Autor Wątek: Czy cena przekłada się na jakość?  (Przeczytany 21547 razy)

Offline omyacab

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 96
  • Reputacja: 1
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #75 dnia: 18.02.2017, 14:46 »
Lepsze komponenty=lepsza jakość=wyższa cena.
Najważniejsze to dobrze poznać właściwości kija, bez względu, czy kosztował on sto czy tysiąc złotych.

Szczęście, taktyka to podstawa.
Sprzęt odgrywa drugorzędną rolę.
Na pałowatym, najtańszym Jaxonie jesteś w stanie wyciągnąć każdą rybę, gdy go dobrze poznasz.

Offline Janek

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 16
  • Reputacja: 5
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Elbląg
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #76 dnia: 18.02.2017, 14:48 »
Odpowiadając na tytułowe pytanie to tak, cena przekłada się na jakość. Jak już parokrotnie pisaliście jakość zastosowanych komponentów, markowe przelotki, korek etc., kontrola finalnego produktu, tu nie ma żadnych wątpliwości, to musi kosztować i ma wpływ na efekt końcowy w postaci m.in. niższej wagi - choć na pewnym pułapie różnice przestają być już tak drastyczne, być może odporności na zużycie (pierścienie przelotek), mniejszego ryzyka wystąpienia wad fabrycznych w danym wypuście.

Natomiast trochę inną kwestią jest to czy drogim sprzętem faktycznie będzie łowiło się przyjemniej, bo skuteczność zależy od zupełnie innych czynników. :) Ja poprzestaję na półce powiedzmy średniej, do 300 zł za kij, analogicznie za kołowrotek. Więcej nie jestem w stanie zapłacić, gdyż wędkarstwo to jednak "sport kontaktowy", choć nie ma mowy o rzucaniu sprzętem jak workiem kartofli. Łowimy nierzadko w trudnych warunkach, w ograniczonej przestrzeni, z drzewem za plecami, kij ląduje na podpórkach, spada na kamienie, piasek wchodzi między elementy. Nie byłbym w stanie komfortowo i spokojnie machać wędziskiem za 1000 zł, więcej byłoby tu dmuchania i chuchania niż radości z łowienia. Ostatnio szarpnąłem się na feeder Albion 390/120, ale jedynie dlatego, że udało mi się znaleźć go 50% taniej niż cena nominalna, ogólnie traktowałem go jako "poza zasięgiem" i pewnie przez długi czas w nic teoretycznie lepszego nie zainwestuję.

Inną sprawą jest fakt, że zdarzało mi się pozostawić kij o zbliżonych parametrach tańszy i nieco gorzej wykonany, a odsprzedać droższy, który choć pierwotnie miał być krokiem naprzód to nie do końca mi podchodził i nie był tak "fartowny" jak poprzednik. Oczekiwania wobec sprzętu są często mocno subiektywne i przeważnie ileś tam wypadów nad wodę weryfikuje czy naprawdę było warto, a użyte komponenty, ogólna jakość wykonania mogą tego nie przykryć.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 34 994
  • Reputacja: 2234
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #77 dnia: 18.02.2017, 14:51 »
A ja podejdę do sprawy inaczej. Ktoś wyda na kijek czy kręcioł  klikaset złotych, ale wytrzyma to kilka sezonów i to go cieszy. Natomiast są ludzie którzy lubują się w posiadaniu wielu sprzętów, nie koniecznie najwyższej jakości i kupują więcej sprzętu tańszego, ale częściej. Ostatecznie wartość końcowa w dłuższym terminie jest zbliżona do pierwszego osobnika który kupił raz a dobrze :)

Dokładnie to samo miałem napisać, tylko mi umknęło.
Ja zauważyłem to u siebie na przykładzie butów. Kiedyś kupiłem sobie buty Timberlanda za 500  czy 600 zł, nie pamiętam. (Wcześniej przez blisko pół roku szukałem sobie butów i nic za cholerę nie mogłem znaleźć. Specjalnie tam poszedłem i założyłem sobie, że bez butów nie wyjdę). Mam te buty nadal w szafie. Chodziłem w nich przez 6 lat każdej zimy i jeszcze się nadają.
ALE - przez ten czas ile razy chciałem sobie kupić inne, bo fajne, bo mi się podobaj, bo to, bo tamto...

Dlatego dla mnie kupowanie kołowrotka na 20 lat jest trochę strzałem w kolano. Wolę sobie co kilka lat zmienić na nowy. Ale to ja i nie mam nic przeciwko temu, że ktoś uważa inaczej.

Edit: dodam, że wtedy byłem studentem i kwota 500 zł za buty była dla mnie kosmosem.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline jurek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 435
  • Reputacja: 202
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: południowa wielkopolska
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #78 dnia: 18.02.2017, 14:52 »
@ Opos - nie raz i nie dwa,  trafiają się też inni nabywcy na zakup, np.: auta - jedni wolą mniej prestiżowej  marki ale nowe / nie chcąc siadać na fotelu w którego ktoś już piernął przynajmniej raz  :facepalm: /  a drudzy,  za te same pieniądze wybiorą jednak prestiż,  pomimo zepsutego powietrza :D

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 059
  • Reputacja: 179
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #79 dnia: 18.02.2017, 15:01 »
A ja podejdę do sprawy inaczej. Ktoś wyda na kijek czy kręcioł  klikaset złotych, ale wytrzyma to kilka sezonów i to go cieszy. Natomiast są ludzie którzy lubują się w posiadaniu wielu sprzętów, nie koniecznie najwyższej jakości i kupują więcej sprzętu tańszego, ale częściej. Ostatecznie wartość końcowa w dłuższym terminie jest zbliżona do pierwszego osobnika który kupił raz a dobrze :)

Dokładnie to samo miałem napisać, tylko mi umknęło.
Ja zauważyłem to u siebie na przykładzie butów. Kiedyś kupiłem sobie buty Timberlanda za 500  czy 600 zł, nie pamiętam. (Wcześniej przez blisko pół roku szukałem sobie butów i nic za cholerę nie mogłem znaleźć. Specjalnie tam poszedłem i założyłem sobie, że bez butów nie wyjdę). Mam te buty nadal w szafie. Chodziłem w nich przez 6 lat każdej zimy i jeszcze się nadają.
ALE - przez ten czas ile razy chciałem sobie kupić inne, bo fajne, bo mi się podobaj, bo to, bo tamto...

Dlatego dla mnie kupowanie kołowrotka na 20 lat jest trochę strzałem w kolano. Wolę sobie co kilka lat zmienić na nowy. Ale to ja i nie mam nic przeciwko temu, że ktoś uważa inaczej.

Edit: dodam, że wtedy byłem studentem i kwota 500 zł za buty była dla mnie kosmosem.


Przykład butów to jakbym widział siebie :) Gdzieś 10 lat temu kupiłem na jesień/zimę buty firmy na "A" i chodzę w nich do dziś ! Kosztowały 300 zł, ale było warto bo i na ryby się nadają w jesieni i na spacer :) W tym roku planuje kupić lepszy kijek na dłuższy okres i wydać ze 200-300 zł
Rafał
Sandacz 52 cm
Jesiotr 115 cm
Karp 75 cm
Leszcz 59 cm
Lin 40 cm
Karaś 43

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 453
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #80 dnia: 18.02.2017, 15:05 »

Fakt nie startowałem,nie startuję i raczej nie będę startował w jakichkolwiek zawodach wędkarskich.
Chcesz mi wmówić Lucjanie że droga wędka łowi więcej ryb???  Według mnie w zawodach uczestniczą zwykle zawodnicy /drużyny sponsorowane przez "poważne " firmy wędkarskie .
Zresztą nawet gdyby nikt nie sponsorował takiego zawodnika to jakoś trudno mi wyobrazić sobie zawodnika z wędką mikado czy robinson za 500 zł. tu troszkę też chyba sie szpan liczy.
No właśnie - nie startowałeś :) Im droższa tyczka tym lżejsza, im droższy kij (w większości wypadków) - tym mniejsza jego waga, lepsza akcja, amortyzacja itd, im droższy kołowrotek tym lepsza jego praca, układanie żyłki i tak dalej...

Zastanów się - napisałem o około 5% przewagi, jaką da Ci taki kij nad wersją za 500 PLN. Czy to dużo? Nie... Ale jak dodasz 5% w kiju, kołowrotku, osprzęcie, zanętach - to nagle się okaże, że ktoś ma razem 20% więcej szans na wygraną. Lepszy kij i lepszy kręcioł t na przykłąd dalsze zarzuty. Podajnikiem 30 lub 45 gramów możesz dorzucić 5-10  metrów dalej niż tańszymi modelami. Być może akcja kija, jego amortyzacja umożliwia użycie żyłki nie 0.25 a 0.23 mm? To już sa dalsze zarzuty...

Mógłbym tak pisać i pisać. Widzisz - ja rozumiem punkt z którego wychodzisz. Ale mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz specyfiki zawodów. Myślisz, ze ryba wchodzi na kij jak głupia? Tak zazwyczaj nie jest, bo jak siądzie pełna obsada wędkarzy i zacznie w tym samym czasie nęcić i łowić, ryba się odsuwa. WIesz jak wygrywali bracia Ringer wiele zawodów? Tym chociażby, ze zarzucali dalej niż rywale. Dla kogoś niby nic, a okazuje się, ze te 5-10 metrów robi grę. Jasne, ze technika to jedno, ale klasa kija to właśnie ten drugi element. Dla kogoś to może być taka sama konstrukcja jak w innych modelach, ale droższa, po prostu droższa. Ale zazwyczaj tak nie jest. Tam się dopracowuje szczegóły. Tam się tak manipuluje parametrami (rodzaj i średnica blanku, rodzaj szczytówek, przelotek etc) - aby właśnie zapewnić i dalekie zarzuty, i amortyzację. Ty nie wyczujesz wielkiej różnicy, ale dla kogoś kto w zawodach startuje, te są bardzo duże.

Tak więc sprowadzanie wszystkiego do tego, czy złowisz na komercji, gdzie nie ma presji, karpie z 15 metrów na Metodę kijem za 300 czy 500 PLN nie jest do końca trafne. To tak jakbyś oceniał  Fiata i Jaguara podczas jazdy przy 50 km/h. Komfort podobny. Ale oceń przy 180 km/h lub 220 (jak fiacina wydoli) - wrażenia będą już zupełnie inne.

I na koniec. Najważniejsze są umiejętności, bez dwóch zdań. Ale na wielu zawodach spotykają się wyjadacze, którzy sa równi umiejętnościami. Tam właśnie te 5% robi niesamowitą różnicę. W UK nie startujesz w zawodach za friko. Musisz zabulić wpisowe, opłacić wszelkie przynęty, zanęty, paliwo, przygotować się (wiele godzin - z 6-10 czasami) wcześniej. Te 5% może oznaczać, że wydałeś 100 funtów, i nie zająłeś premiowanego miejsca, wracasz bez kasy. Lub też wracasz o kilka stówek bogatszy. Chcesz mi więc powiedzieć, że to się nie liczy, że to jest tylko szpan? 8) 8) 8)
Lucjan

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 753
  • Reputacja: 1272
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #81 dnia: 18.02.2017, 15:08 »
droga wędka łowi więcej ryb?

Sama nie łowi - podobnie Lexus NX ani Mazda MX same nie jeżdżą, ale nie znaczy to bynajmniej, że nie są lepszymi samochodami niż Dacia Sandero czy Duster.

Zaawansowanie projektowe, materiałowe i technologiczne wędziska może (w kompetentnych rękach) przełożyć się na maksymalizację precyzji/zasięgu łowienia i skuteczności zacinania oraz minimalizację gubienia holowanych ryb czy urywania się bonusów z delikatnego zestawu. Dla użytkownika, który w zawodach nie startuje, kijek z wyższej półki może oznaczać większą frajdę z łowienia np. dzięki niskiej wadze, dobremu wyważeniu i milusiej pracy podczas holu :)

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 981
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #82 dnia: 18.02.2017, 23:27 »
Wątek przeniesiony z bloku tematycznego "NAD WODĄ" do działu "Zakupy", choć równie dobrze mógłby on znaleźć się w dziale "Sprzęt". Proszę zwracać uwagę na tytuły forów i działów oraz ich opisy.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Alleius

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 632
  • Reputacja: 46
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #83 dnia: 15.03.2017, 11:19 »
Panowie,
ktoś powyżej słusznie zauważył, że o jakości (i cenie końcowej) produktu jakim jest wędka, decyduje także kontrola jakości w miejscu produkcji, czyli - jak to się mówi w branży - QC (quality check). 
Jeśli masz w fabryce swoich ludzi lub wynajętego audytora, który sprawdza każdą serię schodzącą z taśmy, wyłapujesz od razu niedoróbki, ale potem kasujesz za to klienta, bo to ci buduje renomę marki. Możesz też tego nie robić, jak zapewnie robi np. Jaxon, i za niską cenę oferować coś w rodzaju sprzętowej rosyjskiej ruletki.
Ale jest jeszcze jedno. Produkcja sprzętu wędkarskiego ma masową skale dawno już powędrowała do Azji, głównie do Chin. Są tam oczywiście - wiem co mówię, jestem zawodowo związany po części ze sprawami eksportowymi z Azji - fabryki oferujące jakość na światowym poziomie, średniaki i kaszaniarze, jak w każdym biznesie. Ale jeśli myślicie, że to klient zawsze ma wolną rękę w wyborze miejsca produkcji, to się mylicie.
Jeśli jesteś taką Daiwą czy Drennanem, masz markę, czeszesz wysoką marżę na produktach i masz też wolumen zamówień, którym możesz przekonać do siebie najlepszych dostawców. No i stać cię też na produkcję w takim renomowanym miejscu, gdzie jest drożej, czasem nawet o 30-40 proc. Najlepsze fabryki w Chinach są dziś tak obłożone zamówieniami, że przebierają w ofertach i z debiutantami, gołodupcami, czy lokalnymi markami, gadać po prostu nie chcą.
Nie zdziwię się zatem, jeśli są w Chinach zakłady, które dla wybranych globalnych marek wędkarskich robią towar na wyłączność. Tam jest jakość, powtarzalność, wysokie technologie i pracownicy, którzy wiedzą, co robią. Przy czym zamówienie w Azji zwykle robi się z 10-15 proc. nadwyżką, bo zawsze coś ci wyłapie kontrola jakości, albo coś się zniszczy w transporcie. Kiedy klient odbiera towar, nadwyżkę powinno się zniszczyć, ale wyobraźcie sobie, że fabryka wędek zostaje np. z tysiącem dobrych blanków do serii Acolyte ;-)
Żal to utylizować, często więc opycha się to cichaczem innym klientom, którzy towar brandują następnie swoim logo. W rezultacie jak masz szczęście, to trafisz może na Jaxona, który jest de facto Drennanem ;-)
Ale właśnie po to płacisz w Drapieżniku 1000 zł za oryginalnego Drennana, żeby mieć pewność, że dwa kije tej firmy będą zawsze takie same. Jeśli uważasz, że to niewarte tej kasy, kupujesz coś tańszego.
„I to jest wszystko bardzo piękne” - jak mawiał jeden z bohaterów „Ziemi obiecanej” ;-)


Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 984
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #84 dnia: 15.03.2017, 11:45 »
Byli też tacy, którzy optymistycznie wykrzykiwali: "Ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. (…) To razem właśnie mamy tyle, (…) żeby założyć wielką fabrykę"... w Chinach ;) I to jest wszystko bardzo piękne, fakt :)
Jacek

Offline Alleius

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 632
  • Reputacja: 46
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #85 dnia: 15.03.2017, 11:48 »
I jeszcze otwarte pytanie do Luka - czy w UK zawodnicy łowią sklepowymi kijami, czyli takim samym sprzętem, jaki możemy sobie kupić my? Czy sponsorzy robią  im specjalne kije "na miarę"?
To może być ciekawy wątek w tej dyskusji, bo sytuacja przypomina mi trochę rynek nart. Przez jakiś czas zawodowcy jeździli na zawodach na nartach sklepowych. Potem, tal ze 30 lat temu, sponsorujące ich firmy zaczęły im produkować specjalne deski, powstały nawet specjalne działy projektowe, aż w końcu ktoś wpadł na pomysł, żeby te narty dla zawodników sprzedawać za ciężką kasę także do sklepów. Dziś nawet początkujący może sobie kupić tzw. narty komórkowe, na których pewnie nie pojeździ wcale, a na pewno nie wykorzysta ich parametrów, ale ma frajdę, że na nogach dyndają mu deski profi za 4000 zł. I to mi trochę przypomina rynek wędkarski: Czy np. taka seria Acolyte to nie przeniesienie na rynek masowy wędki zaprojektowanej początkowo dla zawodników stajni Drennana?




Offline mav3rick

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 081
  • Reputacja: 118
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Przewóz
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #86 dnia: 15.03.2017, 11:59 »
Mam przede wszystkim dużo czasu nad wodą spędzam ze spinningiem i jeśli chodzi o droższy sprzęt to droższy czyli lepszy kij jest przede wszystkim dla mojego komfortu. Wraz z ceną spada jego waga, czyli mniej męczące robi się łowienie. Kij z wyższej półki też zapewnia mi lepszy komfort przy holowaniu ryby, przez co jest mniej spadów jeśli ja nie popełnię błędu. Ale kij to tylko pomoc przy łowieniu, on za mnie ryby nie znajdzie i jej nie złowi, to jest zależne ode mnie i moich umiejętności, które z czasem nabywam. To samo kołowrotek, ten droższy i zarazem lepszy jest tylko po by mi dać mi komfort łowienia i mam pewność, że nie padnie podczas holu. Ale on też za mnie ryby nie złowi, to jedynie pomoc np poprzez regulację hamulca.

Offline N3su

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 229
  • Reputacja: 319
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Sosnowiec/Newcastle
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #87 dnia: 15.03.2017, 13:51 »
Ja przy wyborze kija kieruje się głównie moimi indywidualnymi preferencjami.  Wybieram po prostu kij który mi najbardziej leży swoją charakterystyką i temu co od niego oczekuje.  Więc cena tutaj nie gra istotnej roli , nie zawsze najdroższy znaczy najlepszy.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 453
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #88 dnia: 15.03.2017, 16:01 »
W UK zawodnicy lub wyczynowcy używają sprzętu z półek sklepowych, bo są sponsorowani przez odpowiednie firmy robiące sprzęt. NIe wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej, lub tez gorzej. Według mnie zmian w poziomie by nie było w ogóle. Po prostu zawodnicy takiej klasy używają topowych rzeczy i mają topowe wyniki. Natomiast po przesiadce na takiego KOngera czy Robinsona mógłby być problem :)

Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).

Inną rzeczą jest rynek karpiowy. Tutaj zauważam sztuczne podnoszenie cen, i co istotne, kreowanie gadżeciarstwa. Rzecz dla karpiarza jest droższa niz dla wyczynowca, ciekawe co? W UK ceny za stowarzyszenia mające jedną wodę sięgają kilku tysięcy funtów nawet, kołowrotki karpiowe czy alarmy, moga mieć cenę nowoczesnego kosza. Tutaj sztucznie winduje się cenę, buduje piramidę produktów tak, aby było uzasadnienie dla tego najdroższego.

Ciekawą rzeczą są pellety dla karpiarzy. Dla mnie sprawa jest prosta. Wyczynowiec ma o wiele trudniejsze zadanie niż łowca karpi, gdyz duży karp jest niczym prosiak, i wcina aż łuski mu sie trzęsą :D Ale karpiowy (dla karpiarzy - czyli np. 24/7) pellet kosztuje więcej niż taki Cheese and Garlic. Jest naprawdę lepszy? W tym serowo-czosnkowym zaoszczędzono na czymś? Sprawa wg mnie jest prosta - to cena dla karpiarzy, dla których karpiarstwo to drogie hobby. Albo kamera dla karpiarzy, fish-spy... NIe jestem idiotą aby nie wiedzieć, że cena powinna być trzykrotnie mniejsza, producent i tak by zarabiał sporo. Ale to karpiowy gadżet...

My tu gadu gadu o cenach i jakości na naszym podwórku, ale przecież jest jeszcze wędkarstwo muchowe. Tam to dopiero są ceny! W jednym londyńskim sklepie można spokojnie zostawić grube tysiące aby kupić kij, kołowrotek, i parę drobiazgów :D Co ma takiego kija za  ponad tysiąc funtów, czego nie ma tanizna za 200 fuli?  :D
Lucjan

Offline Alleius

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 632
  • Reputacja: 46
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Czy cena przekłada się na jakość?
« Odpowiedź #89 dnia: 15.03.2017, 16:29 »
W UK zawodnicy lub wyczynowcy używają sprzętu z półek sklepowych, bo są sponsorowani przez odpowiednie firmy robiące sprzęt. NIe wierzę, że Alan Scotthorne, po przesiadce na sprzęt Daiwy, łowiłby lepiej, lub tez gorzej. Według mnie zmian w poziomie by nie było w ogóle. Po prostu zawodnicy takiej klasy używają topowych rzeczy i mają topowe wyniki. Natomiast po przesiadce na takiego KOngera czy Robinsona mógłby być problem :)

Cena przekłada się na jakość, aczkolwiek są marki, które nie dopuszczają tandety do sprzedaży, taki Preston czy Drennan mają dopieszczone rzeczy, pilnują jakości. Wtedy też rodzi się u pewnej grupy klientów zaufanie. To też ważna rzecz. Bo wiemy, że mamy coś co jest dopieszczone i że na pewno działa (aczkolwiek i tam są pewne pola, gdzie jakości powiedzm szczerze brakuje).

Inną rzeczą jest rynek karpiowy. Tutaj zauważam sztuczne podnoszenie cen, i co istotne, kreowanie gadżeciarstwa. Rzecz dla karpiarza jest droższa niz dla wyczynowca, ciekawe co? W UK ceny za stowarzyszenia mające jedną wodę sięgają kilku tysięcy funtów nawet, kołowrotki karpiowe czy alarmy, moga mieć cenę nowoczesnego kosza. Tutaj sztucznie winduje się cenę, buduje piramidę produktów tak, aby było uzasadnienie dla tego najdroższego.

Ciekawą rzeczą są pellety dla karpiarzy. Dla mnie sprawa jest prosta. Wyczynowiec ma o wiele trudniejsze zadanie niż łowca karpi, gdyz duży karp jest niczym prosiak, i wcina aż łuski mu sie trzęsą :D Ale karpiowy (dla karpiarzy - czyli np. 24/7) pellet kosztuje więcej niż taki Cheese and Garlic. Jest naprawdę lepszy? W tym serowo-czosnkowym zaoszczędzono na czymś? Sprawa wg mnie jest prosta - to cena dla karpiarzy, dla których karpiarstwo to drogie hobby. Albo kamera dla karpiarzy, fish-spy... NIe jestem idiotą aby nie wiedzieć, że cena powinna być trzykrotnie mniejsza, producent i tak by zarabiał sporo. Ale to karpiowy gadżet...

My tu gadu gadu o cenach i jakości na naszym podwórku, ale przecież jest jeszcze wędkarstwo muchowe. Tam to dopiero są ceny! W jednym londyńskim sklepie można spokojnie zostawić grube tysiące aby kupić kij, kołowrotek, i parę drobiazgów :D Co ma takiego kija za  ponad tysiąc funtów, czego nie ma tanizna za 200 fuli?  :D

Pewnie, że trwa zabawa w sztuczne kreowanie popytu i budowanie kolejnych półek cenowych, ale ja tego nie postrzegam w kategoriach oszukiwania klientów, jak część kolegów tutaj. To jest po prostu przynęta: gdyby ryba (czyli w tym przypadku my wędkarze) nie reagowała pozytywnie, firmy dawno zmieniłyby taktykę. Najdroższy kij karpiowy, jaki widziałem, kosztował prtawie 4 tys. zł. Co ciekawe, miał go facet, który nad wodę przyjechał samochodem wartym na moje oko niewiele więcej.
Z czasów, kiedy się bawiłem w karpiarstwo, pamiętam aferkę, kiedy wyszło na jaw, że blanki średniej półki Daiwy, bodaj model Emblem, "przez przypadek" trafiły do budżetowej oferty zdaje się Tandem Baits. Mogę teraz pomylić firmy i modele, ale generalnie chodziło o to, że coś, co robiło za średnią półkę znanej firmy i kosztowało pod 700 zł za sztukę, w ofercie polskiej konkurencji kosztowało dwa razy mniej. Tylko że to był ewidentny przypadek sprzedania left-overów z produkcji dla Daiwy małej polskiej firmie (jak na skalę Daiwy). Goście, którzy kupili te kije TB, po prostu trafili los na loterii.