Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => Sposoby i pomysły na zmiany => Wątek zaczęty przez: Luk w 27.07.2016, 11:05

Tytuł: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.07.2016, 11:05
Od początku istnienia forum poruszamy problem coraz mniejszej ilości lina i karasia pospolitego naszych wodach. Zeszły rok był fatalny jeżeli chodzi o połów obydwu gatunków, co obserwować mogliśmy w wynikach nad wodą. W tym jest jest ciut lepiej, aczkolwiek sporo lina pochodzi z komercji, bądź z tych samych wód (Zbyszek i Mateo), karasia jak nie ma tak nie ma...

Jak możemy pomóc tym gatunkom?

Myślę, że warto przygotować pewien program, który można przedstawiać na zebraniach rocznych naszych kół wędkarskich. Wydaje mi się, że obydwa gatunki absolutnie nie są groźne dla wód, i zarybienia nimi nie powinny niczego zakłócać. Tak naprawdę, to jest ich zbyt mało niż powinno. Tak więc jeżeli pewne sprawy poruszone by zostały na zebraniach - byłaby to podstawa do tego, aby zarybić więcej, starać się o zmiany w operacie rybackim.

Nie wiem jak się to w ogóle odbywa, ale na pewno jeżeli wywierać będziemy nacisk, do wód trafi więcej lina. Nawet można starać się o to, aby zmniejszyć ilość karpia. Ten i tak zostaje odłowiony zaraz po wpuszczeniu, często w 90% nawet, lin zaś łowić się nie da, trzeba czekać na kolejny sezon. Tak więc już takie 'złamanie' proporcji przyniosłoby wiele dobrego.

To co nam potrzeba, to określenie takiego programu, najlepiej podpartego jakimiś badaniami, oraz znajomość przepisów i procedur związanych z samym takim postulatem, przedstawianym na zebraniach. Warto się dobrze przygotować, aby jakiegoś wniosku nie odrzucano 'formalnie' już na samym początku...

Ogólnie warto pomyśleć o większych zarybieniach linem i karasiem. To jest podstawa. Jeżeli więcej trafi go do wód, jest większe prawdopodobieństwo, że ich populacje zaczną się odbudowywać. Tak więc - WIĘKSZE ZARYBIENIA.

Kolejna sprawa to ochrona tych gatunków. Limity dobowe i wymiar ochronny to za mało. Gdyby tak zwiększyć wymiary chociażby o pięć centymetrów, to już byłoby to 'coś'. Można też wnioskować o górny wymiar ochronny. Jako, że na okres ochronny bym nie liczył, jest to zbyt szalone w polskich realiach, to można pomyśleć o tym, aby wnioskować o wyłączenie części łowiska na czas tarła. Czyli jeżeli ryba będzie miała jakąś zatoczkę, miejsce przy grążelach i roślinności podwodnej, gdzie nie będzie poddawana presji, jest szansa, że się będzie wycierać. Takie miejsca ponownie można włączyć do wędkowania od sierpnia. Jeżeli by wyłączyć taka strefę na okres maj-lipiec, wiele gatunków mogłoby się tam wytrzeć. Płoć, leszcz, karaś, lin... To nie jest chyba wcale takie trudne do zrobienia! Jeżeli się wytłumaczy to dobrze na takim zebraniu, wędkarzom - to powinni wszyscy to poprzeć. Bo jak się ryba wytrze, to będzie jej więcej, nieprawdaż? Już teraz coś takiego ma miejsce, warto jednak aby tematem się bardziej zająć. W wielu kołach bowiem władze nie chcą dostać problemu do rozwiązania. Wolą, jeżeli ktoś wykaże inicjatywę i się tym zajmie, uzyskując zgodę.

Trzecia rzecz - to zrobienie małej prezentacji na zebraniach. Dam sobie rękę uciąć, że wielu wędkarzy nie zna zachowania się takiego lina i karasia. Jeżeli więc zrobi się mała pogadankę, i wytłumaczy, że taki lin grupuje się do tarła już pod koniec kwietnia, a może je odbywać nawet w lipcu, to wtedy wielu zrozumie, że łowią ryby przed tarłem. Tak więc ochrona prowadzona przez samych wędkarzy może wiele pomóc. Nawet ci co zabierają mogą na tym wymiernie skorzystać. Bo obecnie lin jest rzadkim gościem w podbieraku...

Sprawa następna. Karaś srebrzysty czyli japoniec. Tutaj powinniśmy często łączyć obydwie sprawy i pokazywać, że ten gatunek jest niepożądany i zakłóca równowagę w wodnym środowisku. Na pewno nie powinno się nim zarybiać, można żądać zakazu używania go jako żywca, nakłaniać do zabierania wszystkich sztuk, nawet nakazywać to. Oczywiście trzeba pokazać jakie są różnice między japońcem a pospoliciakiem... :D


Co o tym sądzicie?

Jest pół roku czasu aby coś przygotować. Można wystartować chociażby w kilku kołach, monitorować postępy, pokazywać to tutaj, na Złotej Rybce przede wszystkim. Samo się nie zrobi :) Miejmy świadomość, że nowoczesna technika, przynęty, są dostępne już w każdym sklepie wędkarskim. Zarybienia, limity, kontrole  -to się nie zmienia, zaś skuteczność wędkarzy rośnie. Trzeba coś działać. Jeżeli macie jakieś kontakty z ichtiologami, prezesami okręgów, kół, macie chody u siebie w kole - możecie zbadać 'teren' i zapytać o wskazówki, porady... Może nawet udałoby się zbierać jakieś fundusze na takie zarybienia? Nie jest to wcale nierealne, być może jakaś firma wędkarska chętnie wsparłaby taki program. Tak naprawdę jeżeli poszukać, to ktoś taki się znajdzie... :)



Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: jean72 w 27.07.2016, 11:13
Lucjanie zgadzam się z Tobą w 100% ale jest jeden problem niestety najważniejszy; producenci ryb od kilku lat nastawieni są na masową produkcję karpia ( szybki wzrost i dobra sprzedaż; PZW, markety)  a inne gatunki praktycznie nie do kupienia lub w minimalnych ilościach.
Tak można to powolutku zmienić ale na to potrzeba czasu i zmiany mentalności ludzi, którzy chcą tylko: karpia,karpia,karpia :(
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 27.07.2016, 11:25
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.07.2016, 11:27
Lucjanie zgadzam się z Tobą w 100% ale jest jeden problem niestety najważniejszy; producenci ryb od kilku lat nastawieni są na masową produkcję karpia ( szybki wzrost i dobra sprzedaż; PZW, markety)  a inne gatunki praktycznie nie do kupienia lub w minimalnych ilościach.
Tak można to powolutku zmienić ale na to potrzeba czasu i zmiany mentalności ludzi, którzy chcą tylko: karpia,karpia,karpia :(

Dobrze piszesz. Czyli trzeba też naciskać aby zaczęto hodować lina i karasia pospolitego. Jestem pewien, że się da to załatwić :thumbup:
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.07.2016, 11:47
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)

Nigdzie bliżej nie było karasia ani lina? Czy tylko ośrodki zarybieniowe PZW wchodzą w grę?
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: vanplesniak w 27.07.2016, 11:48
Luk, nigdzie bliżej nie było dostępnego. Efektem tego był oto że w ciągu roku wypuścili 100kg amura, 200kg szczupaka i 100kg japonca..

Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: katmay w 27.07.2016, 11:55
Robiłem szybkie rozeznanie odnośnie kupna ryb. Lin jest praktycznie niedostępny. Nawet płoć trudno kupić. O karasiu złocistym zapomnij. Przynajmniej w centralnej Polsce.
To jest duży problem. Następnym jest to, że w ogóle dopuszcza się do zarybiania srebrzakiem.
Operaty nie powinny w ogóle dopuszcza do zarybiania gatunkami inwazyjnymi. A koła dostają srebrzaka z przydziału.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 12:21
To może i ja wsadzę swoje 2 grosze...
Mieszkam na północnej Lubelszczyźnie gdzie jest sporo ośrodków zarybieniowych, takich po PGRach. Mam też własny staw, więc wiem jakie mniej więcej ryby można kupić. Oczywiście jet karp, karp i jeszcze karp. Można też kupić tołpygę, amura, mieszankę karasia srebrzystego oczywiście z linem (sprzedawane w jednej cenie), a z drapieżników szczupak. Więc urozmaicenia wielkiego nie ma. Głównie ryby "konsumpcyjne".

Taka ciekawostka: ze 2 lata temu kupowaliśmy większą ilość ryb (karpie, tołpygi, karasie i liny), a pan który sprzedawał mówił, żeby nie karmić karpi kukurydzą, tylko pszenżytem, bo mięso będzie tłuste... Widać jakie podejście mają do tego mają sami producenci.

A co do karasia złocistego (Polskiego), to moim zdaniem nie ma sensu zarybiać nim wód z karasiem srebrzystym. Czemu? Pamiętam jak z 7, 8 lat temu w moim stawie była praktyczne tylko drobnica (karaś złocisty, okoń, jakiś karp). Po wpuszczeniu dużej ilości karasia srebrzystego, karpia i szczupaka (dużej w stosunku do wielkości stawu) karaś złocisty znikną. Szczupak wyżarł? Śmiem wątpić. Karaś srebrzysty jest wytrzymalszy, rośnie większy i wypiera karasia złocistego...
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 27.07.2016, 12:27
Japończyki powinny dostawać w łeb i no kill nie może mieć miejsca w ich przypadku .

Ja zauważyłem ogromny skok do przodu gdzie niektóre okręgi kompletnie zrezygnowały z zarybień tym szmelcem za to coraz więcej pływa karasi pospolitych.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 12:34
Japończyki powinny dostawać w łeb i no kill nie może mieć miejsca w ich przypadku .

Ja zauważyłem ogromny skok do przodu gdzie nie które okręgi kompletnie zrezygnowały z zarybień tym szmelce za to coraz więcej pływa karasi pospolitych

Racja, ale karaś pospolity (złocisty) nie weźmie się znikąd. Trzeba zabierać japońce, a wpuszczać złociste. Proste, nieprawdaż?
Zresztą... Cały ten system to jakaś kpina... Bierzmy przykład z Anglii. 80% wód państwowych oddać klubom (najpierw je stworzyć :)), a pozostałe objąć całkowitą ochrona, niech sobie ryby żyją.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 27.07.2016, 12:38
Robiłem szybkie rozeznanie odnośnie kupna ryb. Lin jest praktycznie nie  dostępny. Nawet płoć trudno kupić. O karasiu złocistym zapomnij. Przynajmniej w centralnej Polsce.
To jest duży problem. Następnym jest to, że w ogóle dopuszcza się do zarybiania srebrzakiem.
Operaty nie powinny w ogóle dopuszcza do zarybiania gatunkami inwazyjnymi. A koła dostają srebrzaka z przydziału.
Sorki katamay ze cytuje ale sie przestraszyłem
Dwa miesiące temu szukałem lina i był
Szukałeś wszędzie ?
O karasiu już długo  nie słychać ale lin >:O
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 27.07.2016, 12:40
Japończyki powinny dostawać w łeb i no kill nie może mieć miejsca w ich przypadku .

Ja zauważyłem ogromny skok do przodu gdzie nie które okręgi kompletnie zrezygnowały z zarybień tym szmelce za to coraz więcej pływa karasi pospolitych

Racja, ale karaś pospolity (złocisty) nie weźmie się znikąd. Trzeba zabierać japońce, a wpuszczać złociste. Proste, nieprawdaż?
Zresztą... Cały ten system to jakaś kpina... Bierzmy przykład z Anglii. 80% wód państwowych oddać klubom (najpierw je stworzyć :)), a pozostałe objąć całkowitą ochrona, niech sobie ryby żyją.

Prawda tylko zauważ , że nie które okręgi maja własne ośrodki zarybieniowe i własnie w nich przejrzano na oczy i karas pospolity jest wpuszczny przy zarybieniach , a nie japoniec .
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 12:46
Japończyki powinny dostawać w łeb i no kill nie może mieć miejsca w ich przypadku .

Ja zauważyłem ogromny skok do przodu gdzie nie które okręgi kompletnie zrezygnowały z zarybień tym szmelce za to coraz więcej pływa karasi pospolitych

Racja, ale karaś pospolity (złocisty) nie weźmie się znikąd. Trzeba zabierać japońce, a wpuszczać złociste. Proste, nieprawdaż?
Zresztą... Cały ten system to jakaś kpina... Bierzmy przykład z Anglii. 80% wód państwowych oddać klubom (najpierw je stworzyć :)), a pozostałe objąć całkowitą ochrona, niech sobie ryby żyją.

Prawda tylko zauważ , że nie które okręgi maja własne ośrodki zarybieniowe i własnie w nich przejrzano na oczy i karas pospolity jest wpuszczny przy zarybieniach , a nie japoniec

Może i tak jest, nie wiem, bo koło PWZ w moim mieście jako "swoje" wody ma zalew 2,5 ha (zarybiany chyba) i 2 stawy z koluchem, stynką i japońcem (nic powyżej 15 cm :))
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 27.07.2016, 12:49
Zauważcie również co się dzieje ze zbiornikami przecież nie które z nich to jedna wielka zupa rybna gdzie karaś,lin ma ogromną konkurencje i w wielu wodach jest dośc duża populacja tej ryby jednak ciężko ją złowić ze względu na inne ryby
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: katmay w 27.07.2016, 12:50
Niestety najbliżej mnie będzie chyba z 150km.
I praktycznie tylko narybek.  Najlepiej jest na Mazurach i na wschodzie. Tam da się kupić. Głównie karp Amur tołpyga drapieżnik.  Na szczęście w większości przypadków transport jest i w miarę przystepny cenowo.
Rozeznanie robiłem we wrześniu 2015 jak w planach było kopanie zbiornika. Niestety jeszcze nie zacząłem, bo okazało sie, że będę musiał uszczelniać zbiornik i ceny bentonitu mnie zgniotły.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: koras w 27.07.2016, 12:51
Co do tworzenia klubów... Nie chcę tutaj wysnuwać jakiś śmiałych teorii z kosmosu i bynajmniej nie opieram o te teorie swoich poglądów.

Nurtuje mnie jednak kwestia kultury jedzenia ryb słodkowodnych w Polsce. Mam taką obawę, czy oddanie wód w prywatne ręce nie obróci się przeciwko wędkarzom, bo może (bardzo niepewne "może") się okazać, że sprzedawanie ryb "pod nóż" będzie się bardziej opłacało właścicielom, niż prowadzenie turystyki wędkarskiej (tak, wiem, zabrzmiałem teraz jak rzecznik PZW). W ten sposób powstaną na miejscu łowisk gospodarstwa rybackie. Np. w takiej Anglii sytuacja jest inna, bo tych ryb się tam po prostu nie je.

Oczywiście to tylko teoria... Z tego, co czytałem, są wody zarządzane przez rybaków, na których idzie połowić.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 13:02
Co do tworzenia klubów... Nie chcę tutaj wysnuwać jakiś śmiałych teorii z kosmosu i bynajmniej nie opieram o te teorie swoich poglądów.

Nurtuje mnie jednak kwestia kultury jedzenia ryb słodkowodnych w Polsce. Mam taką obawę, czy oddanie wód w prywatne ręce nie obróci się przeciwko wędkarzom, bo może (bardzo niepewne "może") się okazać, że sprzedawanie ryb "pod nóż" będzie się bardziej opłacało właścicielom, niż prowadzenie turystyki wędkarskiej (tak, wiem, zabrzmiałem teraz jak rzecznik PZW). W ten sposób powstaną na miejscu łowisk gospodarstwa rybackie. Np. w takiej Anglii sytuacja jest inna, bo tych ryb się tam po prostu nie je.

Oczywiście to tylko teoria... Z tego, co czytałem, są wody zarządzane przez rybaków, na których idzie połowić.

Chyba mnie źle zrozumiałeś. Mam na myśli kluby wędkarskie prowadzone np. przez firmy wędkarskie, które będą rozważnie prowadziły zarybienia, korzystały z opinii ichtiologów (tych co mają pojęcie o potrzebach wędkarzy), pozwalały na zabieranie niewielkich ilości ryb, liczyły się ze zdaniami wędkarzy, itp.
A co do konsumpcji ryb słodkowodnych. To od czego są ośrodki zarybieniowe? Nie muszą hodować tylko karpia. Niech hodują szczupaki, węgorze i inne smaczne ryby i niech je sprzedają do marketów. Czy nie wyszło bo to wszystkim dobrze?
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.07.2016, 13:11
Co do tworzenia klubów... Nie chcę tutaj wysnuwać jakiś śmiałych teorii z kosmosu i bynajmniej nie opieram o te teorie swoich poglądów.

Nurtuje mnie jednak kwestia kultury jedzenia ryb słodkowodnych w Polsce. Mam taką obawę, czy oddanie wód w prywatne ręce nie obróci się przeciwko wędkarzom, bo może (bardzo niepewne "może") się okazać, że sprzedawanie ryb "pod nóż" będzie się bardziej opłacało właścicielom, niż prowadzenie turystyki wędkarskiej (tak, wiem, zabrzmiałem teraz jak rzecznik PZW). W ten sposób powstaną na miejscu łowisk gospodarstwa rybackie. Np. w takiej Anglii sytuacja jest inna, bo tych ryb się tam po prostu nie je.

Oczywiście to tylko teoria... Z tego, co czytałem, są wody zarządzane przez rybaków, na których idzie połowić.

KOras, jakby nie było wód wędkarskich jest dużo w Polsce, są tylko beznadziejne zazwyczaj. Lepiej byłoby miec ich mniej, ale za to rybne. Ja właśnie widziałbym rozwój w tym, aby rybacy lub hodowcy mogli iść w stronę produkcji ryb. Obecnie odbywa się to zazwyczaj poprzez grabienie tych wód co są... Ale też sa ku temu powody. Trudno wyżyć z hodowli szczupaka, leszcz czy lina. Ter ryby są tanie. Dlatego bardziej opłaca sie sprzedaż pozwoleń na wędkowanie. Często ryba dalej pływa w wodzie a kasa jest. Nie ma takich kosztów produkcji...

Niestety najbliżej mnie będzie chyba z 150km.
I praktycznie tylko narybek.  Najlepiej jest na Mazurach i na wschodzie. Tam da się kupić. Głównie karp Amur tołpyga drapieżnik.  Na szczęście w większości przypadków transport jest i w miarę przystepny cenowo.

To co piszesz mnie przeraża. Co za osły hodują tołpygi i japońce! OMG... Sami widzicie, jakwiele jest do zrobienia! Tołpyga to ostatnia ryba która powinno się zarybiać, jest potrzebna jak druga dziura w pewnym miejscu na de. Na dodatek niszczy narybek i uzyźnia wody, sprawiając, ze szybciej zarastają. Masakra...

Na pewno jednak da się zrobic hodowlę lina. Ośrodki zaryieniowe nie powinny mieć z tym takiego problemu. Ot, nie ma zapotrzebowania. Więc trzeba takowe stworzyć!
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: koras w 27.07.2016, 13:19
Tołpyga jest potrzebna, ale nie wędkarzom ani innym rybom w zbiorniku. Jej obecność wzmaga eutrofizację wód i potem można uzasadnić odłowy ryb sieciami, jako "odłów gatunków przyspieszających eutrofizację".
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 13:24
To co piszesz mnie przeraża. Co za osły hodują tołpygi i japońce! OMG... Sami widzicie, jakwiele jest do zrobienia! Tołpyga to ostatnia ryba która powinno się zarybiać, jest potrzebna jak druga dziura w pewnym miejscu na de. Na dodatek niszczy narybek i uzyźnia wody, sprawiając, ze szybciej zarastają. Masakra...

Na pewno jednak da się zrobic hodowlę lina. Ośrodki zaryieniowe nie powinny mieć z tym takiego problemu. Ot, nie ma zapotrzebowania. Więc trzeba takowe stworzyć!

Ale wiesz w jakim celu jest produkowana tołpyga? Tylko i wyłącznie konsumpcyjnym (według producentów). Osobiście nie słyszałem, aby ktoś łowił tołpygi (przypadkiem na spinnig, albo pop upa, ale nie celowo). W mojej okolicy "trochę" osób ma stawy. Małe, takie z 5 arów maksymalnie. Kupują amura, karpia i tołpygę głównie, aby podrosły i je zjeść, a to chyba nic złego(osoby te nie mają nic wspólnego z wędkarstwem).

Na swoim stawie również nam trochę amurów, tołpyg i karpi. Amury i tołpygi nie pożyją dłużej niż 3-4 lata (;)), zresztą trudno je złowić wędką. O każdego karpia walczę z ojcem, ale i tak kilka sztuk rocznie jest zjedzonych.

Reasumując : ośrodki zarybieniowe nastawiają się na ryby "mięsne" i raczej nie interesują ich wędkarze. Tyle w temacie.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.07.2016, 13:41
Niestety wiele tołpyg pływa w wodach PZW. Kiedyś była moda na tę rybę. Faktycznie, jeżeli idzie jako narybek do stawów prywatnych, to nie ma problemu. Jak to się jednak dzieje, ze jest tołpyga a nie ma lina, tego nie kumam :o
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: katmay w 27.07.2016, 13:41
W Wałczu można kupić karasia pospolitego za 1.5zł za kilo narybku. Linek też jest. Golub Dobrzyń  linek 6-12cm za 16zł za kilo. Właśnie zaczeli odłowy. Jak kupisz powyżej 1000sztuk to ci przywiozą po kosztach paliwa.
Ryba jest tylko nie ma jej kto brać. U mnie koło z ostatnich danych jakie zdobyłem zarybilo wody w 2014 roku ilością 2000-2500 kg. Niektóre koła mają przydzialowego karasia srebrnego. Ostatnio chwalili się że dostali węgorza do zarybienia w ilości 5 sztuk . komisyjnie wpuszczony
Powinni zrobić eudyt PZW.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 27.07.2016, 13:44
Niestety wiele tołpyg pływa w wodach PZW. Kiedyś była moda na tę rybę. Faktycznie, jeżeli idzie jako narybek do stawów prywatnych, to nie ma problemu. Jak to się jednak dzieje, ze jest tołpyga a nie ma lina, tego nie kumam :o

Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 27.07.2016, 13:54
W Wałczu można kupić karasia pospolitego za 1.5zł za kilo narybku. Linek też jest. Golub Dobrzyń  linek 6-12cm za 16zł za kilo. Właśnie zaczeli odłowy. Jak kupisz powyżej 1000sztuk to ci przywiozą po kosztach paliwa.
Ryba jest tylko nie ma jej kto brać. U mnie koło z ostatnich danych jakie zdobyłem zarybilo wody w 2014 roku ilością 2000-2500 kg. Niektóre koła mają przydzialowego karasia srebrnego. Ostatnio chwalili się że dostali węgorza do zarybienia w ilości 5 sztuk . komisyjnie wpuszczony
Powinni zrobić eudyt PZW.
Uff :P
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Ryba1987 w 27.07.2016, 14:34
Co do tołpyg to po osiągnięciu około 15kg ryby te stają się drapieżnikami. Powód - przewód pokarmowy jest z tego co pamiętam chyba 7 razy dłuższy niżeli długość ciała ryby i sam fitoplankton (chyba to to - ten zielonkawy osad na wodzie) już jej nie starcza wtedy zabiera się za małe rybki. Nie pamiętam gdzie to czytałem ale kiedyś się bardzo interesowałem tołpygami bo sporo u mnie tego było, na pewno książka nie internet :)
Aha no i oczywiście tołpyga ma najbardziej toksyczne odchody ze wszystkich naszych gatunków ryb.. zaraz po niej jest karp.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: MrProper w 27.07.2016, 15:34
Co do tołpyg to po osiągnięciu około 15kg ryby te stają się drapieżnikami. Powód - przewód pokarmowy jest z tego co pamiętam chyba 7 razy dłuższy niżeli długość ciała ryby i sam fitoplankton (chyba to to - ten zielonkawy osad na wodzie) już jej nie starcza wtedy zabiera się za małe rybki. Nie pamiętam gdzie to czytałem ale kiedyś się bardzo interesowałem tołpygami bo sporo u mnie tego było, na pewno książka nie internet :)
Aha no i oczywiście tołpyga ma najbardziej toksyczne odchody ze wszystkich naszych gatunków ryb.. zaraz po niej jest karp.
Toksyczne bo nie nasze ;)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 28.07.2016, 17:12
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)

Fakt, że karasia złotego trudno nabyć w ośrodkach hodowlanych. Prędzej u rybaków.
W rejonie wielkopolski warto o karasia złotego zapytać Pana prowadzącego bardzo duże gospodarstwo w okolicach Dobiegniewa. U niego można kupić prawie wszystko. Tylko oczywiście nie "od ręki". Trzeba poczekać. Albo mieć szczęście...

Osobiście bardzo ładne żywe karasie złote kiedyś kupiłem w centrali rybnej! Po wcześniejszym zamówieniu. Cena nie była astronomiczna. Wziąłem wszystkie hurtowo, więc marża była mniejsza. Owszem, ryby nosiły ślady po sieciach, ale były w bardzo dobrej kondycji. Nie padł ani jeden karaś. To jedynie przykład. Karasia złotego można znaleźć, wystarczy poszukać, podzwonić....
Z linem nie ma żadnego problemu. Co najwyżej cena...
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 28.07.2016, 17:34
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)

Fakt, że karasia złotego trudno nabyć w ośrodkach hodowlanych. Prędzej u rybaków.
W rejonie wielkopolski warto o karasia złotego zapytać Pana prowadzącego bardzo duże gospodarstwo w okolicach Dobiegniewa. U niego można kupić prawie wszystko. Tylko oczywiście nie "od ręki". Trzeba poczekać. Albo mieć szczęście...

Osobiście bardzo ładne żywe karasie złote kiedyś kupiłem w centrali rybnej! Po wcześniejszym zamówieniu. Cena nie była astronomiczna. Wziąłem wszystkie hurtowo, więc marża była mniejsza. Owszem, ryby nosiły ślady po sieciach, ale były w bardzo dobrej kondycji. Nie padł ani jeden karaś. To jedynie przykład. Karasia złotego można znaleźć, wystarczy poszukać, podzwonić....
Z linem nie ma żadnego problemu. Co najwyżej cena...




Dlatego właśnie okręgi powinny zawiązywać długoterminowe umowy z rybakami. Takim oto sposobem,rybak ma robotę i my wędkarze jesteśmy zadowoleni. Rozumiem jednak, że jeszcze wiele lat upłynie zanim na Twardej dojdą do takich wniosków :thumbdown: >:O
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.07.2016, 18:21
Ja nie uważam, aby kupowanie od rybaków było najlepszym rozwiązaniem.To trochę takie rozwiązanie polubowne.  Ryba wyjęta z innej wody, którą niszczą sieci... Lepiej kupować wyselekcjonowany materiał zarybieniowy, pochodzący z dobrego źródła, z badaniami i tak dalej.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 28.07.2016, 18:24
Nafaszerowane sterydami, szczepionkami i licho wie jeszcze czym ??? A mimo to po zarybieniu ryby zdychają, zakażają zbiorniki...
JK
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 28.07.2016, 18:27
Nafaszerowane sterydami, szczepionkami i licho wie jeszcze czym ??? A mimo to po zarybieniu ryby zdychają, zakażają zbiorniki...
JK





Zgadza się Janusz, ale masz jakieś inne wyjście? Naturalne tarło to kropla w morzu potrzeb. Nie ma innej opcji, szybszej niż zarybianie rybami z hodowli. W Czechach dali radę, to nam też by się udało.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.07.2016, 19:14
Janusz, a skąd się bierze karp w polskich wodach? Też jest nafaszerowany sterydami i tak dalej... ;)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.07.2016, 21:25
Cytuj
Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.

Występują 2 gatunki tołpygi - biała i pstra, obie pływają w polskich wodach. Żadna z nich nie jest drapieżnikiem. Obie to ryby filtrujące plankton , biała żywi się drobniejszym a pstra grubszym. Pstra tołpyga czasem z niewiadomego powodu atakuje przynęty spinningowe ( choć nigdy w ich przewodzie pokarmowym nie stwierdzono obecności połkniętych ryb)
Biała rośnie do większych rozmiarów niż pstra. Praktycznie wszystkie tołpygi zgłaszane jako rekordowe to pstre.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.07.2016, 21:41
Wiem że w moim kole nie przejdzie pomysł zarybiania linem i karasiem
Dlaczego ?
Bo 90% wędkarzy to tacy którzy łowią 2 tyg po zarybieniu karpiem , do momentu gdy już nie bierze
Bo chcą mięsa i najchętniej to by woleli by bezpośrednio z auta rozdać te ryby a nie wpuszczać, po co się trudzić ? Bo lin i karaś wolno rośnie i za tą kasę ktorą dysponuje koło kupi się mniej niż karpia

Podam taki przykład. Dosłownie 2km od naszej wody jest kompleks stawów hodowlanych, facet hoduje oczywiście karpia i troszkę jazia . Pytam naszego prezesa ( który jest mądrym facetem potrafiącym twardą łapą trzymać w ryzach tą bandę mięsiarzy) - dlaczego jadą po ryby aż pod Zator a nie kupują tu na miejscu ?
Powiedział tak - raz kupiłem i więcej nie kupię. Wszyscy zaraz przylecieli z pretensjami że ryby śmierdzą mułem :) Bo te z Zatora są odpite i nie śmierdzą ! Grozili mi nawet że mi wpiepszą za takie ryby ...

Osobiście jestem wywrotowcem . Mam znajomego który też hoduje karpia i po spuszczeniu stawu wyłapujemy z mułu tysiące szt narybku lina który jakimś cudem się tam wyciera . To ciężka praca bo nie dość że w błocie po pas to jeszcze zimno ( połowa listopada). Wpuszczamy nielegalnie ok 50 kg lina palczaka co jesień. Jak na razie nie widzę żadnych efektów . Może wyżera je sum, szczupak ? Tej wiosny złowiłem może z 5 szt takich po 15-20cm...
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: cumbajszpil w 28.07.2016, 21:42
W Ameryce są latające tolpygi to u nas mogą być drapieżne.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 28.07.2016, 21:44
Cytuj
Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.

Występują 2 gatunki tołpygi - biała i pstra, obie pływają w polskich wodach. Żadna z nich nie jest drapieżnikiem. Obie to ryby filtrujące plankton , biała żywi się drobniejszym a pstra grubszym. Pstra tołpyga czasem z niewiadomego powodu atakuje przynęty spinningowe ( choć nigdy w ich przewodzie pokarmowym nie stwierdzono obecności połkniętych ryb)
Biała rośnie do większych rozmiarów niż pstra. Praktycznie wszystkie tołpygi zgłaszane jako rekordowe to pstre.

Być może, nie jestem ichtiologiem. Swoją wiedzę opieram na różnych, różnistych źródłach. Niektórych nie zawsze pewnych w 100%.

A tak swoją drogą pamiętam jakiś artykuł Przemysława Mroczka. Pisał on tam o 2 niewielkich karasiach znalezionych w brzuchu kilkunasto kilogramowego karpia. Bo skoro żywi się on ślimakami, małżami, to czemu nie może chapnąć sobie mniejszej rybki?
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.07.2016, 21:44
W Ameryce są latające tolpygi to u nas mogą być drapieżne.
Latająca tołpyga to tołpyga biała. Jedyna różnica to taka że w Ameryce to ona się rozmnaża a u nas nie
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.07.2016, 21:45
Cytuj
Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.

Występują 2 gatunki tołpygi - biała i pstra, obie pływają w polskich wodach. Żadna z nich nie jest drapieżnikiem. Obie to ryby filtrujące plankton , biała żywi się drobniejszym a pstra grubszym. Pstra tołpyga czasem z niewiadomego powodu atakuje przynęty spinningowe ( choć nigdy w ich przewodzie pokarmowym nie stwierdzono obecności połkniętych ryb)
Biała rośnie do większych rozmiarów niż pstra. Praktycznie wszystkie tołpygi zgłaszane jako rekordowe to pstre.

Być może, nie jestem ichtiologiem. Swoją wiedzę opieram na różnych, różnistych źródłach. Niektórych nie zawsze pewnych w 100%.

A tak swoją drogą pamiętam jakiś artykuł Przemysława Mroczka. Pisał on tam o 2 niewielkich karasiach znalezionych w brzuchu kilkunasto kilogramowego karpia. Bo skoro żywi się on ślimakami, małżami, to czemu nie może chapnąć sobie mniejszej rybki?
Sam złowiłem 6kg karpia na martwego kiełbia postawionego na sandacza
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 28.07.2016, 21:48
W Ameryce są latające tolpygi to u nas mogą być drapieżne.

Nom, w Ameryce też mają problem z tymi rybami. Ale w Polsce "mężowie stanu" by do tego nie dopuścili. :D
A tak na poważnie. Widać skutki nieprzemyślanego zarybiania obcymi gatunkami.
W Polsce kiedyś hodowano sumika karłowatego sprowadzonego z Ameryki, bo ma smaczne mięso. Ale o tym, że w Polsce rośnie o wiele mniejszy i rozmnaża się jak szalony nikt nie pomyślał...
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 28.07.2016, 21:51
Duże karpie na starość stają się padlinożerne, widziałem kilka takich przypadków, gdy wielki karp brał na trupka.
Mało tego, nasz Kolega @mariospin złowił sporego karpia na spining, ryba mocno uderzyła w gumę i miała ją centralnie w psyku.
Myśleliśmy, że to sum, ale okazało się inaczej. Mina Mariusza bezcenna... :'( :'( :'(
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 28.07.2016, 21:55
Duże karpie na starość stają się padlinożerne, widziałem kilka takich przypadków, gdy wielki karp brał na trupka.
Mało tego, nasz Kolega @mariospin złowił sporego karpia na spining, ryba mocno uderzyła w gumę i miała ją centralnie w psyku.
Myśleliśmy, że to sum, ale okazało się inaczej. Mina Mariusza bezcenna... :'( :'( :'(

Mój brat cioteczny też złowił kiedyś karpia na spinning. Konkretnie białą gumę z czerwonym grzbietem.

Sam kiedyś złowiłem karasia na małego twistera.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.07.2016, 00:39
Wiem że w moim kole nie przejdzie pomysł zarybiania linem i karasiem
Dlaczego ?
Bo 90% wędkarzy to tacy którzy łowią 2 tyg po zarybieniu karpiem , do momentu gdy już nie bierze
Bo chcą mięsa i najchętniej to by woleli by bezpośrednio z auta rozdać te ryby a nie wpuszczać, po co się trudzić ? Bo lin i karaś wolno rośnie i za tą kasę ktorą dysponuje koło kupi się mniej niż karpia

Podam taki przykład. Dosłownie 2km od naszej wody jest kompleks stawów hodowlanych, facet hoduje oczywiście karpia i troszkę jazia . Pytam naszego prezesa ( który jest mądrym facetem potrafiącym twardą łapą trzymać w ryzach tą bandę mięsiarzy) - dlaczego jadą po ryby aż pod Zator a nie kupują tu na miejscu ?
Powiedział tak - raz kupiłem i więcej nie kupię. Wszyscy zaraz przylecieli z pretensjami że ryby śmierdzą mułem :) Bo te z Zatora są odpite i nie śmierdzą ! Grozili mi nawet że mi wpiepszą za takie ryby ...

Osobiście jestem wywrotowcem . Mam znajomego który też hoduje karpia i po spuszczeniu stawu wyłapujemy z mułu tysiące szt narybku lina który jakimś cudem się tam wyciera . To ciężka praca bo nie dość że w błocie po pas to jeszcze zimno ( połowa listopada). Wpuszczamy nielegalnie ok 50 kg lina palczaka co jesień. Jak na razie nie widzę żadnych efektów . Może wyżera je sum, szczupak ? Tej wiosny złowiłem może z 5 szt takich po 15-20cm...

Gienek, ja nie myśłę wcale o tym, aby zlikwidować zarybień karpiem. Ot, jeżeli wpada 400 kilo co roku do danej wody, to niech wleci 350 i 50 kilo lina. W ten deseń. Wędkarze na pewno się nie obrażą, jak się im powie co nieco o linie, nie powinni oponować :)


Ciekawe, że te liny się tam wycierają :o Myślę, że coś się zawsze uchowa z tego co wypuszczacie (tak na marginesie :thumbup: ). Jak już się wyciera to dobry znak!
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 29.07.2016, 07:09
Jestem tego samego zdanie co Luk na temat kupowania od rybaków. To jest bez sensu. Niszczą jedną wodę, żebyśmy im zapłacili za zarybienie drugiej. Najlepiej jeszcze takiej, na którą PZW sieci wpuszcza...
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 29.07.2016, 07:35
Jestem tego samego zdanie co Luk na temat kupowania od rybaków. To jest bez sensu. Niszczą jedną wodę, żebyśmy im zapłacili za zarybienie drugiej. Najlepiej jeszcze takiej, na którą PZW sieci wpuszcza...



Mnie nie o takich rybaków chodziło, bardziej miałem na myśli hodowców, których na moim terenie jest wielu.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 29.07.2016, 07:54
Aha, ok.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.07.2016, 09:37
Hodowanie ryb to nic złego. Tak naprawdę po dobraniu najlepszych ryb (zdrowych) i pobraniu od nich ikry i mleczu, zapładnia się ją, po czym trzyma w specjalnych słojach, później narybek przemieszcza do odpowiednich zbiorników. Rybki mające kilka cm umieszcza się w stawach, gdzie się je dokarmia odpowiednio. Czym? Specjalnie dobranym pokarmem.

Czy jest to nafaszerowane chemią, szczepionkami i tak dalej? Jest. Tak jak wiele rzeczy teraz. Wyobraźcie sobie hodowcę rasowych psów lub właścicieli, co mówią, że ich psy są karmione naturalnym pokarmem. Zamiast karmy dostają na przykład wołowinę :) Kto teraz nie karmi psów i kotów taką karmą?

Co się tyczy smaku, to i tak ryby do zarybienia nie są zjadalne, z racji rozmiarów. To czym się później będą żywić, zależy od ich smaku, od środowiska w jakim żyją. Tak więc nie przesadzajmy z tymi sterydami i lichem. Ryby trzeba czymś karmić. Ziarnem? Zaraz będzie, że jest genetycznie modyfikowane :) Największe przyrosty są na pelletach, nie ma co ukrywać.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: koras w 29.07.2016, 09:43
Wędkarze na pewno się nie obrażą, jak się im powie co nieco o linie, nie powinni oponować :)

Wystarczy powiedzieć, że jest smaczny ;)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: katmay w 29.07.2016, 09:47
Druid super sprawa z tym nielegalem. Efekty będą, chyba że rzeczywiście poza karpiem na patelnię nie ma zbyt dużo innych ryb. Wtedy to 50kg może być za mało. Ale trzeba próbować.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: JK316 w 29.07.2016, 12:08
Ryby trzeba czymś karmić. Ziarnem? Zaraz będzie, że jest genetycznie modyfikowane :) Największe przyrosty są na pelletach, nie ma co ukrywać.

A jakie przyrosty roczne może mieć karp karmiony pelletem? Tak od marca do grudnia?

Bo moim zdaniem zależy to też od zbiornika (od podłoża). U mnie karpie karmione są głównie kukurydzą (taką co sieje się dla krów na kiszonkę, raczej GMO), a roczne przyrosty to około 1 kg.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: matchless w 29.07.2016, 13:29
Tak odnośnie tego, jakie ryby można kupować, zobaczcie, co jest w ofercie:

http://www.pankarprybacy.pl/forumrybacy2011/phpBB3/viewforum.php?f=3&sid=7b0bf5789f65838fdb8057c36330c4fe

Takie ryby jak lin, leszcz, karaś - to jest rzadkość, jeśli chodzi o hodowców. Jeśli już faktycznie ktoś to oferuje, to zazwyczaj z drugiego końca kraju.
Przy leszczu to już 100% ryzyko, że do wody wpuści się zdechłe ryby. A raczej wyleje razem z wodą.

To, jak mało osób hoduje takie ryby to kolejny sygnał, by o te ryby maksymalnie dbać. Bo kiedyś może się okazać, że karasia pospolitego czy lina będziemy oglądać tylko w książkach albo na zdjęciach w internecie. Stąd też, zupełnie nie rozumiem, tych 3 głosów w ankiecie o limicie lina, który miał by wynosić "powyżej 4 sztuk" na dobę. Istny kosmos. Może ktoś się przyzna do swojego głosu i uzasadni, dlaczego chce brać na dobę więcej niż 4 sztuki tak pięknych ryb, które w tej chwili są już rzadkością.

Od lat widzimy, jak PZW zarybia nasze łowiska w większości karpiem. Inne ryby to niezwykła rzadkość. Karpie te są wyłapywane w większości po zarybieniu, nie rozmnażają się. Przyłowy w pozostałych okresach stanowią właśnie ryby rodzime typu leszcz, karaś pospolity, lin. Czyli uszczupla się rybostan a w ogóle się go nie uzupełnia. To nic więcej jak rabunkowa gospodarka. PZW, w spółce z mięsiarzami - pseudowędkarzami okrada polskie łowiska i doprowadza do zaburzeń, których skutki już widać a będą ciągnęły się przez lata.

PZW nie ma zupełnie pomysłu na ryby, wody i na wędkowanie. Nie można pewnych aspektów pogodzić. Moim zdaniem powinny być tworzone osobne łowiska, które były by dedykowane pod daną metodę połowu. Z wydzielonymi stanowiskami, dużymi karpiami dla karpiarzy, dla spinningistów i łowców drapieżnika z dużą populacją tych ryb, z większymi rybami łowiska no kill - na wzór łowisk komercyjnych oraz zbiorniki z rybami mieszanymi, głównie zarybianymi rodzimymi gatunkami. To, że natura sama w naturalny sposób to reguluje widać doskonale po samych łowiskach w chwili obecnej. Jedne są rajem dla łowców drapieżnika, inne dla łowców wielkich łopat leszczy, jeszcze inne to bagna z pięknymi linami czy karasiami pospolitymi. Czy te ryby, czy te łowiska zdobyły swoje cechy dzięki cudownym zarybieniom PZW? Absolutnie! No więc trzeba ruszyć trochę głową i pomóc naturze we właściwy sposób. Tam, gdzie trzeba - bo wiadomo, że to pogłowie jest zmniejszane przez wędkarzy dorybić sandacza, szczupaka, okonia, tam gdzie to konieczne zarybić linem czy karasiem, tam, gdzie chcemy łowić duże ryby - dbać o wielkie karpie a tam, gdzie chcemy tworzyć doskonałe karpodromy, łowiska na zawody czy no kill - wpuszczać tego handlowego karpika. A tak, wszędzie ląduje karp ewentualnie po kilka sztuk (nieraz dosłownie) innej ryby i co z tego mamy? Dalej wyjałowione i puste zbiorniki.

Jakby mnie ktoś nie zrozumiał. Nie chodzi o to, by w jednej wodzie pływały tylko szczupaki i sandacze albo w innej same liny z karasiami. Chodzi o to, by zarybiać konkretne wody odpowiednimi gatunkami, które się tam dobrze czują. A to widać gołym okiem. Na jednym łowisku dominuje leszcz, na innym lin, na innym sandacz. Są łowiska, które słyną z połowu pięknych sztuk danego gatunku. Słyną z tego, a więc łowi się je tam i niestety co za tym idzie - zmiejsza się ich pogłowie. Zarybienia czy "dorybienia" karpiem uważam więc za zupełne nieporozumienie.

Kolejna sprawa - PZW mogło by się najzwyczajniej zrzec części łowisk. Nachapali się tyle ile mogli, zagarnęli w zasadzie większość ogólnodostępnych wód, jeśli mają możliwość to biorą jeszcze więcej. W związku z tym, kasa na zarybienia idzie na multum łowisk (które są oczywiście zarybiane karpiem). Co za tym idzie? Zarybia się 300,500, czasem 1000 kg karpia.
Wiecie ile wpuszczają koledzy z Czech, kraju, którego liczba mieszkańców jest prawie 75% mniejsza od liczby mieszkańców Polski? Wpuszczają 5,10,15,20 a nawet 30 ton rocznie ryb!
To, że tam są ryby i wędkarze łowią to nie tylko efekt "no kill" czy cudownego klimatu. Ci ludzie po prostu dobrze gospodarzą swoimi wodami i je konkretnie zarybiają.
Wolał bym w swojej okolicy 1-2 łowiska z konkretnym rybostanem, pilnowane i nadzorowane aniżeli 20-30, które są jałowe, na których kłusują i kradną albo PZW wpuszcza dla mięsiarzy rok rocznie pół tony albo tonę mięsa.
Mniejsza ilośc zbiorników to również większe pieniądze do podziału i zainwestowania. Można więc sobie pozwolić na zarybienie droższym linem, trudniejszym w przewozie leszczem czy właśnie karasiem pospolitym. Można się pokusić o węgorza, można zarybiać szczupakiem czy sandaczem. Obecnie ciągle się mówi, że nie ma pieniędzy. To ja się pytam, a pieniądze na dzierżawę (tak tak, wiem, często PZW nie płaci nic albo grosze - ale to już zostawmy), utrzymanie wielu łowisk, zarybianie ich i tak niczego nie wnoszącym karpiem... na to pieniądze są? Jaki sens ma wpuszczanie do wanien nazywanych stawami (tak, bo to są wanny na wzór tych z hipermarketów, tylko nieco większe) po kilkaset kilogramów, czasem tony karpia, który i tak zostanie wyłapany?
To do cholery, ograniczcie łowiska o połowę. Tam, gdzie ma być woda karpiowa wpuśccie nie tonę a 10 ton karpia. Tam, gdzie dobrze czuje się lin wpuśccie 2 tony tej drogiej i pięknej ryby, tam gdzie potrzeba drapieżnika zarybcie jego większą ilością. I będą na to pieniądze!

To, co pazery z PZW zostawią po sobie, czyli rozkradzione i bezrybne łowiska, przejmą sobie stowrzyszenia, kluby, prywatne osoby - i zrobią z nich dobre, porządne i rybne wody. Skutek będzie więc pozytywny nie tylko jeśli chodzi o PZW ale też inni będą mogli wreszcie stworzyć dobre łowiska, bo niestety obecnie trudno o takie "bezpańskie".
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Marduq w 01.08.2016, 21:44
A propos Karasia właśnie facet się dzisiaj ogłosił http://www.pankarprybacy.pl/forumrybacy2011/phpBB3/viewtopic.php?f=3&t=15109&sid=00fe28d04d8f6e977ed775819da426e1
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.08.2016, 22:44
Grzesiek, myślę, że napisałeś dość precyzyjnie i rzeczowo co powinno się w Polsce zrobić :thumbup:

Fajnie byłoby gdyby sami wędkarze postarali się pomyśleć co powinno się zrobić, czego chcieć, gdzie zmierzać. Mam wrażenie, że póki co chcą wód, tak rybnych jak w latach dziewięćdziesiątych, lub przynajmniej liuczą na coś takiego. A z roku na rok jest coraz gorzej. Samo się nie zrobi i trzeba zacząć działać. Obecna polityka zarybiania głównie karpiem to masakra, coś, co nie powinno mieć miejsca. Zezwalaniena wyławianie ryby kilka dni po zarybieniu to wielkie oszustwo tak naprawdę. PZW i wędkarze oszukują samych siebie, że robione jest coś 'normalnego'. A to przecież jakieś wynaturzenie.

Marduq, dzięki za wstawienie linka!
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 02.08.2016, 00:03
"Obecnie ciągle się mówi, że nie ma pieniędzy."

Hmm... Piotr Kozłowski w filmie "PZW Pazerni Zabójcy Wód" powiedział że PZW w ubiegłym roku, ogólnie na zarybienia przeznaczyło 40 mln złotych...40 mln to spora suma :D
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 02.08.2016, 00:20
Aha. Bo jeszcze mam w 100% sprawdzone info, że czasem Urzędy Gmin oddzielnie dorzucają mniejsze sumki na zarybienia bezpośrednio do kół wędkarskich. Jeżeli więc mój tok rozumowania jest logiczny, to do tych 40 mln należałoby dodać jeszcze parę złotych.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.08.2016, 00:47
Jeżeli zarybia się za 40 mln, a członków jest 600 tysięcy, to wynika z tego, że z każdej składki idzie 70 PLN na zarybienia. Jak na 200 PLN za składkę, to i tak mało.

Dla mnie na pewno brakuje zdroworozsądkowego podejścia do tematu. Przede wszystkim nie kładzie się nacisku na budowę stanowisk tarłowych, ochronę ryb w tym okresie. Wędkarze są tak wygłodniali i pazerni, że niczemu nie przepuszczą co można zabrać.  To jest właśnie problem, bo wypadałoby, aby właśnie robić 'darmową' pracę na rzecz ryb. Dlaczego zarybia się japońcem? Bo się cholera pleni jak wściekła, jest mięcho w wodzie, ludzie mniej narzekają. Ale szkody jakie się czyni dadzą znać o sobie za jakiś czas - już dają. Na takiej Batorówce wielu wędkarzy odstręcza ilość tej ryby właśnie w wodzie, a to przecież komercja. Jednak ludzie tam chcą czegoś więcej. A wody PZW to też nie tylko mięso białej ryby. Są spinningiści, karpiarze - chcący łowić 'swoje' ryby...

Póki co wierchuszka PZW kręci swoje lody. Oni tak naprawdę sprzedają nam 'łowienie' wg ich warunków, aż dziwne, że się na to zgadzamy :)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: júlio w 02.08.2016, 11:40
Powiem tak.. W tamtym sezonie na walnym zebraniu złożyłem wniosek by przestać zarybiać lokalną wodę karpiami z pieniędzy które dysponuje koło, a zarybiać karpiami tylko i wyłącznie jeśli coś dostanę z okręgu.

Wniosek przeszedł 15:14, chociaż i tak była lekka machlojka, bo trzy osoby nieuprawnione z zarządu było za, a nie powinni brać udziału w głosowaniu :> na szczęście wyszło na plus.

Wiecie co się okazało?
Żeby kupić karasia złotego, nalezy zakupić i przetransportować rybę z.. Mazur! To jest ponad 400km. Porażka. Z linem również jest problem, leszczem.. Okazało się że wszędzie się hoduje karpia/amura, ewentualnie szczupaka, japońca.

Moim zdaniem to jest jeden z większych problemów. PZW posiada własne ośrodki zarybieniowe -  w większości hodują tam karpia lub amura. Jeśli uda się zmienić to, jak i parę innych rzeczy, to możliwe że uda nam się odratowac to co polskie :)

Były Ośrodek zarybieniowy PZW w Otorowie pod Bydgoszczą z tego co wiem posiada złotego karasia oraz lina. Sam w niedziele odłowiłem  kilkanaście sztuk złotek i 10 linków takich po 10 cm do oczka na działce
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: júlio w 02.08.2016, 12:01
Cytuj
Nie jestem pewien, ale tołpyga pstra (taka z czarnymi plamami) jest drapieżnikiem, ale chyba nie występuje w Polsce, więc nie zarybia się nią.

Występują 2 gatunki tołpygi - biała i pstra, obie pływają w polskich wodach. Żadna z nich nie jest drapieżnikiem. Obie to ryby filtrujące plankton , biała żywi się drobniejszym a pstra grubszym. Pstra tołpyga czasem z niewiadomego powodu atakuje przynęty spinningowe ( choć nigdy w ich przewodzie pokarmowym nie stwierdzono obecności połkniętych ryb)
Biała rośnie do większych rozmiarów niż pstra. Praktycznie wszystkie tołpygi zgłaszane jako rekordowe to pstre.

Druid obejrzyj sobie film dokumentalny na temat naszych ciepłych kanałów w Koninie albo na zbiorniku w Rybniku teraz dokładnie nie pamiętam. PZW robiło tam jakieś odłowy "kontrolne" i w brzuchach dużych Tołpyg znajdowali leszcze.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.08.2016, 07:53
http://olx.pl/oferta/sprzedam-narybek-lina-i-karasia-CID767-IDfysq7.html#0f7d0443bb

O, i nawet w Mazowieckim.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: koras w 28.10.2016, 10:29
W moim okręgu nastała pora zarybień. Jest relacja z zarybienia jednego ze zbiorników, z którego wynika, że wpuszczono lina - 700 kg, karasia pospolitego - 100 kg i 1000 kg płoci, czyli jednak można. Ustanowiono zakaz połowu na 2 tygodnie.

Minusem jest niestety to, że zbiornik ma 170 ha, więc nie są to oszałamiające ilości. No i wpuścili też karpie - 2000 kg, więc więcej niż pozostałych ryb razem, m. in. ze względu na presję karpiarzy.
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: iras-m66 w 02.11.2016, 09:41
Osobiście jestem wywrotowcem . Mam znajomego który też hoduje karpia i po spuszczeniu stawu wyłapujemy z mułu tysiące szt narybku lina który jakimś cudem się tam wyciera . To ciężka praca bo nie dość że w błocie po pas to jeszcze zimno ( połowa listopada). Wpuszczamy nielegalnie ok 50 kg lina palczaka co jesień. Jak na razie nie widzę żadnych efektów . Może wyżera je sum, szczupak ? Tej wiosny złowiłem może z 5 szt takich po 15-20cm...
[/quote]

...i ja dorzucam od siebie wraz z podziękowaniem, Druid :thumbup: :)
Tytuł: Odp: Lin i karaś pospolity, czyli jak możemy pomóc
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.12.2016, 08:37
Wklejam bardzo ważny post Krystiana z innego wątku:

Śledząc temat karasia tu gdzie mieszkam, szokująca dla mnie jest jego kurcząca się populacja
(http://uploads.tapatalk-cdn.com/20161202/d6c22a2f2113f7513b8776d41f650e63.jpg)
aż boję się co będzie za następne dziewięć lat
Od dwóch lat jest na 'czerwonej liście' gatunków zagrożonych wyginięciem.
Holendrzy chcą znaleźć dla niego miejsce w 'zamkniętych', płytkich stawach. W Holandii nie prowadzi się już zarybień japoncami, gdyż jak twierdzą, to one w głównej mierze przyczyniły się do tej sytuacji.

W Polsce z tego co czytam dalej zarabia się japoncami - co nazwał bym 'złą polityką'  :/


Zobaczcie jak działają Holendrzy! Karaś jest na liście gatunków zagrożonych, będzie się przeciwdziałać temu. Pomyślcie o Polsce, o perfidii nałkowców z IRŚ... Aby prowadzić i upowszechniać jedyny słuszny model gospodarki zrównoważonej rybackiej, przykłada się rękę do zagłady tego gatunku. Myśląc o takich ornitologach mamy na myśli ludzi kochających ptaki, w Polsce jednak ichtiolog to wcale nie musi być ktoś kto dba o ryby jak widać. Zarybiać, zarybiać, zarybiać! :facepalm:

W Holandii jak w większości krajów - pojawia się problem, zaczyna się przeciwdziałanie. W Polsce: zarybiać, zarybiać, zarybiać. Problemy? Zarybiać, zarybiać, zarybiać. Kto ma bronić polskich, rodzimych gatunków?