Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Jurek z Warszawy w 20.10.2016, 20:04
-
Dzisiaj dowiedziałem się że w środę 19.10 był zarybiany zbiornik jesiennym narybkiem karasia. Rozmawiałem nad woda z jednym z wędkarzy i powiedział mi że jest to nielegalne gdyż jest to gatunek inwazyjny. Czy na podstawie tego zdjęcia możecie wypowiedzieć się koledzy czy jest to naprawdę inwazyjny gatunek ryby
-
Widzę "duble" i może jeden złoty . Oficjalnie dublem nie zarybia się.
-
Widzę "duble" i może jeden złoty . Oficjalnie dublem nie zarybia się.
Rozumiem że kolega wędkarz mówił prawdę. A coś więcej na temat tych dubli możesz napisać
-
Nie wiem jak u Ciebie ale w u mnie w Okręgu Katowickim wprowadzono wymiar ochronny na Karasia Polskiego ( Złotego ) natomiast dubel ( karaś srebrzysty ) poprzez szybkie rozmnażanie wypiera Polskiego i jest traktowany jako ryba niechciana
-
Nie wiem jak u Ciebie ale w u mnie w Okręgu Katowickim wprowadzono wymiar ochronny na Karasia Polskiego ( Złotego ) natomiast dubel ( karaś srebrzysty ) poprzez szybkie rozmnażanie wypiera Polskiego i jest traktowany jako ryba niechciana
Dzięki teraz już wiem co to jest dubel. U mnie to to samo tylko że japoniec a w sezonie 2015/16 nie udało mi się złowić ani jednego. Jak dla mnie niech się rozmnaża przynajmniej jak urośnie będzie fajna zabawa a i z patelni jest smaczny. W mojej ocenie chyba bardziej niepożądany u mnie w łowisku jest boleń, jaź i kleń.
-
Karaś i Boleń chyba nie za często mogą razem pływać w wodzie więc nie wiem skąd te zestawienie. A japoniec to faktycznie chwast, jedna z tych ryb, której mogę dać w łeb (inna to sum karłowaty).
Karaś złocisty to piękna ryba, zasługuje na ochronę.
-
Karaś i Boleń chyba nie za często mogą razem pływać w wodzie więc nie wiem skąd te zestawienie.
Jednaak zdecydowanie mogą do takiego wniosku doszedł zarząd mojego koła. Jak miał bym wybierać zapuścić boleniem czy japońcem wybrał bym japońca.
-
Japoniec stanowi problem, to jest fakt. Ale duży japoniec to naprawdę fajna wędkarska ryba.
Natomiast zarybianie nim uważam za przestępstwo.
-
Koledzy bardzo proszę uświadomić mnie dlaczego japoniec jest gatunkiem inwazyjnym. Czy dlatego że się szybko rozmnaża, czy jest jak sumik karłowaty, jest trujący, wydziela gazy, zanieczyszcza wodę, zrywa najmocniejsze zestawy, nie jadalny a może rzeczny potwór który atakuje kapiących się w niejscach gdzie wystepuje. Co za tym przemawia.
Wydaje mi się że boleń to jest dopiero paskuda. Zywi sie każdym gatunkiem ryby byle by był mniejszy trochę. Ile to on drobnicy upoluje tej atrakcyjnie wędkarsko. To jest dopiero wodny przestępca. A japoniec wytrze sie 2-3 razy w roku jest dobrym pożywienieem dla drapieżców w tym i bolenia Wiem że są koledzy wedkarze polujący najczęściej na bolenia ale i są tacy którzy poławiaja białą rybę w tym i japońca który jest naprawde wędkarsko atrakcyjną rybą. Dzieki temu że w dużej ilości japoniec wystepuje w zbiorniku wędkarze mogą fajnie sobie powędkować, drapieznik jest zadowolony a, biorący udzial w zawadach chwalą sobie japońca bo jest cięzki i jak wczesniej napisałem smaczny jest.
-
Rozmnaża się kilka razy w roku, ale nie tylko sam ze sobą, ale i z innymi rybami, więc rodzą się karasie a nie te inne ryby. Zżera ikrę innych ryb... wypiera karasia złocistego... no same plusy widzę.
Boleń to drapieżnik, a drapieżników nigdy mało w naszych wodach opanowanych przez drobnicę.
-
Wiekszość ryb wyżera ikrę innych. Boleń ryba drapieżna z rodziny karpiowatych. Czytałem o przypadkach wytarcia sie z jaziem. Jaź też wyciera się z inna rybą przykładem mogą być rybki które widziałem w tym roku w kolorze pomarańczowym. A jednak jaź i boleń nie sa nazywane chwastami.
-
Wiekszość ryb wyżera ikrę innych. Boleń ryba drapieżna z rodziny karpiowatych. Czytałem o przypadkach wytarcia sie z jaziem. Jaź też wyciera się z inna rybą przykładem mogą być rybki które widziałem w tym roku w kolorze pomarańczowym. A jednak jaź i boleń nie sa nazywane chwastami.
Bo to gatunki rodzime i nie wypierają innych rodzimych gatunków.
edit. I nie rozmnażają się tak szybko i na taka skalę :)
-
Jurku, a pokaż mi zbiornik, który te ryby opanowały. Nie piszę o tym, na którym łowisz, gdzie nawpuszczano tych ryb co nie miara i dlatego ich tak nie lubisz.
Natomiast japoniec opanowuje zbiorniki w zastraszającym tempie. Podobnie jak sumik karłowaty.
-
Nie potrafię wskazać takiego zbiornika ale piszę to w oparciu o moje spostrzezenia na zbiorniku gdzie wędkuje. Uważam że dobrze że japońca tam zapuścili bo z tego co słyszałem maja być duże zarybienia szczupakiem w listopadzie. Jestem w stanie wskazać zbiornik gdzie praktycznie złowienie japońca graniczy cudem gdzie w przeszłości nie było problemu z duzym ani z małym ale to już sprawa gospodarki rybackiej na tym zbiorniku. Rozmawiałem z jednym z gości który kandyduje do zarzadu i chce tam zapuścić własnie japonca z tego co mi powiedział to ok. tony
-
Co do karasia srebrzystego:
Wpływ tego karasia na rodzime gatunki przejawia się na czterech płaszczyznach: 1) jest konkurentem o zasoby dla innych gatunków ryb karpiowatych, a zwłaszcza dla karasia pospolitego Carassius carassius, lina Tinca tinca, a w nieco mniejszym stopniu dla różanki Rhodeus amarus i słonecznicy Leucaspius delineatus (Lusk i in. 2004); 2) żeruje na ikrze współwystępujących ryb autochtonicznych, doprowadzając do zmniejszania sukcesu rozrodczego gatunków rodzimych; 3) jest przenosicielem dalekowschodnich pasożytów i chorób, w tym endopasożytów z grupy robaków (helmintów; Holčik i Žitňan 1978) stanowiących zagrożenie dla ryb europejskich; 4) zakłóca tarło rodzimych ryb karpiokształtnych przez wchodzenie z nimi w kontakt rozrodczy (gynogeneza), co w konsekwencji obniża odsetek zapłodnionych jaj gatunków wykorzystywanych do gynogenezy. Dotychczas stwierdzono, że spośród rodzimej ichtiofauny do aktywacji jaj karasia srebrzystego wykorzystywane są plemniki: karasia pospolitego, lina, płoci Rutilus rutilus, wzdręgi Scardimus erythrophthalmus, leszcza Abranis brama, klenia Leuciscus cephalus, brzany Barbus barbus, a nawet należącego do innej rodziny piskorza Misqurnus fossilis (Szczerbowski 2001). Szybsze tempo klonalnego rozrodu C. gibelio niż koegzystujących z nim gatunków rodzimych powoduje, że w krótkim czasie zdobywa on przewagę liczebną w zespołach ichtiofauny.
Źródło: http://www.iop.krakow.pl/gatunkiobce/default.asp?nazwa=opis&id=93&je=pl
Wybaczcie, ale jak nie jestem zwolennikiem zabierania ryb, tak karasie srebrzyste dostają ode mnie po łbie.
-
http://www.iop.krakow.pl/ias/gatunki/205
-
Rozmawiałem z jednym z gości który kandyduje do zarzadu i chce tam zapuścić własnie japonca z tego co mi powiedział to ok. tony
Chciałbym zwrócić uwagę na to zdanie, po tym wszystkim, co zostało już napisane.
-
U nas w okręgu byłem przy zarybieniu, to karpie nosili w takich misach, liny w wiaderkach razem z amurami, drapieżnika nie widziałem wcale, a karasie (japonce, duble) taczkami wozili :/
Ważne widać są kilogramy, a nie gatunek ryb jaki wpuszczono :(
Tak jak koledzy uważam to za zbędny gatunek w wodach stojących pzw;(
-
U nas w okręgu byłem przy zarybieniu, to karpie nosili w takich misach, liny w wiaderkach razem z amurami, drapieżnika nie widziałem wcale, a karasie (japonce, duble) taczkami wozili :/
Ważne widać są kilogramy, a nie gatunek ryb jaki wpuszczono :(
Tak jak koledzy uważam to za zbędny gatunek w wodach stojących pzw;(
I to jest w tym dziadowskim związku najbardziej wkurzające. Wszystko jest robione na łapu capu. Co jest dostępne, to biorą i wpuszczają. Pisałem już o tym, mój prezes mi powiedział kiedyś, że wpuści karpia bo zawsze jest dostępny i co tam jeszcze znajdzie .
Jeszcze długo stałem z szeroko otwartą gęba zanim doszedłem do siebie. Potem słyszałem, że prywaciarze rozdawali za darmo tony japońca, brali wszyscy jak leci, do ostatniej rybki.
Chciałoby się zapytać, gdzie są ichtiolodzy, operat, gdzie odłowy kontrolne?
-
Potem słyszałem, że prywaciarze rozdawali za darmo tony japońca, brali wszyscy jak leci, do ostatniej rybki.
Podczas obserwacji słuchałem rozmów tamtejszych zarządców wody, i stałych "wędkarzy"(mięsiaży) zadowoleni byli z ilości ryb a nie z gatunku. Przy zarybieniu karpiem jest 2tyg zakazu połowu no obużenie było nieziemskie poprostu, a jak było zarybienie karasiem to z 8 stawów dostępnych w jednym miejscu wszyscy zwinęli sprzęt i usiedli tu gdzie został wpuszczony bo już przy tej rybie nie było zakazu. To pokazało właśnie kto przyszedł wędkować a kto po mięso :D Mogli odrazu dać im do siatek po 10 sztuk i oni byli by zadowoleni i woda by nie ucierpiała.
Śledzę stronę na Facebooku tamtejszego koła i stronę okręgu, W tym tygodniu były zarybienia i o dziwo ruch anty mięsiażom się powiększa, wielu wędkarzy poprostu jest poirytowana zachowaniem wielu osób które tylko uzupełniają zapasy w zamrażarce.
Wielu mówi głośno o stanie wód o tym że po zarybieniach w 2 miesiące jest 80% ryb zabranych z czego moze 5% ma wymiar przy zarybieniu.
Ruszył temat zarybiania linami, karasiem złocistym, czy drapieżnikami, wiele osób potwierdza pomoc i swego rodzaju kontrolę jeżeli chodzi o gatunki i ilość.
Może w przeciągu kilku lat coś się zmieni jeżeli chodzi o zarybienia.
Przy takich czynnościach powinien właśnie być ktoś odpowiedzialny za stan wód
Chciałoby się zapytać, gdzie są ichtiolodzy, operat, gdzie odłowy kontrolne?
Tego potrzeba naszym wodom. Bo jeszcze trochę to sam karaś zawita :)
-
Prawda Jurek jest taka. Japoniec to najtańsza z ryb, łatwe mięso, którym można zarybić. PZW zarybia nim aby zaspokoić wędkarzy. Ci chwalą sobie smak tego gatunku i łatwość z jaką się go łowi. Niestety, jego obecność nie jest niczym dobrym.
Żyje w wodzie morskiej jak i podgórskiej, jest najlepiej radzącym sobie gatunkiem inwazyjnym w Polsce. W wyrybionych wodach zajmuje miejsce innych gatunków. To są same samice, więc teoretycznie jest dwa razy więcej jaj. Najgorzej ma krewniak karaś pospolity, cierpi też lin. Obrazem spustoszeń jakiego dokonał ten gatunek jest ilość rodzimego karasia. Na tym forum tylko kilka osób miało z nim kontakt. Jego nazwa nie wzięła się z nikąd.
Istotne jest podejście 'naukowców' z IRŚ. Zarybianie japońcem nie jest dla nich złe, liczy się wiązanie biomasy. W nosie mają problemy unnych gatunków, ważna jest wydajność z hektara. Co ciekawe - jak mówi się o zarybieniach takim karpiem, to już polski naukowiec rozpoczyna tyradę o 'równowadze'. Prawda jest taka, że karp to nie jest rybacka ryba.
Niestety, obserwujemy szybki zanik gatunku, jakim jest karaś podpolity. Wydano na niego wyrok. Pokazuje to jak można niszczyć wody w Polsce. Niestety, złociak to nie panda ani tygrys, ludzie mają więc go w nosie. Polskie gazety mają już jeden gatunek w rekordach- karaś. Smutne to i przykre.
-
Jaź też wyciera się z inna rybą przykładem mogą być rybki które widziałem w tym roku w kolorze pomarańczowym.
http://oczkowodne.net/ryby.php?ryby=orfa
Złowiłem ładnych kilka lat temu (L. 80te?) osobnika tego gatunku w rz. Warcie. Miał dobrze ponad kilo i żerował przy dnie.
Przeszukałem kilka książek nim zdobyłem info co to za osobnik. Sylwetka typowy Jaź, ale kolory? ???
-
Z japońcem mam kontakt już z 26 lat :P . W rzece Barycz (powiat milicki) jest to obecnie dominujący gatunek. Bierze niemal przez cały rok, choć kulminacja przypada właśnie na ten okres roku. Kiedyś (lata 90-te), gdy "Stawy Milickie" wpuszczały podczas odłowów duże ilości japońców do rzeki, był to główny gatunek konsumpcyjny (z resztą do dziś). Brały fajne sztuki (0,5-1,5kg) w dużych ilościach. Pamiętam jak zaraz po lekcjach pędziłem nad rzekę i na ruskiego spinninga z włókna szklanego (jako prototyp feedera ;D) łowiłem skutecznie "karanksy", co sprawiało niezłą frajdę. Z czasem w naszym powiecie powstał park krajobrazowy, ichtiolodzy zabronili tych "dzikich" zarybień gatunkami inwazyjnymi i się skończyło japońcowe eldorado. Fakt - nadal jest sporo srebrzaka, ale mnóstwo skarłowaciałego, aż mi ochotę odbiera łowienie drobnicy. Duże okazy naprawdę są waleczne - czy to na matcha czy feeder, zabawa przednia - pod warunkiem, że w łowisku równorzędnie są także gatunki szlachetne ryb.
-
Natomiast japoniec opanowuje zbiorniki w zastraszającym tempie. Podobnie jak sumik karłowaty.
że tak pozwolę sobie zapytać cytatem
a pokaż mi zbiornik, który te ryby opanowały.
Tak sobie myślę....
Japoniec jest w wodzie a lina czy karasia nie ma.
Ale czy to faktycznie jest tak, że japoniec wyparł inne gatunki?
Nie, to my sami wyparliśmy. Wyłowione wszystko. A zarybienia karpiem i japońcem.
Japoniec obcy i inwazyjny? W sumie tak samo jak karp. Tylko krócej mamy je w kraju.
No ale karp rośnie większy. Można się pochwalić wynikiem itp. :P
-
... Ci chwalą sobie smak tego gatunku i łatwość z jaką się go łowi...
Szczerze mówiąc zjadłem kiedyś kawałek tej ryby. Całkowicie do bani. Smak na konsystencja beznadziejne. W moim kole nie zarabiają karasiem - choć zarybiają Narew karpie.
Absurdów jest masa.
-
... Ci chwalą sobie smak tego gatunku i łatwość z jaką się go łowi...
Szczerze mówiąc zjadłem kiedyś kawałek tej ryby. Całkowicie do bani. Smak na konsystencja beznadziejne. W moim kole nie zarabiają karasiem - choć zarybiają Narew karpie.
Absurdów jest masa.
Czekaj czekaj zarybiają karpiem rzekę? Przecież na to trzeba mieć pozwolenie z ministerstwa środowiska bo to obcy gatunek.
Jak nie mają zgody to witamy wszystkich z zarybień (wpisanych w protokół) przed sądem :facepalm:
Dlatego PL to kraj ludzi dziwnych sami kręcą bata na siebie....
Wracając do karasia srebrzystego: gdzieś widziałem test nt. karłowacenia srebrzystego:
puszczono do 2 zbiorników karasia i do jednego puszczono drapieżnika (chyba był to szczupak)
po jakimś czasie sprawdzono różnice pomiędzy karasiami, w tym bez drapieżnika nie był wygrzbiecony lecz gdy puszczono i tam drapieżnika to zaobserwowano rośnięcie "karczycha".
-
Z japońcem mam kontakt już z 26 lat :P . W rzece Barycz (powiat milicki) jest to obecnie dominujący gatunek. Bierze niemal przez cały rok, choć kulminacja przypada właśnie na ten okres roku. Kiedyś (lata 90-te), gdy "Stawy Milickie" wpuszczały podczas odłowów duże ilości japońców do rzeki, był to główny gatunek konsumpcyjny (z resztą do dziś). Brały fajne sztuki (0,5-1,5kg) w dużych ilościach. Pamiętam jak zaraz po lekcjach pędziłem nad rzekę i na ruskiego spinninga z włókna szklanego (jako prototyp feedera ;D) łowiłem skutecznie "karanksy", co sprawiało niezłą frajdę. Z czasem w naszym powiecie powstał park krajobrazowy, ichtiolodzy zabronili tych "dzikich" zarybień gatunkami inwazyjnymi i się skończyło japońcowe eldorado. Fakt - nadal jest sporo srebrzaka, ale mnóstwo skarłowaciałego, aż mi ochotę odbiera łowienie drobnicy. Duże okazy naprawdę są waleczne - czy to na matcha czy feeder, zabawa przednia - pod warunkiem, że w łowisku równorzędnie są także gatunki szlachetne ryb.
Potwierdzam słowa kolegi. Bywałem tam często na rybach w swoim dzieciństwie (lata 90') . Wspólnie z kolegami przyjeżdżaliśmy do Milicza pierwszym osobowym z Krotoszyna i wio z buta do Sławoszewic na Młynówkę lub w górę rzeki za jaz. Do dzisiejszego dnia mam stamtąd świetne wposmnienia, ponieważ tam stawiałem swoje pierwsze wędkarskie kroki :D :D :D
-
Kiedyś łowiłem na takim jeziorze w którym brały praktycznie tylko japońce. Każdy je łowił praktycznie wszyscy je zabierali. Nie dało ich się wyłowić poprostu. Przez cały sezon wędkarze łowili bąki( tak u mnie na nie mówią) i trafiały sie karpie. Były tez karasie pospolite liny amury ale było tak dużo tego dziadostwa że poza japoncami nie szło nic złowić. Wiec panowie macie racje ten gatunek trzeba tępić. A na komercjach na które jeżdze trzeba jeszcze za nie płacić ;)
-
Dawidzie, ja wędkowałem na pewnym jeziorze, w którym było zatrzęsienie karasi srebrzystych. Nie dało się złowić innej ryby, no nie dało się. Ludzie łowili po trzydzieści kilogramów i wszystko zabierali. Dziś w tym jeziorze nic już nie ma, poza małymi okonkami i płotkami.
Zacząłem jeździć na inne jezioro, tam również dominowały karasie srebrzyste. Były ogromne, piękne. Ludzie zjedli je wszystkie. W tym roku łowiłem tam płoteczki i ukleje.
Tyle to zyskałem po wyrwaniu chwasta...
-
... Ci chwalą sobie smak tego gatunku i łatwość z jaką się go łowi...
Szczerze mówiąc zjadłem kiedyś kawałek tej ryby. Całkowicie do bani. Smak na konsystencja beznadziejne. W moim kole nie zarabiają karasiem - choć zarybiają Narew karpie.
Absurdów jest masa.
Czarek, opinia o jakości mięsa karasia pochodzi nie ode mnie, a od wędkarzy zabierających ryby. Chwalą ją generalnie sobie. Spotkałem się wielokrotnie z taka opinią. Zapewne nie jest to rewelacja, ale w porównaniu z boleniem, kleniem czy brzaną - to prawie łosoś :D
-
Tak sobie myślę....
Japoniec jest w wodzie a lina czy karasia nie ma.
Ale czy to faktycznie jest tak, że japoniec wyparł inne gatunki?
Nie, to my sami wyparliśmy. Wyłowione wszystko. A zarybienia karpiem i japońcem.
Japoniec obcy i inwazyjny? W sumie tak samo jak karp. Tylko krócej mamy je w kraju.
No ale karp rośnie większy. Można się pochwalić wynikiem itp. :P
Mariusz, problem w tym, że właśnie jak się odławia jakiś gatunek, to jego miejsce może zająć inny. Tym bardziej powinno się redukować wpływ na środowisko takiego gatunku właśnie, aby pomóc tym rodzimym się odbudować. Co jak co, ale no kill nie powinno dotyczyć japońca. Wiem, to fajna i często duża ryba, ale robi swoje.
Świetnym przykładem jest Batorówka. Tam zarybiono japońcem, i teraz ten gatunek zdominował wszelkie inne. Zapewniam Was, że za jakiś czas będzie go jeszcze więcej, a innych ryb coraz mniej. Na pewno nie jest to coś, co chciano tam uzyskać. Bo zapewne miał to być zróżnicowany rybostan, a teraz jest to po prostu w 90% japoniec. Wielu forumowiczów nie złowiło nic innego.
-
No właśnie, MarioG. Jest tak, jak napisałeś. Dlatego uważam, że zarybianie tym gatunkiem to przestępstwo.
-
Mariusz przepraszam, ale kompletnie mijasz się z prawdą... karp dotarł na wody polskie w sposób naturalny, zachęcam do przeczytania artykułu Cv sazana. Sazanowni wyrządzili ogromną krzywdę w roku 2004 biorąc go pod jeden nawias karpiem.
Naukowcy szacują, że karp występował w wodach polskich na 5000 lat przed pierwszym człowiekiem.
Zgodzę się, że większość tego co łowimy ma mało wspólnego z sazanem jednak tu chodzi tylko o kwestie prawne.
Co do japonca był on ostatnią rybą którą zabiłem ;)
W 2014.
-
Ok o smakach się nie dyskutuje.
Moja wiedza o historii karpia jest taka: został sprowadzony w XII w przez bernardynów w celach handlowych.
Tak powstały w Polsce pierwsze hodowle.
Ości znajdowane na wczesnośredniowiecznych podgrodziach najczęściej pochodzą od płoci, szczupaków, sumów, okoni.
Niestety wśród archeologów jest niewielu ichtiologów ;)
-
Powiem tak.
Lepiej łowić japońce niż nic.
Chcialbym mieć nadmiar lina i karasia ale to marzenia z szansą na realizację mniejszą niż wygrana w totka.
A jeśli chodzi o karpia to widziałem w telewizji (choć tam ponoć kłamią) że w Polsce karp wprowadzony został przez jakiś zakonników jako ryba hodowlana dająca niedrogie mięso i latwa w hodowli.
Mysle, że dość istotne jest również to, że karp na dziko rozmnaża się niezmiernie rzadko.
-
Powiem tak.
Lepiej łowić japońce niż nic.
A do tego jak naprawdę dojdą japońce ponad 1 kg z pewnością wielu z nas ( nie licząc tych bogatszych wędkarzy łowiących na komercji i chwalących się fotkami karpi na forum ) będzie z tych inwazyjnych gatunków zadowolony
-
Jak bym mieszkał w Polsce to mój kot jadłby japońca. Czasami sumika karłowatego, ale w sumie tego tylko w jednym miejscu łowiłem
-
A do tego jak naprawdę dojdą japońce ponad 1 kg z pewnością wielu z nas (nie licząc tych bogatszych wędkarzy łowiących na komercji i chwalących się fotkami karpi na forum ) będzie z tych inwazyjnych gatunków zadowolony
Duże japońce dają super frajdę :)
Ja się za bogatego nie uważam :)
Dlatego taki mały off top - łowienie na komercji wcale nie musi być dla bogatych: przykład: sezon w pzw to ok 200 - 300 zl, jedno wejście na komercje to 10- 20 zł więc dla kogoś kto nie bywa nad wodą więcej niż 20 razy w roku to nie jest w cale o wiele większy koszt, a przynajmniej można połowić :)
Edycja administratora:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=588.0
-
Dlatego taki mały off top - łowienie na komercji wcale nie musi być dla bogatych: przykład: sezon w pzw to ok 200 - 300 zl, jedno wejście na komercje to 10- 20 zł więc dla kogoś kto nie bywa nad wodą więcej niż 20 razy w roku to nie jest w cale o wiele większy koszt, a przynajmniej można połowić :)
U nas to koszt od 20-35zł.
W zeszłym roku na PZW byłem 60 razy plus z 10 może 20 na komercji.
Na komercję żal mi jechać na 2 lub 3 godziny. Bo cena taka sama.
-
Na komercji za 10 zł, jesiotry, karpie, karasie powyżej kilograma, mniej niż paczka fajek.
Na komercji za 20 zł, amury, karpie, karasie, cena jednej paczki fajek.
Raz na jakiś czas można się wybrać, w mojej okolicy droższych nie znam.
-
Dlatego taki mały off top - łowienie na komercji wcale nie musi być dla bogatych: przykład: sezon w pzw to ok 200 - 300 zl, jedno wejście na komercje to 10- 20 zł więc dla kogoś kto nie bywa nad wodą więcej niż 20 razy w roku to nie jest w cale o wiele większy koszt, a przynajmniej można połowić :)
U nas to koszt od 20-35zł.
W zeszłym roku na PZW byłem 60 razy plus z 10 może 20 na komercji.
Na komercję żal mi jechać na 2 lub 3 godziny. Bo cena taka sama.
Szczęściarze są na świecie, co mogą bywać tyle razy nad wodą :)
Zazdroszczę i szacun :thumbup:
-
Za to w tym roku byłem tylko kilkanascie razy.
-
Przyszły sezon będzie lepszy - trzeba mieć nadzieję :)
-
Dziś przy tej pięknej aurze jaka panuje na dworze znalazłem swoje karasie koi (tak, mam w oczku srebrzaki koi), przystępujące do siódmego już tarła w tym roku...
TO jest nie do wyplenienia. Jakby to się dostało do rzeki...
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka