Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: matchless w 23.12.2016, 10:56
-
Panowie mam do Was pytanie. Interesuje mnie kwestia zarybiania wód (głównie stawy, jeziora PZW) pstrągiem. Nie znam dokładnie gatunku pstrąga, w każdym razie słyszę coraz częściej o takich zarybieniach, głównie łowisk licencyjnych czy niektórych stawów PZW. Czy jest to legalne?
Na przykład:
http://www.pzw.org.pl/29/wiadomosci/93304/61/zarybienie_pstragiem_teczowym
Co z tą "tenczą"? :D
-
Temat bardzo ciekawy.
Jak dla mnie tęczak to chwast, i w wodzie zwykłej nie ma sensu go trzymać. Jest to gatunek obcy, nie rozmnaża się w naszych warunkach. To ryba głupia jak but, łatwa do złowienia, z drugiej strony duży konkurent pokarmowy ryb rodzimych, zapewne też mogący wyrządzić szkody poprzez wyjadanie ikry itd.
Do normalnej wody nikt go wpuścić nie pozwoli, bo to jest niczym wpuszczenie myszy do spiżarni. Wątpię aby przeszedł jakikolwiek operat. Może na wodzie płynącej jest inaczej, aczkolwiek i tutaj nie jest to korzystny gatunek. Woda jest raczej klasyfikowana jako 'stojąca', i jest własnością PZW, lub nie podlega pod RZGW.
Dlaczego wpuszczono pstrąga? Dla mnie ważna jest cała ta otoczka. Po pierwsze - skąd wzięto tę rybę, i czy płacił za to wędkarz. Jak dla mnie dopuszczalna jest tylko jedna wersja. Kupiono mięso i wpuszczono je na moment do wody, aby jego fani szybko wszystko wyłowili. W takim wypadku zadbano o wędkarza co zabiera. Jednak z drugiej strony, pytać można - czy jest sens tak działać. Nie lepiej zarybiać trudniejszą do złowienia rybą, wyrządzającą mniejsze szkody? Według mnie lepiej walnąć tam karpia w kilku rozmiarach (jak to ktoś nazywa, 'do wzięcia') - niech się wędkarze uganiają za nim.
Jeżeli jest to woda RZGW, to pytanie brzmi - kto na to pozwolił i dlaczego tak się działa?
Dla mnie bardzo zaskakującą jest wypowiedź przedstawiciela PZW, który tak się wypowiedział do wędkarzy w komentarzach: 'skupcie się na tym co umiecie czyli na wędkowaniu'. Jest to przerażające :o
Pstrąg tęczowy jest drogą rybą. Nie wiem czy jest jakikolwiek sens aby trafiał do zbiorników PZW, zwłaszcza, że albo jest wyławiany z miejsca, lub też szkodzi inny gatunkom. Doszukiwałbym się raczej niekompetencji ludzi na odpowiednich stanowiskach, prezesa okręgu i ichtiologa powinno się zapytać - czy to logiczne i zamierzone działania.
-
Może ktoś ma w tym interes... Ciekawe skąd biorą te ryby, do kogo należy hodowla itd. Nie pierwszy raz zarybia się gatunkiem, którym nie powinno się zarybiać (patrz karaś srebrzysty).
Według mnie lepiej walnąć tam karpia w kilku rozmiarach (jak to ktoś nazywa, 'do wzięcia')
Ciekawostka: w moim okręgu wpuścili większe karpie i nazwano je "konsumpcyjnymi" :D
-
Słuchajcie, bo wiele jest przypadków, wiele kół zarybia stawy pstrągiem czy to potokowym czy tęczakiem. Pierwsza kwestia to operat. Wątpię, by te ryby były tam ujęte.
Druga sprawa to gatunek nierodzimy. Czy ktoś to gdzieś zgłasza, czy takie zgłoszenie jest konieczne?
-
Zależy jaki wymiar puścili bo teraz okres świąteczny - albo puścili to czego nie udało się sprzedać albo za dużo narybku mieli i musieli się pozbyć.
Kolejną sprawą jest, że gatunki nierodzime można puszczać do wód zamkniętych (stawy jeziora nie przepływowe) choć nie powinno się tego robić. Już bym wolał żeby puścili sazany.
-
Napiszę jak to jest na wodach naszego stowarzyszenia. Dwa akweny są zarybiane tęczakiem od dobrych 15 lat, dwa razy do roku ( wiosna jesień). Cel jest tylko jeden - dać gawiedzi szybkie mięso. W ciągu 2 tyg od zarybienia 99,99% wpuszczonych ryb zostaje złowiona i zjedzona. Łowią je w zasadzie dwoma metodami - spinning i zestaw gruntowy z tzw styropiankiem na haczyku . Tą drugą metodę preferują nieruchawe dziadki. Jest limit ilościowy - 2 pstrągi na dobę i nie więcej niż 25 na sezon
Czasem bywają niespodzianki. Raz znajomy spinningista stanął obok mojego stanowiska i gadaliśmy a on rzucał bocznym trokiem obławiając spad o głębokości ponad 5m. W pewnej chwili tak mu coś walnęło że po minucie oboje myśleliśmy że albo podhaczył tołpygę albo wziął mu sum - niekończący się odjazd na wyjącym hamulcu. Hol był długi i emocjonujący , zwłaszcza gdy ryba zaczęła wyskakiwać wysoko w górę, wtedy już zobaczyliśmy ze to olbrzymi tęczak . Miał 80cm i był gruby , nie wiem ile ważył. Facet oczywiście zabił go i zabrał, poprosiłem by rozciąl brzuch by zobaczyć czym się ta ryba żywiła. Okazało się że miał w żołądku kilka małych wzdręg i okonków . Potem za jakiś czas jeszcze inny wędkarz miał na haku wielkiego tęczaka ale spadł w czasie holu. Uważam że gdy tej rybie pozwoli się zdziczeć to jest to już co innego niż taki pstrąg z zarybienia , on już nie rzuca się na wszystko ( podobnie zresztą jest z karpiem)
Oczywiście nie jestem zwolennikiem zarybiania tym gatunkiem ale wg mnie lepiej niech się mięsiarze nażrą takiego mięcha niż mają wyławiać z wody i zabierać ledwo miarowe szczupaczki czy sandacze , o okoniach nie wspomnę
-
Każda ryba zamieni się w "dziką" po pewnym czasie głód zmusi do szukania pożywienia instynkt przeżycia jest silny we wszystkich gatunkach.
Czy to pstrąg czy karp czy rybka z akwarium.
-
Pstrągi tak duże, czyli już trocie, rzeczywiście żerują inaczej. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że po wpuszczeniu ryba ta sieje spustoszenie. Troć jeziorowa w sumie występuje w Polsce...
Dawanie ryby gawiedzi ma sens, ja sam jestem za tym, aby tak zarybiać karpiem 'do wzięcia' - aby odciągać największych mięsiarzy od pewnych wód. Czyli na przykład - zarybić pod koniec kwietnia zbiornik wannę, w czerwcu. w październiku... Uwaga największych 'killerów' skupia się wtedy na akwenach wybranych, nie na tych, gdzie na przykład wyciera się lin i leszcz, gdy zaczyna się sezon na szczupaka. Podobnie może być i ze pstrągiem w sumie. I jak pisze Gienek - niech taki mięsobiorca wpisuje ryby w rejestr, i niech jest limit - 20-35 sztuk rocznie. Wtedy taki gość skupia się na mięsie, wiele ryb cenniejszych zaś ma szansę przetrwać.
Tak zrobiłby każdy normalny związek wędkarski. Ale PZW to nie jest taki do końca normalny związek wędkarski...
-
Napiszę jak to jest na wodach naszego stowarzyszenia. Dwa akweny są zarybiane tęczakiem od dobrych 15 lat, dwa razy do roku ( wiosna jesień).
Czy jesienne zarybienie nie wytnie wiosennego narybku zanim zostanie zjedzone?
-
. I jak pisze Gienek - niech taki mięsobiorca wpisuje ryby w rejestr, i niech jest limit - 20-35 sztuk rocznie. Wtedy taki gość skupia się na mięsie, wiele ryb cenniejszych zaś ma szansę przetrwać.
Koszt karpia to chyba kilkanaście złotych pomnożone przez 30 sztuk.... Moim zdaniem nie bardzo się to kalkuluje i już po takim prowizorycznym rachunku widać, że myślenie mięsiarzy, że karta musi się zwrócić nie ma logicznych podstaw i efekt to wody bez ryb.
Wujek miał kiedyś staw na wsi i pełno drobnicy. Wpuścił tam teczaka żeby trochę podrósł i żeby wyżarł mu drobnice. Po paru tygodniach po pstrągach nie było ani śladu, bo miejscowi wszytko wyciągnęli.
Teczakiem zarybia się chyba w Polsce rzeki blisko ujścia do morza i zdaje się teczak wpływa do Bałtyku i ma ładne przyrosty.
-
[/quote]
Koszt karpia to chyba kilkanaście złotych pomnożone przez 30 sztuk.... Moim zdaniem nie bardzo się to kalkuluje i już po takim prowizorycznym rachunku widać, że myślenie mięsiarzy, że karta musi się zwrócić nie ma logicznych podstaw i efekt to wody bez ryb.
[/quote]
Możesz jeszcze raz napisać co miałeś na myśli. Czytałem to 8x i nie rozumiem sensu tej wypowiedzi...
-
Teczakiem zarybia się chyba w Polsce rzeki blisko ujścia do morza i zdaje się teczak wpływa do Bałtyku i ma ładne przyrosty.
Dawid, tęczakiem zarybia się wiele wód, np. w okręgu opolskim. Nie są to wody podlegające pod Polskie Wody. Jest to typowe 'mięso', którego chcą wędkarze. Pstrąg jednak często ma problemy, i może paść jak jest gorąco imało tlenu. Na Kaczych Dołach tak się stało, pomimo zasilania zbiornika przez podziemne źródło (położone obok Jezioro Srebrne też jest zasilane takim źródłem), co nie wystarczyło widocznie.
A co do wyżerania narybku. Nie wiem jak to jest, ale większość wód to masa drobnicy, ponieważ drapieżniki się u nas w Polsce wycina zazwyczaj w pień, wiele szczupaka pada w pierwszych tygodniach po zakończeniu okresu ochronnego. Tak więc czy tęczak dokonuje spustoszenia? Trudno powiedzieć, bo stan zbiorników PZW jest raczej fatalny. NIgdy w życiu jednak nie należałoby zarybiać nim wód no kill.
-
Koszt karpia to chyba kilkanaście złotych pomnożone przez 30 sztuk.... Moim zdaniem nie bardzo się to kalkuluje i już po takim prowizorycznym rachunku widać, że myślenie mięsiarzy, że karta musi się zwrócić nie ma logicznych podstaw i efekt to wody bez ryb.
[/quote]
Możesz jeszcze raz napisać co miałeś na myśli. Czytałem to 8x i nie rozumiem sensu tej wypowiedzi...
[/quote]
Prosta sprawa. Jeśli mięsisty dziadek ma mieć limit 30 karpi, przecięty karpik ma ok 1 kg i niech kosztuje tylko 10 zł to PZW tylko na karpiki dla dziadka wyda 300 zł a trafi też jakiegoś szczupaka itd a i śmieci trzeba za niego pozbierać co też kosztuje. Moim zdaniem lepiej dziadka pogonić, niech się zajmie zbieraniem grzybów albo warzywami na działce.
-
Dokładnie tak jest. Z tym że teraz w sklepie to filet z karpia i 30 zł/kg potrafi kosztować.
Już kiedyś liczyliśmy, że wszystkich takich, co to krzyczą, że jak będzie NK albo jakieś ostre limity to odejdą... to powinno się pogonić jeszcze kijem, bo PZW tylko finansowo na plus na czymś takim wyjdzie.
Ale to jest PZW. Tam się pieniądze robi i liczy inaczej.
-
Dokładnie tak jest. Z tym że teraz w sklepie to filet z karpia i 30 zł/kg potrafi kosztować.
Jeśli dziadek na działce potrafi hodować świnię czym wkurwia okolicznych mieszkańców, bo liczba szczurów w okolicy rośnie ciągiem geometrycznym, to równie dobrze może wykopać dół w którym podrosną karpiki. Widziałem takie "cudo" u jednego dziadka na wsi. Dziura w ziemi 4 x 4 w której kroczek szybko zamieniał się w "patelniaka".
-
Ok teraz kumam i w 100% się z Tobą zgadzam.