Spławik i Grunt - Forum
SPRZĘT i AKCESORIA => Zakupy => Wątek zaczęty przez: Jarekb11 w 17.02.2017, 17:47
-
ile taka przyjemność ?/
Około 1000 za patyk :facepalm:
http://sklepdrapieznik.pl/sklep/2663-wedki-drennan
-
ile taka przyjemność ?/
Około 1000 za patyk :facepalm:
http://sklepdrapieznik.pl/sklep/2663-wedki-drennan
Podchodząc w ten sposób do sprawy, inny powie 200 za rózgę :facepalm:
-
Normalna cena 104€
Po rabacie jaki mi zaproponował sprzedawca 75€ ;)
Oczywiście mówię tu o Greys Prodigy
-
ile taka przyjemność ?/
Około 1000 za patyk :facepalm:
http://sklepdrapieznik.pl/sklep/2663-wedki-drennan
Podchodząc w ten sposób do sprawy, inny powie 200 za rózgę :facepalm:
Przepraszam za małego Off top zgodzę się z kolegą Mr Popper. Kiedyś miałem kilkanaście wędek. Po rachunku sumienia i podliczeniu kosztów sprzedałem większość i poszedłem w jakość. Jakby się dobrze zastanowić na 2-3 wędki łowimy 90% czasu a reszta jest w stanie kolekcjonerskim. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, iż lubię też po prostu rzeczy ładne. Niestety kto raz spróbował górnej półki to wrócić do sprzętu za przysłowiową stówę to mission impossible. Podchodząc ekonomicznie to najwięcej i tak wydajemy na przynęty, koszyki, łączniki itp. A wracając do tematu Trabucco Stillwater do 50g to naprawdę godny polecenia kijek.
-
Wszystko zależy od zasobności portfela. Ja mam kije do 250zł kołowrotki do 150 zł i raczej tego będę się trzymał. W tej cenie kije już są lekkie o cienkim blanku i ładnie pracują. Kołowrotki już dobrze nawijają i mają dobre hamulce.
Pewnie i bym kupił coś o 100zł droższego, gdybym wygrał w totka
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
-
Dokładnie jest jak " mówisz" :thumbup:
Nie namawiam nikogo do kupna wędki z najwyższej półki, każdy wie na co "mnie" stać, ale jednak wydać raz a porządnie, na wędki z których będę miał czysta przyjemność łowienia to w moim przypadku rzecz priorytetowa. Ma mnie cieszyć wygoda łowienia, jak i ma ciszyć oko 8)
Nie mam zamiaru sie wku....ć ze mam sprzet do du.y, życie codzienne dość dostarcza nam niepotrzebnych nerwów ;)
Wędkuje dla przyjemności i relaksu to ma mnie cieszyć, a nie drażnić. Jadę na ryby nie po ryby, nie przeliczam czy kijaszek mi sie zwróci
-
Ale no nie róbcie jaj Panowie.Jak was stać , jak wam sie ta wędka podoba to kupujcie za 1000 zł a nawet i za dwa . Nikt wam nie broni.
Czy kurde zbrodnie popełniłem że taką :facepalm: ikonkę dałem???
Dla mnie to cena kosmos .
-
Przeca nic sie nie dzieje. ;D
Każdy łowi na co go stać. Ja tylko stwierdzam, a moze potwierdzam, stare przysłowie które mówi- kto tanio kupuje ten ..........
I jak pisałem wyżej nikogo nie namawiam. Są dobrej jakości wędki tez i tańsze- naprawdę dobrej jakości
Ale ja duża wagę przywiązuje do designu. A jak wyczytasz o wędce która polecałem koledze, to wywnioskujesz ze i tanią wędkę chciałem kupić- bo mi sie podobała. Nie musi mieć napisane Drennan czy jakoś inaczej.
A z reguły tak jest, ze to co mi sie podoba, to kosztuje właśnie kosmos
Jak np RANGE ROVER EVOQUE na którego mnie nigdy mnie nie będzie stać No chyba ze wygram w Lotto - ale oko nacieszyć 8) choćby wędkami, na widok których miałem błysk w oku ;D
-
Ale no nie róbcie jaj Panowie.Jak was stać , jak wam sie ta wędka podoba to kupujcie za 1000 zł a nawet i za dwa . Nikt wam nie broni.
Czy kurde zbrodnie popełniłem że taką :facepalm: ikonkę dałem???
Dla mnie to cena kosmos .
Jarekb11 tutaj absolutnie nikt nie neguje taniego sprzętu ani Ciebie. Dzielimy się tylko swoim doświadczeniem. Jak mówi stare przysłowie "Nie stać mnie na rzeczy tanie". Licząc wszystko, moje eksperymenty z różnymi sprzętami itd. to na feedera podpinał bym już Stelle a do spoda miałbym Daiwa Tournament Basiair 45 QD :) Tak więc tanio nie zawsze oznacza tanio :).
Mam nadzieję, że będziesz na zlocie i będziesz miał okazję zobaczyć i połowić na topowy sprzęt. Wtedy wyrobisz sobie opinie i podejmiesz decyzję, czy nie warto odłożyć na coś lepszego lub odwrotnie co ten Bartek.B i MrPoper p......ą :). Tak więc podsumowując Gentlemeni o pieniądzach nie dyskutują ale zawsze służą radą :)
-
Ale no nie róbcie jaj Panowie.Jak was stać , jak wam sie ta wędka podoba to kupujcie za 1000 zł a nawet i za dwa . Nikt wam nie broni.
Czy kurde zbrodnie popełniłem że taką :facepalm: ikonkę dałem???
Dla mnie to cena kosmos .
Jarekb11 tutaj absolutnie nikt nie neguje taniego sprzętu ani Ciebie. Dzielimy się tylko swoim doświadczeniem. Jak mówi stare przysłowie "Nie stać mnie na rzeczy tanie". Licząc wszystko, moje eksperymenty z różnymi sprzętami itd. to na feedera podpinał bym już Stelle a do spoda miałbym Daiwa Tournament Basiair 45 QD :) Tak więc tanio nie zawsze oznacza tanio :).
Mam nadzieję, że będziesz na zlocie i będziesz miał okazję zobaczyć i połowić na topowy sprzęt. Wtedy wyrobisz sobie opinie i podejmiesz decyzję, czy nie warto odłożyć na coś lepszego lub odwrotnie co ten Bartek.B i MrPoper p......ą :). Tak więc podsumowując Gentlemeni o pieniądzach nie dyskutują ale zawsze służą radą :)
I amen :beer: ;D
-
Hej , ja mam pickera 3 m firmy Abu Garcia z trzema wymiennymi szczytowkami. Uważam że nie jest za długi łamiąc z brzegu,
Abu Garcia nie są złe. Można przynajmniej często łamać. I nie żal.
A łamać można nie tylko z brzegu ale i z łódki jak ktoś chciałby urozmaicenia.
dłuższe ramię do zacięcie ryby , delikatne szczytowki wskazujące wszelakie brania, cóż więcej
Ok.
Czyli dłuższe ramię do zacinania.
Szczytówki wskazują brania.
A do czego używasz którszego ramienia ?
:P
-
Wiecie, czasami czytam wypowiedzi na temat wędek muchowych. Wszystko fajnie, ja kupiłem muchówkę za 230, ktoś inny za 3500 i ok, tylko powiedzcie, jeżeli ktoś daje 10razy więcej na muchówkę, bo waży 20g mniej, to to jest kuźwa chłop, czy baba (nie obrażajăc kobiet). Rozumiem, szpan, estetyka, prestiż, ulubiona firma, ale 20g to jest jakieś kryterium? Chłop ma nosić na rękach swoją kobietę, a nie biadolić, że mu wędka waż 120g, a nie 100g...
-
A mi się wydaje , że tu nie chodzi o 20 gram . ;D
-
W przypadku muchówek chodzi nawet o mniej nieraz... A nawet niech to by było 100g, czy dla faceta to jest dużo, wybaczcie za moją postawę w tej kwestii, ale chłop to ma być chłop, a nie pedałek w przykrutkawych rurkach z pampersem i brodą drwala, choć nigdy nawet siekiery w ręce nie trzymał... Taka jest szara rzeczywistość...
-
Pomijając wagę, to w zasadzie czym może się różnić dobry kij za powiedzmy 500 zł od takiego za 1500? Mówimy oczywiście o kijach przeznaczonych do tej samej metody, niewymagającej odporności na ekstremalne przeciążenia. O ile jestem w stanie zrozumieć, że wędka do surfcastingu lub dutch feeder może kosztować 1000 albo i więcej, to picker... feeder średniego zasięgu... sorry, ale nie ma opcji, żeby w ich przypadku wzrost jakość szedł w parze ze wzrostem ceny.
-
Ja wiem tyle, duża część ceny to firma poprostu. Taki drennan to nie jaxon :) a jakoś i tak wolę jaxona ;D poza tym im droższa wędka tym mniej odporna na uszkodzenia mechaniczne... Jedyny plus drogiego sprzętu jaki zauważam to długi okres gwarancyjny, czasami dożywotni nawet...ale z gwarancją jak wiadomo różnie...
-
Michał - nie trybie ;D
cyt. sorry, ale nie ma opcji, żeby w ich przypadku wzrost jakość szedł w parze ze wzrostem ceny
Czyli co jakość wzrasta, cena stoi?
-
Proper za Twoje podejście :thumbup:, ale nie wszystko złoto co się świeci :) Jest takie powiedzenie, że "zakichanej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy" :D
-
Michał - nie trybie ;D
cyt. sorry, ale nie ma opcji, żeby w ich przypadku wzrost jakość szedł w parze ze wzrostem ceny
Czyli co jakość wzrasta, cena stoi?
No nie. Że wzrasta cena, a jakość nie. A przynajmniej nie w takim stopniu ;)
-
No odpowiedź jest dość prosta , zazwyczaj kilka tysi kosztują wędziska z pracowni , któe często robione są pod danego wędkarza w 100% spełniając jego wymagania . A sklepowe kije nigdy takowe nie będą. Tu nie chodzi tyle o wage , a co o stały szereg aspektów.
Chłop ma być chłop , a nie babą? porzucaj 10h kogutem 35gram kijem co wazy 100 gram , a takim co waży 500gram ;)
-
A jasne ze tak jest. ;D Ja znam inne ................. :P
Ale nigdy nie twierdziłem i twierdzić nie będę ze to sprzet, łowi.
Po prostu jak dla mnie liczy sie finezja, oczywiście jakość tez i w dużej mierze design. No i to coś co cię urzeka. To wszystko. :D a moze za dużo :facepalm:
-
A jasne ze tak jest. ;D Ja znam inne ................. :P
Ale nigdy nie twierdziłem i twierdzić nie będę ze to sprzet, łowi.
Po prostu jak dla mnie liczy sie finezja, oczywiście jakość tez i w dużej mierze design. No i to coś co cię urzeka. To wszystko. :D a moze za dużo :facepalm:
Może doprecyzuję swoją wypowiedź. W komforcie łowienia będzie przepaść pomiędzy kijem za 100 zł, a kijem za 500. Pod warunkiem oczywiście, że to 500 wynikać będzie z jakości, a nie znaczka firmy X na rękojeści. Natomiast wyżej... no co jeszcze może "robić" lepiej wędka za 1000 zł od tej za 500? Obecnie taką za 500 da się zrobić z najlepszych dostępnych materiałów.
Ta za 1000 będzie miała najwyżej złotą dupkę wygrawerowaną ręcznie przez tajwańską dziewicę.
-
Ja bym powiedział, że ta za 1000 jest idealnie zbalansowaną konstrukcją nad którą siedziało wiele ludzi i wiele godzin ja testowali.
Ale co ja tam wiem.
Marcin
-
Ja bym powiedział, że ta za 1000 jest idealnie zbalansowaną konstrukcją nad którą siedziało wiele ludzi i wiele godzin ja testowali.
Ale co ja tam wiem.
Marcin
Bo nad tą za 500 nie?
-
Michał - nie trybie ;D
cyt. sorry, ale nie ma opcji, żeby w ich przypadku wzrost jakość szedł w parze ze wzrostem ceny
Czyli co jakość wzrasta, cena stoi?
No nie. Że wzrasta cena, a jakość nie. A przynajmniej nie w takim stopniu ;)
Aaa :D
Michał, coś musi kosztować, nie ma siły Blanki, przelotki, korek jaki zostanie wykorzystany ( nie pisze o piance bo to nie moja bajka, nie mam takich wędek )
Podam przykład- kontrola jakości dobrej markowej firmy odrzuca np.30% produkcji której to kryteria nie załapały sie na prestiż logo ( krzywo osadzone przelotki, luzy na łączeniu, nie centralnie osadzony blank w uchwycie, ciulate oploty - nie estetyczne, zacieki lakieru) reszta 70 % to wzór który zasługuje na logo producenta.
Reszta zostaje sprzedana firmie X która to sygnuje wędki te swoim logo i sprzedaje je taniej ponieważ, kupiła to jako bubel, odpad.
Niby ta sama wędka z innym logo, tańsza - po co przepłacać.
Ale wiedząc o całej gamie bubli zawartej w tej wędce chciał byś ja kupić?
Pewnie są tez inne różnice inne Blanki zwykle przelotki, korek lipnej- wątpliwej jakości stąd, inne różnice w cenie, mimo pięknego wykonania
-
Panowie proszę nie sprowadzajcie ciekawego tematu do poziomu jednego parametru a mianowicie ceny. Kupno sprzętu to wypadowa wielu czynników w którym cena nie zawsze jest istotna. To kwestia ustawienia priorytetów. Jeden chce tanio, inny dobrze, trzeci robi w pracowni aby Pan Janusz nie miał takiego jak ja itd. itd. itd. Nie zapominajmy, że nasze hobby wymaga czasami poświęceń :)
Chwała producentom w ostatnim czasie za to, że segment wędek i kołowrotków niższego oraz średniego szczebla przedstawia się naprawdę dobrze i są to produkty naprawdę świetne. Przestańmy jechać stereotypami jak baba z bazaru :)
-
I jeszcze mnie jedna myśl naszła. Jak chcę sprzedać używany sprzęt to sprzedam szybciej i za lepszą kasę Drennana czy Jaxona ?:)
-
Oczywiście masz rację. Jak już napisałem różnica w jakości między 100 a 500 będzie kolosalna. Ale między 500 a 1000 niewielka, bo co tu można jeszcze dodać?
To jest moja subiektywna opinia. Ja po prostu nie kupię sobie wędki za 1000, ale nikomu oczywiście tego nie bronię i podziwiać jej piękno i jakość na pewno będę bez śmiania się pod wąsem, którego nie mam.
-
W przypadku muchówek chodzi nawet o mniej nieraz... A nawet niech to by było 100g, czy dla faceta to jest dużo, wybaczcie za moją postawę w tej kwestii, ale chłop to ma być chłop, a nie pedałek w przykrutkawych rurkach z pampersem i brodą drwala, choć nigdy nawet siekiery w ręce nie trzymał... Taka jest szara rzeczywistość...
Jezdzisz samochodem czy moze konno?
A jesli autem to jakimś polonezem czy kupiłeś auto ze wspomaganiem? Wypada meżczyznie takim jezdzic?
Rozumiem że polujesz? Bo prawdziwy chłop nie kupi przecież jakiś mrożonek.
Rozumiem też, że prawdziwy chłop musi jechać potem i raz na jakiś czas kobicie przypieprzyć. Walić browara za browarem i być panem domu.
Praktycznie zawsze cena nie idzie proporcjonalnie z jakością a za markę i renomę się dopłaca.
Przepraszam za poniższe słowa ale juz z tematów nozowych wyniosłem doświadczenie, że na ceny narzekają Ci którzy by chcieli ale albo ich nie stać albo żal im wydać taką kasę i szukają sobie tłumaczeń.
Ktoś powie, że nóż za 10 zł sprawdzi się tak samo jak ten za 10 000zl. Nie. To nie jest prawda. Tak samo z wędkami. Tak samo z samochodami itp.
Zarówno maluch jak i nowy mercedes dowiozą nas do celu. Ale komfort jednak inny.
Łowię tym co mam. Tym na co mogę sobie pozwolić jednek w żaden sposób nie usiłuje ująć niczego tym wędkom droższym. Z pewnością sa bowiem przyczyny ich wyższej ceny.
A jest zbyt wiele by wymieniać więc tylko wspomnę o materiałach, projektach, badaniach nad nimi, kontrolą jakości, miejscem produkcji, innymi kosztami itp.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
A temat jest o ??? picker.
A nie jego cena.
-
a temat jest o ??? picker
a nie jej cena.
Ale dobry picker musi kosztować. Byle nie za dużo. Więc trzymamy się tematu ;)
-
Ot, i cała prawda o twardzielach ;D
-
Cenowo uwarunkowany wzrost jakości może dotyczyć zastosowanego grafitu (pomijając kwestię wagi, ma to przełożenie na szybsze wygaszanie drgań i większą "responsywność" wędziska) oraz innych materiałów z trwalszym korkiem/pianką czy lepszym lakierem na omotkach włącznie. Nie jest przy tym tajemnicą, że firmy w rodzaju Prestona, Drennana, Daiwy lub Shimano poświęcają znacznie więcej uwagi projektowi wędziska z wyższej półki niż wędziska z niższej półki. Owo projektowe dopracowanie (przy udziale firmowych wyczynowców-testerów) dotyczy konstrukcji samego blanku, ale również rodzaju, liczby i rozmieszczenia przelotek, wyważenia całości etc.
Ogólnie rzecz biorąc, wzrostowi ceny towarzyszy większa staranność montażu, choć ewidentne felery wykonawcze (np. krzywo zamontowane przelotki) zdarzają się nawet w kategorii cenowej 1000+, a różnica między seriami wędzisk oddalonymi cenowo o kilka stówek bywa znikoma lub zgoła żadna (przykład: Drennanowskie serie MatchPro i Acolyte).
-
W przypadku muchówek chodzi nawet o mniej nieraz... A nawet niech to by było 100g, czy dla faceta to jest dużo, wybaczcie za moją postawę w tej kwestii, ale chłop to ma być chłop, a nie pedałek w przykrutkawych rurkach z pampersem i brodą drwala, choć nigdy nawet siekiery w ręce nie trzymał... Taka jest szara rzeczywistość...
Jezdzisz samochodem czy moze konno?
A jesli autem to jakimś polonezem czy kupiłeś auto ze wspomaganiem? Wypada meżczyznie takim jezdzic?
Rozumiem że polujesz? Bo prawdziwy chłop nie kupi przecież jakiś mrożonek.
Rozumiem też, że prawdziwy chłop musi jechać potem i raz na jakiś czas kobicie przypieprzyć. Walić browara za browarem i być panem domu.
Praktycznie zawsze cena nie idzie proporcjonalnie z jakością a za markę i renomę się dopłaca.
Przepraszam za poniższe słowa ale juz z tematów nozowych wyniosłem doświadczenie, że na ceny narzekają Ci którzy by chcieli ale albo ich nie stać albo żal im wydać taką kasę i szukają sobie tłumaczeń.
Ktoś powie, że nóż za 10 zł sprawdzi się tak samo jak ten za 10 000zl. Nie. To nie jest prawda. Tak samo z wędkami. Tak samo z samochodami itp.
Zarówno maluch jak i nowy mercedes dowiozą nas do celu. Ale komfort jednak inny.
Łowię tym co mam. Tym na co mogę sobie pozwolić jednek w żaden sposób nie usiłuje ująć niczego tym wędkom droższym. Z pewnością sa bowiem przyczyny ich wyższej ceny.
A jest zbyt wiele by wymieniać więc tylko wspomnę o materiałach, projektach, badaniach nad nimi, kontrolą jakości, miejscem produkcji, innymi kosztami itp.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Nie obrażaj mnie, jeżeli nie masz podstaw. Nigdy nie uderzyłbym kobiety i nigdy tego nie zrobiłem, mało tego, nie tykam się żadnych używek. Jeżdżę autem bez wspomagania i nie płaczę, że nie mam siły kręcić kierownicą, bo mam siłę. Prawdziwy facet to taki, który jest kulturalny, szanuje kobiety, nie ma nałogów, jest odważny i nie boi się pobrudzić.
Taki jesteś mądry? To powiedz, co myślisz jak patrzysz na dzisiejszą młodzież? Myślisz, że w razie wojny będzie miał kto bronić tego kraju?? Naszych domów i rodzin? Bo widzisz ja mam wątpliwości, jak patrzę na kmiotów w przykrótkich spodniach, trampkach, ciekawych fryzurach i posturze świadczącej o ciągłym imprezowaniu a nie trenowaniu, czego kolwiek co związane z aktywnością fizyczną.
Jasne, że różnica pół kg jest ogromna, ale 20g w te czy we fte nie robi mi różnicy, a o tym tu mówiłem.
-
A przy okazji, moja narzeczona jeździ konno, a przy tym jest prawdziwą kobietą, więc jazda konna to słaby wyznacznik męskości...
-
...posturze świadczącej o ciągłym imprezowaniu a nie trenowaniu...
Odnoszę wszelako wrażenie, że na współczesnym polu walki walory siłowo-mięśniowe mają mniejsze znaczenie niż np. pod Grunwaldem, gdzie wywijanie dwuręcznym mieczem lub choćby naciąganie kuszy rzeczywiście wymagało solidnej krzepy. Jeżeli zaś chodzi o wagę wędzisk, trudno doprawdy poważnie traktować sugestie, że dodatkowe 100 g nie ma znaczenia, o ile tylko użytkownik muchówki, bolonki czy inszego pickerka nie jest zniewieściałym wymoczkiem ;)
-
...posturze świadczącej o ciągłym imprezowaniu a nie trenowaniu...
Odnoszę wszelako wrażenie, że na współczesnym polu walki walory siłowo-mięśniowe mają generalnie mniejsze znaczenie niż np. pod Grunwaldem, gdzie wywijanie dwuręcznym mieczem lub choćby naciąganie kuszy rzeczywiście wymagało solidnej krzepy. Jeżeli zaś chodzi o wagę wędzisk, trudno doprawdy poważnie traktować sugestie, że nawet 100 g różnicy nie ma znaczenia o ile tylko użytkownik muchówki, bolonki czy inszego pickerka nie jest zniewieściałym wymoczkiem ;)
Nie rozumiem, czyli, że to 100g to duża różnica czy nie? Mowa o normalnej, dorosłej osobie.
-
Zresztą, nie ważne. Każdy ma swoje zdanie i prawo do niego. To, że ja nie widzę sensowności zakupu drogiego sprzęt nie znaczy, że komuś tego bronię, czy to potępiam... Już to ostatnio pisałem, jeżeli uczciwie zdobywasz pieniądze to wydaj je na wędkarstwo-lepsze to niż np wóda, przynajmniej krzywdy tym nikomu nie robisz.
Poza tym, zakładając ten wątek nie miałem na myśli cen tylko przeznaczenie pickerów o poszczególnych parametrów, więc może o tym piszmy? :)
-
...nie rozumiem...
Ja natomiast nie rozumiem, jak można nie rozumieć, że znacznie przyjemniej łowi się np. 6-metrową bolonką ważącą 200 g niż 6-metrową bolonką ważącą 300 g :)
...zakładając ten wątek nie miałem na myśli cen tylko przeznaczenie pickerów o poszczególnych parametrach...
Uznani producenci z reguły podają wyraźne sugestie odnośnie zastosowania danego modelu, a w przyrodzie występują zasadniczo trzy odmiany pickerów: delikatno-białorybowe, komercyjno-karpiowe oraz (względnie) uniwersalne, które z jednej strony mają poradzić sobie z karpikami w rozmiarze handlowym, z drugiej zaś - umożliwić łowienie płoci czy leszczy na stosunkowo delikatne zestawy bez powodowania tzw. spadów.
-
W przypadku muchówek chodzi nawet o mniej nieraz... A nawet niech to by było 100g, czy dla faceta to jest dużo, wybaczcie za moją postawę w tej kwestii, ale chłop to ma być chłop, a nie pedałek w przykrutkawych rurkach z pampersem i brodą drwala, choć nigdy nawet siekiery w ręce nie trzymał... Taka jest szara rzeczywistość...
Jezdzisz samochodem czy moze konno?
A jesli autem to jakimś polonezem czy kupiłeś auto ze wspomaganiem? Wypada meżczyznie takim jezdzic?
Rozumiem że polujesz? Bo prawdziwy chłop nie kupi przecież jakiś mrożonek.
Rozumiem też, że prawdziwy chłop musi jechać potem i raz na jakiś czas kobicie przypieprzyć. Walić browara za browarem i być panem domu.
Praktycznie zawsze cena nie idzie proporcjonalnie z jakością a za markę i renomę się dopłaca.
Przepraszam za poniższe słowa ale juz z tematów nozowych wyniosłem doświadczenie, że na ceny narzekają Ci którzy by chcieli ale albo ich nie stać albo żal im wydać taką kasę i szukają sobie tłumaczeń.
Ktoś powie, że nóż za 10 zł sprawdzi się tak samo jak ten za 10 000zl. Nie. To nie jest prawda. Tak samo z wędkami. Tak samo z samochodami itp.
Zarówno maluch jak i nowy mercedes dowiozą nas do celu. Ale komfort jednak inny.
Łowię tym co mam. Tym na co mogę sobie pozwolić jednek w żaden sposób nie usiłuje ująć niczego tym wędkom droższym. Z pewnością sa bowiem przyczyny ich wyższej ceny.
A jest zbyt wiele by wymieniać więc tylko wspomnę o materiałach, projektach, badaniach nad nimi, kontrolą jakości, miejscem produkcji, innymi kosztami itp.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Nie obrażaj mnie, jeżeli nie masz podstaw. Nigdy nie uderzyłbym kobiety i nigdy tego nie zrobiłem, mało tego, nie tykam się żadnych używek. Jeżdżę autem bez wspomagania i nie płaczę, że nie mam siły kręcić kierownicą, bo mam siłę. Prawdziwy facet to taki, który jest kulturalny, szanuje kobiety, nie ma nałogów, jest odważny i nie boi się pobrudzić.
Taki jesteś mądry? To powiedz, co myślisz jak patrzysz na dzisiejszą młodzież? Myślisz, że w razie wojny będzie miał kto bronić tego kraju?? Naszych domów i rodzin? Bo widzisz ja mam wątpliwości, jak patrzę na kmiotów w przykrótkich spodniach, trampkach, ciekawych fryzurach i posturze świadczącej o ciągłym imprezowaniu a nie trenowaniu, czego kolwiek co związane z aktywnością fizyczną.
Jasne, że różnica pół kg jest ogromna, ale 20g w te czy we fte nie robi mi różnicy, a o tym tu mówiłem.
Przepraszam jeśli Cie obraziłem ale nie taki był mój zamiar. Jednak taki jestem mądry, że szanuję wybory dzisiejszej młodzieży.
Nie wiem ile masz lat ale na modę 30 lat temu i 50 lat temu patrzono równie krzywo. Na długie włosy, styl ubierania i całą resztę.
Może młodzi nie wyjdą się bić ale są całkiem bystrzy w innych sprawach. A siła stricte fizyczna przestała mieć znaczenie dawno temu.
Jeśli zaś nie rozumiesz pewnych spraw to mówi się trudno. Nie jestem Twoim ojcem, żebym musiał się tym martwić.
A jeśli chodzi chodzi o sprzęt to chcę wierzyć, że z czasem jednak dostrzeżesz różnicę między Jaxonem a Drennanem. I zrozumiesz, że Jaxon to nie jest rozwiązanie.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
Cały czas jest tu stosowane pewne uproszczenie, do które jestem siłą sprowadzany.
Porównuje się sprzęt gówniany z najlepszym i twierdzi, że cena tego drugiego idzie w parze z jakością.
Ja twierdzę, że nie będę w stanie zauważyć wyższości pickera za 1000 zł od tego za 500 zł. Chyba nikt tutaj pickera za 500 nie nazwie gównianym sprzętem z dolnej półki, prawda? Dla mnie istnieje pewna granica, wynikająca z obecnej ceny materiałów, po której przekroczeniu nie płacimy za wartość użytkową sprzętu, a za jego cechy inne. Markę, prestiż, wartość kolekcjonerską i tak dalej.
-
Jak już pisałem, dostrzegam pewną różnicę między takim a innym sprzętem i nie neguję tego, że ktoś woli drogi, a ja np. tani sprzęt. Tylko niech tą różnicą będzie faktycznie jakość, wykonanie, estetyka, a nie różnica rzędy kilkunastu gramów. Każdy kupuje to na co go stać i nie ma w tym nic złego.
Lat mam 23, więc jestem młody, ale niestety to jak postępują moi rówieśnicy nie podoba mi się, ale faktycznie-każdy ma i w tym wybór.
Pozdrawiam.
-
Cały czas jest tu stosowane pewne uproszczenie, do które jestem siłą sprowadzany.
Porównuje się sprzęt gówniany z najlepszym i twierdzi, że cena tego drugiego idzie w parze z jakością.
Ja twierdzę, że nie będę w stanie zauważyć wyższości pickera za 1000 zł od tego za 500 zł. Chyba nikt tutaj pickera za 500 nie nazwie gównianym sprzętem z dolnej półki, prawda? Dla mnie istnieje pewna granica, wynikająca z obecnej ceny materiałów, po której przekroczeniu nie płacimy za wartość użytkową sprzętu, a za jego cechy inne. Markę, prestiż, wartość kolekcjonerską i tak dalej.
I tu się z Tobą całkowicie zgadzam :thumbup:
-
A dodam, że dla mnie jaxon, robinson, mikafo itp. to dobre marki-trzeba tylko kupować modele z wyższych serii :) wolę najlepszego robinsona niż najgorszego drennana. Oczywiście to tylko moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać.
-
Porównuje się sprzęt gówniany z najlepszym i twierdzi, że cena tego drugiego idzie w parze z jakością.
Ja twierdzę, że nie będę w stanie zauważyć wyższości pickera za 1000 zł od tego za 500 zł. Chyba nikt tutaj pickera za 500 nie nazwie gównianym sprzętem z dolnej półki, prawda? Dla mnie istnieje pewna granica, wynikająca z obecnej ceny materiałów, po której przekroczeniu nie płacimy za wartość użytkową sprzętu, a za jego cechy inne. Markę, prestiż, wartość kolekcjonerską i tak dalej.
Jest i głos rozsądku :) Daleki jestem od nazywania wędek za 500 zł kiepskimi. Kiedyś przeczytałem sporo artykułów a konstrukcjach węglowych zarówno w wędkarstwie jak i motoryzacji. Cena materiałów to góra 30 % efektu końcowego. Sposób ułożenia maty, nasączanie żywicą, odgazowanie, łączenie różnych materiałów ze sobą, szlifowanie, wygrzewanie to jest prawdziwa sztuka, która wpływa na jakość i cenę wędki. Chciałbym zaznaczyć, że również ta cała otoczka marketingowa, design jest równie ważna jak wartości użytkowe i nie możemy rozdzielać tych kwestii tasakiem. Z przedmiotami ładnymi po prostu fajniej się żyje :)
-
Ale się temat rozwinął :P
Chyba rozumiem o co Michałowi chodzi, i przyłączę się do jego opinii.
Też uważam, że "jakość" rośnie do pewnej kwoty, kolejny coraz to wyższy pułap cenowy, to tzw dopieszczanie.
Więc mamy 20g mniej, lepsze wyważenie, inny korek, przelotki, omotki itp drobiazgi. A cena wzrasta o kolejne 500 czy 1000zł.
Temat wędzisk jest mi mniej znany, kołowrotków już bardziej ;)
W ich wypadku faktycznie jest pewna bariera w okolicach 1000zł, kolejne coraz to droższe konstrukcje, zyskują jakość i precyzję wykonania, lepsze materiały. Najlepsze, topowe modele, mają jednak dodatkowo jedno czy dwa rozwiązania, niedostępne dla niższych półek. Czuć różnicę w stosunku do modeli za 1000, jednak nie jest ona aż tak duża, jak sugeruje to różnica w cenie :)
Proszę, nie wyciągajmy pochopnych wniosków odnośnie zniewieścienia mężczyzn ;)
Dawny rycerz, który gołymi rękami rozszarpywał gardła, też dążył do posiadania pięknej i zdobnej zbroi, oraz wydał niemałą fortunę na miecz od najlepszego kowala.
Młodzież może z kolei naprawdę zaskoczyć. Sam mam 2 młodych nieraz na robocie. To co są w stanie zrobić i przenieść, w jak krótkim czasie przyswoić wiedzę i umiejętności, wprawia mnie w osłupienie, i nijak się ma do ich mizernych postur czy obcisłych portek.
Każdy niech wyda na sprzęt ile mu pasuje, i niech sprawi mu to taką samą frajdę.
Nie zawsze możliwości finansowe sprawią, że ktoś ma ochotę wydać 2tys na kołowrotek. Ważne by określić sobie budżet i wybrać rzecz najbardziej dopasowaną do potrzeb, tudzież najbardziej niezawodną, czyli wycisnąć możliwie najwięcej z przeznaczonych na zakup $$.
-
A dodam, że dla mnie jaxon, robinson, mikafo itp. to dobre marki-trzeba tylko kupować modele z wyższych serii :) wolę najlepszego robinsona niż najgorszego drennana. Oczywiście to tylko moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać.
No właśnie a co z takim podejściem, przykładowo:
wysoki model Jaxona/Robinsona a najniższy Drennana.
Zastosowanie tych samych materiałów, włókna węglowego, wysokiej klasy przelotek - teoretycznie te same materiały.
Skąd więc różnica? Marketing ? "Biurokracja"? Ogólnoświatowa sieć dystrybucji do opłacenia ?
Wydaje mi się, że tu może być klucz do odpowiedzi na nasze pytania.
-
A dodam, że dla mnie jaxon, robinson, mikafo itp. to dobre marki-trzeba tylko kupować modele z wyższych serii :) wolę najlepszego robinsona niż najgorszego drennana. Oczywiście to tylko moje zdanie, nie musicie się z nim zgadzać.
No właśnie a co z takim podejściem, przykładowo:
wysoki model Jaxona/Robinsona a najniższy Drennana.
Zastosowanie tych samych materiałów, włókna węglowego, wysokiej klasy przelotek - teoretycznie te same materiały.
Skąd więc różnica? Marketing ? "Biurokracja"? Ogólnoświatowa sieć dystrybucji do opłacenia ?
Wydaje mi się, że tu może być klucz do odpowiedzi na nasze pytania.
Żeby było uczciwie chyba trzeba porównywać topowe modele z topowymi danych firm:) Jak pisał Mosquete unikajmy porównań skrajnych bo niczego nie wnoszą :)
-
Jeśli chodzi o spinning w którym mam największe doświadczenie, to różnica w kiju powiedzmy za 100zl, a 400zl jest znaczna. Na tym droższym kiju lepiej czuje się przynęty, lepiej pracuje on pod rybą co przekłada się na mniejszą liczbę spadów. Ale myślę, że już kij za 1000 czy więcej nie będzie robił takiej znacznej różnicy, by warto było w niego iść.
-
Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę.Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
-
Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę. Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Mam podobne poglądy do kolegi :thumbup: Powiem więcej - w życiu nie dałbym tysiaka za smart fona, bo wiem jak tania jest obecnie elektronika, nie mówiąc już o niewielkich kosztach pracy niewolniczej. Kupuję najtańsze telefony za 90 PLN, na których nawet wirus się nie zainstaluje, bo tam nie ma netu, ani żadnych funkcji poza dzwonieniem.
Kiedyś na pewno była taka zależność - droższa cena oznaczała rzecz lepszą. Dziś co i rusz przekonuję się, że czasem jest nawet odwrotnie. Mam taki pewien specjalistyczny sprzęt pewnej japońskiej firmy w 100% wykonany w Japonii, nawet podzespoły. I ostatnio mi padł, bo Japończycy wstawiali w tych modelach zasilacze oparte o kiepskiej jakości podzespołach. Kupiłem te elementy za jakieś grosze, gościu mi znajomy wlutował (musiałem mu wcisnąć 20 PLN, bo w ogóle nie chciał brać za to kasy) i sprzęt działa lepiej jeszcze niż jak był nowy. Od zakupu (kupiony nowy) był bowiem głośny podczas pracy.
Co nie znaczy, że kupuję tylko najtańsze produkty jakiś najtańszych firm. Najpierw robię rozeznanie w necie co się w czym psuje i od tego uzależniam decyzję - i to najlepsze podejście - nie cena ale rozpoznanie konkretnego produktu. W czym pomagają takie fora jak to ;)
-
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Należy przy tym zaznaczyć, że te firmy oferują zacne wędziska do 500 zł, a w tysiącu mieszczą się już prawie wszystkie ;)
-
Jak tak to wszystko czytam to odnoszę wrażenie, że naprawdę jestem jakiś dziwny ;D używam taniego sprzętu wędkarskiego, mam rower na dobrych podzespołach, ale z v-breakami, jeżdżę starszym peugeocikiem 206,telefon mam myphone hummer i jestem z niego bardzo zadowolony... ;D
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
-
Jak tak to wszystko czytam to odnoszę wrażenie, że naprawdę jestem jakiś dziwny ;D używam taniego sprzętu wędkarskiego, mam rower na dobrych podzespołach, ale z v-breakami, jeżdżę starszym peugeocikiem 206,telefon mam myphone hummer i jestem z niego bardzo zadowolony... ;D
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
Nie jesteś dziwny, tylko masz inny charakter, inne cechy, inne priorytety ;) Zresztą każdy jest na swój sposób wyjątkowy, stąd setki opinii na dany temat ;)
I nie udawaj! Rower z V-breakami! Ty burżuju!
Gdybyś mojego wehikuła zobaczył na cantilever i ramie cro-mo :P
Wozi za to sakwy 2x droższe niż on sam, 15kg ładunku i moją skromną osobę.
Ciekawe jak do tego podejdziesz? Skoro mam kołowrotek droższy od rowera, na którym go wożę ? ::) ;D
-
Jak tak to wszystko czytam to odnoszę wrażenie, że naprawdę jestem jakiś dziwny ;D używam taniego sprzętu wędkarskiego, mam rower na dobrych podzespołach, ale z v-breakami, jeżdżę starszym peugeocikiem 206,telefon mam myphone hummer i jestem z niego bardzo zadowolony... ;D
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
Nie jesteś dziwny, tylko masz inny charakter, inne cechy, inne priorytety ;) Zresztą każdy jest na swój sposób wyjątkowy, stąd setki opinii na dany temat ;)
I nie udawaj! Rower z V-breakami! Ty burżuju!
Gdybyś mojego wehikuła zobaczył na cantilever i ramie cro-mo :P
Wozi za to sakwy 2x droższe niż on sam, 15kg ładunku i moją skromną osobę.
Ciekawe jak do tego podejdziesz? Skoro mam kołowrotek droższy od rowera, na którym go wożę ? ::) ;D
No cóż masz roqer jaki potrzebujesz i nie boisz się przynajmniej, że ktoś Ci go buchnie z nad wody :. Ja potrzebowałem rower w góry, więc tu v-breaki to żaden wynalazek... Ale daje rade. :)
-
Ta dyskusja przypomina mi niedawną dyskusje na forum zegarkowym, też tam jest taki temat i większość forumowiczów uznała że biorąc pod uwagę taki sam typ zegarka jakość kończy się gdzieś około 4k pln
Wszystko wyżej to dodatki w cenie za: markę, ilość wyprodukowanych sztuk, ilość szlifu na kopercie czy zdobienie Wachnika lub dekla, czyli elementy nie istotne.
Myślę że z sprzętem wędkarskim też jest podobnie kij za 500zł od tego za 1000 będzie różnił sie pierdołami wizualnymi ale pracować będzie w taki samym stopni bardzo dobrze.
Producenci wiedzą że ludzie to gatunek który jest "pyszny" i jest w stanie zapłacić dużo więcej za znane logo, kawałek koloru tam gdzie inni go nie mają czy inny wyróżniający dodatek którego inne produkty nie mają ale nie ma wpływu na prace urządzenia.
Swja drogą postęp technologiczny idzie dość szybko i tańsze przedmioty coraz częściej mają już właściwości tych droższych,
np jeszcze niedawno włos w balansie z krzemu był dostępny tylko w zegarkach za 10k i więcej, reszta miała stalowy, a teraz jedna popularna marka na "T" wypuściła taki zegarek w cenie 3k i na forum pewna cześć ludzi uznała że piekło zamarzało bo jak to określili jak to możliwe że zegarki na "T" (uważane za zegarki dla kowalskiego,) mogą mieć coś takiego, normalnie to nie przystoi :)
-
A co do porównania to można np takie coś np porównywać: https://studiowedkarskie.pl/wedka-daiwa-aqualite-power-match-42m-sklady-3-p-3903.html
https://studiowedkarskie.pl/wedka-vderobinson-team-match-mx-42-m-p-14990.html
-
Dodam że robinson jest o 50g lżejszy wg katalogu i tańszy o 20zł. Ale część z kolegów i tak wybrałaby daiwę, a nie jakiegoś tam robinsona...
-
Jak tak to wszystko czytam to odnoszę wrażenie, że naprawdę jestem jakiś dziwny ;D używam taniego sprzętu wędkarskiego, mam rower na dobrych podzespołach, ale z v-breakami, jeżdżę starszym peugeocikiem 206,telefon mam myphone hummer i jestem z niego bardzo zadowolony... ;D
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
Mam podobnie jak Ty, sprzet prosty, z nizszej półki, spokojnie dający radę nad wodą. Osobiście wędkarzy, którzy używają drogiego sprzętu z najwyższej półki dzielę na dwa typy:
1. Osoby, które wędkują na potęgę, biorą udział w zawodach, traktują wędkowanie sportowo/wyczynowo. I dla tych mam wielki szacunek bo niestety, ale z jaxonem nie powojują, muszą inwestować w nowości, w sprzęt z najwyższej półki ( na zawodach myślę, że robi to różnicę)
2. osoby, które po prostu mają zajawkę na nowinki i sporo kasy, której im nie żal - i tych też szanuję, no bo kto bogatemu zabroni? :P
Ogólnie uważam, że jest to indywidualne podejście. Jedyne czego nie szanuję to mięsiaży eksploatujących nasze wody do granic wytrzymałości, ale to już inny temat :)
-
Istotnie, to już jest inny temat, ale tacy niestety znajdują się wśród jednej i drugiej grupy-z kasą i bez.
-
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
No jak to? Ma być uczciwie a ciągle traktujemy Jaxona z góry jako szrot. Weźmy np. Jaxona Monolith XT - cena ok 200 zł (zależy jaki typ) i np. jakąś wędkę Daiwy w podobnej cenie lub niech nawet będzie dwukrotnie droższa np. 400 zł. I co ? Jakość rzeczywiście jest ponad 100% lepsza jak sugeruje cena?
-
No przecież mówię o tym cały czas, że wolę najlepszego jaxona niż najgorszą daiwę, więc w czym problem?
-
No przecież mówię o tym cały czas, że wolę najlepszego jaxona niż najgorszą daiwę, więc w czym problem?
Ale ja nie "piję" do Ciebie, wskazuję na ogólną tendencję występującą tutaj na forum.
-
Aaa, ok, zwracam honor :) :thumbup:
-
Oman, żeby było uczciwie, to raczej należy porównywać sprzęt o zbliżonej cenie raczej...
No jak to? Ma być uczciwie a ciągle traktujemy Jaxona z góry jako szrot. Weźmy np. Jaxona Monolith XT - cena ok 200 zł (zależy jaki typ) i np. jakąś wędkę Daiwy w podobnej cenie lub niech nawet będzie dwukrotnie droższa np. 400 zł. I co ? Jakość rzeczywiście jest ponad 100% lepsza jak sugeruje cena?
Tak.
Feeder Monolith Xt to totalny szrot w porównaniu z Daiwa Yank n Bank. Cena Daiwy to 370 pln.
Jaxon jest sztywny, ciężki i jak dla mnie niewygodny.
Daiwa to dokładne przeciwieństwo.
-
A parametry obu wędek były chociaż zbliżone? Poza tym jaxon jednak tańszy chyba był...?
-
Nie trzeba wybiegać aż tak wysoko jak Daiwa.
Taki Korum Twin Tip. Nie dość, że cena jest za niska (wg mnie) do oferowanej jakości to jeszcze bije na głowę wszystkie Jaxony, Mikado, Yorki, Mistralle i wiele droższych wędek.
Także ten przypadek zaprzecza tytułowemu pytaniu.
-
Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę.Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Ciekawy temat. Podałeś cenę Acolytów jako przykład drogiej wędki, ale są modele dwa razy droższe (ma takie Daiwa) :)
Na pewno kupujesz coś, co jest wypadkową kilku rzeczy. Jak pisał Modus, te najdroższe modele oprócz różnicy w wadze, jakości komponentów i blanku, sa uniwersalne zazwyczaj. To znaczy, że świetnie sprawdzają się przy łowieniu białorybu i komercyjnych karpi.
Teraz - nie rozumiesz tej ceny ponieważ nie startujesz w zawodach. Tam liczy się każdy szczegół, i lepszy kij da ci z 5% ogólnie mówiąc skuteczności. To może oznaczać o jedną rybę więcej i wygraną. W UK w ciągu tygodnia odbywa się tyle zawodów (wyczynowych), ile w Polsce w ciągu roku. Większość stanowią wędkarze łowiący w zawodach, za kasę - tzw. matchmen. Oni mają siekę zazwyczaj, i chcą lepszego sprzętu, który da im jakąś przewagę, tzw. edge. Jasne, ze są tacy z kijami za 300 PLN, ale ci co wygrywają, łowią topowym sprzętem. Taki Steve Ringer ma kilka kołowrotków na zawodach, wartych (cena rynkowa) z 1000-1400 funtów. A gdzie kije dopiero...
Myślę, że patrząc z tej strony widać dlaczego u nich jest tyle drogich wędzisk. Ma je każda firma praktycznie. To nie jest robione tyko pod klienta z kasą, to ma być po prostu zbliżone do perfekcji, między innymi aby mieć więcej szans na rybę. I w wyczynie to widać, wszędzie praktycznie, w sporcie też. Gdzie nie spojrzymy muszą być rzeczy o wysokiej jakości, bo nawet mała pierdółka może stanowić o wyniku, bądź też o zdrowiu. Nie wierzę, że ktoś startujący w maratonach na przykład, biega w tanich butach. Tam trzeba zainwestować - na pewno się to opłaci...
I jeszcze jedno. Te lepsze firmy mają tez inne kontrole jakości, inny serwis, podejście do klienta. Liczy się zaufanie, że kupujesz topowy produkt. Niestety, firmy tanie tego zazwyczaj nie mają. Musisz 'trafić' w produkt, wybrać jakieś perełki. Jakość kosztuje i to znaczy, że producent też za nią płaci. U Drennana na przykład wygląda to tak, że każdy kij jest bardzo dokładnie sprawdzany i testowany (piszę o nim, bo to tylko jedna fabryka w której byłem i widziałem z czym co się je). Więc szansa, że dostaniesz coś trafionego jest mała. Jaxon? Dobrze wiemy, że tam tego nie ma lub nie działa to tak dobrze, bo reklamacji jest sporo. Tak więc utrzymanie jakości oznacza więcej pracy i kontroli, co widoczne jest w cenie. Firmy najtańsze mają politykę masowej sprzedaży, jak coś jest nie 'teges', wymienią ci od razu bez gadania. Tam jest cena niska.
Tak więc od nas zależy, jak chcemy łowić i ile kasy dać za to, do czego wykorzystywać będziemy taki sprzęt. Mateo na przykład lubi sprzęt najwyższej klasy, bo chce nad wodą maksymalnej skuteczności i niezawodności, i dla niego Acolyte jest dobra rzeczą. Ja się zadowalam serią 7, a ktoś inny da sobie radę kijami z serii Red Range. Każdy wybierze to co lubi :D Na koniec jeszcze jedna rzecz - firmy ustawiają tak swoje oferty, aby mieć klientów w każdej grupie, tak więc u takiej Daiwy, Drennana grupa docelowa jest bardzo duża. To bardzo skuteczna taktyka.
-
Ja tylko dodam od siebie, że można wyrwać perełki w niskiej cenie.
Idealnym przykładem jest Daiwa D Fish.
Wędzisko poniżej 200 zł, a jakość wykonania rewelacyjna.
Ja staram się wydawać na sprzęt do 300 zł. Jeżeli kołowrotek/wędka wytrzyma dwa lata to znaczy, że kupiłem dobry produkt.
Używam MS Range. Jakość mi odpowiada i najważniejsza rzecz to opisane szczytówki. Brakuje mi tego w wędziskach w podobnej cenie.
Pozdrawiam
Wysłane z mojego Nexus 5X przy użyciu Tapatalka
Edit
Dodam od siebie tylko, że mam kilka rzeczy Jaxon/Mikado i złego słowa nie powiem.
W tej cenie jakoś jest zadowalająca.
-
Bo jak wiadomo skuteczność kończy się tam, gdzie zawodzi najsłabsze ogniwo. Sprawdza się to w wyczynie, jak i podczas amatorskiego łowienia.
Nie pomoże kij za 2000 zł jeśli np żyłka jest słabej jakości.
Czy słabej jakości o-ring w Challengerze...
Marcin
-
Ja tylko dodam od siebie, że można wyrwać perełki w niskiej cenie.
Idealnym przykładem jest Daiwa D Fish.
Wędzisko poniżej 200 zł, a jakość wykonania rewelacyjna.
Ja staram się wydawać na sprzęt do 300 zł. Jeżeli kołowrotek/wędka wytrzyma dwa lata to znaczy, że kupiłem dobry produkt.
Używam MS Range. Jakość mi odpowiada i najważniejsza rzecz to opisane szczytówki. Brakuje mi tego w wędziskach w podobnej cenie.
Pozdrawiam
Wysłane z mojego Nexus 5X przy użyciu Tapatalka
Edit
Dodam od siebie tylko, że mam kilka rzeczy Jaxon/Mikado i złego słowa nie powiem.
W tej cenie jakoś jest zadowalająca.
Święta racja kolego, prawie każda firma ma w swojej ofercie perełki za niewielkie pieniądze jak i drogi szrot. A na naszym rodzimym rynku widać ogromny skok jakościowy w przeciągu kilku lat. Cierpliwości, za jakiś czas będziecie mogli kupić feederki mikado za tysiaczka :P
-
Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę.Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Ciekawy temat. Podałeś cenę Acolytów jako przykład drogiej wędki, ale są modele dwa razy droższe (ma takie Daiwa) :)
Na pewno kupujesz coś, co jest wypadkową kilku rzeczy. Jak pisał Modus, te najdroższe modele oprócz różnicy w wadze, jakości komponentów i blanku, sa uniwersalne zazwyczaj. To znaczy, że świetnie sprawdzają się przy łowieniu białorybu i komercyjnych karpi.
Teraz - nie rozumiesz tej ceny ponieważ nie startujesz w zawodach. Tam liczy się każdy szczegół, i lepszy kij da ci z 5% ogólnie mówiąc skuteczności. To może oznaczać o jedną rybę więcej i wygraną. W UK w ciągu tygodnia odbywa się tyle zawodów (wyczynowych), ile w Polsce w ciągu roku. Większość stanowią wędkarze łowiący w zawodach, za kasę - tzw. matchmen. Oni mają siekę zazwyczaj, i chcą lepszego sprzętu, który da im jakąś przewagę, tzw. edge. Jasne, ze są tacy z kijami za 300 PLN, ale ci co wygrywają, łowią topowym sprzętem. Taki Steve Ringer ma kilka kołowrotków na zawodach, wartych (cena rynkowa) z 1000-1400 funtów. A gdzie kije dopiero...
Fakt nie startowałem,nie startuję i raczej nie będę startował w jakichkolwiek zawodach wędkarskich.
Chcesz mi wmówić Lucjanie że droga wędka łowi więcej ryb??? Według mnie w zawodach uczestniczą zwykle zawodnicy /drużyny sponsorowane przez "poważne " firmy wędkarskie .
Zresztą nawet gdyby nikt nie sponsorował takiego zawodnika to jakoś trudno mi wyobrazić sobie zawodnika z wędką mikado czy robinson za 500 zł. tu troszkę też chyba sie szpan liczy.
-
Tu nie chodzi o to że droga wędka łowi więcej ryb.
A może właśnie o to chodzi. Szybciej zatniesz, szybciej wycholujesz i szybciej zestaw jest w wodzie.
Poziom wędkarzy w czołówce jest prawie identyczny. Każdy sprzęt, który ma lepszy parametr nawet o ten 1% może przełożyć się na tą jedną rybę która da zwycięstwo. To są małe niuanse, ale są ważne.
Marcin
-
Panowie .Dla mnie osobiście 1000 i ponad za wędkę jest abstrakcją. Wędka picker/feeder ma za zadanie pokazać branie, zaciąć i wyholować rybę.Tylko to i nic po za tym. Nie ma czujnika linii papilarnych,gps,wi-fi,podczerwieni ani lasera do mierzenia odległości .Picker/Feeder za 500 zł "robi" to tak samo jak ten za 1000 zł.
Ja osobiście nie dał bym tyle za wędkę ,ale nie dla tego że mnie nie stać, bo skoro mogę wydać na smartfona 1000 zł to i na kija pewnie też mógłbym ,ale nie wydam bo to według mnie bez sensu skoro mogę kupić świetny kij za 500 zł
Poza tym jak ktoś napisał to (kupno wędki)jest zależne od wielu czynników ,od osobistych preferencji.
Ja wcale nie czuje potrzeby posiadania Drenana ,Prestona ,czy innego Matrixa ale jeśli ktoś chce to jego sprawa.
Ciekawy temat. Podałeś cenę Acolytów jako przykład drogiej wędki, ale są modele dwa razy droższe (ma takie Daiwa) :)
Na pewno kupujesz coś, co jest wypadkową kilku rzeczy. Jak pisał Modus, te najdroższe modele oprócz różnicy w wadze, jakości komponentów i blanku, sa uniwersalne zazwyczaj. To znaczy, że świetnie sprawdzają się przy łowieniu białorybu i komercyjnych karpi.
Teraz - nie rozumiesz tej ceny ponieważ nie startujesz w zawodach. Tam liczy się każdy szczegół, i lepszy kij da ci z 5% ogólnie mówiąc skuteczności. To może oznaczać o jedną rybę więcej i wygraną. W UK w ciągu tygodnia odbywa się tyle zawodów (wyczynowych), ile w Polsce w ciągu roku. Większość stanowią wędkarze łowiący w zawodach, za kasę - tzw. matchmen. Oni mają siekę zazwyczaj, i chcą lepszego sprzętu, który da im jakąś przewagę, tzw. edge. Jasne, ze są tacy z kijami za 300 PLN, ale ci co wygrywają, łowią topowym sprzętem. Taki Steve Ringer ma kilka kołowrotków na zawodach, wartych (cena rynkowa) z 1000-1400 funtów. A gdzie kije dopiero...
Fakt nie startowałem,nie startuję i raczej nie będę startował w jakichkolwiek zawodach wędkarskich.
Chcesz mi wmówić Lucjanie że droga wędka łowi więcej ryb??? Według mnie w zawodach uczestniczą zwykle zawodnicy /drużyny sponsorowane przez "poważne " firmy wędkarskie .
Zresztą nawet gdyby nikt nie sponsorował takiego zawodnika to jakoś trudno mi wyobrazić sobie zawodnika z wędką mikado czy robinson za 500 zł. tu troszkę też chyba sie szpan liczy.
Nie szpan się liczy tylko zasobność portfela.
Zarabiając 30 tys. zł na miesiąc kupisz wędkę za stówę czy rozejrzysz się bardziej za czymś lepszym (droższym)?
-
A ja podejdę do sprawy inaczej. Ktoś wyda na kijek czy kręcioł klikaset złotych, ale wytrzyma to kilka sezonów i to go cieszy. Natomiast są ludzie którzy lubują się w posiadaniu wielu sprzętów, nie koniecznie najwyższej jakości i kupują więcej sprzętu tańszego, ale częściej. Ostatecznie wartość końcowa w dłuższym terminie jest zbliżona do pierwszego osobnika który kupił raz a dobrze :)
-
Lepsze komponenty=lepsza jakość=wyższa cena.
Najważniejsze to dobrze poznać właściwości kija, bez względu, czy kosztował on sto czy tysiąc złotych.
Szczęście, taktyka to podstawa.
Sprzęt odgrywa drugorzędną rolę.
Na pałowatym, najtańszym Jaxonie jesteś w stanie wyciągnąć każdą rybę, gdy go dobrze poznasz.
-
Odpowiadając na tytułowe pytanie to tak, cena przekłada się na jakość. Jak już parokrotnie pisaliście jakość zastosowanych komponentów, markowe przelotki, korek etc., kontrola finalnego produktu, tu nie ma żadnych wątpliwości, to musi kosztować i ma wpływ na efekt końcowy w postaci m.in. niższej wagi - choć na pewnym pułapie różnice przestają być już tak drastyczne, być może odporności na zużycie (pierścienie przelotek), mniejszego ryzyka wystąpienia wad fabrycznych w danym wypuście.
Natomiast trochę inną kwestią jest to czy drogim sprzętem faktycznie będzie łowiło się przyjemniej, bo skuteczność zależy od zupełnie innych czynników. :) Ja poprzestaję na półce powiedzmy średniej, do 300 zł za kij, analogicznie za kołowrotek. Więcej nie jestem w stanie zapłacić, gdyż wędkarstwo to jednak "sport kontaktowy", choć nie ma mowy o rzucaniu sprzętem jak workiem kartofli. Łowimy nierzadko w trudnych warunkach, w ograniczonej przestrzeni, z drzewem za plecami, kij ląduje na podpórkach, spada na kamienie, piasek wchodzi między elementy. Nie byłbym w stanie komfortowo i spokojnie machać wędziskiem za 1000 zł, więcej byłoby tu dmuchania i chuchania niż radości z łowienia. Ostatnio szarpnąłem się na feeder Albion 390/120, ale jedynie dlatego, że udało mi się znaleźć go 50% taniej niż cena nominalna, ogólnie traktowałem go jako "poza zasięgiem" i pewnie przez długi czas w nic teoretycznie lepszego nie zainwestuję.
Inną sprawą jest fakt, że zdarzało mi się pozostawić kij o zbliżonych parametrach tańszy i nieco gorzej wykonany, a odsprzedać droższy, który choć pierwotnie miał być krokiem naprzód to nie do końca mi podchodził i nie był tak "fartowny" jak poprzednik. Oczekiwania wobec sprzętu są często mocno subiektywne i przeważnie ileś tam wypadów nad wodę weryfikuje czy naprawdę było warto, a użyte komponenty, ogólna jakość wykonania mogą tego nie przykryć.
-
A ja podejdę do sprawy inaczej. Ktoś wyda na kijek czy kręcioł klikaset złotych, ale wytrzyma to kilka sezonów i to go cieszy. Natomiast są ludzie którzy lubują się w posiadaniu wielu sprzętów, nie koniecznie najwyższej jakości i kupują więcej sprzętu tańszego, ale częściej. Ostatecznie wartość końcowa w dłuższym terminie jest zbliżona do pierwszego osobnika który kupił raz a dobrze :)
Dokładnie to samo miałem napisać, tylko mi umknęło.
Ja zauważyłem to u siebie na przykładzie butów. Kiedyś kupiłem sobie buty Timberlanda za 500 czy 600 zł, nie pamiętam. (Wcześniej przez blisko pół roku szukałem sobie butów i nic za cholerę nie mogłem znaleźć. Specjalnie tam poszedłem i założyłem sobie, że bez butów nie wyjdę). Mam te buty nadal w szafie. Chodziłem w nich przez 6 lat każdej zimy i jeszcze się nadają.
ALE - przez ten czas ile razy chciałem sobie kupić inne, bo fajne, bo mi się podobaj, bo to, bo tamto...
Dlatego dla mnie kupowanie kołowrotka na 20 lat jest trochę strzałem w kolano. Wolę sobie co kilka lat zmienić na nowy. Ale to ja i nie mam nic przeciwko temu, że ktoś uważa inaczej.
Edit: dodam, że wtedy byłem studentem i kwota 500 zł za buty była dla mnie kosmosem.
-
@ Opos - nie raz i nie dwa, trafiają się też inni nabywcy na zakup, np.: auta - jedni wolą mniej prestiżowej marki ale nowe / nie chcąc siadać na fotelu w którego ktoś już piernął przynajmniej raz :facepalm: / a drudzy, za te same pieniądze wybiorą jednak prestiż, pomimo zepsutego powietrza :D
-
A ja podejdę do sprawy inaczej. Ktoś wyda na kijek czy kręcioł klikaset złotych, ale wytrzyma to kilka sezonów i to go cieszy. Natomiast są ludzie którzy lubują się w posiadaniu wielu sprzętów, nie koniecznie najwyższej jakości i kupują więcej sprzętu tańszego, ale częściej. Ostatecznie wartość końcowa w dłuższym terminie jest zbliżona do pierwszego osobnika który kupił raz a dobrze :)
Dokładnie to samo miałem napisać, tylko mi umknęło.
Ja zauważyłem to u siebie na przykładzie butów. Kiedyś kupiłem sobie buty Timberlanda za 500 czy 600 zł, nie pamiętam. (Wcześniej przez blisko pół roku szukałem sobie butów i nic za cholerę nie mogłem znaleźć. Specjalnie tam poszedłem i założyłem sobie, że bez butów nie wyjdę). Mam te buty nadal w szafie. Chodziłem w nich przez 6 lat każdej zimy i jeszcze się nadają.
ALE - przez ten czas ile razy chciałem sobie kupić inne, bo fajne, bo mi się podobaj, bo to, bo tamto...
Dlatego dla mnie kupowanie kołowrotka na 20 lat jest trochę strzałem w kolano. Wolę sobie co kilka lat zmienić na nowy. Ale to ja i nie mam nic przeciwko temu, że ktoś uważa inaczej.
Edit: dodam, że wtedy byłem studentem i kwota 500 zł za buty była dla mnie kosmosem.
Przykład butów to jakbym widział siebie :) Gdzieś 10 lat temu kupiłem na jesień/zimę buty firmy na "A" i chodzę w nich do dziś ! Kosztowały 300 zł, ale było warto bo i na ryby się nadają w jesieni i na spacer :) W tym roku planuje kupić lepszy kijek na dłuższy okres i wydać ze 200-300 zł
-
Fakt nie startowałem,nie startuję i raczej nie będę startował w jakichkolwiek zawodach wędkarskich.
Chcesz mi wmówić Lucjanie że droga wędka łowi więcej ryb??? Według mnie w zawodach uczestniczą zwykle zawodnicy /drużyny sponsorowane przez "poważne " firmy wędkarskie .
Zresztą nawet gdyby nikt nie sponsorował takiego zawodnika to jakoś trudno mi wyobrazić sobie zawodnika z wędką mikado czy robinson za 500 zł. tu troszkę też chyba sie szpan liczy.
No właśnie - nie startowałeś :) Im droższa tyczka tym lżejsza, im droższy kij (w większości wypadków) - tym mniejsza jego waga, lepsza akcja, amortyzacja itd, im droższy kołowrotek tym lepsza jego praca, układanie żyłki i tak dalej...
Zastanów się - napisałem o około 5% przewagi, jaką da Ci taki kij nad wersją za 500 PLN. Czy to dużo? Nie... Ale jak dodasz 5% w kiju, kołowrotku, osprzęcie, zanętach - to nagle się okaże, że ktoś ma razem 20% więcej szans na wygraną. Lepszy kij i lepszy kręcioł t na przykłąd dalsze zarzuty. Podajnikiem 30 lub 45 gramów możesz dorzucić 5-10 metrów dalej niż tańszymi modelami. Być może akcja kija, jego amortyzacja umożliwia użycie żyłki nie 0.25 a 0.23 mm? To już sa dalsze zarzuty...
Mógłbym tak pisać i pisać. Widzisz - ja rozumiem punkt z którego wychodzisz. Ale mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz specyfiki zawodów. Myślisz, ze ryba wchodzi na kij jak głupia? Tak zazwyczaj nie jest, bo jak siądzie pełna obsada wędkarzy i zacznie w tym samym czasie nęcić i łowić, ryba się odsuwa. WIesz jak wygrywali bracia Ringer wiele zawodów? Tym chociażby, ze zarzucali dalej niż rywale. Dla kogoś niby nic, a okazuje się, ze te 5-10 metrów robi grę. Jasne, ze technika to jedno, ale klasa kija to właśnie ten drugi element. Dla kogoś to może być taka sama konstrukcja jak w innych modelach, ale droższa, po prostu droższa. Ale zazwyczaj tak nie jest. Tam się dopracowuje szczegóły. Tam się tak manipuluje parametrami (rodzaj i średnica blanku, rodzaj szczytówek, przelotek etc) - aby właśnie zapewnić i dalekie zarzuty, i amortyzację. Ty nie wyczujesz wielkiej różnicy, ale dla kogoś kto w zawodach startuje, te są bardzo duże.
Tak więc sprowadzanie wszystkiego do tego, czy złowisz na komercji, gdzie nie ma presji, karpie z 15 metrów na Metodę kijem za 300 czy 500 PLN nie jest do końca trafne. To tak jakbyś oceniał Fiata i Jaguara podczas jazdy przy 50 km/h. Komfort podobny. Ale oceń przy 180 km/h lub 220 (jak fiacina wydoli) - wrażenia będą już zupełnie inne.
I na koniec. Najważniejsze są umiejętności, bez dwóch zdań. Ale na wielu zawodach spotykają się wyjadacze, którzy sa równi umiejętnościami. Tam właśnie te 5% robi niesamowitą różnicę. W UK nie startujesz w zawodach za friko. Musisz zabulić wpisowe, opłacić wszelkie przynęty, zanęty, paliwo, przygotować się (wiele godzin - z 6-10 czasami) wcześniej. Te 5% może oznaczać, że wydałeś 100 funtów, i nie zająłeś premiowanego miejsca, wracasz bez kasy. Lub też wracasz o kilka stówek bogatszy. Chcesz mi więc powiedzieć, że to się nie liczy, że to jest tylko szpan? 8) 8) 8)
-
droga wędka łowi więcej ryb?
Sama nie łowi - podobnie Lexus NX ani Mazda MX same nie jeżdżą, ale nie znaczy to bynajmniej, że nie są lepszymi samochodami niż Dacia Sandero czy Duster.
Zaawansowanie projektowe, materiałowe i technologiczne wędziska może (w kompetentnych rękach) przełożyć się na maksymalizację precyzji/zasięgu łowienia i skuteczności zacinania oraz minimalizację gubienia holowanych ryb czy urywania się bonusów z delikatnego zestawu. Dla użytkownika, który w zawodach nie startuje, kijek z wyższej półki może oznaczać większą frajdę z łowienia np. dzięki niskiej wadze, dobremu wyważeniu i milusiej pracy podczas holu :)
-
Wątek przeniesiony z bloku tematycznego "NAD WODĄ" do działu "Zakupy", choć równie dobrze mógłby on znaleźć się w dziale "Sprzęt". Proszę zwracać uwagę na tytuły forów i działów oraz ich opisy.
-
Panowie,
ktoś powyżej słusznie zauważył, że o jakości (i cenie końcowej) produktu jakim jest wędka, decyduje także kontrola jakości w miejscu produkcji, czyli - jak to się mówi w branży - QC (quality check).
Jeśli masz w fabryce swoich ludzi lub wynajętego audytora, który sprawdza każdą serię schodzącą z taśmy, wyłapujesz od razu niedoróbki, ale potem kasujesz za to klienta, bo to ci buduje renomę marki. Możesz też tego nie robić, jak zapewnie robi np. Jaxon, i za niską cenę oferować coś w rodzaju sprzętowej rosyjskiej ruletki.
Ale jest jeszcze jedno. Produkcja sprzętu wędkarskiego ma masową skale dawno już powędrowała do Azji, głównie do Chin. Są tam oczywiście - wiem co mówię, jestem zawodowo związany po części ze sprawami eksportowymi z Azji - fabryki oferujące jakość na światowym poziomie, średniaki i kaszaniarze, jak w każdym biznesie. Ale jeśli myślicie, że to klient zawsze ma wolną rękę w wyborze miejsca produkcji, to się mylicie.
Jeśli jesteś taką Daiwą czy Drennanem, masz markę, czeszesz wysoką marżę na produktach i masz też wolumen zamówień, którym możesz przekonać do siebie najlepszych dostawców. No i stać cię też na produkcję w takim renomowanym miejscu, gdzie jest drożej, czasem nawet o 30-40 proc. Najlepsze fabryki w Chinach są dziś tak obłożone zamówieniami, że przebierają w ofertach i z debiutantami, gołodupcami, czy lokalnymi markami, gadać po prostu nie chcą.
Nie zdziwię się zatem, jeśli są w Chinach zakłady, które dla wybranych globalnych marek wędkarskich robią towar na wyłączność. Tam jest jakość, powtarzalność, wysokie technologie i pracownicy, którzy wiedzą, co robią. Przy czym zamówienie w Azji zwykle robi się z 10-15 proc. nadwyżką, bo zawsze coś ci wyłapie kontrola jakości, albo coś się zniszczy w transporcie. Kiedy klient odbiera towar, nadwyżkę powinno się zniszczyć, ale wyobraźcie sobie, że fabryka wędek zostaje np. z tysiącem dobrych blanków do serii Acolyte ;-)
Żal to utylizować, często więc opycha się to cichaczem innym klientom, którzy towar brandują następnie swoim logo. W rezultacie jak masz szczęście, to trafisz może na Jaxona, który jest de facto Drennanem ;-)
Ale właśnie po to płacisz w Drapieżniku 1000 zł za oryginalnego Drennana, żeby mieć pewność, że dwa kije tej firmy będą zawsze takie same. Jeśli uważasz, że to niewarte tej kasy, kupujesz coś tańszego.
„I to jest wszystko bardzo piękne” - jak mawiał jeden z bohaterów „Ziemi obiecanej” ;-)
-
Byli też tacy, którzy optymistycznie wykrzykiwali: "Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. (…) To razem właśnie mamy tyle, (…) żeby założyć wielką fabrykę"... w Chinach ;) I to jest wszystko bardzo piękne, fakt :)
-
I jeszcze otwarte pytanie do Luka - czy w UK zawodnicy łowią sklepowymi kijami, czyli takim samym sprzętem, jaki możemy sobie kupić my? Czy sponsorzy robią im specjalne kije "na miarę"?
To może być ciekawy wątek w tej dyskusji, bo sytuacja przypomina mi trochę rynek nart. Przez jakiś czas zawodowcy jeździli na zawodach na nartach sklepowych. Potem, tal ze 30 lat temu, sponsorujące ich firmy zaczęły im produkować specjalne deski, powstały nawet specjalne działy projektowe, aż w końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby te narty dla zawodników sprzedawać za ciężką kasę także do sklepów. Dziś nawet początkujący może sobie kupić tzw. narty komórkowe, na których pewnie nie pojeździ wcale, a na pewno nie wykorzysta ich parametrów, ale ma frajdę, że na nogach dyndają mu deski profi za 4000 zł. I to mi trochę przypomina rynek wędkarski: Czy np. taka seria Acolyte to nie przeniesienie na rynek masowy wędki zaprojektowanej początkowo dla zawodników stajni Drennana?
-
Mam przede wszystkim dużo czasu nad wodą spędzam ze spinningiem i jeśli chodzi o droższy sprzęt to droższy czyli lepszy kij jest przede wszystkim dla mojego komfortu. Wraz z ceną spada jego waga, czyli mniej męczące robi się łowienie. Kij z wyższej półki też zapewnia mi lepszy komfort przy holowaniu ryby, przez co jest mniej spadów jeśli ja nie popełnię błędu. Ale kij to tylko pomoc przy łowieniu, on za mnie ryby nie znajdzie i jej nie złowi, to jest zależne ode mnie i moich umiejętności, które z czasem nabywam. To samo kołowrotek, ten droższy i zarazem lepszy jest tylko po by mi dać mi komfort łowienia i mam pewność, że nie padnie podczas holu. Ale on też za mnie ryby nie złowi, to jedynie pomoc np poprzez regulację hamulca.
-
Ja przy wyborze kija kieruje się głównie moimi indywidualnymi preferencjami. Wybieram po prostu kij który mi najbardziej leży swoją charakterystyką i temu co od niego oczekuje. Więc cena tutaj nie gra istotnej roli , nie zawsze najdroższy znaczy najlepszy.
-
W UK zawodnicy lub wyczynowcy używają sprzętu z półek sklepowych, bo są sponsorowani przez odpowiednie firmy robiące sprzęt. NIe wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej, lub tez gorzej. Według mnie zmian w poziomie by nie było w ogóle. Po prostu zawodnicy takiej klasy używają topowych rzeczy i mają topowe wyniki. Natomiast po przesiadce na takiego KOngera czy Robinsona mógłby być problem :)
Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).
Inną rzeczą jest rynek karpiowy. Tutaj zauważam sztuczne podnoszenie cen, i co istotne, kreowanie gadżeciarstwa. Rzecz dla karpiarza jest droższa niz dla wyczynowca, ciekawe co? W UK ceny za stowarzyszenia mające jedną wodę sięgają kilku tysięcy funtów nawet, kołowrotki karpiowe czy alarmy, moga mieć cenę nowoczesnego kosza. Tutaj sztucznie winduje się cenę, buduje piramidę produktów tak, aby było uzasadnienie dla tego najdroższego.
Ciekawą rzeczą są pellety dla karpiarzy. Dla mnie sprawa jest prosta. Wyczynowiec ma o wiele trudniejsze zadanie niż łowca karpi, gdyz duży karp jest niczym prosiak, i wcina aż łuski mu sie trzęsą :D Ale karpiowy (dla karpiarzy - czyli np. 24/7) pellet kosztuje więcej niż taki Cheese and Garlic. Jest naprawdę lepszy? W tym serowo-czosnkowym zaoszczędzono na czymś? Sprawa wg mnie jest prosta - to cena dla karpiarzy, dla których karpiarstwo to drogie hobby. Albo kamera dla karpiarzy, fish-spy... NIe jestem idiotą aby nie wiedzieć, że cena powinna być trzykrotnie mniejsza, producent i tak by zarabiał sporo. Ale to karpiowy gadżet...
My tu gadu gadu o cenach i jakości na naszym podwórku, ale przecież jest jeszcze wędkarstwo muchowe. Tam to dopiero są ceny! W jednym londyńskim sklepie można spokojnie zostawić grube tysiące aby kupić kij, kołowrotek, i parę drobiazgów :D Co ma takiego kija za ponad tysiąc funtów, czego nie ma tanizna za 200 fuli? :D
-
W UK zawodnicy lub wyczynowcy używają sprzętu z półek sklepowych, bo są sponsorowani przez odpowiednie firmy robiące sprzęt. NIe wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej, lub tez gorzej. Według mnie zmian w poziomie by nie było w ogóle. Po prostu zawodnicy takiej klasy używają topowych rzeczy i mają topowe wyniki. Natomiast po przesiadce na takiego KOngera czy Robinsona mógłby być problem :)
Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).
Inną rzeczą jest rynek karpiowy. Tutaj zauważam sztuczne podnoszenie cen, i co istotne, kreowanie gadżeciarstwa. Rzecz dla karpiarza jest droższa niz dla wyczynowca, ciekawe co? W UK ceny za stowarzyszenia mające jedną wodę sięgają kilku tysięcy funtów nawet, kołowrotki karpiowe czy alarmy, moga mieć cenę nowoczesnego kosza. Tutaj sztucznie winduje się cenę, buduje piramidę produktów tak, aby było uzasadnienie dla tego najdroższego.
Ciekawą rzeczą są pellety dla karpiarzy. Dla mnie sprawa jest prosta. Wyczynowiec ma o wiele trudniejsze zadanie niż łowca karpi, gdyz duży karp jest niczym prosiak, i wcina aż łuski mu sie trzęsą :D Ale karpiowy (dla karpiarzy - czyli np. 24/7) pellet kosztuje więcej niż taki Cheese and Garlic. Jest naprawdę lepszy? W tym serowo-czosnkowym zaoszczędzono na czymś? Sprawa wg mnie jest prosta - to cena dla karpiarzy, dla których karpiarstwo to drogie hobby. Albo kamera dla karpiarzy, fish-spy... NIe jestem idiotą aby nie wiedzieć, że cena powinna być trzykrotnie mniejsza, producent i tak by zarabiał sporo. Ale to karpiowy gadżet...
My tu gadu gadu o cenach i jakości na naszym podwórku, ale przecież jest jeszcze wędkarstwo muchowe. Tam to dopiero są ceny! W jednym londyńskim sklepie można spokojnie zostawić grube tysiące aby kupić kij, kołowrotek, i parę drobiazgów :D Co ma takiego kija za ponad tysiąc funtów, czego nie ma tanizna za 200 fuli? :D
Pewnie, że trwa zabawa w sztuczne kreowanie popytu i budowanie kolejnych półek cenowych, ale ja tego nie postrzegam w kategoriach oszukiwania klientów, jak część kolegów tutaj. To jest po prostu przynęta: gdyby ryba (czyli w tym przypadku my wędkarze) nie reagowała pozytywnie, firmy dawno zmieniłyby taktykę. Najdroższy kij karpiowy, jaki widziałem, kosztował prtawie 4 tys. zł. Co ciekawe, miał go facet, który nad wodę przyjechał samochodem wartym na moje oko niewiele więcej.
Z czasów, kiedy się bawiłem w karpiarstwo, pamiętam aferkę, kiedy wyszło na jaw, że blanki średniej półki Daiwy, bodaj model Emblem, "przez przypadek" trafiły do budżetowej oferty zdaje się Tandem Baits. Mogę teraz pomylić firmy i modele, ale generalnie chodziło o to, że coś, co robiło za średnią półkę znanej firmy i kosztowało pod 700 zł za sztukę, w ofercie polskiej konkurencji kosztowało dwa razy mniej. Tylko że to był ewidentny przypadek sprzedania left-overów z produkcji dla Daiwy małej polskiej firmie (jak na skalę Daiwy). Goście, którzy kupili te kije TB, po prostu trafili los na loterii.
-
W UK zawodnicy lub wyczynowcy używają sprzętu z półek sklepowych, bo są sponsorowani przez odpowiednie firmy robiące sprzęt. NIe wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej, lub tez gorzej. Według mnie zmian w poziomie by nie było w ogóle. Po prostu zawodnicy takiej klasy używają topowych rzeczy i mają topowe wyniki. Natomiast po przesiadce na takiego KOngera czy Robinsona mógłby być problem :)
Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).
Inną rzeczą jest rynek karpiowy. Tutaj zauważam sztuczne podnoszenie cen, i co istotne, kreowanie gadżeciarstwa. Rzecz dla karpiarza jest droższa niz dla wyczynowca, ciekawe co? W UK ceny za stowarzyszenia mające jedną wodę sięgają kilku tysięcy funtów nawet, kołowrotki karpiowe czy alarmy, moga mieć cenę nowoczesnego kosza. Tutaj sztucznie winduje się cenę, buduje piramidę produktów tak, aby było uzasadnienie dla tego najdroższego.
Ciekawą rzeczą są pellety dla karpiarzy. Dla mnie sprawa jest prosta. Wyczynowiec ma o wiele trudniejsze zadanie niż łowca karpi, gdyz duży karp jest niczym prosiak, i wcina aż łuski mu sie trzęsą :D Ale karpiowy (dla karpiarzy - czyli np. 24/7) pellet kosztuje więcej niż taki Cheese and Garlic. Jest naprawdę lepszy? W tym serowo-czosnkowym zaoszczędzono na czymś? Sprawa wg mnie jest prosta - to cena dla karpiarzy, dla których karpiarstwo to drogie hobby. Albo kamera dla karpiarzy, fish-spy... NIe jestem idiotą aby nie wiedzieć, że cena powinna być trzykrotnie mniejsza, producent i tak by zarabiał sporo. Ale to karpiowy gadżet...
My tu gadu gadu o cenach i jakości na naszym podwórku, ale przecież jest jeszcze wędkarstwo muchowe. Tam to dopiero są ceny! W jednym londyńskim sklepie można spokojnie zostawić grube tysiące aby kupić kij, kołowrotek, i parę drobiazgów :D Co ma takiego kija za ponad tysiąc funtów, czego nie ma tanizna za 200 fuli? :D
Pewnie, że trwa zabawa w sztuczne kreowanie popytu i budowanie kolejnych półek cenowych, ale ja tego nie postrzegam w kategoriach oszukiwania klientów, jak część kolegów tutaj. To jest po prostu przynęta: gdyby ryba (czyli w tym przypadku my wędkarze) nie reagowała pozytywnie, firmy dawno zmieniłyby taktykę. Najdroższy kij karpiowy, jaki widziałem, kosztował prtawie 4 tys. zł. Co ciekawe, miał go facet, który nad wodę przyjechał samochodem wartym na moje oko niewiele więcej.
Z czasów, kiedy się bawiłem w karpiarstwo, pamiętam aferkę, kiedy wyszło na jaw, że blanki średniej półki Daiwy, bodaj model Emblem, "przez przypadek" trafiły do budżetowej oferty zdaje się Tandem Baits. Mogę teraz pomylić firmy i modele, ale generalnie chodziło o to, że coś, co robiło za średnią półkę znanej firmy i kosztowało pod 700 zł za sztukę, w ofercie polskiej konkurencji kosztowało dwa razy mniej. Tylko że to był ewidentny przypadek sprzedania left-overów z produkcji dla Daiwy małej polskiej firmie (jak na skalę Daiwy). Goście, którzy kupili te kije TB, po prostu trafili los na loterii.
To Jaxon miał karpiówki na tych samych blankach co Daiwa Emblem ;-)
-
Jeszcze lepiej ;-)
-
Ale TB miał też kiedyś ciekawe kije na blankach bodajże Harrisona :-)
-
Kije to pryszcz. Mój "ulubiony" karpiowy gadżet to zestaw palików od odmierzania odległości na żyłce. Ładnie zapakowany, ślicznie "plastikowoudającymetal", od znanej firmy i za jedne 740 zł!
-
Kije to pryszcz. Mój "ulubiony" karpiowy gadżet to zestaw palików od odmierzania odległości na żyłce. Ładnie zapakowany, ślicznie "plastikowoudającymetal", od znanej firmy i za jedne 740 zł!
A jakie emocje wzbudziły kijki od Prestona za 19 funtów na forum? :P To jest właśnie przykład ceny karpiowej i wyczynowej :)
-
Ogólnie z tymi blankami to dobrze to widać w wyczynie np. modele tyczek. Jeden model pod różnymi markami, poza wzorami na wędce zero różnic, a w cenie już znaczne.
-
Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).
Witam
Wybacz Luk, że Ciebie zacytuję, ale niestety nie mogę się z Tobą zgodzić... O ile Drennan oczywiście stara się dopieszczać każdy możliwy szczegół swoich wyrobów, to niestety zdarzają się buble... Podam za przykład podajniki do metody, od których odpada dno. Chyba się ze mną zgodzisz?
Pozdrawiam
-
Nie wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej lub tez gorzej.
Ciekawostka: wiążąc się z Drennanem, cwany Alan zastrzegł sobie prawo do zawodniczego stosowania sprzętu innych firm (jeżeli uzna, że zwiększy to jego wyczynowe szanse) - w rezultacie od dłuższego czasu przy Alanowych Akolitkach widnieją kręciołki Shimano, a nie Drennanowskie FD, z którymi początkowo występował. Związany z Drennanem wicemistrz świata Steve Hemingray używa z kolei kręciołków Daiwy.
-
W moim odczuciu niestety prawie wszystko co brytyjskie jest trochę przepłacone, za tą samą jakość od Niemców, Amerykanów, Włochów czy Francuzów płaci się trochę mniej. Tak jest również z innymi gałęziami jak np motoryzacja.
-
Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).
Witam
Wybacz Luk, że Ciebie zacytuję, ale niestety nie mogę się z Tobą zgodzić... O ile Drennan oczywiście stara się dopieszczać każdy możliwy szczegół swoich wyrobów, to niestety zdarzają się buble... Podam za przykład podajniki do metody, od których odpada dno. Chyba się ze mną zgodzisz?
Pozdrawiam
Zacytuję siebie z poprzedniego postu: Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości, powiedzmy szczerze, brakuje).
Sylwek, Drennan ma też słabsze strony - kołowrotki na przykład. Ale tu chodzi o to, że 95% produktów ma wysoką jakość, nie ma loterii, gdzie kij może mieć utłuczoną porcelankę w przelotce czy coś nie działa, i producent wymienia to od ręki, bo jest przygotowany na taką ilość zwrotów. Zobacz nowe kije z Drennana - jestem pewien, że są świetne, tak jak nowe z Prestona. To zaufanie. Wiesz, że ktoś dopracował ten produkt, ktoś sprawdził czy na pewno nie ma defektów... Można kupować w ciemno, ufać samemu opisowi :)
-
Sylwek, Drennan ma też słabsze strony - kołowrotki na przykład.
Dziękuję Luk :thumbup:. Może w końcu po latach ;) Zaczniemy się dogadywać.
-
Na pewno :D
-
:)
-
Arek, aleś upolował :) :D :D ;)
Sory Luk, ale cierpliwości to trzeba mu pozazdrościć :D