Spławik i Grunt - Forum
MEDIA i MULTIMEDIA => Filmy w sieci => Wątek zaczęty przez: mirgag w 19.12.2016, 09:56
-
Film, który przedstawiam świadczy dobitnie, że osoby kultywujące zasadę "złów i wypuść" maja całkowitą rację.
No dobrze, ale co w zamian?
UWAGA, sceny drastyczne:
-
No Mirku, pojechałeś po bandzie równo
(http://www.gify.net/data/media/1507/przerazenie-ruchomy-obrazek-0012.gif) (http://www.gify.net/cat-przerazenie-1507.htm)
-
Doskonały czas i miejsce na takie filmy. Wielu ludzi zapomniało, że świnie, krowy czy kuraki nie rosną na drzewach. I wcale się ich nie zrywa jak jabłek, tylko w wielu przypadkach brutalnie i bestialsko zabija. Warto nad tymi faktami się zastanowić chwilę...
-
Uważam, że każda osoba jedząca mięso (sam jem) powinna to obejrzeć.
Kiedyś się kłóciłem z taką jedną paniusią, co to właśnie mięso na drzewie zbiera. Mówię jej, że to ona te zwierzęta zabija, tylko kogoś innego ręką. A ona, że wcale nie, bo mięso kupuje. I że w ogóle jestem bezczelny, bo ona kocha zwierzęta itp., itd...
-
Drastyczne, człowiek widzi w sklepie gotowy produkt, nie zastanawia się jak są traktowane zwierzęta.Dla producentów liczy się tylko interes ,taki obraz daje dużo do myślenia ,smutne.I chcąc lub nie w pewien sposób w tym uczestniczymy.
-
Ludzie opamiętajcie się tylko nie Vegaństwo , tak nie da się żyć........ :P
-
Głupota ludzka nie zna granic, a znęcanie się nad innymi stworzeniami jest głupie. Są sposoby, aby zwierze przeznaczone do jedzenia cierpiało mało lub w ogóle. Przyroda to przyroda, zwierzęta jedzą zwierzęta i nic tego nie zmieni, wyobrażacie sobie szczupaka czy sandacza jadzącego zieleninę? :facepalm: :P
A my to co? Homo sapiens czy jacyś kosmici? Czy zwierze zjadane na żywca przez stado wilków mniej cierpi od takiego co jest w ubojni?
To że kupujemy mięso w sklepie jest dla mnie czymś normalnym, inaczej byśmy biegali po lesie z dzidami i polowali, a trwało by to dopóki nie została by wybita cała zwierzyna, ponieważ z racji oszczędności czy też zachłanności ludzkiej taniej by było iść polować niż kupować. Więc ktoś zwierzynę hoduje, inny ćwiartuje, inny sprzedaje, a wszystko po to, aby reszta nie poszła do lasu z dzidami.
"Złów i wypuść" ma racje bytu, ale wg mnie podyktowane tym, że nie ma dużo ryb w ogólnodostępnych wodach i aby nie wyginęły różne gatunki ryb lub przez jakiś regulamin tego czy innego łowiska. Natomiast nie dlatego, że ktoś jest wegetarianinem, weganizm jest świadomym wyborem człowieka, że nie je mięsa.
Instynkt każe nam polować i jeść mięso. Wyobrażacie sobie stado lwic i do tego "złów i wypuść" , co nauczymy je jeść jagody?
Brutalne znęcanie się nad zwierzętami jest złe, głupie i nie powinno mieć miejsca.
-
Panowie przedstawione są tu drastyczne przypadki, większość bestialstw przedstawionych to łamanie prawa, poza np ubojem rytualnym - halaal (islam), który nie dopuszcza ogłuszania (znieczulania) zwierząt. W rezultacie w większości zakładów produkcyjnych cywilizowanego świata - czyli wg mnie między innymi w naszym kraju, zwierzęta przeżywają jedynie stres związany z transportem i świadomością, że czeka je coś złego (bo wbrew opinii niektórych zwierzęta wiedzą, że idą na śmierć i np. takie owce potrafią nawet płakać). Zwierzęta rzeźne nie są traktowane jak kłody drewna i przerzucane z kupy na kupę (choć sposób zbierania kurczaków z wybiegu taki jak na filmie też jest stosowany..), ale są traktowane w sposób mający na celu jak najmniejsze ich uszkodzenie, czyli np poobijanie itp. Nie jest to oczywiście kwestia zamiłowania producenta do zwierząt, proszę się nie łudzić, ale czystego rachunku zysków i strat. Kurczak z krwiakiem nie zostanie przepuszczony przez kontrolę jakości jako najlepsza kategoria, a już na pewno nie wybierze go odbiorca w sklepie. Udziec wołowy, który był mocno stłuczony będzie twardy jak zelówka, podobnie wieprzowina. Oczywiście są metody rozluźniania mięsa po uboju, ale będzie to i tak mięso o o wiele niższej jakości.
Podsumowując - w filmie ukazane są sytuacje skrajne i karalne. Zwierzęta przed ubojem nie są maltretowane, zależy producentom na jak najmniejszym stresie, bo stoi za tym jakość. Przed ubojem zwierzęta są oszałamiane, najczęściej prądem - nie parzone a oszałamiane za pomocą 2 elektrod przystawianych do karku (duże zwierzęta rzeźne), albo gazowo (sposób całkowicie bezbolesny ale droższy i wolniejszy). W momencie samej śmierci, kolokwialnie mówiąc przecięcia tętnicy lub strzału w czaszkę z pistoletu pneumatycznego, zwierze nie jest świadome. I tak jest w dużych, kontrolowanych należycie zakładach, czyli takich, z których mięso trafia do dużych sieci sklepów, ale i w innych nastawionych na maksymalizację zysków.
Jeśli idzie o obróbkę pośmiertną, co w tym złego, że linia do obróbki jest maksymalnie zautomatyzowana? Czy jeśli tusza jest dzielona automatycznie na taśmie czyni mięso gorszym, czy bardziej znęcamy się nad zwierzęciem, niż w przypadku gdzie pan Czesław stoi z nożem i piłą i dzieli tuszę ręcznie? Nie wydaje mi się ;)
Panowie, jeść trzeba. A człowiek mnoży się w bardzo szybkim tempie i żeby zaspokoić potrzeby żywieniowe wszystkich ludzi trzeba produkować coraz szybciej i coraz więcej..
-
Bardzo dziękuję za ten mądry wpis :thumbup:
-
Film oglądałem do 1:35min i mi starczyło :( .Zwierzęta tam są maltretowane i bestialsko zabijane .Wiem ze to są skrajne przypadki pokazane na tym filmie .Takich ludzi powinni srogo za takie czyny karać .
-
Dawidzie, co prawda było to około 10 lat temu. Łowiłem sandacze na trupki uklejek moczonych i zamrożonych w świeżej krwi. Wiesz, bywałem w ubojni i widziałem, jak odbywa się zabijanie zwierząt i zapewniam Cię, że nie było tak różowo jak opisujesz, (choć nie widziałem bestialstwa, jakie pokazuję na filmie i zrozumiałe jest, że nie jestem rzeźnikiem, więc nie rozumiem zasad zabijania zwierząt).
Dzisiaj, wracając z ryb (złowiłem 2 sandacze po około 60-70 cm) i na drodze, zauważyłem namiot z karpiami świątecznymi. Zamówiłem 2 karpie i poleciłem je zabić.
Słyszę, że facet rżnie dosłownie te karpie ucinając im głowy. Nie myliłem się, bo rzez by nierówny, niczym cięty piłą a nie nożem. Zupełny brak profesjonalizmu w zabijaniu ryb.
I wiesz co, pomyślałem sobie, że mogłem Wigilię zrobić sobie z tych dwóch złowionych przez siebie dzisiaj sandaczy, bo tych karpi do ust nie włożę.
No cóż, zadowolę się śledziem i Miruną po grecku… zgniecione, uduszone lub żywcem zamrożone.
-
Jak mówisz, 10 lat zmienia wszystko. Teraz jesteśmy w unii, wtedy co prawda też, ale do tego czasu urzędnicy wzięli się producentom za przysłowiowe "dupy" i jestem przekonany, że takie zachowania teraz to odsetek przypadków z czasu o którym mówisz, choć na pewno i teraz takie sytuacje mają miejsce.
Co do bud z karpiami - wcale się nie dziwię. Jak od sprzedawcy przy drodze można wymagać jakichkolwiek umiejętności, zaświadczeń, certyfikatów? W ilu przypadkach taki ktoś ma pozwolenie na handel i ryby z legalnego źródła? W ilu przypadkach ryby są zdrowe?
Dla takiego kogoś liczy się kasa. Chciałeś Mirku, żeby ryby zabił - są martwe, dla niego nie ma problemu - klient zadowolony.
Nie chcę za bardzo poruszać tego tematu bo aż mnie trzęsie, ale powiedzcie mi koledzy w jakich warunkach te ryby są trzymane, jak transportowane? Dzieje się tak dlatego, że tacy ludzie, "sprzedawcy" przy drodze praktycznie nie podlegają kontroli.
I dodatkowo odwołując się do innego tematu - jak skrajnie nieodpowiedzialnym i nieświadomym trzeba być, żeby taką rybę nie wiadomo skąd wypuszczać do jakiejkolwiek wody, nie mówiąc o pzw..
-
Dawid, temat rzeka...
Niestety, traktowanie zwierząt w Polsce nie należy jeszcze do najlepszych, wejście do UE sporo poprawiło, ale ludzie nie do końca jeszcze się przestawili... Wielu wędkarzy nie ma żadnych skrupułów aby rybę traktować jak przedmiot, poziom sprzedawców karpi uważam za bardzo adekwatny.
Co do miesa zwierząt rzeźnych - to wciąż nie wierzę, aby te nie cierpiały. Posoka cieknąca do podłodze to woń którą zwierzęta wyczuwają z dużej odległości, wiedzą czego się spodziewać. Zanim zwierzę zostanie zabite, przez długi czas przebywa czekając na wyrok. Przykre to, bardzo smutne...
Kiedyś w radiu słyszałem o jednym rzeźniku, który zabijał zwierzęta dbając o nie, robiąc to tak, że niczego się nie spodziewały. Mięso pozbawione było niekorzystnych substancji, coś tam wspominali o 'hormonie stresu' - i było naprawdę organiczne. Sam ten człowiek mówił, że kocha zwierzęta, i wie jak zadać im bardzo mało cierpienia bądź też w ogóle. Fajnie jakby takich ludzi i miejsc było bardzo dużo.
Niestety, światem rządzi 'pieniądz'. Zysk, zysk jeszcze raz zysk. Liczy się czas, niższe koszta produkcji, mało kto zwraca uwagę na cierpienie zwierząt. Ja sam nie mogę jeść karpia na Wigilię, mam 'odrzuty' jak czuję jego woń podczas smażenia, brrrr....
-
Bo powinno być jakieś rozróżnienie na metce - czy zwierzę było bite bezstresowo, czy czekało w kolejce i patrzyło, jak kolega z klasy w łeb dostaje...
Na jajkach jest oznaczenie, czy kura stała całe życie w miejscu i srała drugiej na głowę, czy biegała sobie "wolno". Nigdy nie kupuję jajek od kur klatkowych. Przeważnie i tak na targu, ale jeśli w sklepie, to nigdy klatkowe. Wolę TROCHĘ więcej dać niż kupić coś ze świadomością, że zwierzę cierpiało.
I dałbym kilka złotych za kilo mięsa więcej, gdyby było taki rozróżnienie i w tym segmencie rynku.
A ryb powiem Wam to jem coraz mniej. Bo z mórz i oceanów powoli robią nasze Mazury. Nie chcę do tego ręki przykładać. Jeszcze w zasadzie tylko śledzie jem.
-
Lucek, pisałem o tym właśnie, że zwierzęta odczuwają stres bo wiedzą co będzie. Technologia, przynajmniej w teorii, dostosowana jest tak, żeby zadać zwierzętom jak najwięcej bólu fizycznego. W najlepszych zakładach i przy obecnym stanie wiedzy znaleziono najlepszy kompromis pomiędzy humanitaryzmem, a wspomnianym zyskiem. Niestety zakład żeby istniał - humanitarny czy nie, musi być rentowny...
Michał, pomyśl, że Kowalski wchodzi do sklepu i widzi dwa stoiska z mięsem. Jedno duże, tradycyjne, drugie maleńkie, na którym mięso ma "metkę" jak to powiedziałeś - bite bezstresowo. Co wybierze?
Producenci tego nigdy nie zrobią, bo byłoby to strzałem w kolano. Ludzie mięsa tradycyjnego nie kupią (bo skoro nie bezstresowo to jak?!) a tamto będzie śmiertelnie drogie (prawo handlowe nie pozwala kłamać, więc jeśli producent zainwestuje w nowy system uboju będzie chciał to odebrać w cenie).
Przypomina mi się tekst Kacpra Rucińskiego, przepraszam koledzy ale muszę :D
"wchodzisz do supermarketu i widzisz regał z napisem ZDROWA ŻYWNOŚĆ. To ja się pytam, co jest na pozostałych półkach? To tak jakbyś wszedł do burdelu, przed tobą pięć panienek, a tylko nad jedną jest napis ZDROWA" Nie popadajmy w paranoję ;)
W żaden sposób nie popieram bestialstwa i kocham zwierzęta, może to już "znieczulica zawodowa" ale mam świadomość, że takie coś jest konieczne. Jeśli kiedyś będę pracował w branży mięsnej na pewno będę podwładnych karał surowo za coś takiego, jak powinien czynić każdy przełożony, a w końcu sąd.
-
Przecież w jajkach to rozróżnienie jest. I jakoś ja i wiele innych osób wybiera te droższe. Choć jakość tych jajek jest tak samo gówniana jak tych, od kur klatkowych.
Z mięsem byłoby podobnie.
-
Różnica kosztów ponoszonych przy chowie klatkowym i ściółkowym/wolnowybiegowym jest dużo mniejsza niż w drugim przypadku. Chów wolnowybiegowy to chów w zamkniętym pomieszczeniu z tą różnicą, że kury nie są w klatkach tylko chodzą sobie po pokrytej najczęściej słomą powierzchni. Jednak jeśli przeliczyć ilość miejsca na jednego kurę to staje się on (chów) wolnowybiegowy jedynie z nazwy... Zwierzęta są w strasznym ścisku, choć mogą się przemieszczać w jakimś tam stopniu. Nakład zwiększa się o kogoś (lub urządzenie), które pozbiera jajka, oraz o wymianę podściółki co jakiś czas. Zmniejsza się jednak o koszt budowy klatek. W rezultacie taki chów jest niewiele droższy od klatkowego, dlatego dostępny w sklepach.
Spróbujmy jednak przenieść to na rzeźnię. Jak w takiej skali zapewnić bezstresowe warunki uboju? W przypadku np trzody chlewnej stres jest ograniczony do tego, że zwierze widzi towarzysza przed sobą, który jest rażony prądem. W wielu zakładach nie czuje zapachu krwi, o którym wspomniał Lucjan, bo sam ubój jest w innym pomieszczeniu/hali. No i oczywiście sam widok rzeźni, jako obcego miejsca, wcześniej transportu do niej.
Da się zwierze zabić tak, żeby niczego się nie spodziewało. Na wsi np. przy uboju na użytek własny świnię w znanym jej otoczeniu prowadziło sie kiedyś spokojnie przez chlewnię, a za ścianą czekał Mietek z siekierą i znienacka świnkę zza winkla bach! Jak to jednak przenieść na tak ogromną skalę, kiedy w zakładzie zabija się np. 5000 świń dziennie? Każdą zabijać w chlewni gdzie spędziła całe życie? A kto mięso ze zwierzaka ubitego w takich warunkach dopuści do sprzedaży? Nikt.
Dawniej w ubojniach bydła było takie coś jak ubój stanowiskowy. Było sobie 5 betonowych postumentów na których przywiązywało się krowę, zabijano szybko przez strzał pistoletem pneumatycznym w głowę - szybka śmierć, nie stosowano znieczulenia. Okazało się jednak, że mięso z ubijanych tak zwierząt było tragicznej jakości. Dlaczego? A no dlatego, że nie robiono tego w tym samym momencie i inne zwierzęta widziały śmierć pierwszego. Stres powodował pogorszenie jakości. Po zbadaniu tematu zaczęto zabijać bydło w tym samym momencie, co poprawiło cechy mięsa. O ile wiem stosuje się taki ubój do dziś w mniej nowoczesnych zakładach.
Jak już mówiłem mamy wypracowany chyba maksymalny kompromis między humanitaryzmem a kasą, która rządzi tym przemysłem i światem.
-
Na przykład można by jeszcze drzwi postawić między jedną świnią a drugą, czekającą w kolejce. Wtedy nic by nie widziała. :D
Być może kompromis, jak mówisz, już osiągnięto. To najważniejsze. Natomiast nie ulega żadnej wątpliwości, że człowiek jest największym bydlęciem na tej planecie.
-
Myślę, że to co napisał DVD jest kluczowe.
Nie da się przenieść całego procederu uboju na użytek własny, na ubój na skalę przemysłową.
Co chyba najważniejsze w tym wątku, nie da się przenieść emocji i traktowania zwierzęcia przez rolnika, na zakład gdzie dziennie zarzyna się tysiące.
-
Dzięki Czesiek! Krótko i zwięźle podsumowałeś, ja nie mogłem ubrać tego w słowa :) :beer:
Na przykład można by jeszcze drzwi postawić między jedną świnią a drugą, czekającą w kolejce. Wtedy nic by nie widziała. :D
Być może kompromis, jak mówisz, już osiągnięto. To najważniejsze. Natomiast nie ulega żadnej wątpliwości, że człowiek jest największym bydlęciem na tej planecie.
Niestety masz rację w 100%.. :(
-
Do czasu wyjazdu na studia mieszkałem na wsi, wakacje spędzałem na wsi u dziadków, dziadek był rzeźnikiem, więc ubój zwierząt nie jest mi niczym obcym, i sam niejednokrotnie miałem rolę osoby, która uśmiercała zwierzę na obiad. Zupełnie nie mam problemu ze świadomością, że jeść musimy i jest to konieczne.
Totalnie nie rozumiem pewnych zachowań osób, które pracują przy uboju zwierząt i to co pokazano na filmie jest dla mnie przestępstwem, i nic tylko takie osoby należy usunąć z pracy. Nigdy nie znęcałem się nad zwierzętami np. dmuchane żab itp. bo to totalna głupota.
Zdobywanie pożywienia to jest jeden z naszych głównych pierwotnych instynktów i nikt tego nie zmieni, ale szacunek dla zwierząt jako istot żywych i źródła pożywienia to coś co zawsze było mi wpajne i sam uczę moje dzieci.
W stosowaniu zasady C&R widzę sposób na ratowanie rybostanu naszych wód i tak to tłumaczę innym.
-
Dawid, co do traktowania zwierząt - myślę, że jest dobrze, ale można zrobić, aby było lepiej.
Piszesz, że zwierzęta 'nie czują' - ale jak odbierają transport? Jak się je traktuje podczas załadunku, przeładunku? Nie wiem jak to jest dokładnie ale zwierzę jest poddane stresowi na pewno. Gdyby tak w rzeźni odczekać kilka dni i podkarmić takie krowy czy świnie, mogły by poczuć się lepiej. A tak? Raczej idą pod nóż prosto z samochodu.
Nie czarujmy się. Liczy się kasa, tanie mięso... To co czują zwierzęta nie jest wcale priorytetem, choć i tak uczyniono wiele. Dawniej to była maskara - jak sobie przypomnę te psy na wsiach, przykute na krótkich łańcuchach do bud... :o
-
Psy dalej tak są traktowane Lucjan i to często..
Nie pisałem że nie czują bólu ale jest zminimalizowany, stres czują w czasie transportu i o tym też pisałem ;). Co do przetrzymania w rzeźni.. niegłupi pomysł ale ogromny nakład pieniędzy na zbudowanie tak dużej obory, czy jak to nazwać. Dodatkowo kto by je karmił te kilka dni? Rzeźnia - szalenie nieopłacalne..
Idealnie nie będzie nigdy, zawsze jakoś trzeba będzie świniaka zarżnąć..
-
Zobacz - ile trzeba się namęczyć aby karp trafił na wigilijny stół. Odłowić kilka tygodni wcześniej, przetrzymać w czystej, natlenionej wodzie, transportować żywego, sprzedawać z basenów, natlenianych... Czyli można włożyć sporo wysiłku się okazuje. Zabijać zwierzęta też możnaby w bardziej humanitarny sposób, wcale nie byłoby dużo drożej :)
Myślę, że z czasem i tu się coś pozmienia. Ludzie po prostu się nie interesują pewnymi rzeczami, nie chcą wiedzieć, nie chcą widzieć.
-
Na jajkach jest oznaczenie, czy kura stała całe życie w miejscu i srała drugiej na głowę, czy biegała sobie "wolno". Nigdy nie kupuję jajek od kur klatkowych.
Ale wiesz, że skład jajka jednej i drugiej kury jest taki sam?
Jedynym rozróżnieniem jest twoje dobre samopoczucie. Kosztuje Cię to jedyne 4 złote dodatkowe za 12 jaj.
A teraz konkurs.
Kto mi powie dlaczego w lutym można kupić świeże jaja oznaczone 0 lub 1?
Pytam jak???
Marcin
-
Na jajkach jest oznaczenie, czy kura stała całe życie w miejscu i srała drugiej na głowę, czy biegała sobie "wolno". Nigdy nie kupuję jajek od kur klatkowych.
Ale wiesz, że skład jajka jednej i drugiej kury jest taki sam?
Jedynym rozróżnieniem jest twoje dobre samopoczucie. Kosztuje Cię to jedyne 4 złote dodatkowe za 12 jaj.
Choć jakość tych jajek jest tak samo gówniana jak tych, od kur klatkowych.
I wiem też, że wolny wybieg, to nie łączka.
Płacę z premedytacją więcej, żeby te kury nie stały całe życie w klatce.
-
Teściowa właśnie wróciła ze sklepu z karpiem. Żywy. Pytam, dlaczego nie zabity? A po co? Położę na balkonie, sobie uśnie...
I tak wygląda przestrzeganie prawa i myślenie ogólnie w naszym kraju.
-
Teściowa właśnie wróciła ze sklepu z karpiem. Żywy. Pytam, dlaczego nie zabity? A po co? Położę na balkonie, sobie uśnie...
I tak wygląda przestrzeganie prawa i myślenie ogólnie w naszym kraju.
Ta historia, to na fakcie? :-\
-
Napisałem to minutę po jej wejściu do domu.
-
Napisałem to minutę po jej wejściu do domu.
Teściowa żyje jeszcze ? Czy na balkonie z karpiem zamknąłeś ?
-
Napisałem to minutę po jej wejściu do domu.
Aż się wierzyć nie chce :facepalm:
-
Czytałem kiedyś taką mądrą sentencję:
"Nie ucz świni śpiewać. Tracisz tylko czas i niepotrzebnie denerwujesz zwierzę".
Tu akurat nie chodzi o moją teściową, bo ona jest przedstawicielem większości obywateli tego kraju.
-
Czytałem kiedyś taką mądrą sentencję:
"Nie ucz świni śpiewać. Tracisz tylko czas i niepotrzebnie denerwujesz zwierzę".
Tu akurat nie chodzi o moją teściową, bo ona jest przedstawicielem większości obywateli tego kraju.
Wybacz, ale jeśli teściowa wie, że jesteś wędkarzem i wypuszczasz złowione ryby z całym szacunkiem, to jest to najwyższej klasy bezczelność i udusiłbym na wejściu za brak szacunku dla zięcia, który szanuje ryby.
Nawet kosztem zjeba... Świąt. Współczuję Ci i nie daję :thumbup:, a :thumbdown:
U mnie nie było by zmiłuj :)
Ps.
Wczoraj wyszedłem, że sklepu Kaufland i jakieś lumpiary nawalone poprosiły mnie o zabicie karpia, bo w domu brak chłopa, odpowiedziałem : kupiłyście żywego, to zjedzcie żywcem.
-
Tok myślenia, który tutaj opisałeś, pozostaje daleko poza granicami jej możliwości. Wiedząc o tym, nie mogę mieć do niej pretensji ;)
-
Tok myślenia, który tutaj opisałeś, pozostaje daleko poza granicami jej możliwości. Wiedząc o tym, nie mogę mieć do niej pretensji ;)
Dlaczego Ty nie podjąłeś się "zdobycia" ryb na Święta ?
-
Bo dla mnie karpia może na wigilijnym stole nie być. ALE, gdyby było cieplej, pojechałbym nad zalew i spróbował takiego do 2 kg złowić. Byłaby to pierwsza ryba, jaką w tym roku zabiłem. No ale jednak nie będzie. I dobrze.
Zresztą tutaj podstawowy problem jest w tym, że ona tego żywego karpia dostała w sklepie.
-
No to trzeba było go zabić od razu. Tak czytam te komentarze, co poniektórzy by sobie święta zmarnowali przez teściową. Kobiecina starej daty, inaczej myśli. Wiecie co ja bym zrobił jakby to moja teściowa przyszła do domu z żywym karpiem?? Powiedział- mamo daj go, zabił, oskrobał, wypatroszył i schował do lodówki a teściowej spokojnie powiedział żeby więcej tak nie robiła, myślę ze by zrozumiała a ja miałbym piękne rodzinne święta, nie tak jak co poniektórzy powyżej...
-
A ja mam dobrą wiadomość.
Nie powiedziałem tego wcześniej, ale po prostu zje*bałem faceta za te moje karpie. Rozstaliśmy się w wielkiej że tak powiem nienawiści.
Dzisiaj przechodziłem koło jego namiotu z karpiami i...
gościu zawołał mnie pokazując maczetę (taką jak czasami widzimy na targach po ponad 100 zł).
Ponieważ miał klientkę, mówi abym popatrzył, jak zabija karpia.
Jednym ciosem pozbawił go głowy.
Podaliśmy sobie ręce, przeprosił mnie za incydent i... myślę, że jesteśmy kolegami, bo zaprosił mnie do siebie na stawy połowić i na piwo.
-
A ja mam dobrą wiadomość.
Nie powiedziałem tego wcześniej, ale po prostu zje*bałem faceta za te moje karpie. Rozstaliśmy się w wielkiej że tak powiem nienawiści.
Dzisiaj przechodziłem koło jego namiotu z karpiami i...
gościu zawołał mnie pokazując maczetę (taką jak czasami widzimy na targach po ponad 100 zł).
Ponieważ miał klientkę, mówi abym popatrzył, jak zabija karpia.
Jednym ciosem pozbawił go głowy.
Podaliśmy sobie ręce, przeprosił mnie za incydent i... myślę, że jesteśmy kolegami, bo zaprosił mnie do siebie na stawy połowić i na piwo.
Powyższa historia udowadnia, że aby zyskać przyjaźń, trzeba ściąć jakąś głowę.
-
A ja mam dobrą wiadomość.
Nie powiedziałem tego wcześniej, ale po prostu zje*bałem faceta za te moje karpie. Rozstaliśmy się w wielkiej że tak powiem nienawiści.
Dzisiaj przechodziłem koło jego namiotu z karpiami i...
gościu zawołał mnie pokazując maczetę (taką jak czasami widzimy na targach po ponad 100 zł).
Ponieważ miał klientkę, mówi abym popatrzył, jak zabija karpia.
Jednym ciosem pozbawił go głowy.
Podaliśmy sobie ręce, przeprosił mnie za incydent i... myślę, że jesteśmy kolegami, bo zaprosił mnie do siebie na stawy połowić i na piwo.
Powyższa historia udowadnia, że aby zyskać przyjaźń, trzeba ściąć jakąś głowę.
Dobre. Ale w sumie fajna historia i super, że do gościa dotarło.