunki ryb uznane za nierodzime określone w § 2 mogą zostać wprowadzone do powierzchniowych wód śródlądowych,
jeżeli:
1) w operacie rybackim przewidziano wprowadzenie ryb tych gatunków i uzasadniono to oraz określono rodzaj i ilość
materiału zarybieniowego;
-
MŚ, IRŚ i PZW - trzech zaborców :D
-
MŚ, IRŚ i PZW - trzech zaborców :D
Dobre :bravo: :thumbup:
-
MŚ, IRŚ i PZW - trzech zaborców :D
Właśnie >:O! A po drugie, to gdzie jest ten cholerny operat i co on do kur... nędzy znaczy?!
Przecież w ubiegłym roku, właściciele pobliskich stawów hodowlanych, rozdawali japońce na wywrotki. Nasze koła brały bez mrugnięcia okiem. Mało tego, jak zwróciłem uwagę jednemu prezesowi, że niszczy wodę takimi działaniami, to mnie wyśmiewał i twierdził, że pojęcia nie mam o czym gadam.
I gdzie tu fachowa obsługa wód, gdzie ichtiolodzy, odłowy kontrolne i zdrowy rozsądek poparty naukowymi opracowaniami? >:O
Nie mogę o tym gadać bo uruchamiam się okropnie i ciśnienie mi skacze :(
-
Kadłubek dziękuję za naprowadzenie na trop.
Tutaj źródło, z którego cytowałeś: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20120001355
Na fotce (kopia z ww. rozporządzenia) wykaz gatunków obcych, którymi można zarybiać
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1104_05_07_17_12_59_23.jpeg)
Poniżej fragment projektu z 2009 roku do rozporządzenia ministra środowiska
w sprawie listy roślin, zwierząt ...., które w przypadku
uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą zagrozić gatunkom rodzimym
lub siedliskom przyrodniczym (źródło: http://www.salamandra.org.pl/DO_POBRANIA/PRAWO/inwazyjne-projekt-MS_06-09.pdf)
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1104_05_07_17_1_06_28.jpeg)
Dodam, że na liście projektu z 2010 roku gatunków było jeszcze mniej a ostatecznie na, obowiązującej, liście do rozporządzenia znalazły się tylko poniższe gatunki (źródło: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20112101260)
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1104_05_07_17_1_08_10.jpeg)
Zwróćcie uwagę jak kurczyła się lista gatunków inwazyjnych z biegiem czasu.
-
Ale bałagan z tymi nazwami karasia - nasz karaś pospolity to Carassius carassius, w tabelce jest podany Carassius auratus, czyli karaś chiński, zwany również karasiem srebrzystym lub karasiem złocistym (!), co na szczęście odnosi się do starej literatury, ale może wprowadzać zamęt. Japoniec, czyli karaś srebrzysty to Carassius gibelio, niegdyś uznawany za podgatunek chińskiego. WTF
-
Komisja europejska też nie widzi problemu. Link do rozporządzenia przyjmującego wykaz inwazyjnych gatunków obcych uznanych za stwarzające zagrożenie dla Unii
http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32016R1141&from=PL
Moim zdaniem mało jest na tym wykazie gatunków roślin i zwierząt. Zwłaszcza ryb.
-
W 2017 roku, w o. Katowice karaś pospolity jest chroniony wymiarem ochronnym do 20 cm.
Trudno mi ocenić wpływ tego zapisu. Na pewno nie jest to całkowita ochrona. Trudno ocenić, czy w ogóle to odniesie jakiś skutek. Ja osobiście dawno nie złowiłem karasia pospolitego (czy to małego czy dużego) więc może się okazać, że ów zapis jest po prostu martwy. Mimo to, nie zamierzam tutaj krytykować za to, ponieważ jest to jakiś krok w dobrym kierunku. Zawsze jakaś ochrona się pojawiła, widać więc, że ktoś gdzieś zauważył problem.
-
Ad vocem tej tabelki.
Taki karaś srebrzysty, czy sumik karłowaty faktycznie zagrażają wodom a amur, jesiotr, czy nawet bass (kiedyś go próbowano wpuszczać - nigdy go na oczy nie widziałem) nie mają szans na naturalne tarło więc mogą "co najwyższej" zdewastować wodę.
-
No jak obca ryba wyje roślinność potrzebną do rozmnażania gatunków rodzimych, to nie dziwi nic.
-
Panowie, trzeba jednak rozumieć też tę bardzo istotną rzecz - że w przypadku Polski, mamy do czynienia z bezrybiem, które można określić jako przelowienie, zwał jak zwał. Na skutek braku ryb, taki karaś srebrzysty znajduje niszę, którą skutecznie wypełnia. Jest konkurentem pokarmowym naszych rodzimych gatunków, do tego krzyżuje się, wyżera ikrę, składa sam więcej ikry (same samice)... W przypadku takiej Francji, japoniec powoli podbija wody, w Polsce po prostu była mega ekspansja, na dodatek mędrcy z IRŚ zezwolili na zarybianie nim, w ramach wiązania biomasy i w ogóle cholera wie czemu. Zapłać im a zrobią badania jakie chcesz, na Zalewie Zegrzyńskim wyszło, że aby ratować zbiornik, trzeba ekipy rybackiej :D
Tak więc teraz o wiele trudniej aby był lin, aby były inne gatunki, jeżeli jest sporo japońca. Stało się... Jednak nie oznacza to, że nie można ratować jeszcze tego co mamy! nie ma sensu składać broni, nie w każdej wodzie japoniec jest!
W 2017 roku, w o. Katowice karaś pospolity jest chroniony wymiarem ochronnym do 20 cm.
Trudno mi ocenić wpływ tego zapisu. Na pewno nie jest to całkowita ochrona. Trudno ocenić, czy w ogóle to odniesie jakiś skutek. Ja osobiście dawno nie złowiłem karasia pospolitego (czy to małego czy dużego) więc może się okazać, że ów zapis jest po prostu martwy. Mimo to, nie zamierzam tutaj krytykować za to, ponieważ jest to jakiś krok w dobrym kierunku. Zawsze jakaś ochrona się pojawiła, widać więc, że ktoś gdzieś zauważył problem.
Grzesiek są okręgi, gdzie japońca uważano za chwast i był zakaz ponownego wpuszczania go do wody. Tak więc nie wszędzie w PZW działano wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie da jednak się ukryć, że dla PZW karaś srebrzysty to błogosławieństwo. Jest tani, wędkarzom smakuje, nie jest wybredny, rozmnaża się i rośnie szybko. Taki karp jest drogi i nie ma potomstwa, a tutaj można samograja wpuścić do wody... Pytanie tylko co dalej? Co będzie, jak skład gatunkowy danych zbiorników ulegnie niebezpiecznemu zachwianiu? Jak łowić się będzie głównie japońce? To bardzo krótkowzroczna polityka, ale dla wielu zbawienna, bo można dać niezadowolonym wędkarzom tanie mięcho, a sam wiesz, że w wielu kołach prezesi zrobią wiele, by uciszyć niezadowolonych w taki sposób.
Przykładem dobrym 'zjaponizowanej' wody jest Batorówka. Nad wszystkim czuwa tam ichtiolog, co nakazuje zapewne zarybić innymi gatunkami, jednak japońca jest tam tyle, że wielu łowiących ma dość tej ryby po prostu. A tak właśnie może być, jak się zacznie nagle chronić ryby. Będziemy łowić karasie srebrzyste przede wszystkim...
Najlepsze podejście odnośnie gatunków mają kraje wyspiarskie. Brytyjczycy a tym bardziej Australijczycy uczuleni są na inwazyjne gatunki, i sporo się nauczyli na kilku błędach, wiedzą czego nie robić. U nas tego nie ma, więc trzeba będzie płacić za kryzysy w przyszłości, gdzie o wiele tańsze jest zapobieganie. Panowie, ja nie mam pojęcia, ile lat potrzebujemy, aby odbudować polskie wody do przynajmniej miernego poziomu. Przykład karasia pospolitego i japońca pokazuje, że nie ma nawet fundamentów pod takie zmiany :facepalm: Ale jak coś będzie nie tak, ktoś zrobi filmy, że ryby są, a goście z IRŚ poprą to swoimi badaniami. My dowiemy się zaś, że 'łowić trzeba umieć'. Co za kraj! :facepalm:
-
LUK - pięknie podsumowałeś ten temat. Niestety, ale to co napisałeś to wszystko prawda.
Od siebie dodam, że znam wody w którym japoniec był od dawna i nie stanowił problemu bo było pełno innych ryb. Więc moim zdaniem jak się japońca zostawi naturze a będzie się dbać o inne gatunki to sytuacja może wrócić do normy. No ale zarybianie tą rybą to samobójstwo.
-
Lucjan, nie wiem czy mnie dobrze zrozumiałeś. W o. Katowice w tym roku chroni się karasia pospolitego (carassius carassius).