Prawda Jurek jest taka. Japoniec to najtańsza z ryb, łatwe mięso, którym można zarybić. PZW zarybia nim aby zaspokoić wędkarzy. Ci chwalą sobie smak tego gatunku i łatwość z jaką się go łowi. Niestety, jego obecność nie jest niczym dobrym.
Żyje w wodzie morskiej jak i podgórskiej, jest najlepiej radzącym sobie gatunkiem inwazyjnym w Polsce. W wyrybionych wodach zajmuje miejsce innych gatunków. To są same samice, więc teoretycznie jest dwa razy więcej jaj. Najgorzej ma krewniak karaś pospolity, cierpi też lin. Obrazem spustoszeń jakiego dokonał ten gatunek jest ilość rodzimego karasia. Na tym forum tylko kilka osób miało z nim kontakt. Jego nazwa nie wzięła się z nikąd.
Istotne jest podejście 'naukowców' z IRŚ. Zarybianie japońcem nie jest dla nich złe, liczy się wiązanie biomasy. W nosie mają problemy unnych gatunków, ważna jest wydajność z hektara. Co ciekawe - jak mówi się o zarybieniach takim karpiem, to już polski naukowiec rozpoczyna tyradę o 'równowadze'. Prawda jest taka, że karp to nie jest rybacka ryba.
Niestety, obserwujemy szybki zanik gatunku, jakim jest karaś podpolity. Wydano na niego wyrok. Pokazuje to jak można niszczyć wody w Polsce. Niestety, złociak to nie panda ani tygrys, ludzie mają więc go w nosie. Polskie gazety mają już jeden gatunek w rekordach- karaś. Smutne to i przykre.