Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Luk w 27.09.2016, 10:46
-
Wczoraj byłem na łowisku komercyjnym, na którym było sporo wędkarzy, aczkolwiek nie tak wielu - połowa miejsc była wolnych. Jakież było moje zdziwienie, gdy po złowieniu dwóch ryb, w moim miejscu gdzie nęciłem, dokładnie naprzeciwko mnie, zaczęły pływać łódki zanętowe i tam kłaść zestawy! Jedna nawet podpłynęła bliżej, przecinając jakby po linii moje zestawy. Wędkarze którzy to robili łowili po drugiej stronie, nawet nie naprzeciwko. Łowili sobie po przekątnej.
Może za długo mieszkam w UK - ale takie zachowanie to chamstwo wyższego stopnia! Coś czego ja nie uświadczyłem jeszcze. Z premedytacją ktoś robi coś takiego, mając w nosie innych. Dodam, że mieli masę miejsca na łowisku. Chociażby po prostej mogli wywozić zestawy na szerokość 200 metrów!
Inna sytuacja z UK. Kamil łowi na Tamizie nocą. Jest tam aż 14 wędkarzy - wszyscy z Polski. I co się dzieje? Zestawy z dwoma hakami, łowienie ryb i wrzucanie ich do reklamówki i w krzaki. Podobno większość tak robiła! Dodatkowo jeden karpiarz zlowił okonia. Ładnego. Rybę spotkał ten sam los - reklamówka i w krzaki. C &R w czystej postaci - ale zamiast release jest reklamówka.
Wyobraźmy sobie teraz Angoli widzących takie dantejskie sceny. Grupa pseudowędkarzy z Europy Wschodniej okrada ich wody z ryb. Znowu mamy do czynienia z premedytacją, chamstwem. Oczywiście Polak jest sprytny. Leszcze dogorywające w reklamówkach nie znajdują się pośród dobytku takiego pseudo wędkarza, są wrzucone w krzaki. W razie kontroli usprawiedliwienie jest jedno - 'to nie moje'...
Czy ktoś może mieć pretensje do jakiegoś Brytyjczyka, że ten głosował z Brexitem? Za wyjściem z UE, za ograniczeniem ilości ludzi z kontynentu osiedlających się w UK? Gdybym był takim Anglikiem wędkarzem, właśnie w ten sposób wyraziłbym swoje niezadowolenie! Bo oni są właśnie w chamski sposób okradani z ryb. W zamian za gościnność odpłaca się im w ten sposób. Na nic tłumaczenia, że nie znają języków, przepisów. Oni doskonale wiedzą, że złap i wypuść to prawo powszechne w UK. Mają jednak to w nosie.
Jak więc można liczyć na zmiany w Polsce? Jak chcieć mieć rybne wody - kiedy ludzie są tak bezczelni i nie potrafią myśleć o innych? Czy uważacie, ze takie chamskie zachowania z łowieniem na czyimś miejscu, zabieraniem ryb wbrew przepisom - nie są dowodem na to, że ci ludzie posuną się do wielu innych rzeczy? Nie maja postawy obywatelskiej, myślą o sobie tylko. Na takim fundamencie trudno coś budować. Taki prezes Bedyński robiący własne biznesy w związku wędkarskim to ten sam typ zachowania, w większej skali. Czy dziwić powinno, że wciąż piastuje swoją funkcję? Raczej nie - skoro tylu wędkarzy wyznaje zasadę myślenia tylko o swoim własnym interesie, przeliczania (karta musi się zwrócić), kombinowania. Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność?
Jakie macie przemyślenia w tym temacie? Czy nie uważacie, że warto z chamstwem i brakiem myślenia o innych zacząć walczyć w jakiś bardziej wymierny sposób? Bo właśnie jeżeli będziemy dbać o coś jak o swoje własne, to wtedy zacznie się czas prosperity? Może zwracanie w kulturalny sposób uwagi komuś przyspieszy ten 'powrót do normalności'? Bo ja nie wiem, czy cwaniactwo i bezczelność to recepta na sukces. Inne nacje takie nie są, i mają się o wiele lepiej. Potrafią wspólnie budować, a nie tylko się kłócić i patrzeć czy ktoś aby nie ma za dużo (Czesi chociażby). Chciałbym wierzyć, że jest jakaś droga na skróty... :beg:
-
Niestety, żeby u nas coś się zmieniło to musi jeszcze wiele wody upłynąć. Rządza pieniądza robi swoje. Zanim my myśleniem i wszystkim innym dogonimy Europę zachodnią upłynie jeszcze wiele czasu. Fakt z takimi zachowaniami trzeba walczyć,ale wiesz jak to jest w Polsce. Wiele ludzi widząc takie zachowania woli milczeć, nic z tym nie robić, bo po co problemy, jeszcze w zęby zarobi. Poprostu młodzież trzeba edukować, tylko zaraz pytanie kto ma to robić, jeżeli naszym związkiem rządzą tacy ludzie.
-
Nic się nie zmieni. Tak było, jest i będzie. Skoro od czasów szlacheckich nic się nie zmieniło (każdy jest sobie panem i może wszystko, bo inaczej w ryja), to dlaczego nagle miałoby się coś zacząć zmieniać?
Na Polaka działa tylko jedno - kara. Ale tak dotkliwa, by nawet przez myśl nie przeszło mu, że warto zaryzykować.
-
Lucek to Polska - nie zapominaj o tym ....
Tu o swoje trza walczyć nawet na łowisku komercyjnym....
Ja stosuje szermierkę słowną wysokiego lotu - morde trza drzeć i tyle najlepiej tel do właściciela i po sprawie..
Najgorzej gdy towarzystwo jest pijane - a to często się zdarza ...- można by było iści gnoja do wody wrzucić ( czasem mam ochote isć i mu wyjąć akumulatory z łódki ) ale wiesz na kogo trafisz zwłaszcza że 75% tych gnoi to szerokie karki z kieta z tabaku mających gnój zamiast mózgu... ot tacy karpiarze w PL ....
Wtedy skwitowaniem jest tekst: i tak hu.. nic nie złapiesz - i tak się dzieje. Cwel nic nie złowi, raz wywiezie pod nogi i nie ma brania ...
Polska Panie Polska .....
-
Ja myślę że u nas w PL to jeszcze musi nastąpić wymiana pokolenia żeby rybki z haków trafiały do wody a nie reklamówki.
Nie chcę bronić chamstwa ale moim zdaniem nie chodzi o pieniądze (karta musi się zwrócić) tylko o mentalność "złapałem rybę to ona jest moja i już".
To jest nastawienie mentalne i osobnicy od reklamówek w krzakach po prostu nie potrafią pomyśleć inaczej. To coś jak z grzybami np niemcy nie rozumieją jak można chodzić po lesie i zabierać (nie zbierać) grzyby.
Pamiętam tak ze 20 lat temu to do głowy mi nie przyszło żebym rybę wypuścił (nie jadam rybek innych niż filety :) ) jak złapałem to ona była moja i zabierałem ją dla kota albo sąsiada w zależności jaki miała rozmiar.
Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem że jak ją wypuszczę to niczego nie tracę a ja mam 38 lat, wiec jak to wytłumaczyć starszym osobom, które bardzo dobrze pamiętają czas niedostatków i mają w genach zbieractwo i chomikowanie wszystkiego, dodatkowo teraz gdy ryb jest coraz mniej i jak już sie uda coś większego złapać to "trzeba zabrać bo więcej może sie już nie trafi"
Zdaje mi się że trzeba po prostu poczekać na zmianę generacji łowiących żeby to się zmieniło.
-
Historia prawdziwa, kilka tygodni temu , wspólny wypad ze znajomym z pracy na rybki. I co pełen szok kolega , a może już były kolega łapie pierwszego leszcza, piękna łopata 60cm , idę panu pogratulować i co sie dzieje , koleś ładuje rybę do reklamówki . Pełne zdziwienie , pytam co jest grane , a on mi mowi ze kumplowi obiecał . Jakby ktoś mnie w mordę strzelił , mowię panu grzecznie i spokojnie ze tu sie rybki wypuszcza , a on mi na to ze ma to w du.... ie bo obiecał to zawiezie. Nie wiele myśląc zwinąłem sprzęt ku zdziwieniu byłego kumpla i w środku nocy zniesmaczony wrzuciłem do domu. Od tamtej pory pan omija mnie dużym łukiem. Jest to cholernie przykre ze ktoś nie rozumie ze jest gościem w obcym kraju i bezczelnie uważa ze mu sie wszystko należy , wlasnie takie podejście wyrabia nam wizerunek w oczach angielskich wędkarzy za co ja sie wstydzę i jest mi niezmiernie przykro ze chamstwo i drobnomieszczaństwo dotarło tutaj i żyje sobie w najlepsze ze swoją głupota i brakiem umiaru
-
Tak tylko jak młodzi uczą się od starych tych samych nawyków to zmiana generacji nic nie da. Po pierwsze to trzebaby zreformowac to całe PZW. Wywalić tych leśnych dziadków że stolkow. Wprowadzać zbiorniki no kill. I zacząć edukować w kołach młodzież.
-
W sumie może jak takich więcej wyemigruje to u nas może w końcu będzie ryba:-) to tak trochę żartem na rozladowanie atmosfery. Ale tak to już jest, Polak sam pracuje na swój wizerunek takim zachowaniem w obcym kraju, a potem jeszcze obrażony. Kiedyś w Niemczech było o nas takie powiedzenie: jedź do Polski twój samochód już tam jest. Niestety ale sami na to wszystko pracujemy
-
Moim zdaniem jedyna metoda do zmiany czyjegoś postępowania to karanie. Tak jest w UK i za wędkarzy chowajacych ryby do reklamówki też jest sposób. Wystarczy żeby kontrolerzy poczekali na "wędkarzy" przy ich samochodach. Znam takie przypadki, złapani po takim zdarzeniu najczęściej rezygnują z łowienia. Słyszałem nawet o kontroli gościa który wracał z ryb autobusem. Zresztą można znaleźć przykłady w necie https://www.google.co.uk/search?client=ms-android-sonymobile&ei=CUfqV7jwJuCogAaTzJuICA&q=illegal+fishing+severn&oq=illegal+fishing+severn&gs_l=mobile-gws-serp.12...19177.22758.0.24065.8.8.0.0.0.0.473.1699.0j5j2j0j1.8.0....0...1c.1j4.64.mobile-gws-serp..0.7.1586...41j0i22i30i19k1j0i19k1j33i21k1.HYWEkeymqa4
-
Moim zdaniem jedyna metoda do zmiany czyjegoś postępowania to karanie. Tak jest w UK i za wędkarzy chowajacych ryby do reklamówki też jest sposób. Wystarczy żeby kontrolerzy poczekali na "wędkarzy" przy ich samochodach. Znam takie przypadki, złapani po takim zdarzeniu najczęściej rezygnują z łowienia. Słyszałem nawet o kontroli gościa który wracał z ryb autobusem. Zresztą można znaleźć przykłady w necie https://www.google.co.uk/search?client=ms-android-sonymobile&ei=CUfqV7jwJuCogAaTzJuICA&q=illegal+fishing+severn&oq=illegal+fishing+severn&gs_l=mobile-gws-serp.12...19177.22758.0.24065.8.8.0.0.0.0.473.1699.0j5j2j0j1.8.0....0...1c.1j4.64.mobile-gws-serp..0.7.1586...41j0i22i30i19k1j0i19k1j33i21k1.HYWEkeymqa4
I prawidłowo. Zapewne wielu buraków i tak o tym nie wie, bo ostatnie, co w życiu przeczytali, to "Łysa szkapa" w podstawówce. Anglicy powinni bardziej takie sprawy nagłaśniać.
-
Mam tylko taka cicha nadzieje , ze któregoś pięknego dnia weźmie ktoś tego pana porządnie za dupsko i wpieprzy mu solidny mandacik, tak żeby sie odechciało delikwentowi łapania rybek dla kolegi >:O
-
@ Jumperradom
Takie zachowanie to "słoma z butów". Anglicy mają takie przysłowie "when in Rome, do as the Romans" (w wolnym tłumaczeniu: "jeśli jesteś w Rzymie, zachowuj się jak Rzymianin"). Jeśli ktoś tego nie rozumie, to prędzej czy później, będzie miał kłopoty.
-
David swietnie rozumie to przysłowie , tylko ile jeszcze razy człowiek będzie musiał sie wstydzić za matołków którzy nie rozumieją , albo co gorsza maja w dupie zasady tutaj panujące , to nie jest jedyny przykład jaki widziałem przez ten okres czasu jak tu mieszkam . Co gorsza do tej choloty dołączyła cholota z Rumuni i teraz nad woda jest cyrk
-
Znajomemu kontrolerzy mówili, że Rumunii są gorsi bo jeszcze brytyjskie sądy nie zdążyli ich wyedukować.
Ja z kimś kto zabiera ryby nie jeżdżę na ryby. Zawsze tłumacze się tym, że nie potrzebuję problemów.
-
Problem jest taki ze to był pierwszy wypad i na pewno ostatni. Raczej trudno domyśleć sie, kto zabiera ryby a kto nie. Nikt tego na czole nie ma wypijanego , ale zgadzam sie z tobą David, takich ludzi trzeba unikać, żeby samemu nie mieć potem problemów
-
Podobne sytuacje są w Holandii, brat wędkuje i nigdy nie zabrał ani jednej sztuki, ale są przypadki że łowią po to by zjeść :/
A co do podrzucania zestawów jak Luk napisał takie sytuacje są nawet na PZW gdzie Pan X siedzi od rana nic nie łowi a 30 metrów dalej po godzinie wchodzą mi piękne leszcze, po jakimś czasie wędka się aż gnie takie branie a więc ściągam a to zestaw Pana X który siedział 30 metrów dalej na brzegu odemnie :/ rzucał całkiem w inną stronę zanim ja rozpocząłem wędkowanie, a jak mi rybka weszła to Pan X zmienił kierunek rzutów o 110 stopni w moją stronę i powiedział że to ja jemu w zestaw sie wrzuciłem i nie dało się dojść do ugody.
Pan rzucał za każdym razem do mnie i motał mi zestaw.
A więc na chamstwo zwalczmy chamstwem, w ruch poszła karpiówka zamiast pickerów i plecionka z ciężarkiem 100g.
Pan X rzucił dalej i dalej splątał zestaw, u mnie na sygnalizatorze zapikało a ja udając głuchego ostro ściągałem, kątem oka patrząc jak Pan X krzyczy że to jego zestaw a nie karp, aż wkońcu 5 letnia żyłka Pana X z Koszykiem i resztą zestawu została na dnie i do końca zasiadki miałem już spokój :)
-
Zapytaj wprost. Mięsiarze nie ukrywają się raczej z tym.
-
Słuchaj David ani ja ani ten koleś nie jesteśmy chłopcami którzy maja po 15 lat . Jezeli wybierasz sie na ryby z dorosłym i niby odpowiedzialnym człowiekiem, to oczekujesz ze zna on zasady i ich przestrzega, i raczej głupio jest sie pytać czy jestes mięsiarzem czy nie.
-
Jakiś czas temu łowiłem na komercji Nowodwór. Łowiłem na na pickera z delikatnym zestawem, a dookoła karpiarze starej daty z kijami na sztorc, bombkami i żyłkami jak palec lub plecionką. Jak wyciągnąłem trzeciego 2,5-kilowca to przyleciał jeden z krzykiem, żebym nie wypuszczał, bo on chce zabrać. Ponieważ irytował mnie wrzucaniem kilogramów towaru do wody to mu grzecznie odmówiłem. Strasznie atmosfera zgęstniała, więc żeby nie drażnić mięsiarzy wyciągnąłem bacik i zacząłem łowić płotki. I znowu było źle, bo je tez wypuszczałem, czym zdobyłem tytuł frajera :P
Naprawdę nie rozumiem co to jest za atawizm w naszym narodzie, że wielu nadal jeździ po ryby ?
-
Mięsiarz to stan umysłu. Nie wyedukujesz. Nie oduczysz. To nie tylko dziadek, któremu się musi karta zwrócić. To również facet z kołowrotkiem za 2,5k i łódką zanętową za 4k. Bo on jedzie świeżą, zdrową rybkę złowić dla córki. Jak to nie można? A gdzie tak napisane?...
-
Ostatnie wakacje w PL , spontaniczny wypad na rybki ze szwagrem. Starsze małżeństwo nieopodal nas . Kompletny brak bran , wiec starsza pani postanawia wybrać sie na przechadzkę , po drodze zagajamy do niej jak tam u nich czy są jakieś branka, a ona na to: panie trzy dni temu to chłop 13 linow wyciągnął , a dzisiaj to nawet nie będzie czym kota nakarmić . Cos strasznego , na co facetowi 13 linow , lubisz chłopie ryby zabierz jedna na cholerę ci trzynaście , do tego tekst z kotem rozje....al mnie całkowicie
-
@ Jumperradom
Ja pytam wprost. Jeździłem też na ryby z mięsiarzami, jednym samochodem. Nie ma sensu się męczyć. Zresztą tak na moje oko to ok. 75% polskich wędkarzy w UK bierze ryby.
-
i chyba 95% w PL
-
@ Jumperradom
Ja pytam wprost. Jeździłem też na ryby z mięsiarzami, jednym samochodem. Nie ma sensu się męczyć. Zresztą tak na moje oko to ok. 75% polskich wędkarzy w UK bierze ryby.
a potem są takie problemy ....
http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-polacy-symbolem-zagrozenia-na-wyspach,nId,2281045
moim skromnym zdaniem jak cham się nie nauczy myc nóg to nawet jak zmieni buty na nowe to i tak będzie od niego śmierdziało - i tak to stwierdzenie można przytoczyć do naszych rodaków " co po niektórych" w Pl robili gój to w UK robią ....
-
Ostatnie wakacje w PL , spontaniczny wypad na rybki ze szwagrem. Starsze małżeństwo nieopodal nas . Kompletny brak bran , wiec starsza pani postanawia wybrać sie na przechadzkę , po drodze zagajamy do niej jak tam u nich czy są jakieś branka, a ona na to: panie trzy dni temu to chłop 13 linow wyciągnął , a dzisiaj to nawet nie będzie czym kota nakarmić . Cos strasznego , na co facetowi 13 linow , lubisz chłopie ryby zabierz jedna na cholerę ci trzynaście , do tego tekst z kotem rozje....al mnie całkowicie
Dla mnie najlepsze jest to zdziwienie, że kiedyś brało, teraz nie bierze. To normalnie małpa prędzej fakty skojarzy...
-
Ja ostatnio jak byłem w PL i przejmowaliśmy łowisko po wędkarzu, który sam zaproponował żebyśmy poczekali bo już się zwija
Wyciąga siatkę a tak dwa leszczyki, jeden z 25 drugi z 15 cm. Po co mu to potrzebne?
Ja już w pewien sposób bardziej rozumiem te 13 linów. Z jego mięsiarskiego punktu widzenia to kupa żarcia. Pewnie ma całą zamrażarkę pełną ryb.
-
David to nie nazywajmy ich wędkarzami , tylko po prostu kłusownikami , bo obrażamy cała inna brać wędkarska która przestrzega zasad
-
Trzeba też zauważyć że oprócz miesiarstwa drugim rodzajem chamstwa często u nas spotykanego jest zostawianie bajzlu na łowiska. Bo k.... Przynieść było łatwo ale już wziąść z powrotem tych parę papierkow po zanecie, pudełek po robakach i puszek po piwie to ciężko. I to mnie bardziej w......A niż miesiarstwo.
-
Mnie najbardziej dziwi zabieranie karpi na komercji, bo przecież płaci taki za wstęp i za kg ryby. Ile można w roku zjeść karpia? I jaka jest różnica ceny w sklepie vs. na łowisku? I generalnie ile obecnie kosztuje w PL ryba w stosunku do średnich zarobków?
Moim zdaniem to nie są kwestie ekonomiczne, tylko jakieś takie przekonanie i idiotyczna tradycja, że jak złapałem to moje i jak wypuszczę to wyjdę na frajera. Coś jak z mydełkami w pociągach - są i nikt nie pilnuje to trzeba zapieprzyć :P
-
Mnie najbardziej dziwi zabieranie karpi na komercji, bo przecież płaci taki za wstęp i za kg ryby. Ile można w roku zjeść karpia? I jaka jest różnica ceny w sklepie vs. na łowisku? I generalnie ile obecnie kosztuje w PL ryba w stosunku do średnich zarobków?
Moim zdaniem to nie są kwestie ekonomiczne, tylko jakieś takie przekonanie i idiotyczna tradycja, że jak złapałem to moje i jak wypuszczę to wyjdę na frajera. Coś jak z mydełkami w pociągach - są i nikt nie pilnuje to trzeba zapieprzyć :P
Taki człowiek przeważnie nie potrafi nic złapać na wodzie dzikiej. Tutaj ma "pewność", że się uda i żona będzie dumna ze swojego myśliwego.
Jest też kwestia osób, które na wodzie dzikiej wypuszczają, a na komercję idą właśnie po to, by rybę zabrać. I należy te dwie kwestie odróżnić, bo tym drugim osobom należy się wielki szacunek.
-
Co do przerzucić zestawów, to mam zawsze taką sytuację jak jestem na zbiorniku w Bełchowie (pzw skierniewice).
Ostatnio wybrałem sobie.miejsce oddalone od większości wędkarzy. Duży spadek nie zachęcał do wyboru miejsca, ale chcąc mieć spokój wybrałem pewne niedogodności.
Ryba ładnie współpracowała. Nie skromnie muszę przyznać, że tylko mnie udawało się coś złapać.
Po 1.5 godziny usłyszałem za sobą samochód a na plecach poczułem ten wzrok. Nie wiele sobie z tego robiąc łowiłem dalej. Po 15 minutach autko odjechało. Pan który z niego wysiadł udał się na rozmowę z kolegami. 5 pięciu minutach wiedziałem już ze wyrok zapadł.
Oczywiście z kilkudziesięciu miejsc jakie można było sobie wybrać Pan postanowił usiąść akurat 10-12 metrów na prawo ode mnie. Łudząc się że to coś da przerzuciłem zestawy aby było jasne gdzie łowie. Na wprost i na lewo ode mnie.
Oczywiście pierwszy zestaw mojego sąsiada wylądował 2metry od mojego. Z każdym rzutem dystans się zmniejsza. Grzecznie upomniałem, niestety skończyło się jak zawsze.
Moja poprzednia wizyta na zbiorniku w Bełchowie. Byłem z żoną i córką. Zabrałem spinning aby pouczyć pierworodną zarzucenia zestawem z kołowrotkiem. Po 15 minutach przyszło dwóch panów, po czym jeden z nich rzucił cały majdan 2 metry od nas, rozłożył teleskopy i ignorując nas całkowicie zarzucił zestawy.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Trzeba też zauważyć że oprócz miesiarstwa drugim rodzajem chamstwa często u nas spotykanego jest zostawianie bajzlu na łowiska. Bo k.... Przynieść było łatwo ale już wziąść z powrotem tych parę papierkow po zanecie, pudełek po robakach i puszek po piwie to ciężko. I to mnie bardziej w......A niż miesiarstwo.
:thumbup:
-
Panowie nie zrozumiecie tego co przeżyłem w sobotę.
Odechciewa się łowić przez takich ludzi...
leszcz, siatka, krzaki a w międzyczasie ".... patrz Jacek większe już biorą..."
Chyba zgłoszę się na ochotnika do straży i dołożę swoją cegiełkę..
Z drugiej strony o czym zapomniałem powiedzieć Lucjanowi.
Przez zachowanie naszych rodaków właściciel ziemi chce zakazać łowienia na naszym odcinku z powodu puszek, butelek, petów, niektórzy z "kolegów" jako, że była sobota potrzebowała nawet muzyki "sobotnich nocy".
Ludzie zaczynają mówić swoje NIE dla cudzoziemców coraz głośniej, powoli rozumiem Cejrowskiego....
-
Przerabiałem dokładnie to samo, kilkanaście lat temu. W czasie karpiowania na pobliskim starorzeczu. Masakra.
Nie dość, że bezczelnie podrzucali zestawy, to czasem tak niefortunnie, że dochodziło do krzyżowania żyłek. A na domiar złego, cześć tych "kolegów karpiarzy", nie używała tradycyjnych zestawów karpiowych, tylko popularne w owym czasie sprężyny. Przerzucali czasem co 15-30 min. Także w nocy. Byli to w większości stali bywalcy....
Złowienie karpia w tym łowisku stało się już prawie niemożliwe.
Próbowałem, a w zasadzie to obaj z kolegą próbowaliśmy kulturalnie rozwiązać sprawę. Ale w tym przypadku grzeczne uwagi niestety trafiały w próżnię. Dawano nam do zrozumienia że woda jest dla wszystkich. Trwało to jakiś czas.
Aż do chwili, kiedy po raz kolejny, jeden z delikwentów skrzyżował żyłki. Zrobiłem wówczas wielką awanturę. Posypały się już bardzo ciężkie słowa... Trochę pomogło. Do krzyżowania żyłek już nie dochodziło, a podrzutki były już mniej nachalne.
Ale i tak, woda ta była już zepsuta. Po karpiach. Nie ma się co dziwić. Chyba żaden duży karp, nie będzie długo tolerował bombardowania wody sprężynami. Przynajmniej w dzikiej wodzie...
Obaj z kolegą poszukaliśmy innej wody. Pierwszy sezon to był raj. Drugi jeszcze jako tako. W trzecim powtórka z rozrywki. My nęcimy, inny podrzucają.
To już było kilka ekip... Nie miałem już ochoty na dalszą walkę. Dla mnie karpiowanie wówczas już straciło urok. Odpuściłem.
-
Odpowiadając na pytanie z tematu... Nie, nie da się tego zmienić. Taka jest mentalność Polaka. Zlodziejska i chamska. Do tego większość naszych kolegów po kiju to zwyczajne przyglupy. Jakos to hobby przyciąga wielu takich ludzi.
Ostatnio bylem świadkiem,rozpoczęcia sezonu szczupakowego na pieknym jeziorku Rogoznik2.
Z obu stron mialem za sąsiadów tzw dziadów mięsiarzy. Szczupaczki po 30cm dostawały w leb i do reklamówki.
Juz mnie tam nie zobaczą. A szkoda, bo bardzo lubię ta wode. Na szczęście jest Dzierżno i no kill.
Niech sobie wyzra wszystko co sie rusza a potem zaczną żreć samych siebie zeby im się karta zwrocila.
-
Sławek u Ciebie chociaż dostały w łeb ja słyszałem skaczące leszcze w siatkach...
-
Generalnie stronię od ludzi na rybach i łowię tam, gdzie innym się nie chce dojeżdżać, ale zdarzały się ekscesy typu spuszczanie powietrza z samochodu, wrzucanie cuchnących śmieci w miejscówkę. Pamiętam sierpień 2008 nad jeziorem - piątkowa noc, fani polskiego hip-hopu zrobili sobie karaoke z samochodu. "Śpiewano" repertuar Nagłego Ataku Spawacza, trzykrotnie bisowali "Antyliroya"....Woda niosła daleko, emerytom uszy więdły. To była moc.....
Jak to zmienić?
Wody od pzw przejąć, stowarzyszenia zakładać, jeden strażnik na 10 łowiących, grube kary koleżeńskie......tępić mentalnych gumofilców do samej podeszwy, tak żeby wybić z głów worki pełne ryb, niedomykające się od ryb zamrażarki na całym osiedlu, "karpie" z wiosennych zarybieniówek, czy "szczupaki" chowane po gaciach, gdy zbliża się ktoś obcy...innej rady nie ma.
-
Sławek u Ciebie chociaż dostały w łeb ja słyszałem skaczące leszcze w siatkach...
Trzeba było zapowiedzieć kontrolę i.... wypuścić
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Generalnie stronię od ludzi na rybach i łowię tam, gdzie innym się nie chce dojeżdżać, ale zdarzały się ekscesy typu spuszczanie powietrza z samochodu, wrzucanie cuchnących śmieci w miejscówkę. Pamiętam sierpień 2008 nad jeziorem - piątkowa noc, fani polskiego hip-hopu zrobili sobie karaoke z samochodu. "Śpiewano" repertuar Nagłego Ataku Spawacza, trzykrotnie bisowali "Antyliroya"....Woda niosła daleko, emerytom uszy więdły. To była moc.....
Jak to zmienić?
Wody od pzw przejąć, stowarzyszenia zakładać, jeden strażnik na 10 łowiących, grube kary koleżeńskie......tępić mentalnych gumofilców do samej podeszwy, tak żeby wybić z głów worki pełne ryb, niedomykające się od ryb zamrażarki na całym osiedlu, "karpie" z wiosennych zarybieniówek, czy "szczupaki" chowane po gaciach, gdy zbliża się ktoś obcy...innej rady nie ma.
Pełna zgoda. Powtarzam jeszcze raz - w tym kraju nigdy nie będzie dobrze. Nie ma nadziei na ucywilizowanie. Jeden troglodyta wychowuje dwójkę następnych. Tylko zmiana prawa i kary takie, żeby na samą myśl takiemu prymitywowi zwieracze puszczały. No i nieuchronność takiej kary.
-
Hej,
Ja też coraz mniej wierzę, że coś się u nas może zmienić.
Pesymizm się bierze z obserwacji wychowania naszych dzieciaków... Mam dwoje maluchów w podstawówce i widzę jak mało szacunku dla innych, ich potrzeb i godności jest wśród rówieśników, jak mało szacunku dla przyrody i własnego otoczenia nie mówiąc o pojęciu dobra wspólnego... I nie jest to wina szkoły a tylko i wyłącznie rodziców.
Niestety ale zmiana pokoleniowa (na którą liczymy) nie nastąpi jeśli młodzież nie będzie od dziecka odpowiednio wychowana.
Nie chce brzmieć jako zgred, ale czasami ogarnia mnie beznadzieja... Bo jak ktoś jest wrażliwszy to jest cienias i mięczak...
A nad wodą jeśli mogę to unikam tłoku i staram się wybierać miejsca gdzie jest więcej "dzikiej" przyrody niż "dzikich wędkarzy"...
Grzesiek
-
Już nawet Lucjana dopadła choroba zwana "wędkowaniem z Polakami" :(
Nieraz dotarło do mnie,że cały ten bajzel ,te zło zwane PZW, piekiełko nad wodą,to tylko i wyłącznie wina "nas" - wędkarzy.
Gdyby przeważająca większość miała podobne przekonania, jak osoby zrzeszone na tym forum, u władz również byłby inne osoby.
A tak jest jak jest. To jest hamulec wszelkich zmian.
Ci na dole mają interes w dużych limitach, beretowaniu ryb i kitraniu ich po krzakach.
Lokalny prezes zakombinuje dla siebie i ziomków parę tys. zł rocznie, rybką zamrażarkę zapełni ,gdyż to on "zarybia".
Prezes na wyższym szczeblu robi machloje na fakturach,zarybieniach,ichtiologach,sieciach,odłowach tarlaków i czym tam jeszcze.
"Kradzież" dla każdego, w zależności od potrzeb (sprytu), z rybami w roli głównej.
Też nie mam pomysłu jak to zmienić,zwłaszcza że "my" to mniejszość...
-
Tja, przerzucanie zdarza się na ogólnych zbiornikach. A co powiecie na takie akcje podczas zawodów towarzyskich o plastikowego gralla? Np. ostatnich zawodów organizowanych przez lubiany sklep. Trafił mi się AS. Wyobraźcie sobie, że jego 75g ESP było znoszone o 10m przez...wiatr :/
Zwróciłem mu uwagę 3 razy, potem przestałem. Cóż niektórzy są lepsi i sprytniejsi. W ich mniemaniu.
Też wolę unikać miejsc zburaczonych, ale nie zawsze się da.
-
Zgadzam się z większością waszych wypowiedzi, bo mi też zdarzały się takie przypadki podrzucania przez innych wędkarzy. Co do "mięsiarzy" to mój Dziadek jest "mięsiarzem" duże grono jego kolegów, z reszta ja sam kilka lat temu byłem bo tak zostałem "wychowany wędkarsko", oczywiście bez przesady wymiarów ochronnych zawsze się trzymałem. Dopiero kilka lat temu zacząłem uwalniać złowione ryby chociaż też nie zawsze bo czasem lubię wziąć na kolację jakąś rybę dla żony i dzieciaków.
Co do uogólnień, stereotypów itd... jacy to Polacy Hołota i chamstwo i ogóle. Jasne są takie przypadki i nawet jest ich sporo ale też nie ma co uogólniać. Myślę sobie...może się mylę ale My tu na tym forum jesteśmy swojego rodzaju "elitą wędkarską" (nieskromnie powiem :P) i mierzenie wszystkich swoją miarą nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Co do Angoli to po części ich rozumiem są u siebie a my Polacy nie przestrzegamy ich prawa.(sprawa jasna), natomiast stosowanie odpowiedzialności zbiorowej to już chyba trochę przesada bo przecież też jest tam sporo wartościowych wędkarzy Polaków. Poza tym jak by się przyjrzeć zachowaniom tych Anglików (kulturalny i porządnych) np. jak przyjeżdżają do Nas do Polski i robią burdy, sikają do fontan, biegają nago pijani po starówkach miast i zaczepiają, to sam nie wiem czego bardziej bym się wstydził????
-
Już nawet Lucjana dopadła choroba zwana "wędkowaniem z Polakami" :(
Nieraz dotarło do mnie,że cały ten bajzel ,te zło zwane PZW, piekiełko nad wodą,to tylko i wyłącznie wina "nas" - wędkarzy.
Gdyby przeważająca większość miała podobne przekonania, jak osoby zrzeszone na tym forum, u władz również byłby inne osoby.
A tak jest jak jest. To jest hamulec wszelkich zmian.
Ci na dole mają interes w dużych limitach, beretowaniu ryb i kitraniu ich po krzakach.
Lokalny prezes zakombinuje dla siebie i ziomków parę tys. zł rocznie, rybką zamrażarkę zapełni ,gdyż to on "zarybia".
Prezes na wyższym szczeblu robi machloje na fakturach,zarybieniach,ichtiologach,sieciach,odłowach tarlaków i czym tam jeszcze.
"Kradzież" dla każdego, w zależności od potrzeb (sprytu), z rybami w roli głównej.
Też nie mam pomysłu jak to zmienić,zwłaszcza że "my" to mniejszość...
Też w jakimś poście podkreślałem to że jesteśmy w mniejszości. Tylko prawda jest taka że to jednostki ciągną cywilizację do przodu, a nie cywilizacja jednostki... Jest Nas coraz więcej na Forum i liczba rośnie myślę że wielu wędkarzy po lekturze tego forum zmieniło swoje podejście do C&R więc jakiś tam mały sukces jest na gruncie budowania świadomości wędkarskiej ;)
-
Hej,
Ja też coraz mniej wierzę, że coś się u nas może zmienić.
Pesymizm się bierze z obserwacji wychowania naszych dzieciaków... Mam dwoje maluchów w podstawówce i widzę jak mało szacunku dla innych, ich potrzeb i godności jest wśród rówieśników, jak mało szacunku dla przyrody i własnego otoczenia nie mówiąc o pojęciu dobra wspólnego... I nie jest to wina szkoły a tylko i wyłącznie rodziców.
Niestety ale zmiana pokoleniowa (na którą liczymy) nie nastąpi jeśli młodzież nie będzie od dziecka odpowiednio wychowana.
Nie chce brzmieć jako zgred, ale czasami ogarnia mnie beznadzieja... Bo jak ktoś jest wrażliwszy to jest cienias i mięczak...
A nad wodą jeśli mogę to unikam tłoku i staram się wybierać miejsca gdzie jest więcej "dzikiej" przyrody niż "dzikich wędkarzy"...
Grzesiek
Odbiega to od głównego tematu,ale przyznam Ci rację .
Sam mam dziecko w wieku szkolnym.
Córka co prawda dopiero do 2-giej klasy przystąpiła,ale po rodzicach już widzę,że zbyt dużo pozytywnych cech w swoje pociechy nie wpompują :-\
Zebrania rodziców są dość częste,i zdarza się,że ja idę,bo żona nie może.Cóż tam można zobaczyć? O trwogo!
Matka z tipsami na pół metra, i w szpilkach na kolejne pół, nos zadarty, ego wyższe niż budynek i gały wlepione w smartfon "koleżanki" obok ,notabene z ekranem większym od jej głowy.
Do tego 5 kolejnych kobiet "w tym klimacie" , 5 innych z minami "mam wyje*ane" , 5 kolejnych z minami "ale o co chodzi" ,na to wszystko wychowawczyni próbuje poruszyć temat,że dzieci mają problem ze skupieniem uwagi.
Próbuje...bo nikt nie zwraca na nią uwagi...
Nie wiem co jest grane. Często czuję się jak alien ... :P
-
Hej,
Ja też coraz mniej wierzę, że coś się u nas może zmienić.
Pesymizm się bierze z obserwacji wychowania naszych dzieciaków... Mam dwoje maluchów w podstawówce i widzę jak mało szacunku dla innych, ich potrzeb i godności jest wśród rówieśników, jak mało szacunku dla przyrody i własnego otoczenia nie mówiąc o pojęciu dobra wspólnego... I nie jest to wina szkoły a tylko i wyłącznie rodziców.
Niestety ale zmiana pokoleniowa (na którą liczymy) nie nastąpi jeśli młodzież nie będzie od dziecka odpowiednio wychowana.
Nie chce brzmieć jako zgred, ale czasami ogarnia mnie beznadzieja... Bo jak ktoś jest wrażliwszy to jest cienias i mięczak...
A nad wodą jeśli mogę to unikam tłoku i staram się wybierać miejsca gdzie jest więcej "dzikiej" przyrody niż "dzikich wędkarzy"...
Grzesiek
Odbiega to od głównego tematu,ale przyznam Ci rację .
Sam mam dziecko w wieku szkolnym.
Córka co prawda dopiero do 2-giej klasy przystąpiła,ale po rodzicach już widzę,że zbyt dużo pozytywnych cech w swoje pociechy nie wpompują :-\
Zebrania rodziców są dość częste,i zdarza się,że ja idę,bo żona nie może.Cóż tam można zobaczyć? O trwogo!
Matka z tipsami na pół metra, i w szpilkach na kolejne pół, nos zadarty, ego wyższe niż budynek i gały wlepione w smartfon "koleżanki" obok ,notabene z ekranem większym od jej głowy.
Do tego 5 kolejnych kobiet "w tym klimacie" , 5 innych z minami "mam wyje*ane" , 5 kolejnych z minami "ale o co chodzi" ,na to wszystko wychowawczyni próbuje poruszyć temat,że dzieci mają problem ze skupieniem uwagi.
Próbuje...bo nikt nie zwraca na nią uwagi...
Nie wiem co jest grane. Często czuję się jak alien ... :P
Dokładnie , ja mam porównanie gdyż w liceum na zebraniu to jest spoko w miarę wszyscy normalni ale w przedszkolu o matko :o praktycznie same gwiazdy reality show :P ale nie powiem idzie na czym oko zawiesić ale po wymianie kilku zdań czar pryska :D
-
Tak się składa, że region w którym mieszkam słynie z winogron oraz szampana ( champagne ardenne).
Obecnie trwają zbiory winogron i jest bardzo dużo obcokrajowców, którzy przyjechali na zarobek.
oczywiście nie zabrakło Polaków , których jest tu teraz masa.
Panowie szczerze to wstyd teraz odezwać się w języku polskim.
Reprezentują swoim zachowaniem poziom -5
Bluzgają w sklepie na cały głos.
Śpią w samochodach nad rzeką, do tego jest pełno polskich śmieci wszędzie.
BRUDASY! >:O
Przez takie bydło zawsze bedziemy kojarzeni jako opoje i brudasy.
-
I tu sie zgodzę z przedmówca , czasami wstyd sie odezwać po polsku, a powinnismy byc dumni z języka ojczystego . Tylko przez bydło ktore nie potrafi sie zachować mamy z góry przypietą etykietkę
-
I tu sie zgodzę z przedmówca , czasami wstyd sie odezwać po polsku, a powinnismy byc dumni z języka ojczystego . Tylko przez bydło ktore nie potrafi sie zachować mamy z góry przypietą etykietkę
Jak Cię widzą tak Cię piszą. Proste :(
-
Tak się składa, że region w którym mieszkam słynie z winogron oraz szampana ( champagne ardenne).
Obecnie trwają zbiory winogron i jest bardzo dużo obcokrajowców, którzy przyjechali na zarobek.
oczywiście nie zabrakło Polaków , których jest tu teraz masa.
Panowie szczerze to wstyd teraz odezwać się w języku polskim.
Reprezentują swoim zachowaniem poziom -5
Bluzgają w sklepie na cały głos.
Śpią w samochodach nad rzeką, do tego jest pełno polskich śmieci wszędzie.
BRUDASY! >:O
Przez takie bydło zawsze bedziemy kojarzeni jako opoje i brudasy.
Zapomniałeś dodać - złodzieje
-
Tak się składa, że region w którym mieszkam słynie z winogron oraz szampana ( champagne ardenne).
Obecnie trwają zbiory winogron i jest bardzo dużo obcokrajowców, którzy przyjechali na zarobek.
oczywiście nie zabrakło Polaków , których jest tu teraz masa.
Panowie szczerze to wstyd teraz odezwać się w języku polskim.
Reprezentują swoim zachowaniem poziom -5
Bluzgają w sklepie na cały głos.
Śpią w samochodach nad rzeką, do tego jest pełno polskich śmieci wszędzie.
BRUDASY! >:O
Przez takie bydło zawsze bedziemy kojarzeni jako opoje i brudasy.
Zapomniałeś dodać - złodzieje
Nie chciałem żeby ktoś źle odebrał moją wypowiedź.
Nie wiem co się dzieje w głowach takich ludzi. Przecież zabranie śmieci po sobie to nic strasznego a nawet zasrany obowiązek!
-
To nie jest twoja, ani moja wypowiedź- to jest wypowiedź rodowitych czy Francuzów, czy Holendrów, Lub też Angoli NIeSTETY :(
No ale cóż Może nie my ale nasi rodacy supertruper faceci, sobie na to zasłużyli, a ciągnie się za każdym Polakiem
Żenada niestety aż czasem wstyd się przyznać że jest się polakiem, jak takie jegomoście np. stoją najeb...i w kolejce w sklepie przed tobą >:O
-
Myśmy założyli właśnie po to Polish Anglers Association, aby chronić dobre imię Polaków na Wyspach. Ale okazało się, że nie zawsze się da. Teraz uchodzimy za jakąś elitę, jest nas 80-90 sztuk, może przekroczymy setkę w przyszłym roku. Ale dawniej zastanawiałem się, dlaczego nie ma nas 300 na ten przykład. I powoli zaczynam rozumieć, że chociażby dlatego, że łowienie zgodne z przepisami nie jest po prostu domeną Polaków, i to jest główną przeszkodą!
Wielu z klubowiczów - jak Radek Papiewski czy Greg, pokazywało wielokrotnie, że nie każdy kłusol to Polak (prym wiodą Litwini), jednak stanowimy masę w UK, jesteśmy największą mniejszością (oficjalnie staliśmy się nią w tym roku pokonując Pakistańczyków), zbieramy za wszystkich. Polak tez jest bardzo chytry i udowodnić mu coś nie jest łatwo.
Opowiadał Radek raz (pracuje w Angling Trust), jak zadzwonił do nich telefon, i jeden wędkarz pytał co zrobić. Na Tamizie trzech Polaków łowiło - jeden na 10 wędek, drugi na 6, a czwarty zaledwie na 4 (maksymalna ilość to 4 - ale jak się ma dwie licencje). Po krótkiej rozmowie, gdzie ci goście powiedzieli skąd są i takie tam padło pytanie od tego Angola. Czy znacie przepisy w UK? No i Polacy zaczęli się szybko pakować :D To właśnie takie przykład jak się idzie 'na całego'. Trudno aby taki jegomość później miał o nas dobre zdanie.
Niestety, to wszystko jest pokłosiem właśnie tego sposobu bycia, jaki wyuczyli się Polacy w swoim kraju. Z przerażeniem zauważam, że niewielu z Was widzi szanse na jakieś szybkie zmiany w tym temacie :o
-
I wlasnie Lucek dla takich ludzi jak PAA wielki szacunek , bo starają sie naprawić wizerunek polskiego wędkarza , ktory za przeproszeniem spieprzyla banda idiotów bo inaczej ich nazwać nie można. Ogólne szacunek dla ludzi którzy znają i przestrzegają zasad dobrego wychowania , co możemy śmiało stwierdzić na podstawie tego forum .
-
Chamstwo w Polsce było, jest i obawiam się, że dalej będzie. O dobro wspólne staramy się tylko w przypadku wojny. Na co dzień żadnych zasad nie ma. Podam banalne przykłady.
Jak mieszkałem w Polsce to często jeździłem do Czech i zawsze się zastanawiałem dlaczego u nich w budce telefonicznej leży książka telefoniczna,nikt jej nie ukradł, nie zniszczył ect.? Dlaczego na wiejskim przystanku autobusowym wiszą koło siebie rozkłady sprzed paru lat? Nikt nie zerwał, nie podpalił itd.
-
Te rozkłady jazdy i książki telefoniczne mnie też zastanawiają. Niedaleko mojej miejscowości na przystanku rozkład jazdy był zamknięty w metalowej skrzynce a z przodu była płyta 5 mm że stali z powierconymi otworamiz żeby się nie dało zerwać, czy pomazać rozkładu. Co myślicie pewnie ze wisiał tam rozkład jazdy.... otóż nie ktoś z domu przyniósł łatwopalny płyn, wlał do środka i podpalił....
-
Mnie zaskoczyły czeskie pociągi... Nie śmierdziało z kibla w ogóle, było czysto i był papier :)
-
Ale słyniemy z pracowitośi.
We Francji mówi się, że Polak to pijak i brudas, ale z drugiej strony jest bardzo pracowity oraz dobry specjalista. :money:
-
Mam nadzieje że tym postem nikogo nie urażę, ale musicie też wziąć pod uwagę że aktulanie większość naszych rodaków mieszkających za granicą to nie jest "kwiat polskiego społeczeństwa". Często to są osoby uciekające z kraju przed problemami z prawem, finansowymi etc...piszę to na podstawie swoich obserwacji tego kto z mojego osiedla wyjechał i został tam.
Sam w połowie lat 2000-nych jako student byłem w UK (na farmie)około ponad rok i był tam przekrój studentów z krajów bloku wschodniego, Bułgarzy, Rumuni, Litwini, Łotysze, Czesi, Słowacy, Ukraińcy etc..Z tego co tam widziałem tacy najgorsi na tle innych nacji wcale nie byliśmy. W większości to inne nacje nie przestrzegały prawa, kultury, sposobów życia na wyspach.
A Łotysze, Ukraińcy, to już po prostu "dzicz" oczywiście wśród nich też byli pozytywni ludzie ale to była mniejszość.
Zmierzam do tego że przy takiej ilości naszych rodaków za granicą + pochodzenie społeczne z którego się wywodzą tworzą właśnie taki obraz który przedstawiacie w swoich postach.
-
Mam nadzieje że tym postem nikogo nie urażę, ale musicie też wziąć pod uwagę że aktulanie większość naszych rodaków mieszkających za granicą to nie jest "kwiat polskiego społeczeństwa". Często to są osoby uciekające z kraju przed problemami z prawem, finansowymi etc...piszę to na podstawie swoich obserwacji tego kto z mojego osiedla wyjechał i został tam.
Sam w połowie lat 2000-nych jako student byłem w UK (na farmie)około ponad rok i był tam przekrój studentów z krajów bloku wschodniego, Bułgarzy, Rumuni, Litwini, Łotysze, Czesi, Słowacy, Ukraińcy etc..Z tego co tam widziałem tacy najgorsi na tle innych nacji wcale nie byliśmy. W większości to inne nacje nie przestrzegały prawa, kultury, sposobów życia na wyspach.
A Łotysze, Ukraińcy, to już po prostu "dzicz" oczywiście wśród nich też byli pozytywni ludzie ale to była mniejszość.
Zmierzam do tego że przy takiej ilości naszych rodaków za granicą + pochodzenie społeczne z którego się wywodzą tworzą właśnie taki obraz który przedstawiacie w swoich postach.
tak uraziłeś tym Donalda Tuska.
Teraz uważaj na BOR ;D
-
Mam nadzieje że tym postem nikogo nie urażę, ale musicie też wziąć pod uwagę że aktulanie większość naszych rodaków mieszkających za granicą to nie jest "kwiat polskiego społeczeństwa". Często to są osoby uciekające z kraju przed problemami z prawem, finansowymi etc...piszę to na podstawie swoich obserwacji tego kto z mojego osiedla wyjechał i został tam.
Sam w połowie lat 2000-nych jako student byłem w UK (na farmie)około ponad rok i był tam przekrój studentów z krajów bloku wschodniego, Bułgarzy, Rumuni, Litwini, Łotysze, Czesi, Słowacy, Ukraińcy etc..Z tego co tam widziałem tacy najgorsi na tle innych nacji wcale nie byliśmy. W większości to inne nacje nie przestrzegały prawa, kultury, sposobów życia na wyspach.
A Łotysze, Ukraińcy, to już po prostu "dzicz" oczywiście wśród nich też byli pozytywni ludzie ale to była mniejszość.
Zmierzam do tego że przy takiej ilości naszych rodaków za granicą + pochodzenie społeczne z którego się wywodzą tworzą właśnie taki obraz który przedstawiacie w swoich postach.
Zanim ktoś tutaj się obruszy, proszę zwrócić uwagę na wytłuszczone słowo.
We wpisie kolegi jest sporo racji. Oczywiście wyjechało też bardzo dużo specjalistów czy ludzi pozytywnych, jak osoby z naszego forum. Ale właśnie one się nie wyróżniają. Zachowują się normalnie. A widać tylko bydło, które robi rzeczy dla Anglików wprost niepojęte.
-
W tym przypadku akurat pasuje jak ulał ;)
-
Przykład z innego podwórka, choć może nie, bo: "A to Polska właśnie"
http://eurosport.onet.pl/pilka-nozna/liga-mistrzow/z-realem-madryt-legia-warszawa-zagra-bez-publicznosci/x6s013
i pierwszy komentarz jaki przeczytałem
~Szkoda słów na dresów : Hahaha, miało być święto piłki nożnej w Warszawie, ale banda debili znowu pokazała klasę. Teraz będą oczywiście obelgi na UEFĘ czy tam inne organizacje. Bo łysy, głupi dres nie może zrozumieć, że stadion zamyka się przez zachowanie takich imbecyli jak on. A władze klubu niech dalej ich bronią, to na pewno pomoże.
Aż dziw bierze, że pasuje do wszystkich innych możliwych przykładów jakie można by stworzyć
-
Ja jakiś czas sądziłem, że jak dziady wymrą to się coś zmieni nad naszymi polskimi wodami. Ale już tak nie uważam. Nie po tym jak ostatnio po pracy, z kolegą wyskoczyliśmy sobie nad Wisłę, na bulwary, na luzie z kijkami. Traf chciał, że naprzeciwko nas, na wyspie na środku Wisły przycumowała łódź policji. Nic to, mamy karty przecież.
WTEM! Zza pleców wychodzi typek około 30 lat i się normalnie, wprost ( ??? !!! ) pyta czy sprawdzali dziś karty. I jak często sprawdzają. Bo on nie ma i widzi, że cyt "jak ku*wy stoją to ch*j, dziś chyba nie połowię." A na koniec oznajmił radośnie nam, że z miejsca gdzie siedzimy to jeszcze wczoraj wyciągnął suma 5kg.
:facepalm:
No wziąć i za*ebać tylko. Wsadzić takiego do plastikowego wora i zawiązać, niech poskacze sobie po krzakach.
Generalnie najbardziej zgadzałbym się z użytkownikiem Mosteque. Tylko karać, karać i jeszcze raz karać.
Jak się widzi nieprawidłowości to :
1-gdy nie ma ryzyka bójki etc to podejść i poinformować, że właśnie się dzwoni na PSR etc
2-gdy ryzyko jest po prostu dzwonić
Minus jest taki, że panowie z PSR itp nie są sprinterami i na szybką reakcję nie można liczyć. A szkoda bo gdyby było więcej takich służ wzrosła by nieuchronność takiej kary. Co jest skuteczniejsze niż jej wymiar.
A że dzwoniąc na PSR będę w oczach 90% społeczeństwa konfidentem i społeczniakiem? No trudno..
-
Dzisiejsza sytuacja. Wjeżdżam na stację zatankować gaz. Auto stoi przy dystrybutorze. Staję za nim i czekam. I czekam. I czekam... ile można płacić! W końcu wyszedłem, wchodzę do stacji i mówię: "przepraszam, ale ktoś z państwa blokuje gaz". Cisza. No to wychodzę i mam zamiar odjechać. Leci za mną gościu, który w środku pił sobie kawkę i jadł coś. Nawet się kutas nie odezwał do mnie jak pytałem (potem zresztą też). Wsiadł i przeparkował auto.
Co trzeba mieć w mózgu, żeby tak zrobić? Po prostu Polak-Pan-Wszechświata.
-
Sytuacja w UK na rybach. Miejsce to kanał w środku miasta(zamknięty - niegdyś był kanałem, dzisiaj to tylko odcinek starego kanału, ok. 800 metrów długi, bez odpływu).. Niegdyś "prywatny odcinek", po śmierci człowieka, który wszystkim się zajmował, woda niczyja. Spotykam nad wodą wąsatego jegomościa, który zaczyna opowiadać o tym, że jest tutaj niebezpieczne bo atakują go nieletni Anglicy (faktem jest, że angielskie buractwo jest jeszcze gorsze od polskiego. Kompletne debile). Później mówi mi, że on ryb nie bierze bo on ich nie lubi jeść (typowe tłumaczenie się Polaków nad wodą w UK). Mówił, że dzisiaj słabo, bo tylko leszczyk i ploteczka, po czym wyciąga z wody częściowo zanurzony pobierak i pokazuje uwięzione rybki. Jak nie bierze to po co je trzyma? Później wyciąga telefon i pokazuje zdjęcia z rybami, oraz z akcji "zarabiania" kanału. Z kumplami polowił gdzieś karpie, na oko 2-3 kg sztuka i wpuszczają je do kanału, ok. 20-30 sztuk.
Ręce mi opadły i szczęka też.
-
W Piątek byłem na zaporówce, i jak wszedłem na wał to zobaczyłem około dziesięciu wędkarzy i każdy miał siatkę w wodzie,pomyślałem coś się dzieje.Bo ostatnie wyjazdy były praktycznie bez brań.Szybko sie okazało że to mały leszczyk taki 15-20cm. " wędkarze " byli w różnym wieku i ładowali te maleństwa do siatek,szok.
-
Sytuacja w UK na rybach. Miejsce to kanał w środku miasta(zamknięty - niegdyś był kanałem, dzisiaj to tylko odcinek starego kanału, ok. 800 metrów długi, bez odpływu).. Niegdyś "prywatny odcinek", po śmierci człowieka, który wszystkim się zajmował, woda niczyja. Spotykam nad wodą wąsatego jegomościa, który zaczyna opowiadać o tym, że jest tutaj niebezpieczne bo atakują go nieletni Anglicy (faktem jest, że angielskie buractwo jest jeszcze gorsze od polskiego. Kompletne debile). Później mówi mi, że on ryb nie bierze bo on ich nie lubi jeść (typowe tłumaczenie się Polaków nad wodą w UK). Mówił, że dzisiaj słabo, bo tylko leszczyk i ploteczka, po czym wyciąga z wody częściowo zanurzony pobierka i pokazuje uwięzione rybki. Jak nie bierze to po co je trzyma? Później wyciąga telefon i pokazuje zdjęcia z rybami, oraz z akcji "zarabiania" kanału. Z kumplami polowił gdzieś karpie, na oko 2-3 kg sztuka i wpuszczają je do kanału, ok. 20-30 sztuk.
Ręce mi opadły i szczęka też.
Zapytam z czystej ciekawości jakie tłumaczenie nie byłoby typowe? Co można powiedzieć żeby było akceptowalne?
Setki razy słyszałem pytanie czy wiem że nie można zabierać ryb. Zawsze odpowiadam że przyjechałem na ryby a nie po ryby i jakoś działa.
My Polacy mamy to do siebie że z góry zakładamy że inni są gorsi od nas, na niczym się nie znają i sami wiemy najlepiej. Dlatego właśnie Pan z wąsami zarybia karpiami a na forum wszyscy zgrywaja bohaterów.
Przykre ale na rybach wolę omijać swoich rodaków. Padło wcześniej stwierdzenie że pewnie 75% zabiera ryby. Nie chcę być kojarzony z takimi ludźmi.
-
To prawda , młodzi Angole są jeszcze gorsi , tam gdzie stanie tam nasyfi i tego nikt nie widzi , albo po prostu nie chce widzieć . Ich zachowanie nad woda wcale nie odbiega od zachowania całej tej choloty która opisujemy w tym wątku . Może i nie zabierają ryb , ale cała reszta jest dokładnie taka sama jak w przypadku gości ze wschodu , głośna muzyka piwko i kupa śmieci pozostawiona po tz rybkach
-
Oczywiście, że Pan z wąsem bierze ryby do domu. Może karpi z kanału nie rusza, bo np. śmierdzą. Karpie zakosił na jakiejś komercji albo gdzieś złowił z kumplami na siatkę. Angole ścigają go po pewnie bo mieszkają w okolicy i wiedza o tym procederze. Zgłaszanie sprawy do odpowiednich służb nie zawsze przynosi rezultaty bo np nie ma komu przyjechać a policja czasami działa opieszale (znalazłem kiedyś w parku wielki nóż kuchenny, schowany pomiędzy krzakami. Dzwonię do nich a oni mi mówią, żebym im przyniósł ten nóż na komisariat. Opierdo.... ich i mówię od czego oni chcą. I tak nie przyjechali. Później się dowiedziałem, że najlepiej poprosić o "reference number" (nr ewidencyjny zgłoszenia).
-
Offtop. Gdybyś przyniósł, a tym nożem np. kogoś wcześniej zamordowano... Muszę kończyć? ;)
-
Offtop. Gdybyś przyniósł, a tym nożem np. kogoś wcześniej zamordowano... Muszę kończyć? ;)
Offtopa ciąg dalszy.
Policja pytała się mnie czy widzę na nożu krew ect. Powiedziałam, że nie wiem, bo go nie dotykałem i nie zamierzam go dotykać. Cała sytuacja mnie zdenerwowała, bo co robił w parku nóż z ostrzem 40 cm?
Powiedzieli mi, żebym wziął ten nóż i wrzucił do kosza na śmieci. Odmówiłem i się rozłączyłem. Później opowiedziałem tą historię jakiemuś starszemu Anglikowi. Poszedł po ten nóż i faktycznie wrzucił go do śmietnika.
-
:facepalm: (Oczywiście ikonka nie dotyczy Ciebie)
-
Bo tutaj tak jest jak ci złodziej do domu wejdzie to mu możesz herbaty zrobic bo policja sie nie kwapi z przyjazdem, a jak zawodnika w lep uwalisz co ciebie bedą po sadach ciągać za pobicie.
-
Kilka miesięcy temu zapadł wyrok w głośnej sprawie włamania. Właściciel był w domu, pobił włamywacza który miał połamane obie ręce i nogi. Sąd stwierdził że jest niewinny bo bronił swojego domu.
-
Kilka miesięcy temu zapadł wyrok w głośnej sprawie włamania. Właściciel był w domu, pobił włamywacza który miał połamane obie ręce i nogi. Sąd stwierdził że jest niewinny bo bronił swojego domu.
Jest dla nas nadzieja!
-
Wczoraj byłem na łowisku komercyjnym, na którym było sporo wędkarzy, aczkolwiek nie tak wielu - połowa miejsc była wolnych. Jakież było moje zdziwienie, gdy po złowieniu dwóch ryb, w moim miejscu gdzie nęciłem, dokładnie naprzeciwko mnie, zaczęły pływać łódki zanętowe i tam kłaść zestawy! Jedna nawet podpłynęła bliżej, przecinając jakby po linii moje zestawy. Wędkarze którzy to robili łowili po drugiej stronie, nawet nie naprzeciwko. Łowili sobie po przekątnej.
Może za długo mieszkam w UK - ale takie zachowanie to chamstwo wyższego stopnia! Coś czego ja nie uświadczyłem jeszcze. Z premedytacją ktoś robi coś takiego, mając w nosie innych. Dodam, że mieli masę miejsca na łowisku. Chociażby po prostej mogli wywozić zestawy na szerokość 200 metrów!
Inna sytuacja z UK. Kamil łowi na Tamizie nocą. Jest tam aż 14 wędkarzy - wszyscy z Polski. I co się dzieje? Zestawy z dwoma hakami, łowienie ryb i wrzucanie ich do reklamówki i w krzaki. Podobno większość tak robiła! Dodatkowo jeden karpiarz zlowił okonia. Ładnego. Rybę spotkał ten sam los - reklamówka i w krzaki. C &R w czystej postaci - ale zamiast release jest reklamówka.
Wyobraźmy sobie teraz Angoli widzących takie dantejskie sceny. Grupa pseudowędkarzy z Europy Wschodniej okrada ich wody z ryb. Znowu mamy do czynienia z premedytacją, chamstwem. Oczywiście Polak jest sprytny. Leszcze dogorywające w reklamówkach nie znajdują się pośród dobytku takiego pseudo wędkarza, są wrzucone w krzaki. W razie kontroli usprawiedliwienie jest jedno - 'to nie moje'...
Czy ktoś może mieć pretensje do jakiegoś Brytyjczyka, że ten głosował z Brexitem? Za wyjściem z UE, za ograniczeniem ilości ludzi z kontynentu osiedlających się w UK? Gdybym był takim Anglikiem wędkarzem, właśnie w ten sposób wyraziłbym swoje niezadowolenie! Bo oni są właśnie w chamski sposób okradani z ryb. W zamian za gościnność odpłaca się im w ten sposób. Na nic tłumaczenia, że nie znają języków, przepisów. Oni doskonale wiedzą, że złap i wypuść to prawo powszechne w UK. Mają jednak to w nosie.
Jak więc można liczyć na zmiany w Polsce? Jak chcieć mieć rybne wody - kiedy ludzie są tak bezczelni i nie potrafią myśleć o innych? Czy uważacie, ze takie chamskie zachowania z łowieniem na czyimś miejscu, zabieraniem ryb wbrew przepisom - nie są dowodem na to, że ci ludzie posuną się do wielu innych rzeczy? Nie maja postawy obywatelskiej, myślą o sobie tylko. Na takim fundamencie trudno coś budować. Taki prezes Bedyński robiący własne biznesy w związku wędkarskim to ten sam typ zachowania, w większej skali. Czy dziwić powinno, że wciąż piastuje swoją funkcję? Raczej nie - skoro tylu wędkarzy wyznaje zasadę myślenia tylko o swoim własnym interesie, przeliczania (karta musi się zwrócić), kombinowania. Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność?
Jakie macie przemyślenia w tym temacie? Czy nie uważacie, że warto z chamstwem i brakiem myślenia o innych zacząć walczyć w jakiś bardziej wymierny sposób? Bo właśnie jeżeli będziemy dbać o coś jak o swoje własne, to wtedy zacznie się czas prosperity? Może zwracanie w kulturalny sposób uwagi komuś przyspieszy ten 'powrót do normalności'? Bo ja nie wiem, czy cwaniactwo i bezczelność to recepta na sukces. Inne nacje takie nie są, i mają się o wiele lepiej. Potrafią wspólnie budować, a nie tylko się kłócić i patrzeć czy ktoś aby nie ma za dużo (Czesi chociażby). Chciałbym wierzyć, że jest jakaś droga na skróty... :beg:
A co za problem zadzwonic na policje poszukaj online "operation traverse"
Zlodzieja powinno sie traktowac jak zlodzieja nie wazne co kradnie...
Sent from my LG-H815 using Tapatalk
-
A co za problem zadzwonic na policje poszukaj online "operation traverse"
Zlodzieja powinno sie traktowac jak zlodzieja nie wazne co kradnie...
Podobno chłopaki dzwonili. Policja niechętnie przyjeżdża do takich spraw, dla nich szkodliwość jest mała. Możesz zawsze zgłosić przestępstwo - ale wtedy w grę wchodzi zeznawanie, bycie świadkiem i tak dalej. Nie czarujmy się - nie po to jedziemy na ryby, aby zamieniać się w bailiffa, zwłaszcza jak coś trudno komuś później udowodnić. Jeżeli ktoś jest bailiffem - to co innego.
Policja nie przyjmie zgłoszenia ot tak sobie. Zwłaszcza, że o wędkarstwie nie mają zapewne dużego pojęcia. Ryba wrzucona w krzaki zapewnia kłusolom pewną bezkarność...
-
Mnie najbardziej dziwi zabieranie karpi na komercji .....
Q...wa mać a mnie to nie dziwi jednak h.....j mnie strzela jak na łowisku gdzie jestem 3-4 razy w tygodniu - woda PZW gościu który wywali więcej kukurydzy grochu czy też pęczaku w sezonie niż sam waży zabiera karpie powyżej 65 cm to jest wq....ące. Co on z tego robi przetapia to na smalec czy coś innego. A jeszcze z tego co sie dowiedziałem to ma złotą odznakę członka PZW a lat powyżej 75.
........j mu wielki w ryj dziadowi
-
Wczoraj byłem na łowisku komercyjnym, na którym było sporo wędkarzy, aczkolwiek nie tak wielu - połowa miejsc była wolnych. Jakież było moje zdziwienie, gdy po złowieniu dwóch ryb, w moim miejscu gdzie nęciłem, dokładnie naprzeciwko mnie, zaczęły pływać łódki zanętowe i tam kłaść zestawy! Jedna nawet podpłynęła bliżej, przecinając jakby po linii moje zestawy. Wędkarze którzy to robili łowili po drugiej stronie, nawet nie naprzeciwko. Łowili sobie po przekątnej.
Może za długo mieszkam w UK - ale takie zachowanie to chamstwo wyższego stopnia! Coś czego ja nie uświadczyłem jeszcze. Z premedytacją ktoś robi coś takiego, mając w nosie innych. Dodam, że mieli masę miejsca na łowisku. Chociażby po prostej mogli wywozić zestawy na szerokość 200 metrów!
Inna sytuacja z UK. Kamil łowi na Tamizie nocą. Jest tam aż 14 wędkarzy - wszyscy z Polski. I co się dzieje? Zestawy z dwoma hakami, łowienie ryb i wrzucanie ich do reklamówki i w krzaki. Podobno większość tak robiła! Dodatkowo jeden karpiarz zlowił okonia. Ładnego. Rybę spotkał ten sam los - reklamówka i w krzaki. C &R w czystej postaci - ale zamiast release jest reklamówka.
Wyobraźmy sobie teraz Angoli widzących takie dantejskie sceny. Grupa pseudowędkarzy z Europy Wschodniej okrada ich wody z ryb. Znowu mamy do czynienia z premedytacją, chamstwem. Oczywiście Polak jest sprytny. Leszcze dogorywające w reklamówkach nie znajdują się pośród dobytku takiego pseudo wędkarza, są wrzucone w krzaki. W razie kontroli usprawiedliwienie jest jedno - 'to nie moje'...
Czy ktoś może mieć pretensje do jakiegoś Brytyjczyka, że ten głosował z Brexitem? Za wyjściem z UE, za ograniczeniem ilości ludzi z kontynentu osiedlających się w UK? Gdybym był takim Anglikiem wędkarzem, właśnie w ten sposób wyraziłbym swoje niezadowolenie! Bo oni są właśnie w chamski sposób okradani z ryb. W zamian za gościnność odpłaca się im w ten sposób. Na nic tłumaczenia, że nie znają języków, przepisów. Oni doskonale wiedzą, że złap i wypuść to prawo powszechne w UK. Mają jednak to w nosie.
Jak więc można liczyć na zmiany w Polsce? Jak chcieć mieć rybne wody - kiedy ludzie są tak bezczelni i nie potrafią myśleć o innych? Czy uważacie, ze takie chamskie zachowania z łowieniem na czyimś miejscu, zabieraniem ryb wbrew przepisom - nie są dowodem na to, że ci ludzie posuną się do wielu innych rzeczy? Nie maja postawy obywatelskiej, myślą o sobie tylko. Na takim fundamencie trudno coś budować. Taki prezes Bedyński robiący własne biznesy w związku wędkarskim to ten sam typ zachowania, w większej skali. Czy dziwić powinno, że wciąż piastuje swoją funkcję? Raczej nie - skoro tylu wędkarzy wyznaje zasadę myślenia tylko o swoim własnym interesie, przeliczania (karta musi się zwrócić), kombinowania. Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność?
Jakie macie przemyślenia w tym temacie? Czy nie uważacie, że warto z chamstwem i brakiem myślenia o innych zacząć walczyć w jakiś bardziej wymierny sposób? Bo właśnie jeżeli będziemy dbać o coś jak o swoje własne, to wtedy zacznie się czas prosperity? Może zwracanie w kulturalny sposób uwagi komuś przyspieszy ten 'powrót do normalności'? Bo ja nie wiem, czy cwaniactwo i bezczelność to recepta na sukces. Inne nacje takie nie są, i mają się o wiele lepiej. Potrafią wspólnie budować, a nie tylko się kłócić i patrzeć czy ktoś aby nie ma za dużo (Czesi chociażby). Chciałbym wierzyć, że jest jakaś droga na skróty... :beg:
"Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność? "
Na pewno.
Ale może to również działać trochę inaczej. - Jeżeli Ci na górze kradną, to jaki jej sens samemu być uczciwym. Innymi słowy - " Po co mam dbać i wypuszczać, skoro tamci i tak to ukradną i zniszczą".
"Jakie macie przemyślenia w tym temacie? Czy nie uważacie, że warto z chamstwem i brakiem myślenia o innych zacząć walczyć w jakiś bardziej wymierny sposób? Bo właśnie jeżeli będziemy dbać o coś jak o swoje własne, to wtedy zacznie się czas prosperity? Może zwracanie w kulturalny sposób uwagi komuś przyspieszy ten 'powrót do normalności'? Bo ja nie wiem, czy cwaniactwo i bezczelność to recepta na sukces. Inne nacje takie nie są, i mają się o wiele lepiej. Potrafią wspólnie budować, a nie tylko się kłócić i patrzeć czy ktoś aby nie ma za dużo (Czesi chociażby). Chciałbym wierzyć, że jest jakaś droga na skróty... :beg:
[/quote]"
Lucjanie, to naprawdę świetna wypowiedź. Kapitalnie to ująłeś. Tutaj zgadzam się z Tobą w 100% :) Co tam w 100%. Nawet w 200% :)
Zdecydowanie należałoby to zrealizować. Ale chyba mnóstwo pracy przed nami....Ogrom.
-
Luk na komercji tak się dzieje to pomyśl jakie akcje odchodzą czasami na wodach PZW.
Co do kontroli. Nie wiem jak to wygląda w UK czy innych krajach na zachodzie czy nawet w innych częściach kraju. Przez ostatnie dwa lata miałem dwie góra trzy kontrole PSR a tak to nie ma po nich śladu. A pamiętam okres kiedy co chwilę się zjawiali czasami nawet mieli patrole z policją.
Przykład zasłyszany w tym roku nad wodą. Zaraz po zarybieniu karpiem gość siedział i wszystko w bagażnik. Pan, którego znam zadzwonił do PSR zdał relację i usłyszał, ze i tak zanim dojadą to delikwenta już nie będzie. Ale nie zostało odpuszczone i na zgłoszenie odpowiedziała policja. Sprawdzili go jak wyjechał z łowiska. A czy coś to dało? Chyba niewiele skoro dalej bywa na tym samym zbiorniku.
Podejrzewam, ze takich historii to na pęczki można by przytaczać.
-
"Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność? "
Obawiam się, że jest odwrotnie. Na górze kradną bo wywodzą się z ludu, który takie rzeczy uważa za normalne.
-
"Kto wie, czy nie działa tu zasada, że skoro ten na górze kradnie i 'może', to ja też 'mogę'... Jak liczyć na normalność? "
Obawiam się, że jest odwrotnie. Na górze kradną bo wywodzą się z ludu, który takie rzeczy uważa za normalne.
Taka prawda :beer:
Ci na górze reprezentują nas, a nie my ich.