Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Spławik => Wątek zaczęty przez: daniel_lisek w 09.02.2016, 20:42
-
Jakie znacie popełniane błędy przez wędkarzy, złe gruntowanie, niewyważenie spławika itp?
-
To co wymieniłeś oraz za duży hak, toporne zestawy, zawsze ta sama przynęta, za grube necenie lub jego brak.
-
Odniosę się do tytułu wątku. Największy grzech starych - lekceważenie młodych. Największy grzech młodych - lekceważenie starych.
A jak ktoś nie potrafi gruntować, czy wyważyć spławika, to jakie znaczenie ma wiek? :)
-
Najczęstszym popełnianym błędem jest pozostawienie po sobie dużej ilości śmieci na łowisku i zbyt duże spożycie alkoholu ;)
-
Rutyna ;D
-
Zbyt duża wiara w sprzęt.
-
Hmm łowienie byle przed siebie? Hmm :P
-
Rzuć dalej większe ryby
Wysłane z mojego LG-H320 przy użyciu Tapatalka
-
To może od razy wymieńcie, że ktoś czegoś nie wie, nie umie.
Czy te forum jest aby wytykać wady czy uczyć się.
Chyba zapominamy do czego służy te forum koledzy.
-
To może od razy wymieńcie, że ktoś czegoś nie wie, nie umie.
Czy te forum jest aby wytykać wady czy uczyć się.
Chyba zapominamy do czego służy te forum koledzy.
Bez poznania swoich słabych stron nie będzie postepu.
Może ktoś inny skorzysta z naszych błędów.
-
Hmm łowienie byle przed siebie? Hmm :P
Makaro ja na przykład pisałem o swoim błędzie sprzed 2 lat :) dla mnie Feeder to był na przeciw siebie ile pary w łapkach.
-
Jestem zdania, ze brak chęci do odkrywania i testowania. Co jestem na rybach, to conajmniej jedna osoba pyta sie mnie i kolegów na co lowimy i prosi o "te kulki"

Drugim problemem jest brak dokładności, związanym z brakiem zaangażowania w wędkowaniu jak i braku chęci. Czasem zauważam to u mojego jednego kolegi. Strasznie mnie to denerwuje. Np, patrzy, zaneta mu sie w love rozsypała, a on "a nie chce mi sie przerzucać"
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
-
Ale w tym wątku co chcecie poruszyć?
Od wybrania sprzęt - złego kija kołowrotka żyłki spławika przyponu haczyka coś zapomniałem?
Miejscówka - nie pod tą rybę, nie ten czas, nie ta strona, nie w tą stronę wieje wiatr coś jeszcze?
Tego jest wiele
-
Wytykanie błędów jest złym nawykiem, trzeba wskazywać jak należy się zachować lub postępować.
-
Makaro to nie jest wytykanie błędów, bo nie mówimy o konkretnej osobie, a o złych zachowaniach nad wodą. I to nie w celu naśmiewania się z kogoś, ale właśnie pomocy w zauważeniu tych błędów, bo jeśli ktoś nie wie jak powinno być lepiej to skąd ma wiedzieć, że robi coś źle?
Wspomniałem o haczykach, czy według Ciebie nie jest to jeden z głównych problemów? Stosowanie haka nr 2 do kukurydzy? Albo żyłki 0.35 do spławika?
Nie naśmiewam się tu z nikogo, po prostu spotykałem nad wodą takich wędkarzy.
Może oni łowią tak, bo są ignorantami, ale wtedy nie powinni się denerwować kiedy mam lepsze wyniki od nich, albo nie wiedzą i powinni taki temat przywitać z pokorą i dużo z niego wyciągnąć.
-
Zobacz stawiasz się od razu w lepszej sytuacji, "kiedy mam lepsze wyniki od nich" zawsze tak jest?
-
Rzuć dalej większe ryby
Hmm łowienie byle przed siebie? Hmm :P
o to to :D :D To najczęściej dotyczy delikatnie ujmując pseudo-wędkarzy których najważniejszym celem w nadchodzący sezonie jest "aby tylko karta się zwróciła". Dla pełni ich szczęścia/nieszczęścia brakuje aby jeszcze rzucając tam daleko przed siebie trafili w głęboki muł,podwodny las bądź martwą głębinę, bo kto by tam sondował.
-
Zobacz stawiasz się od razu w lepszej sytuacji, "kiedy mam lepsze wyniki od nich" zawsze tak jest?
Przecież nie mówię, że wszyscy popełniają takie błędy, ale jeśli ktoś łowi tak jak pisałem, to owszem, zawsze mam lepsze wyniki od niego.
Nie szukaj zwady, przyjacielu :) :beer:
-
Nie szukam zwady, ale nie zdarzyło Ci się, że połowiłeś mniej niż sąsiad?
-
Marek, ja również myślę, że błędnie zinterpretowałeś ten temat. Założył go młody wędkarz. Nie miał na myśli przedstawiać starych w znaczeniu pejoratywnym. Chodziło o wędkarzy mniej i bardziej doświadczonych.
Zaś słowo "błędy" nie ma tutaj również negatywnego znaczenia i nie powinno być rozumiane jako złe lub dobre postępowanie.
Chodzi o technikę łowienia.
To jest dyskusja o technice łowienia i chyba co do tego nikt nie ma co do tego wątpliwości.
Apeluję zatem Marku o zaprzestanie kontynuowania Twojej linii dyskusyjnej. Nie wnosi ona nic do dyskusji, a jedynie wprowadza niepotrzebne napięcia. W ten sposób na forum SiG nie dyskutujemy!
-
Marek, ja również myślę, że błędnie zinterpretowałeś ten temat. Założył go młody wędkarz. Nie miał na myśli przedstawiać starych w znaczeniu pejoratywnym. Chodziło o wędkarzy mniej i bardziej doświadczonych.
Zaś słowo "błędy" nie ma tutaj również negatywnego znaczenia i nie powinno być rozumiane jako złe lub dobre postępowanie.
Chodzi o technikę łowienia.
To jest dyskusja o technice łowienia i chyba co do tego nikt nie ma co do tego wątpliwości.
Apeluję zatem Marku o zaprzestanie kontynuowania Twojej linii dyskusyjnej. Nie wnosi ona nic do dyskusji, a jedynie wprowadza niepotrzebne napięcia. W ten sposób na forum SiG nie dyskutujemy!
:thumbup:
-
Sam często popełniam co najmniej trzy z wymienionych tutaj błędów.
Często łowię przed siebie nie sondując i nie zastanawiając się dlaczego łowię właśnie tam. Często też rzucam ile pary byle dalej.
Za rzadko zmieniam przynęty, i ogólem za rzadko wprowadzam jakiekolwiek zmiany.
Łowiąc na spławik nie mam jeszcze wystarczającego wyczucia żeby być pewnym, że w tym momencie łowię na styku czy lekko nad dnem czy z 5 cm odcinkiem przyponu na dnie.
Przede wszystkim to są nawyki które zostały mi po moich początkach wędkowania. Tak łowili i dalej łowią wszyscy których spotykam u siebie nad wodą. Chłonie się to silą rzeczy. Natomiast zdałem sobie z tego wszystkiego sprawę od kiedy jestem na forum. Czasem jeszcze łapię się na takim bezmyślnym wędkowaniu, ale i tak widzę u siebie dużą poprawę jeśli chodzi o wyniki.
Wcześniej zanim zacząłem łowić z klipem miałem też duże problemy z dokładnością i o ile przy feederze jest już o niebo lepiej niż było to teraz od kiedy łowię na spławik i używam procy to często zdarza mi się nęcenie wszędzie gdzie nie ma spławika, ale nad tym też pracuję.
Ja jeszcze zauważyłem, że ludzie przeceniają znaczenie zanęt.
-
Głośne zachowywanie się nad woda - tupanie.
-
Dla mnie? Podjeżdża auto na łowisko,wysiada klient. Pierwsze co robi? Leci jak czołg do ciebie i ? I jak panie biero? Bo kumpel wczoraj był i na j..............ł. Sam raczej prawie nigdy tego nie robię, z natury jestem odludkiem"Jeno na forum klawiatura mi się nie zamyka" . Przeważnie łowię na główkach. Daleko nie rzucam, siedzę na tyłku. Nawet podbieram bez zbędnego wstawania. A tu włazi takie bydlę, sunie na szczyt ostrogi, jeszcze kamienie kopie i na gadulec mu się zbiera! Mord mam w oczach! >:O
-
No to ja mam szczęście na moich miejscówkach na Prośnie nie spotykam nikogo ,może jestem chamem ale znajomym nie pokazuje swoich miejscówek . Parę lat temu jednemu pokazałem to siecią ciągli myślałem że dziada zabije.
-
Mnie rzadko zdarza się nie popełniać błędów. Nawet, kiedy obok siebie mam 20-30 innych wędkarzy na zawodach i nawet, kiedy je wygrywam to i tak popełniam błędy. Tego nie da się uniknąć ani wyeliminować w 100%. Najważniejsze to myśleć samodzielnie, obserwować i uczyć się od innych, wyciągać mądre wnioski i być kreatywnym. Bardzo pomaga doświadczenie, takie zdobywane po prostu nad wodą. Wędkarstwo i łowienie ryb, takie na prawdę skuteczne, miarodajne - na przykład na zawodach bo jest więcej osób i można porównać wyniki - to nic innego jak wypadkowa najmniejszej ilości popełnianych błędów. Ale wszyscy je popełniają i dotyczyć w zasadzie każdego elementu łowienia.
-
Ale błędy muszą być. Bo jeśli za wszelką cenę będziemy je próbować eliminować? To gdzie nam zostanie choć odrobina czasu na relax, na cieszenie się wędkarstwem. Na odrobinę samozadowolenia z bytności nad wodą. Może nie róbmy sobie zawodów z każdego wyjazdu na ryby?
-
Ale błędy muszą być. Bo jeśli za wszelką cenę będziemy je próbować eliminować? To gdzie nam zostanie choć odrobina czasu na relax, na cieszenie się wędkarstwem. Na odrobinę samozadowolenia z bytności nad wodą. Może nie róbmy sobie zawodów z każdego wyjazdu na ryby?
Skoro i tak jakąś czynność wykonujemy, to doświadczenie i nauka na błędach pozwoli nam po prostu tą czynność wykonać dobrze a nie źle. Czas tutaj jest ten sam a nawet mniejszy, uciecha jeszcze większa bo więcej łowimy.
-
Rozumiem co piszesz Grześ. Ale jednak często chce się to olać (SORY) i posiedzieć nad wędką bezstresowo!
-
Należę do starych wiec najpierw napiszę o swoich błędach
1 - brak zaufania i przekonania do nowych przynęt
2 - uporczywe trzymanie się swoich miejscówek - w myśl zasady że gdy sie tam łowiło 20 lat, temu, 10 i 5 - to teraz też się połowi
3 - trudności związane z przestawieniem się na inne metody łowienia wynikające z braku zaufania do nich
4 - mniejsza mobilność niż dawniej i gorszy refleks, gorsze zdolnosci manualne ( np wiązanie węzłów)
Wymienię też podpatrzone błędy młodych :
1 - głośne zachowanie nad wodą
2 - brak konsekwencji i cierpliwości
3 - śmiecenie
4 - zbyt obfite nęcenie kupnymi zanętami bez rozpoznania wody
Więcej nie wymienię żeby nie wyszło że dyskryminuję młodych :) - jest po równo
-
Ja tak na szybko napiszę tylko o jednej rzeczy. Ostatnio (z racji sporej aktywności na forum) mam coraz mniej czasu na pisanie odpowiedzi :(
Jako że to wątek spławikowy...
Często obserwuję, jak koledzy nęcą bardzo dużą ilością zanęty. I nie nawiązuję tu do zawodów/treningów, bo mieszanki zawodnicze to co innego.
Chodzi o zwykłe rekreacyjne łowienie wędką spławikową. Przed gruntowaniem, przed założeniem czegokolwiek na haczyk do wody leci wiele potężnych kul zanęty. Zapewne jakiejś taniej spożywki, bo wątpię, żeby ktoś wsypywał takie ilości czegoś drogiego.
Dopiero po wrzuceniu tych kul zaczyna się łowienie.
Warto podkreślić to, o czym wielokrotnie wspomina wielu wędkarzy. Donęcić można zawsze, a wyciągnąć z wody tego, co się już wrzuciło, niestety się nie da.
Dobrą praktyką jest wygruntowanie łowiska w różnych jego strefach, sprawdzenie uciągu, założenie przynęty na haczyk i odczytanie pewnych informacji, zanim podejmiemy decyzję co i w jakiej ilości wrzucić do wody.
O reszcie już wspomnieli koledzy.
Gienek wymienił wiele ważnych rzeczy (w tym również wspomniał o tym nęceniu).
-
Należę do starych wiec najpierw napiszę o swoich błędach
1 - brak zaufania i przekonania do nowych przynęt
2 - uporczywe trzymanie się swoich miejscówek - w myśl zasady że gdy sie tam łowiło 20 lat, temu, 10 i 5 - to teraz też się połowi
3 - trudności związane z przestawieniem się na inne metody łowienia wynikające z braku zaufania do nich
4 - mniejsza mobilność niż dawniej i gorszy refleks, gorsze zdolnosci manualne ( np wiązanie węzłów)
Wymienię też podpatrzone błędy młodych :
1 - głośne zachowanie nad wodą
2 - brak konsekwencji i cierpliwości
3 - śmiecenie
4 - zbyt obfite nęcenie kupnymi zanętami bez rozpoznania wody
Więcej nie wymienię żeby nie wyszło że dyskryminuję młodych :) - jest po równo
Błędy starych:
1 - technika idzie do przodu, więc upieranie się tylko przy starych metodach nie daje poprawy rezultatów.
2 - starych drzew się nie przesadza :P, ale miejscówki z czasem potrafią się zmienić.
3 - wszystkiego trzeba w życiu spróbować ;D
4 - starość nie radość ale i tu technika nas wspomaga, przyrządy do wiązania haczyków czy pętelek.
Odnośnie młodych zgadzam się we wszystkich punktach aczkolwiek sa wyjątki ;), nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
-
Co do nęcenia tu się zgadzam całkowicie, mało a często daje duzo lepsze rezultaty od zasypania miejscówki zanętą, przynajmniej jeśli chodzi o spławik.
-
Co do nęcenia tu się zgadzam całkowicie, mało a często daje duzo lepsze rezultaty od zasypania miejscówki zanętą, przynajmniej jeśli chodzi o spławik.
Ja się z tym zgodzę, ale połowicznie. To znaczy, wszystko zależy od sytuacji. Są łowiska, są gatunki ryb, które trzeba nęcić raz a porządnie. Szczególnie na przykład przy łowieniu dużych, bardzo płochliwych leszczy. Znam łowiska, gdzie donęcenie nawet małym orzeszkiem powoduje ucieczkę leszczy, na które trzeba czekać godzinę lub dwie aż wrócą na stanowisko. Mówię tutaj o nęceniu bardzo delikatnym, z kubeczka tyczką, bez pluskania, bardzo finezyjnie, a jednak ryby odskakują i nierzadko na długo. Dlatego są sytuacje, gdzie trzeba podać na przykład 4-5 kg mieszanki (glina/ziemia z jakąś tam częścią zanęty) i później po prostu odławiać ryby.
Dlatego ja cały czas twierdzę, że największy błąd to nieumiejętność wyciągania wniosków, czytania wody i uczenia się na błędach. Czy to młodzi czy starsi wędkarze, nie analizują tego jak ryby reagują. Mało jest też kombinowania, inwencji.
-
Każdy z nas popełnia błędy. Mniejsze, czy też większe. Lecz nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Problemem jest to, że każdy mam swoje przyzwyczajenia i ciężko się mu ich pozbyć lub je zmienić. Choćby chciał to itak wraca się nieświadomie na swój schemat.. taka natura ludzka. Na to potrzeba naprawdę dużo czasu..
-
Ale błędy muszą być. Bo jeśli za wszelką cenę będziemy je próbować eliminować? To gdzie nam zostanie choć odrobina czasu na relax, na cieszenie się wędkarstwem. Na odrobinę samozadowolenia z bytności nad wodą. Może nie róbmy sobie zawodów z każdego wyjazdu na ryby?
Zgadzam się z Tobą Arek w 100 procentach.