Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: mjmaciek w 18.07.2017, 10:22
-
Witam
Panowie chciałbym zapoczątkować nową dyskusję... pod tematem co dalej po metodzie....
Wiem , wiem dla wielu z was to super metoda - łowicie pięknie na komecjach - i jest ok..
Ale dla mnie i moich kolegów metoda swoje 5 min już miała... z biegiem czasu rybki przestana ciągnąć na super metodę ( i u mnie tak sie stało..)
Łowie na metode ładnych parę lat chyba z 7 nie licząć pocżatków z TB - wiem powiecie ewaluuje... ale samo dojdziecie do wniosku iż ciągłe poszukiwania nie będą dawały efektów...
Co roku pojawiają się nowe pellety zanętowe , haczykowe... etc sprzęt do metody .... ale co dalej z metodą...???
Nawet rozwiązanie pva + metoda sie przeje waszym rybką...
Oczywiście pomijam fakt typowego stawu z rybkami do 3kg - co ważne nie karmionymi przez właściciela - to inna bajka takie rybki walą do wszystkiego co im podacie...
Mówię o wodach z większą populacją ryb 5 kg plus , wodach pzw , etc....
Czy macie jakieś pomysły jak ta gałęź się rozwinie ....
-
Powrót do wędkarstwa traperskiego, ech....
-
Jak już nie będą brały ostatnie pływające ryby to zostanie tylko to
(http://zdjecia_na_forum.w.interia.pl/img037.jpg)
(http://www.wedkarski.com/58/podbierak-pstragowy-korkowy-uchwyt-42x28cm-dragon.jpg)
-
To sie przyda na prezesa Pzw i oczywiście nie pozdrawiam prezesa
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
-
Też się kiedyś nad tym zastanawiałem. Myślę, że wróci spinning UL na biało ryb ale to wszystko pokaże czas.
-
A dla mnie to jest dziwnie postawione pytanie. Czy ryby przestały brać na zwykły koszyczek? Nie. Czy biorą na niego gorzej niż kiedyś? Nie.
Czy zadasz takie samo pytanie, Maćku, zawodnikom od spławika? Co będzie, jak przestanie Wam się sprawdzać nęcenie punktowe kulami z ochotką?
Metoda działa i działać będzie. Czy duże ryby, wielokrotnie łowione uczą się? Myślę, że tak. Zaczynają się obawiać określonych smaków, zatopionej w wodzie żyłki... i zapewne też drobnego kopczyka zanęty (metoda). Czy są w stanie wyróżnić ten kopczyk na dywanie zrobionym spombem? Albo w miejscu, gdzie posłaliśmy już 10-20 podajników i dno pokryte jest zanętą? Wątpię.
B. Barton łowi na grube żyły i wielkie haki. Jak to mówi: "Czy to przeszkadza? Na pewno nie rybie". Tutaj się z nim zgodzę, pod warunkiem, że mówimy o rybach, które po złowieniu trafiają na patelnię.
Do meritum: uważam, że prędzej duże sztuki zaczną uciekać od górek kukurydzy usypanej przez karpiarzy, niż od metody. A jak na razie od tych górek nie uciekają...
-
Jak już nie będą brały ostatnie pływające ryby to zostanie tylko to
(http://zdjecia_na_forum.w.interia.pl/img037.jpg)
(http://www.wedkarski.com/58/podbierak-pstragowy-korkowy-uchwyt-42x28cm-dragon.jpg)
heheheh, padłem ;) :thumbup:
-
A dla mnie to jest dziwnie postawione pytanie. Czy ryby przestały brać na zwykły koszyczek? Nie. Czy biorą na niego gorzej niż kiedyś? Nie.
Czy zadasz takie samo pytanie, Maćku, zawodnikom od spławika? Co będzie, jak przestanie Wam się sprawdzać nęcenie punktowe kulami z ochotką?
Metoda działa i działać będzie. Czy duże ryby, wielokrotnie łowione uczą się? Myślę, że tak. Zaczynają się obawiać określonych smaków, zatopionej w wodzie żyłki... i zapewne też drobnego kopczyka zanęty (metoda). Czy są w stanie wyróżnić ten kopczyk na dywanie zrobionym spombem? Albo w miejscu, gdzie posłaliśmy już 10-20 podajników i dno pokryte jest zanętą? Wątpię.
B. Barton łowi na grube żyły i wielkie haki. Jak to mówi: "Czy to przeszkadza? Na pewno nie rybie". Tutaj się z nim zgodzę, pod warunkiem, że mówimy o rybach, które po złowieniu trafiają na patelnię.
Do meritum: uważam, że prędzej duże sztuki zaczną uciekać od górek kukurydzy usypanej przez karpiarzy, niż od metody. A jak na razie od tych górek nie uciekają...
Z perspektywy lat z metodą ... mam swoje zdanie i wiem że w moim wędkowaniu - metoda już nie działa jak pierun z nieba - tylko wpisuje w normalnne annały wędkarskie.
Wśród populacji wędkarzy którą obserwuje - oprócz typowego świadka karpiowego 90% gości łowi na metodę....
Dla mnie porównanie metoda - a sprężyna jest bezpośrednie i przekłada się wędkarsko na wyniki...
Był czas sprężyny , jest czas metody... czas sprężyny przeminął i czas metody przeminie...
Metoda to całościowe zagadnienie ... mechanika sprzętu , zestawu , zanęt , przynęt - jest kompletna dopracowana w drobnych szczegółach....
Ja pytam co waszym zdaniem - będzie tak przełomowe jak metoda .... ? - czy wymyślą coś nowego - na miarę ( żarcik " przysłowiowego misia... z bareji...) a na poważnie na ile jeszcze starczy nam ta metoda...
Po sprężynie podam jeszcze prostszy przykład - mieszanie zapachów w wędkastwie.... nie jesteście ciekawi co wymyślą na sezon 2018...... zarówno co do samej metody , jak i przynet i zanęt...
Rynek myśle metodowy jest na szczycie - wszyscy poczuli fajc - i tłuką wszystko do metody.... ale co potem?
-
Nie wiem... Może wymyślą jakiś zestaw wędrujący po dnie? :D
-
Podajniki z zbiornikiem na atraktor który będzie automatycznie wypuszczał odrobinę płynu kiedy czujnik wykryje w pobliżu ruch :)
-
Podajniki z zbiornikiem na atraktor który będzie automatycznie wypuszczał odrobinę płynu kiedy czujnik wykryje w pobliżu ruch :)
Takie pierdnięcie ? :facepalm:
-
Nie wiem... Może wymyślą jakiś zestaw wędrujący po dnie? :D
Co do poważnych postów...
Myślę że praca w słupie + chmura - jeżeli chodzi o zanęty ( tylko kogo będzie stać na zanete słupową z prawdziwego zdarzenia ( teraz takiej paka stoi około 50 zł...) ale jak będzie konkurencja to może potanieją....
Co do przynęt - na pewno praca z bioenzymami .... ale to przyszłość choć Main line - Activ są już stymulatory które wykorzystuje się w hodowli bydła.... od kierunki działania , no i oczywiście feromony..
Ale to już inna bajka - wszak wyszliśmy z ery kaszy mannej z olejkiem do ciasta waniliowych ( choć nie powiem tyle ryb co na to ciasto złowiłem dwie dekady temu....) o matko....
Co do sprzętu no cóż ciągła ewolucja - ale ja uważam że zaneta i przyneta w rybach karpiowatych to podstawa - a sprzęt też ważny choć nie tak odpowiedzialny... co innego sam zestaw końcowy...
-
Co do pracy w słupie, to wystarczy dodać do zanęty zmielony grubo pellet pływający. I już się ładny słup od podajnika robi.
-
W sumie to mam kilka spostrzeżeń co do najbliższej przyszłości:
1. Ujawnia się duża skuteczność przynęt smużących i dipów. Pewnie jeszcze kilka lat będzie trwało ich dopracowywanie i szukanie "łownych" zapachów.
2. Pojawią się bardzo skondensowane zapachy w tabletkach lub pigułkach, które po rozpuszczeniu będą mocno wabić rybę. Coś w stylu Red agressora ale o wiele mocniejsze.
3. Echosondy mobilne będą zmieniać wędkarstwo a dodatkowo ich jakość wyprze konieczność badania dna markerem.
4. "No kill" stanie się obowiązującą modą a nie wymysłem paru wariatów
5. Pojawią się przynęty wydające dźwięk lub drgania na odpowiedniej częstotliwości.
6. Miniaturyzacja sprawi, że będziemy mogli kupić koszyczki lub ciężarki z kamerką i obserwować z bliska przebieg naszych połowów. Wystarczy smartphone.
7. Wędkarstwo niestety straci trochę na swojej tajemniczości i wyprawach w nieznane ale postęp na pewno nastąpi.
8. Wersja pesymistyczna - zakaz łowienia ryb w imię obrony praw zwierząt lub wskutek ich wyginięcia. Ewentualnie sport dla wybranych na łowiskach, za które zapłacimy jak za grę w golfa :(
-
Nie wiem... Może wymyślą jakiś zestaw wędrujący po dnie? :D
I sam zahaczajacy ryby, to by było coś na wody PZW;-)
-
Duże okazy nie znały dobrze metody, teraz rybki ją kojarzą od małego. Może trzeba będzie zejść do minimum zanęt,przynęt itd żeby je troszeczkę przygłodzić ;D Nowy wynalazek? Może znów coś przyjdzie do nas , coś co nas zaskoczy..
-
Co do pracy w słupie, to wystarczy dodać do zanęty zmielony grubo pellet pływający. I już się ładny słup od podajnika robi.
Za prosto - poza tym to już było... ( sonu zaneta expander chociażby....)
Skłaniam się ku rozwiązaniu na kopczyku i wolnej lecz w miare postępowaniu czasu pracy w eksplozji a po niej mgła smakowo - zapachowa i ucieczka drobinek w góre...
Ot kilka zalet takiej mieszanki :
W pierw chlup wody i już jes smuga zapachowo - smakowa...
Potem opad na dno i podjęcie pracy
Delikatne eksplozje powodują zaciekawienie ryb... przy dennych...
Po paru minatach praca po eksplozji i w słupie i ściągnięcie ryby z toni....
to formuła jeden na 2022 ( 8) :P :-X)
Część tej pracy już sam uzyskałem mieszając komponenty... jest dobrze...
Ale oryginałał z jakiejś firmy topowej byłby mile widziany...
-
A może jakieś zanety w formie musującej jak np alka seltzer
-
A może jakieś zanety w formie musującej jak np alka seltzer
Sory ptaku - kalisz temat - alka zelcerem :'( :P 8) :-X :facepalm: ???
-
Maciek, ja mam odmienne zdanie, pokrywające się z Michałem. Nie wierzę w inteligencję ryb o jakiej piszesz.
Podam przykład z UK, kraju gdzie wypuszcza się większość ryb. Metoda ma lat 20, i jest tak samo skuteczna. Pellet karpiowy ma lat kilkanaście, ten wędkarski, i jest tak samo skuteczny, podobnie jak halibutowy.
Co decyduje, ze mamy na coś lepsze wyniki? Według mnie teraz jest rewolucja przynętowo-zanętowa, ale powoli kończą się opcje. Dotarliśmy do czasów, gdzie osiągamy pewnego rodzaju maksymalność wyników.
Ryby cały czas będą łowione na Metodę, tak jak i na koszyk. Jeżeli chodzi o brzany, to zestawy się nie zmieniają, są tak samo łowne, ewoluują przynęty, ale już niewiele da się wycisnąć. Bo czy ryba nie podejmie pelletu halibutowego, jednak zdecyduje się na jakiś wątrobowy? Kaman... Być może jest to jakiś faktor, ale bardzo mało istotny. Tak naprawdę ryba zareaguje pozytywnie, ważne aby umieć ją przechytrzyć. Zje i halibuta, i kulkę.
Maciek, piszesz o łowieniu w słupie, ściąganiu ryb na dno. Pomysł jest dobry, i warto iść tą drogą. Według mnie ewolucja jaka nas czeka, to zrobienie prostego zestawu do zig riga, który prostotą dorówna Metodzie. To da więcej ryb. Nie uważam jednak, że ryby będą tak inteligentne, że rozpoznawać będą dane rzeczy i ich permanentnie unikać. Bo z tego by wynikało, że karp na Ochabach, zna już 30 różnych smaków, których nie ruszy. Tak mądry to on nie jest. Bardziej rewolucja powinna iść w stronę prostego sposobu ustawienia przynęty na danej głębokości.
Na pewno kombinowanie ma sens. To działa, sprawdzanie różnych opcji. Taki Darrell Peck z Kordy, ma prosty zestaw, używa prostych przynęt, na przykład orzecha tygrysiego, i jego taktyka to odnaleźć karpie w łowisku. Jak je zlokalizuje, to te łykają przynętę bez problemu. Nie musi kombinować z taktykami i zestawami wcale. Najważniejsze to znaleźć ryby. Może i my więc przesadzamy?
-
Maciek, ja mam odmienne zdanie, pokrywające się z Michałem. Nie wierzę w inteligencję ryb o jakiej piszesz.
Podam przykład z UK, kraju gdzie wypuszcza się większość ryb. Metoda ma lat 20, i jest tak samo skuteczna. Pellet karpiowy ma lat kilkanaście, ten wędkarski, i jest tak samo skuteczny, podobnie jak halibutowy.
Co decyduje, ze mamy na coś lepsze wyniki? Według mnie teraz jest rewolucja przynętowo-zanętowa, ale powoli kończą się opcje. Dotarliśmy do czasów, gdzie osiągamy pewnego rodzaju maksymalność wyników.
Ryby cały czas będą łowione na Metodę, tak jak i na koszyk. Jeżeli chodzi o brzany, to zestawy się nie zmieniają, są tak samo łowne, ewoluują przynęty, ale już niewiele da się wycisnąć. Bo czy ryba nie podejmie pelletu halibutowego, jednak zdecyduje się na jakiś wątrobowy? Kaman... Być może jest to jakiś faktor, ale bardzo mało istotny. Tak naprawdę ryba zareaguje pozytywnie, ważne aby umieć ją przechytrzyć. Zje i halibuta, i kulkę.
Maciek, piszesz o łowieniu w słupie, ściąganiu ryb na dno. Pomysł jest dobry, i warto iść tą drogą. Według mnie ewolucja jaka nas czeka, to zrobienie prostego zestawu do zig riga, który prostotą dorówna Metodzie. To da więcej ryb. Nie uważam jednak, że ryby będą tak inteligentne, że rozpoznawać będą dane rzeczy i ich permanentnie unikać. Bo z tego by wynikało, że karp na Ochabach, zna już 30 różnych smaków, których nie ruszy. Tak mądry to on nie jest. Bardziej rewolucja powinna iść w stronę prostego sposobu ustawienia przynęty na danej głębokości.
Na pewno kombinowanie ma sens. To działa, sprawdzanie różnych opcji. Taki Darrell Peck z Kordy, ma prosty zestaw, używa prostych przynęt, na przykład orzecha tygrysiego, i jego taktyka to odnaleźć karpie w łowisku. Jak je zlokalizuje, to te łykają przynętę bez problemu. Nie musi kombinować z taktykami i zestawami wcale. Najważniejsze to znaleźć ryby. Może i my więc przesadzamy?
Lucjanie to twoje zdanie...
No powiedz mi co byś mógł innego napisać ... ( sam sobie przeczyć nie będziesz... - nie odbieraj mego posta żle... :beer: :P)
Ja w tym sezonie poświecam się wodom PZW 75% moich wypraw to wody PZW ( ot taki kaprys na 2017)
Swe teorie opieram na wieloletnich obserwacjach...
Wiem , wiem w UK ryby to matoły a PL profesorki ( żarcik ... 8) :P :'( :-X)....
Jedno jest pewne łowiąć na halibuta i kiełbasę ... to wiesz ... no łowić można ale czy złosz rybke ( oczywiście nie w UK.... ) to inna sprawa...
Co do ochab na jakie przywołałeś - w ciągu 12 godz zrobisz na macie 15 rybek + 10 szapoba!!!
Ciekawe obserwacje mam co do tego roku ale to za wcześnie - dotyczą ryb z wód PZW ( nie komercji...)
Rybka na którą w tym sezonie poluje jest trudna - nie przewidywalna !!! trza sie napracować aby co sik złowić!!! dzikusy - to profesorki.... Pracuje nad populucją kilkumastu sztuk - od wiosny do tej pory dwie sztuki udało się skusić na me kije...ale trza próbować...
A co do smaków - ach karpiuje już 25 lat z hakiem - i wiem swoje... czas płynie - technologie sie zmieniaja - a karpie dalej są cwane że hej.... ( ale w sumie to nie nieuki / sorki profesorki z UK....)
-
Maciek, ja mam odmienne zdanie, pokrywające się z Michałem. Nie wierzę w inteligencję ryb o jakiej piszesz.
Podam przykład z UK, kraju gdzie wypuszcza się większość ryb. Metoda ma lat 20, i jest tak samo skuteczna. Pellet karpiowy ma lat kilkanaście, ten wędkarski, i jest tak samo skuteczny, podobnie jak halibutowy.
Co decyduje, ze mamy na coś lepsze wyniki? Według mnie teraz jest rewolucja przynętowo-zanętowa, ale powoli kończą się opcje. Dotarliśmy do czasów, gdzie osiągamy pewnego rodzaju maksymalność wyników.
Ryby cały czas będą łowione na Metodę, tak jak i na koszyk. Jeżeli chodzi o brzany, to zestawy się nie zmieniają, są tak samo łowne, ewoluują przynęty, ale już niewiele da się wycisnąć. Bo czy ryba nie podejmie pelletu halibutowego, jednak zdecyduje się na jakiś wątrobowy? Kaman... Być może jest to jakiś faktor, ale bardzo mało istotny. Tak naprawdę ryba zareaguje pozytywnie, ważne aby umieć ją przechytrzyć. Zje i halibuta, i kulkę.
Maciek, piszesz o łowieniu w słupie, ściąganiu ryb na dno. Pomysł jest dobry, i warto iść tą drogą. Według mnie ewolucja jaka nas czeka, to zrobienie prostego zestawu do zig riga, który prostotą dorówna Metodzie. To da więcej ryb. Nie uważam jednak, że ryby będą tak inteligentne, że rozpoznawać będą dane rzeczy i ich permanentnie unikać. Bo z tego by wynikało, że karp na Ochabach, zna już 30 różnych smaków, których nie ruszy. Tak mądry to on nie jest. Bardziej rewolucja powinna iść w stronę prostego sposobu ustawienia przynęty na danej głębokości.
Na pewno kombinowanie ma sens. To działa, sprawdzanie różnych opcji. Taki Darrell Peck z Kordy, ma prosty zestaw, używa prostych przynęt, na przykład orzecha tygrysiego, i jego taktyka to odnaleźć karpie w łowisku. Jak je zlokalizuje, to te łykają przynętę bez problemu. Nie musi kombinować z taktykami i zestawami wcale. Najważniejsze to znaleźć ryby. Może i my więc przesadzamy?
Lucjanie to twoje zdanie...
No powiedz mi co byś mógł innego napisać ... ( sam sobie przeczyć nie będziesz... - nie odbieraj mego posta żle... :beer: :P)
Ja w tym sezonie poświecam się wodom PZW 75% moich wypraw to wody PZW ( ot taki kaprys na 2017)
Swe teorie opieram na wieloletnich obserwacjach...
Wiem , wiem w UK ryby to matoły a PL profesorki ( żarcik ... 8) :P :'( :-X)....
Jedno jest pewne łowiąć na halibuta i kiełbasę ... to wiesz ... no łowić można ale czy złosz rybke ( oczywiście nie w UK.... ) to inna sprawa...
Co do ochab na jakie przywołałeś - w ciągu 12 godz zrobisz na macie 15 rybek + 10 szapoba!!!
Ciekawe obserwacje mam co do tego roku ale to za wcześnie - dotyczą ryb z wód PZW ( nie komercji...)
Rybka na którą w tym sezonie poluje jest trudna - nie przewidywalna !!! trza sie napracować aby co sik złowić!!! dzikusy - to profesorki.... Pracuje nad populucją kilkumastu sztuk - od wiosny do tej pory dwie sztuki udało się skusić na me kije...ale trza próbować...
A co do smaków - ach karpiuje już 25 lat z hakiem - i wiem swoje... czas płynie - technologie sie zmieniaja - a karpie dalej są cwane że hej.... ( ale w sumie to nie nieuki / sorki profesorki z UK....)
Maciek, trochę jednak do ortografii przydałoby się przyłożyć bo aż oczy bolą ;)
-
Skoro mowa o PZW, to może po prostu populacja ryb się zmniejsza, a nie skuteczność poszczególnych metod. W końcu jesteśmy w Polsce. Skoro w UK (gdzie ryb się z reguły nie zabiera) pozorne (hipotetycznie) zmądrzenie ryb nie występuje, a u nas tak, to wnioski nasuwają się same.
-
Skoro mowa o PZW, to może po prostu populacja ryb się zmniejsza, a nie skuteczność poszczególnych metod. W końcu jesteśmy w Polsce. Skoro w UK (gdzie ryb się z reguły nie zabiera) pozorne (hipotetycznie) zmądrzenie ryb nie występuje, a u nas tak, to wnioski nasuwają się same.
Bardzo mądre stwierdzenie.
Do tego należy dodać, że często brak brań wcale nie oznacza, że ryby są takie cwane i trzeba kombinować dalej. Po prostu tego dnia nie pobierały i już. A jak populacja ryb jest mała, to coraz częściej ważnym czynnikiem jest zwykły łut szczęścia. I tak oto możemy 10 razy kombinować z różnymi smakami/zapachami/systemami... za 11 razem złowimy rybę i dochodzimy do wniosku, że ten 11 system zadziałał.
-
Moim zdaniem jest kilka czynników które wpływają na zupełnie inne podejście w Pl a Uk do ryb....
Np. klimat... W uk przy sprzyjającym roku ryba pobiera pokarm cały rok....to ma wpływ na życie w wodzie ( wiadomo procesy zachodzą w zależności od temperatury , ale w uk nie ma lodu przez parę tygodni na wodzie...)
Przypomnę rok 2015 po niespotykanej ciepłej zimie rybka brała cały rok... ciut ale troszke zimniej było w 2015 w zimie i 2016 też był piękny..
Natomiast zima tego roczna ( w śród wielu fachowców - panowało zdanie ach po takiej zimie ryba będzie brała ... sam zaliczałem do nich ale zmieniłem zdanie - prosta sprawa skoro po kilku latach bez zimy - ryby brały - to po prawdziwej zimie ryba zdzikła.... to samo miało miejsce wiosną zimna - deszczowa... brak stabilizacji etc... ) reperkusje aury mamy do dziś i cały sezon jest dziwny
Ryby które według prawideł maja mieć o tym czasie 1,6-1,8 kg mają 1,2 mowa o karpiach ... wnioski same się nasuwają nie pobierają pokarmu...
Tak samo sprawa ma się do temperatury wody...
W uk - weżmy średnią temperaturę przez kilka miesięcy po 20 stopni ( wiadomo są piki + 30 - ale one nie zrobią wody + 25 stopni tak to jest u nas...przez dłuższy czas )
Z tąd zmiana Ph wody - zmiana florystyki w składzie wody w danym akwenie - z tąd zmienność upodobań pokarmowych w danym roku..
Im woda zimniejsza tym skuteczniejsze są przynęty śmierdzące stara zasada... jak świat - i weźmy średnią wodę w uk 17-20 stopni - z tąd tak świetne wyniki na wszystko co śmierdzi...
W uk nie ma potrzeby w chodzenia w słodkie nuty - a PL jak najbardziej... Ale kto wie jak wszystkie te zapachy są odbierane w wodzie....
No tylko ryby...
-
Maciek, według mnie nie warto wychodzić z pewnymi wnioskami odnośnie tego roku, bo pogoda jest taka, że wszystko się poprzewracało do góry nogami.
Jeżeli polujesz na karpie na wodzie PZW, te duże i chytre, to pytanie jak często widzą one Metodę i jak często dają się łowić. Według mnie bardzo rzadko, więc o powtarzalności trudno mówić. Ja nie mam sukcesów jeżeli chodzi o takie ryby w UK, i wg mnie to własnie w Polsce łatwo o duże karpie.
Zobacz, podstawowa sprawa. Zasięg. Zestaw karpiowy z ciężarkiem 3 oz, pozwala się zarzucić na ponad 100 metrów, co jest niewykonalne raczej z Metodą. Masa wielkich karpi unika presji wędkarskiej, i już tutaj Metoda przegrywa, zasięgiem. Inna sprawa to sposób łowienia. Metoda to częste zarzuty, zaś polowanie na dużego karpia to często cisza i spokój, długie przebywanie zestawu w wodzie. Bo rzadko on rusza raźno na odgłos rzucanego zestawu, to domena mniejszych sztuk.
Ja nie mam wątpliwości, że łowienie dużych karpi , tych największych, to ostra walka, i tu Metoda wcale nie będzie najlepszą. Raczej skłaniałbym się do tego, żeby uznać Metodę za skuteczną w łowieniu karpi, ale nie do końca tych największych :) Te mniejsze zaś oszukać się dadzą, bo mają takie sam instynkt, to ten sam gatunek.
Czy zastanawialiście się, dlaczego łatwo o karpia na komercji? Otóż jedną z przyczyn jest jego ilość, i co za tym idzie mętność wody. W takich warunkach ryba żeruje dobrze i jest mało ostrożna. Jednak tam gdzie woda jest czysta, ryba jest o wiele bardziej przebiegła, ostrożna. To też ważna rzecz. Dlatego taki wspomniany przeze mnie Darrell Peck, kombinuje z prostymi zestawami i orzechami tygrysimi. Uważa, że karpiom ciężko się im oprzeć, i małe zanęcenie i dobry zestaw wystarcza. I ma on efekty! A łowi właśnie na wodach bardzo trudnych.
Ale wracając do samej Metody, wątpię, aby jej skuteczność się zmniejszała. Podobnie jak spławik łowi tak samo, czy koszyk zanętowy, i tu Metoda będzie miała stałą skuteczność. Trochę inaczej będzie już z przynętami i zanętami, aczkolwiek nie spodziewam się, aby ryby przestały pobierać pikantną kiełbasę. Musiało by to być powszechne zjawisko, a przecież na danej wodzie jest multum wędkarzy, i każdy ma co innego zazwyczaj. Nie wiem czy na takich Ochabach, pikantna jest w użyciu częściej niż raz na tydzień. Ryba ma problem więc z rozpoznawalnością... 8)
-
Lucjanie pierwsza kwestia w tym roku właśnie trzeba wyciągać wnioski .... cóż ci z roku kiedy jedziesz siadasz i łoisz , kończysz sesje - i wniosek było jak ostatnio !!!!
Ten rok to survival..... i dlatego łowienie dla mnie jest takie piękne...
Co do kiełbasy ( dajże już spokój i z kiełbasa i z tymi ochabami... ) problem ze śmierdzielami jest na południu PL ogólny - rybki według mnie i moich licznych znajomych wolą słodkie nuty ..., i czy to kiełbasa , halibut , i inne barachło śmierdzące po prostu nie dział... jak rok czy dwa wcześniej....
Co do polowania wiesz zasięg to nie problem - czy to łódka elektroniczna , czy wywózka to nie problem...
Częstotliwość w tym roku łowie w 90% na przynęty 15mm plus ( wszelkie związane z tym wariacje ...) także mogę sobie pozwolić na to aby zestaw co dwie godziny przerzucać....
Co do składu do kosza łowie na duże kosze z mieszanką peletów do 2 do 4 mm z lekką domieszką zanęty ( pelety robią robotę...)
Super że udało was się w ciągnąć do merytorycznej dyskusji....
Przy klasnę ci Lucjanie co do ziga :bravo: :bravo: :bravo: :beer: - właśnie u mnie nadszedł czas spróbowania wszelkich z nim związanych kombinacji....
Co do koloru wody pełna zgoda - w mętnej jest mniejszy problem w pozyskaniu..... :bravo: :beer:
-
Luk jak sam napisałeś: on namierza ryby i w tym leży jego sukces. Ludzie myślą, że ryba myśli jak oni lub myśli jak głupie zwierze. I w tym leży problem. Karp nie myśli gorzej ani lepiej ani w UK ani w PL. Ryba to ryba. Znajdziesz miejsce pobytu, żerowania lub zmusisz ją do żerowania w miejscu gdzie masz zestaw to masz 90% sukcesu i to niezależnie od metody połowu. Tylko, że zmusić do przypłynięcia większego kawałka jest ciężko.
Tak w dużym uproszczeniu:
W PL jest jeszcze jeden problem: ilość pokarmu. Taki karp w Uk dostaje jedzenie od każdego i większość coś złapie = jedzenie zużyte na walkę+ trochę na przyrost.
W PL sypią i zalega to "papu" bo nie ma ryb które by tyle zjadły.
Żeby nie było OT do końca:
Myślę, że powstanie więcej przynęt, które mają nęcić nie rybę a wędkarza.
Moje kulki nie są ładne, kuku jakaś szczególna, robaki wyselekcjonowane a jakoś łowię.
-
Maciek, ale czy czynniki geograficzne mają wiele wspólnego z inteligencją ryby? Polski karp nie będzie mądrzejszy od brytyjskiego, bo jest zima. Zobacz, piszesz o karpiach, o tym że lepsze warunki mają w Polsce. To dlaczego większe karpie są w Polsce? Powinno być tak, że te z UK są wielkie, a nie są. Sztuki 40 lb to rzadkość...
Ja też zauważam mniejszą skuteczność pikantnej w tym roku, ale tylko w stosunku do karpia i brzany, ale to warunki wiele maja do powiedzenia. Natomiast leszcz wcina wszystko jak leci :)
Zgodzę się, że są pewne prawidłowości co do smaków. Czosnek na Ochabach wyraźnie wygrywał z mięsem (aczkolwiek nocą już mielonka w Lavie dawała radę). Na pewno są jakieś zależności odnośnie aromatów i danych wód, cholera wię jakie. Ich wykrycie na pewno daje pewien 'edge'... Warto więc tropić.
Ja podam swój przykład z ostatniej sesji. Sklejone kule pelletowe, zanęcone z procy na polu 2 x 3 metry, dały mi brania przez całą noc, w miarę równomierne. Wpadło kilkanaście leszczy i cztery karpie, wynik jak na Badshot Lea bardzo dobry. Nie rządziła wcale Metoda z PVA, ale sama taktyka... Po raz pierwszy udało mi się zwabić tak ryby, że naprawdę było co łowić, zwiększenie pelletów do 20 mm dało mi dwa karpie, leszcze zapewne nie dały rady ich wyprzedzić. Podajnik świetnie się sprawdził, ale uważam, że ryby będące w nęconym polu równie dobrze reagowałyby na inne zestawy.
Fajnie byłoby zrobić na takich Ochabach jakieś wspólne manewrotesty :) Wtedy można dojść do ciekawych wniosków, mam nadzieję, że uda się nam to zrobić :)
-
https://www.kickstarter.com/projects/1114649432/biki-first-bionic-wireless-underwater-fish-drone
-
https://www.kickstarter.com/projects/1114649432/biki-first-bionic-wireless-underwater-fish-drone
Dzisiaj wszyscy się oburzą, że to zabije wędkarstwo. Za 10 lat każdy będzie z takim wodnym dronem na łowisku siedział. >:O
-
Panowie, jeszcze niedawno były tu stwierdzenia, że methoda, pellety itd. nie sprawdzają się na PZW, bo ryby ich nie znają. Teraz mamy rozmowę, że ryby już rozszyfrowały te wszystkie "nowinki" :) Nie nadążam :P
Na szczęście wędkowanie to "praca" na żywym organizmie i nasze wyniki są nieprzewidywalne :)
-
Panowie, jeszcze niedawno były tu stwierdzenia, że methoda, pellety itd. nie sprawdzają się na PZW, bo ryby ich nie znają. Teraz mamy rozmowę, że ryby już rozszyfrowały te wszystkie "nowinki" :) Nie nadążam :P
Na szczęście wędkowanie to "praca" na żywym organizmie i nasze wyniki są nieprzewidywalne :)
:thumbup:
-
Na szczęście wędkowanie to "praca" na żywym organizmie i nasze wyniki są nieprzewidywalne :)
Usilnie testuję przynęty/zanęty by tak nie było :P
-
Na szczęście wędkowanie to "praca" na żywym organizmie i nasze wyniki są nieprzewidywalne :)
Usilnie testuję przynęty/zanęty by tak nie było :P
Trzymam kciuki za Twoje testy i badania.
Mam nadzieję, że populacja ryb, na której je przeprowadzasz, dożyje do ich zakończenia :P
-
Maciek, ale czy czynniki geograficzne mają wiele wspólnego z inteligencją ryby? Polski karp nie będzie mądrzejszy od brytyjskiego, bo jest zima. Zobacz, piszesz o karpiach, o tym że lepsze warunki mają w Polsce. To dlaczego większe karpie są w Polsce? Powinno być tak, że te z UK są wielkie, a nie są. Sztuki 40 lb to rzadkość...
Ja też zauważam mniejszą skuteczność pikantnej w tym roku, ale tylko w stosunku do karpia i brzany, ale to warunki wiele maja do powiedzenia. Natomiast leszcz wcina wszystko jak leci :)
Zgodzę się, że są pewne prawidłowości co do smaków. Czosnek na Ochabach wyraźnie wygrywał z mięsem (aczkolwiek nocą już mielonka w Lavie dawała radę). Na pewno są jakieś zależności odnośnie aromatów i danych wód, cholera wię jakie. Ich wykrycie na pewno daje pewien 'edge'... Warto więc tropić.
Ja podam swój przykład z ostatniej sesji. Sklejone kule pelletowe, zanęcone z procy na polu 2 x 3 metry, dały mi brania przez całą noc, w miarę równomierne. Wpadło kilkanaście leszczy i cztery karpie, wynik jak na Badshot Lea bardzo dobry. Nie rządziła wcale Metoda z PVA, ale sama taktyka... Po raz pierwszy udało mi się zwabić tak ryby, że naprawdę było co łowić, zwiększenie pelletów do 20 mm dało mi dwa karpie, leszcze zapewne nie dały rady ich wyprzedzić. Podajnik świetnie się sprawdził, ale uważam, że ryby będące w nęconym polu równie dobrze reagowałyby na inne zestawy.
Fajnie byłoby zrobić na takich Ochabach jakieś wspólne manewrotesty :) Wtedy można dojść do ciekawych wniosków, mam nadzieję, że uda się nam to zrobić :)
Lucjanie z tymi przyrostami to bardzo skomplikowana sprawa...
W brew pozorom jest wiele czynnikow ktore przyrost regulują...
Trawienie białek jest w tem. Od 8 do 16 stopni potem od 16 do 24 trawia karpiowate weglowodany ... powyzej 24 ryba nie trawi wpada w letarg....
I tak wesmy dobre lato i srednia 20 stopni to najlepsze przyrosty jesli chodzi o temp. Wody.....
Ja znam wiele wod gdzie rybska powinny byb byki a dochodza do jakiegos progu i stop....
Mysle ze to wszystko za skomplikowane aby sie rozpisywac....
W pl faktycznie sa wieksze ale polowisz wiecej na rodzimym gruncie sam dojdziezz do wniosku.... czy rybska sie ucza... czy nudzi im sie to co pobieraja czy identyfikuja... etc....
Wiesz ja uwazam ze identyfikuja i szybko sie ucza .... a to co nowe w dzikusach budzi lek.... ale chcec sprobowania pcha je do zassania... ot natura... ale zgadnij co zassaja to inna bajka....
Co do mitingu.... myśl , myśl bo sie sezon skonczy i sie nie spotkamy....My zapraszamy jak zawsze !
-
Na szczęście wędkowanie to "praca" na żywym organizmie i nasze wyniki są nieprzewidywalne :)
Bo jak inaczej w tym samym miejscu, na tą samą przynętę i zanęty można jednego dnia złapać kilka karpi a następnego dnia same leszcze??
-
Trzymam kciuki za Twoje testy i badania.
Mam nadzieję, że populacja ryb, na której je przeprowadzasz, dożyje do ich zakończenia :P
Testy trwają... o efektach nie wolno mówić wcześniej bo może wpłynąć to na wynik badań.
Populacja ryb (z mojej ręki) pozostanie podobna (nie wykluczam śmierci z przejedzenia czy drapieżników).
Choć ostatnio to bym nie ryby a ludzi... Zrobili sobie "jacyś" ludzie biwak, głośna muzyka, przeklinanie przy dzieciach.
Dziwne, że kręcił się z nimi pewien znany "wyczynowiec", który żeby było śmieszniej jest w zarządzie okręgu.
Taką kulturę prezentuje ZO w jego osobie?
-
Co po metodzie ? Moim zdaniem nic ...
Metoda to po prostu udoskonalony "smoczek" znana metoda naszych dziadków.
A czy jest tak ogromnie skuteczna ? I tak i nie, ponieważ nie wszędzie uda nam się w ogóle łowić feederem , a co mówić o koszach do methody. ;)
Gdyby ryby były tak głupie jak nie którzy uważają , to po co nam te wszystkie udziwnienia i nowość sprzętowe , przynętowe,zanętowe.
Ot glizda na hak i ryba w podbieraku. ;D
-
Dodam coś od siebie. Nie wierzę w nieprzeciętną inteligencję ryb, biorąc pod uwagę chociażby budowę ich mózgów :P. Uprawiając freediving nieraz byłem świadkiem zachowań ryb na bakier z ludzką logiką, bo jak sobie dać wytłumaczyć np. fakt, że duże szczupaki da się pod wodą pogłaskać (choć potem uciekają hehe), jak wytłumaczyć że naprawdę duże bassy wielkogębowe w Stanach da się złowić przy powierzchni trzymając w ręku przynętę (i tą samą rybę można w ten sposób wielokrotnie złapać), jak wytłumaczyć fakt, że liny, które wielu uważa za jedne z najpłochliwszych ryb - jak jesteś pod wodą - nic nie robią sobie z Twojej obecności jak sobie pływasz z metr od nich, podczas gdy karpie zawijają się gdy zrobisz chociażby ruch i spierdzielają w długą, jak wytłumaczyć że zawsze w tym samym miejscu można znaleźć stada płoci i to nawet pomimo tego, że wiedzą one że w tym miejscu mogą zostać zjedzone bo na spadzie czyha szczupak - ten sam szczupak zawsze w tym samym miejscu uderzający w to samo stado płoci. I co i nic, nie płyną kilometr dalej. Zostają bo tam mają co jeść.
Mam przyjaciela, który od 2 lat wędkuje. Bardzo mnie to cieszy, bo wkręcił się sam. Nie musiałem mu w tym pomagać. Kilka razy do roku wspólnie wędkujemy na jeziorze. Wtedy jak wizura pomaga on rzuca 2 zestawy – na spławik i grunt, a ja daje nura w dół na te kilka minut i obserwuje. Powiem tak z moich bardzo krótkich obserwacji wynika, iż najważniejszą kwestią jest zlokalizowanie ryb, a najlepiej całego stada i utrzymanie ich w łowisku. Powiecie truizm, ale to jest olbrzymi problem. Pod powierzchnią wody często spotkałem się z tym, że przy dużych sztukach możesz sypać nawet kilogramy zanęty a kilka metrów dalej będą pływać właśnie te duże sztuki to i tak nie podpłyną do twojego towaru nawet jak widać, że żerują. Dlaczego ?
Po pierwsze w tym miejscu w którym pływają mają już co jeść, po drugie są już najedzone (w tym miejscu mała lekcja anatomii 8) U ryb, które nie posiadają wyodrębnionego żołądka a takimi rybami są np. karpiowate trawienie odbywa się w jelicie. To teraz mi powiedzcie ile one mogą zjeść waszego towaru, który ładujecie do wody tak aby po chwili nie być syte. A no niewiele, bo mają takie a nie inne ograniczenia ewolucyjne). Po drugie mają dobrą kryjówkę i nie chcą jej opuszczać gdy nie muszą, bo to może się dla nich skończyć tragicznie. Samotniki, duże sztuki w małych stadach uwielbiają kryjówki bo tam czują się bezpiecznie, a my co często robimy jak łowimy w zaczepach. Uciekamy stamtąd ze swoimi finezyjnymi zestawami bo boimy się że potracimy sprzęt, a na grubą żyłkę nic połowimy i a do tego stracimy przyjemność z holu.
Dodatkowo dochodzi kwestia żyłek szczególnie przy spławiku, wystarczy że duża sztuka obetrze się o żyłkę i daje w długą, a o to naprawdę jest łatwo przy tej metodzie. Dlatego ważne jest aby znaleźć jakieś stado białorybu, bo jedna się obetrze zacznie uciekać jak reszta nie zauważy jakiejś anomalii w tym zachowaniu to kontynuuje żerowanie. Ważna jest ekspozycja przynęty (dlatego wymyślono np. taki włos). Ryby grupują się w stada bo czują się bezpieczne i to pozwala im na przeżycie. Dlatego nie lubią odpływać od stada. Taka mała dygresja co do „grubych” zestawów. Będąc na Węgrzech na wakacjach jadąc z Hajduszoboszlo do Egeru zatrzymaliśmy się autem nad jednym z łowisk. Tak wiecie z czystej wędkarskiej ciekawości, chciałem zobaczyć jak oni tam łowią na tym wietrze, bo wtedy wiało jak cholera. Oprócz karpiarzy sporo osób łowiło odległościówką. Podszedłem do faceta spytać się po angielsku jakim spławikiem on łowi, bo ten spławior mnie zaciekawił. Angielskiego nie znał, ale ja po polsku on po madziarsku i jakoś się dogadaliśmy. Spławik miał wyporność 45 gram. 45 gramowym spławikiem ciągnął małe płotki. Nawet nie wiecie jaki szok wtedy przeżyłem. To był dokładnie ten spławik, bo sobie go później wygooglowałem https://www.fishingfloats.eu/?152,exner-horizon-match-float-80910 . To wszystko to nie jest jakaś nad przeciętna inteligencja ryb to jest instynkt, ilość pożywienia i kryjówek oraz cała masa innych czynników dla których jeden łowi drugi nie. Zobaczcie ile razy karpiarze ciągną na kule tego samego dużego miśka. Czy nauczył się przez te swoje lata życia żeby nie jeść tych cholernych kul. A no nie.
-
Nie wiem... Może wymyślą jakiś zestaw wędrujący po dnie? :D
Niedługo będzie się tresowało rosówki by goniły ryby :D
-
Można i tak
-
Ja myślę że przyszłość leży w technologii . Niestety nie jest to dobre gdyż technologię mogą wykorzystywać także pożeracze rybiego mięsa
Konkretne nowe technologie które dopiero raczkują w wędkarstwie to na pewno drony, zarówno te powietrzne ( obserwacja wód i miejsc przebywania większych ryb, wywózka zestawów i zanęt )
jak i te podwodne które kolega podał wyżej. Jednakże podwodne w naszych warunkach zbyt wiele nie wniosą ze względu na małą przezroczystość większości naszych wód
Na pewno wciąż będzie ewoluował sprzęt - lżejsze i wytrzymalsze wędziska, kołowrotki, lepsze żyłki itp itd
W ciągu ostatnich lat w Polsce jest bum na methodę - każdy producent obecny na rynku ma pełny asortyment sprzętu i przynęt, zanęt
Należy dodać że methoda wcale nie jest taka nowa - już w latach 70 używało się tzw bułgara czy grzybka który był protoplastą methody i to na tyle skuteczną że na wielu wodach był zakaz jej używania . Pomijam fakt że kłusownicy łowiący bułgarem potrafili na jednym zestawie używać 4 haczyków
Ktoś pomyślał , dopracował i mamy ją we współczesnej wersji
-
Myślę że następne przełom w wędkarstwie spowoduje elektronika. Pewnie niebawem pojawią się gaddżety wyposażone w kierunkowe hydrofony reagujace na dźwięki zasysania pokarmu przez żerujace ryby. Dźwięki (drgania wody) doskonale rozchodzą się i można je rejestrować i identyfikować. Taki gaddżet pozwoli "namierzyć" bez pudła żerujące ryby. Nie chodzi mi wcale o znane i stosowane od dawna aktywne ultradźwiękowe echosondy ale o pasywne hydrofony kierunkowe "podsłuchujace" ryby.
Bardzo mi się ta perspektywa nie podoba. Z niesmakiem obserwuje facetów którzy nie wyobrażają sobie zasiadki bez wycieczek po łowiski okręcikiem z echosondą zestawem i towarem do wywózki.
Taki rodzaj "postępu " nie odpowiada mi i smuci ale cóż zrobić. Jestem staroświeckim wędkarzem który niechętnie przyjmuje nowości.
-
Ja myślę, że metodzie nic nie zaszkodzi. Zbyt duże zaangażowanie elektroniki w wędkarstwo tylko zepsuje cały urok tego zajęcia.
-
Ja myślę, że metodzie nic nie zaszkodzi. Zbyt duże zaangażowanie elektroniki w wędkarstwo tylko zepsuje cały urok tego zajęcia.
Jak idę na ryby na jednym łowisku to patrzą się na mnie jak na idiotę :D. Wszyscy mają tri(rod)pody karpiówki, sygnalizatory, spomby, łódki, a ja mam tylko feederka i pikerka. I ciągłe wycie sygnalizatorów. Zdarza mi się też go użyć ale bez przesady.
-
U nas ukierunkowane wędkarstwo ma swoje fazy specjalizacji, 10 lat temu na topie było karpiowanie, od 5 lat króluje metoda. Jakie są możliwości rozwoju?
Dalsze przenikanie się technik wędkarskich, poszczególnych ich elementów. Przełomu nie będzie, bo tu chodzi o zanęcenie i złowienie ryby. To nie wyprawa na Marsa.
Zwróćcie uwagę, że metoda powiązana jest z komercjami a te z czasem wędkowania. Dalszy rozwój wędkarstwa związany będzie z przemianami w trybie życia wędkarzy, sytuowaniem materialnym, rozwojem mediów wędkarskich, które najbardziej kreują trendy w branży.
Co może się zmienić? sprawa jest wielotorowa: jeżeli w dzikich zbiornikach wprowadzi się zakaz nęcenia( a są już takie wody u nas), to metoda i inne techniki gruntowe staną się bardzo mało użyteczne. Oczywiście powstaną namiastki zanęt czyli ziemia+chemia, ale to będzie praktycznie koniec wędkarstwa jakie uskuteczniamy teraz.
Innym tropem jest biochemia w zanętach w większym stopniu niż obecnie. Wszystko w celu zminimalizowania ilości a zmaksymalizowania skuteczności nęcenia.
Elektronika nasyciła wędkarstwo, te wszystkie super zaawansowane technicznie wynalazki o których ktoś powyżej pisał nie są w dającej się przewidzieć przyszłości możliwe do upowszechnienia. Echosondom u nas zajęło to ponad 20 lat. Kamery podwodne to sprawdzą się na Chorwacji, nie w naszych zanieczyszczonych azotanami wodach. Zimą ledwie co widać a planktonu przecież nie ma.
Sygnalizacja brania to prosta mechanika- reakcja na ruch linki lub wędziska (żyroskopowe sygnalizatory), tu też nie widzę możliwości rewolucji w następnym 10leciu.
Tak nawiasem to spora grupa wędkarzy łowi tradycyjnie, ma wyniki i się nimi nie chwali, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Oni będą zawsze obok głównego nurtu wędkowania i zawsze będą mieli wyniki - mniejsze lub większe ale o półkę wyżej niż większość wędkujących.
Co może się zmienić realnie? Poziom wiedzy na temat biologii ryb, wodnego środowiska. W naszych wodach nie wystarczy wrzucić zestaw i czekać, wiedza daje ogromną przewagę, kto ją posiada, ten zwiększa swoje szanse na wynik.
Jedna rzecz mnie niepokoi - choć wpływu na nią nie mamy- zmiany klimatyczne. Zimne wiosny, przerwanie tarła karpiowatych lub brak tegoż. Takie zachwianie cyklu rozrodczego rzutuje znacznie i na wyniki wędkarskie i na populację ryb w naszych wodach.
-
Panowie jest jedną sprawa która pomijacie. Mówicie smaki, zapachy a pomijacie aspekt pH wody i przynęt/atraktorów. W jednym ze starych odcinków Kordy poświęconych Goo koleś który Goo wynalazł mówił że takie atraktory mogą nie działać na niektórych wodach tak jak na innych gdyż pH wód jest bardzo zróżnicowane i nie mogą oni zrobić atraktoru na wszystkie wody świata a zrobili opcje najbardziej uniwersalną ale nie optymalnie skuteczną.
PH wody zmienia się dość szybko więc to też może mieć wpływ na wyniki skuteczności względem pór roku.
Niestety nie zagłębialem się bardziej w temat gdyż to dla mnie już zbyt "odległe wody". Nie mój klimat... Byle do zimy i jadę na 11 dni na brzany ;)
-
Jeszcze wracając do inteligencji ryb... Do nauczenia się różnych rzeczy wcale nie potrzeba wielkiej inteligencji. Wyrabiają się odruchy. Nawet u zwykłej mrówki.
Np. karpiarze są w stanie przyzwyczaić ryby, by pływały na środku zbiornika, zamiast przy brzegach, co jest dla nich naturalne. Odruch Pawłowa? Chyba tak.
Najłatwiej zauważyć to na rybkach w akwarium. Uczą się bardzo szybko jakie bodźce przepowiadają rychłe nadejście pokarmu. Podobno niektóre gatunki rozpoznają nawet właściciela.
-
Panowie jest jedną sprawa która pomijacie. Mówicie smaki, zapachy a pomijacie aspekt pH wody i przynęt/atraktorów. W jednym ze starych odcinków Kordy poświęconych Goo koleś który Goo wynalazł mówił że takie atraktory mogą nie działać na niektórych wodach tak jak na innych gdyż pH wód jest bardzo zróżnicowane i nie mogą oni zrobić atraktoru na wszystkie wody świata a zrobili opcje najbardziej uniwersalną ale nie optymalnie skuteczną.
PH wody zmienia się dość szybko więc to też może mieć wpływ na wyniki skuteczności względem pór roku.
Niestety nie zagłębialem się bardziej w temat gdyż to dla mnie już zbyt "odległe wody". Nie mój klimat... Byle do zimy i jadę na 11 dni na brzany ;)
......
cyt." jeden z wcześniejszych moich postów w tym temacie.
Moim zdaniem jest kilka czynników które wpływają na zupełnie inne podejście w Pl a Uk do ryb....
Np. klimat... W uk przy sprzyjającym roku ryba pobiera pokarm cały rok....to ma wpływ na życie w wodzie ( wiadomo procesy zachodzą w zależności od temperatury , ale w uk nie ma lodu przez parę tygodni na wodzie...)
Przypomnę rok 2015 po niespotykanej ciepłej zimie rybka brała cały rok... ciut ale troszke zimniej było w 2015 w zimie i 2016 też był piękny..
Natomiast zima tego roczna ( w śród wielu fachowców - panowało zdanie ach po takiej zimie ryba będzie brała ... sam zaliczałem do nich ale zmieniłem zdanie - prosta sprawa skoro po kilku latach bez zimy - ryby brały - to po prawdziwej zimie ryba zdzikła.... to samo miało miejsce wiosną zimna - deszczowa... brak stabilizacji etc... ) reperkusje aury mamy do dziś i cały sezon jest dziwny
Ryby które według prawideł maja mieć o tym czasie 1,6-1,8 kg mają 1,2 mowa o karpiach ... wnioski same się nasuwają nie pobierają pokarmu...
Tak samo sprawa ma się do temperatury wody...
W uk - weżmy średnią temperaturę przez kilka miesięcy po 20 stopni ( wiadomo są piki + 30 - ale one nie zrobią wody + 25 stopni tak to jest u nas...przez dłuższy czas )
Z tąd zmiana Ph wody - zmiana florystyki w składzie wody w danym akwenie - z tąd zmienność upodobań pokarmowych w danym roku..
Im woda zimniejsza tym skuteczniejsze są przynęty śmierdzące stara zasada... jak świat - i weźmy średnią wodę w uk 17-20 stopni - z tąd tak świetne wyniki na wszystko co śmierdzi...
W uk nie ma potrzeby w chodzenia w słodkie nuty - a PL jak najbardziej... Ale kto wie jak wszystkie te zapachy są odbierane w wodzie....
No tylko ryby...
Kamilu masz rację wspominając o PH.
Wspomniałem o tym ...
To kluczowa sprawa - czemu biorą , a czemu nie biorą... na PH wody działa tyle czynników... Że można by było kolaborat napisać....
Kamilu masz rację wspominając o PH.
-
Kiedyś było osiągalne urządzenie do mierzenia ph - combo c-lector czy jakoś tak. Wynalazek z USA.
Ciekawe, może dla tego soli się przynęty i swego czasu nash wypuścił na rynek kulki soli do zmiany miejscowego ph ?
Z tymi śmierdzielami w zimnej wodzie to nie jest tak do końca prosto, klasyczne aromaty karpiowe typu winter są również słodkie.
-
Wydaje mi się, że tutaj chodzi o temperaturę i trawienie białek zwierzęcych i roślinnych. Gdy jest zimniej, białko zwierzęce łatwiej karpiowi strawić. Gdy cieplej, szuka czegoś roślinnego też, stąd owocowe aromaty. Dla niego to tylko sygnał, że to roślinne. Przecież nie lubuje się w bananach ani pomarańczowych czekoladach.
-
Maciek, nie wiem czemu doszukujesz się jakiś różnic pomiędzy UK a Polską... Przede wszystkim na tym forum nie ma chyba karpiarzy z UK, są wędkarze łowiący zarówno karpie jak i brzany czy leszcze, więc w ich arsenale przeważać będą mięsne śmierdziele.
Korda na swoich seminariach na targach, a był to dokładnie Darell Peck i w mniejszym stopniu Danny Fairbrass, mówią o tym, że o wiele większe znaczenie ma znalezienie karpi, niż ich sprowadzanie najbardziej wyszukanymi przynętami. Dlatego ja widzę, jak często brytyjscy karpiarze zachowują się w ten sposób, że zanim się rozłożą, łążą wokól łowiska, rozmawiają, szukają spławów. Nie czarujmy się, polski karpiarz, to człowiek, który zazwyczaj lubi umilić sobie czas alkoholem, więc i taktyka jest zupełnie inna. Stanąć obozem, wywieźć łódką, czekać na branie z drinem w łapie lub piwem :)
Nie mam zamiaru pisać, że karpiarz brytyjski jest lepszy, jest inny. Większość z nich nie pije, u mnie na łowiskach klubowych jest ścisły zakaz spożywania alkoholu, w Polsce to niemożliwe. Goście używają spodów i spombów często, bo co drugi zbiornik ma zakaz używania łódek zanętowych. Doszło do tego, że potrafią nęcić do stukilkudziesięciu metrów z użyciem wędek...
Dlatego nie wiem czy jest sens pisać o łowieniu w tym aspekcie, o różnicach klimatycznych. Karp to karp. Nie wiem co chciałes przekazać- że woda w UK jest zimniejsza i ryba lubi mięso? Węź pod uwagę głębokość brytyjskich łowisk, jest mała, zazwyczaj do 2 metrów, i wg mnie woda ma temperaturę taką jak w Polsce.
To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła....
Maciek, ja bym spojrzał na sprawę tak. Gdzie uważasz karpie grymaszą? Podaj mi przykład dokładny takiej wody. Bo jeżeli bierzemy pod uwagę kilka łowisk, i wyprawy co tydzień, dwa, to trudno mówić o pewnym schemacie i dokładnych obserwacjach. Na Ochabach tez nie każdy ma wyniki, aczkolwiek jak byłem z Maćkiem i Jędrzejem, to Mackowi wchodziły ciut inne rzeczy niż mnie (przynęty), a łowiliśmy podobnie (chodzi o wyniki).
Nie wierzę, że ryba się uczy smaków, i że pikantna kiełbasa po 2 latach, niecałych, nagle jest rozpoznawana przez karpie i unikana. Wątpię, aby na jakieś wodzie ktoś tego używał w dużej ilości i stale, a zobacz, do wody leci od lat to samo - kukurydza, konopie, ziarna, pellety. Więc jak to jest? Ryba to je czy tego nie je? A może Twoje obserwacje zależne są od ilości towaru jakim nęcisz? Może jest go mało, i dlatego szukasz silnej przynęty, która zrównoważy brak wyżerki dla ryb? Bo może wprowadzenie dywanu z pelletów 2 mm - rybnych, w ilości kilku kilogramów, z przynętą jak pikantna kiełbasa, da silne brania?
Myślę, że tutaj skorzystaliśmy ze zbyt małej ilości opcji tu na forum, aby mówić o preferencjach, niewielu z nas łowi po kilka dni z rzędu. Jeżeli łowisz na wodzie PZW, nie na zbiorniku specjalnym (!), to masz prostą zależność. Mało ryby dużo powierzchni. Na jakiej podstawie uważasz, że trafiasz w gusta ryb, skoro może w ogóle ich tam nie być, lub wpłynęło kilka sztuk, z których jedną złowiłeś? 8) Poza tym, czy można ufać firmom przynętowo-zanętowym? Polskim na pewno nie, Brytole też będą cisnąć, że coś jest mega, bo jest nowe. A przecież często chodzi o sprzedaż!
Dlatego myślę, że na Ochabach musimy spotkać się w kilku, i łowić wg pewnego schematu, który pokaże nam pewne zależności, to może być bardzo ciekawe :) Ja nie wierzę w mądrość ryb, oczywiście, pewnych sztuczek się nauczą, jak się wypinać, czego unikać. Ale jeżeli ktoś łowi Metodą z zatopiona na dnie żyłką, to nie wierzę, że karp będzie to wyczuwał. Bo w takim wypadku wszystko byłoby dla niego podejrzane, a przecież jeść musi.
Panowie, wg mnie wpływ atraktorów czy dipów na branie, wyraziłbym w kilku procentach całkowitej skuteczności. Kto wie czy kolor lub rozmiar przynęty nie ma kilkukrotnie większego wpływu niż sam smak.O ile w rzekach to ma większe znaczenie, bo woda niesie z sobą zapach, który ryba tropi, nawet ze sporej odległości, to na wodze stojącej już to nie ma takiego wpływu. Dlatego chociażby Lava w granulkach robi tylko chmurę kolorystyczną. Chłopaki z Sonu jednak stracili pewien atut tutaj - bo wędkarz wierzy w zapachy, czasem bardziej niż ryba :) Dlatego tez ten produkt nie będzie tak popularny, jak wersja smakowa :) Gdyby to nie było Sonu tylko Bag'em albo jakiś Old Ghost, sprzedaż była by bardzo niska :)
-
Jedno pytanie: od kiedy sole zmieniają Ph? To nie kwasy i zasady tylko sole ;)
Kop3k - przynęty i zanęty są znane, które będą skuteczne. Tylko jak kupujesz kulki (dowolnej firmy) za 30 PLN (euro, dolarów czy fuli - nie istotne) a tam połowa składu to syf ale tanie w produkcji (nie mówię, że nie skuteczne) to tak jest. Uwierz mi, że skład dobrej kulki nie jest drogi tylko "nalepka" kosztuje.
Dodatki tutaj jest pole do popisu. Niedługo jeżeli się to potwierdzi (co teraz badam) to zrobię zanętę z piasku (+ parę dodatków) a to będzie skuteczniejsze od 90% zanęt na rynku. Tylko pozostaje kwestia ceny bo cenowo to ten "piasek" będzie wychodził podobnie jak MMM.
Wydaje mi się, że tutaj chodzi o temperaturę i trawienie białek zwierzęcych i roślinnych. Gdy jest zimniej, białko zwierzęce łatwiej karpiowi strawić. Gdy cieplej, szuka czegoś roślinnego też, stąd owocowe aromaty. Dla niego to tylko sygnał, że to roślinne. Przecież nie lubuje się w bananach ani pomarańczowych czekoladach.
Szuka raczej tego co jest mu potrzebne. Aj tam przecież kulki bez zapachu nie mogą działać :P Kto to kupi jak nie pachnie ale działa? Parę osób a jak pachnie to tłumy ludzi.
Podczas pisania wiadomości Luk napisał:
To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła
"O tutaj, tutaj gdzie skrobiecie" ;)
-
Kop3k - przynęty i zanęty są znane, które będą skuteczne. Tylko jak kupujesz kulki (dowolnej firmy) za 30 PLN (euro, dolarów czy fuli - nie istotne) a tam połowa składu to syf ale tanie w produkcji (nie mówię, że nie skuteczne) to tak jest. Uwierz mi, że skład dobrej kulki nie jest drogi tylko "nalepka" kosztuje.
Nie do końca. Fabryka kulek ma dużą różnicę w cenie, i te na najlepszych składnikach są dużo droższe, prawie dwukrotnie.
Tutaj muszę napisać jedno. Wielu wędkarzy uważa, ze są robieni w konia na cenie kulek, ale brać kwotę z cennika produkcji to jedno. Koszt zapakowania, transportu i magazynowania to już całkiem inna para kaloszy. Na tej podstawie można mieć pretensje do cen wszystkich produktów :)
Z tą nalepką to też nie jest tak do końca. Wiele firm ma swoje receptury, które odpowiednio wycenia, ktoś testował dane smaki przez długie miesiące, poprawiał je. Tak jest z jakimiś innymi rzeczami. Przecież nowy model jednorazówki do golenia nie powstaje w 5 minut. W kosztach zawiera się wiele rzeczy. Jakby co to ja tez uważam ceny kulek za zbyt wysokie, ale nie jest to aż taki 'przekręt' jak się niektórym wydaje :)
-
Nie do końca. Fabryka kulek ma dużą różnicę w cenie, i te na najlepszych składnikach są dużo droższe, prawie dwukrotnie.
Tutaj muszę napisać jedno. Wielu wędkarzy uważa, ze są robieni w konia na cenie kulek, ale brać kwotę z cennika produkcji to jedno. Koszt zapakowania, transportu i magazynowania to już całkiem inna para kaloszy. Na tej podstawie można mieć pretensje do cen wszystkich produktów :)
Z tą nalepką to też nie jest tak do końca. Wiele firm ma swoje receptury, które odpowiednio wycenia, ktoś testował dane smaki przez długie miesiące, poprawiał je. Tak jest z jakimiś innymi rzeczami. Przecież nowy model jednorazówki do golenia nie powstaje w 5 minut. W kosztach zawiera się wiele rzeczy. Jakby co to ja tez uważam ceny kulek za zbyt wysokie, ale nie jest to aż taki 'przekręt' jak się niektórym wydaje :)
Tak zgadzam się z tym, że dobry "towar" kosztuje. Kosztuje więcej niż syf ale i tak najdroższa jest robocizna oraz cała reszta a nie składniki. Dobry mix to nie 50 zł za kilo. Można taniej nawet sporo taniej ale i tak najważniejsze jest miejsce łowienia nie przynęta/zanęta/zestaw.
Z jednym się nie zgodzę: słowo klucz "smak".
Firmy wiedzą jak zrobić łowną kulkę (chyba aż tacy głupi nie są bo robią sporo $) ale ich cena byłaby za wysoka bo za paczkę np. 50-60 gram kto by zapłacił 100 zł? Myślę, że garstka ludzi.
-
Lucjanie drogi przyjacielu – nie będę wdawał się z tobą w dysputy …. Ponieważ kilka lat jestem na tym forum… i wiem jak takie przepychanki kończą się w rozmowie z tobą .. – za bardzo sobie cenie przyjaźń z tobą niż udowadnianie kto i czemu ma racje…
Me wywody są luźne – mam w nosie czy się ktoś z nimi godzi lub nie… ja wszak łowić nie umiem i tyle.. a wyniki same się obronią…
Maciek, nie wiem czemu doszukujesz się jakiś różnic pomiędzy UK a Polską... Przede wszystkim na tym forum nie ma chyba karpiarzy z UK, są wędkarze łowiący zarówno karpie jak i brzany czy leszcze, więc w ich arsenale przeważać będą mięsne śmierdziele. – bo tak uważam i nikt tego nie zmieni ….( pokaż mi w pl taka infrastrukturę jak jest w uk i tyle … co do przyzwyczajenia … ryby są głupie i się nie przyzwyczajają „ sam pisałeś że na łowiskach w uk reagują na wpadnięcie spomba do wody…. Znam łowiska gdzie karpie jak gość jedzie taczką podpływają od razu po żarcie… ale ryby się nie uczą masz rację )
Korda na swoich seminariach na targach, a był to dokładnie Darell Peck i w mniejszym stopniu Danny Fairbrass, mówią o tym, że o wiele większe znaczenie ma znalezienie karpi, niż ich sprowadzanie najbardziej wyszukanymi przynętami. Dlatego ja widzę, jak często brytyjscy karpiarze zachowują się w ten sposób, że zanim się rozłożą, łążą wokól łowiska, rozmawiają, szukają spławów. Nie czarujmy się, polski karpiarz, to człowiek, który zazwyczaj lubi umilić sobie czas alkoholem, więc i taktyka jest zupełnie inna. Stanąć obozem, wywieźć łódką, czekać na branie z drinem w łapie lub piwem - nie wszyscy w pl to pijaki nie genariluj…. Piwko czy dwa to nie upojenie , w pełni zgadzam się natomiast jeżeli chodzi o miejsce to podstawa !!!! bez tego szkoda czasu…
Nie mam zamiaru pisać, że karpiarz brytyjski jest lepszy, jest inny. Większość z nich nie pije, u mnie na łowiskach klubowych jest ścisły zakaz spożywania alkoholu, w Polsce to niemożliwe. Goście używają spodów i spombów często, bo co drugi zbiornik ma zakaz używania łódek zanętowych. Doszło do tego, że potrafią nęcić do stukilkudziesięciu metrów z użyciem wędek...
Dlatego nie wiem czy jest sens pisać o łowieniu w tym aspekcie, o różnicach klimatycznych. Karp to karp. Nie wiem co chciałes przekazać- że woda w UK jest zimniejsza i ryba lubi mięso? Węź pod uwagę głębokość brytyjskich łowisk, jest mała, zazwyczaj do 2 metrów, i wg mnie woda ma temperaturę taką jak w Polsce. – to twoje zdanie szanuje go , ja mam zupełnie inne i tyle …
To, ze Polacy robią masę pelletów owocowych a Brytole nie, wg mnie ma swoje źródło w gustach wędkarzy a nie ryb. Z tego powodu też w Polsce sprzedasz więcej zanęty ochotkowej, bo Polak uważa, że to skuteczniejsze. W UK natomiast to nie idzie, bo z jednej strony ochotki nie ma w sprzedaży, z drugiej zanęta nie zrobiła żadnej furory, ludziom się nie sprawdziła lepiej od innych. Nie ma tez w UK zanęt 'truskawkowych' czy innych 'malin' i 'poziomek', bo rynek jest inny, wędkarze są wymagający, i nie dają sobie wciskać kitu. Zapanowała moda na konkret, i firmy tego się trzymają. Zanęty są dopasowane idealnie pod dany typ łowienia, są dokładnie mielone, mają różne zastosowania. W Polsce zaś większość ma podobny skład, frakcje od małej po wielką, i różnice są w atraktorze dodanym do zanęty, który jest proszkowanym atraktorem spożywczym. Dobrze, że taki Lorpio przełamał co nieco polski rynek, bo jakość zanęt wyraźnie skoczyła.... – ok…
Maciek, ja bym spojrzał na sprawę tak. Gdzie uważasz karpie grymaszą? Podaj mi przykład dokładny takiej wody. Bo jeżeli bierzemy pod uwagę kilka łowisk, i wyprawy co tydzień, dwa, to trudno mówić o pewnym schemacie i dokładnych obserwacjach. Na Ochabach tez nie każdy ma wyniki, aczkolwiek jak byłem z Maćkiem i Jędrzejem, to Mackowi wchodziły ciut inne rzeczy niż mnie (przynęty), a łowiliśmy podobnie (chodzi o wyniki).
- z mojego podwórka zapraszam cię na zasiadkę nad moje zapory pokażesz mi o co kaman … bo jakoś nie idzie mi i moim kolego w tym roku… ( co do miejscówek dam ci pełen obraz plus łodzie , echo , gps – co sobie życzysz…)
Jezioro zywieckie
Jezioro międzybrodzkie
Nemesak – czechy
Komercja
Karpik , uroczysko , i trzy inne na priv ci napisze jak chcesz… ( już ci pisałem daj spokój z tymi ochabami…)
Nie wierzę, że ryba się uczy smaków, i że pikantna kiełbasa po 2 latach, niecałych, nagle jest rozpoznawana przez karpie i unikana. Wątpię, aby na jakieś wodzie ktoś tego używał w dużej ilości i stale, a zobacz, do wody leci od lat to samo - kukurydza, konopie, ziarna, pellety. Więc jak to jest? Ryba to je czy tego nie je? A może Twoje obserwacje zależne są od ilości towaru jakim nęcisz? Może jest go mało, i dlatego szukasz silnej przynęty, która zrównoważy brak wyżerki dla ryb? Bo może wprowadzenie dywanu z pelletów 2 mm - rybnych, w ilości kilku kilogramów, z przynętą jak pikantna kiełbasa, da silne brania? – tu jesteś w kosmosie drogi przyjacielu… nie sztuka jest usypać górkę – sztuka jest złowić rybkę na którą się poluje…. W tym temacie orbitujemy… na innych biegunach ( świat nie składa się z pelletu 2mm i kiełbasy…) – choć ją lubie wszak jestem Polakiem… swojską notabene…
Myślę, że tutaj skorzystaliśmy ze zbyt małej ilości opcji tu na forum, aby mówić o preferencjach, niewielu z nas łowi po kilka dni z rzędu. Jeżeli łowisz na wodzie PZW, nie na zbiorniku specjalnym (!), to masz prostą zależność. Mało ryby dużo powierzchni. Na jakiej podstawie uważasz, że trafiasz w gusta ryb, skoro może w ogóle ich tam nie być, lub wpłynęło kilka sztuk, z których jedną złowiłeś? Poza tym, czy można ufać firmom przynętowo-zanętowym? Polskim na pewno nie, Brytole też będą cisnąć, że coś jest mega, bo jest nowe. A przecież często chodzi o sprzedaż! - tu już pojechałeś za głęboko…. Dajże spokój nie pisz takich rzeczy bo mi jest przykro to czytając… ach zapomniałem ja w sumie łowić nie umiem… ( a co zrobić jak jest ich kilka sztuk… ( a nie kilkaset jak w wodach UK…)
Dlatego myślę, że na Ochabach musimy spotkać się w kilku, i łowić wg pewnego schematu, który pokaże nam pewne zależności, to może być bardzo ciekawe Ja nie wierzę w mądrość ryb, oczywiście, pewnych sztuczek się nauczą, jak się wypinać, czego unikać. Ale jeżeli ktoś łowi Metodą z zatopiona na dnie żyłką, to nie wierzę, że karp będzie to wyczuwał. Bo w takim wypadku wszystko byłoby dla niego podejrzane, a przecież jeść musi.
- to w padaj do PL i znajdziemy lepszą wodę niż ochaby rybkami +20 … na wyposażeniu!!!!
Panowie, wg mnie wpływ atraktorów czy dipów na branie, wyraziłbym w kilku procentach całkowitej skuteczności. Kto wie czy kolor lub rozmiar przynęty nie ma kilkukrotnie większego wpływu niż sam smak.O ile w rzekach to ma większe znaczenie, bo woda niesie z sobą zapach, który ryba tropi, nawet ze sporej odległości, to na wodze stojącej już to nie ma takiego wpływu. Dlatego chociażby Lava w granulkach robi tylko chmurę kolorystyczną. Chłopaki z Sonu jednak stracili pewien atut tutaj - bo wędkarz wierzy w zapachy, czasem bardziej niż ryba Dlatego tez ten produkt nie będzie tak popularny, jak wersja smakowa Gdyby to nie było Sonu tylko Bag'em albo jakiś Old Ghost, sprzedaż była by
Na tym kończę i nie będę już się wymądrzał - ja łowić nie umiem i tyle... ( w ramach pokory wypije sobie wieczorkiem piwko za naszą współna kolejną wyprawę :beer: :narybki: :fish:)
-
Tak zgadzam się z tym, że dobry "towar" kosztuje. Kosztuje więcej niż syf ale i tak najdroższa jest robocizna oraz cała reszta a nie składniki. Dobry mix to nie 50 zł za kilo. Można taniej nawet sporo taniej ale i tak najważniejsze jest miejsce łowienia nie przynęta/zanęta/zestaw.
Z jednym się nie zgodzę: słowo klucz "smak".
Firmy wiedzą jak zrobić łowną kulkę (chyba aż tacy głupi nie są bo robią sporo $) ale ich cena byłaby za wysoka bo za paczkę np. 50-60 gram kto by zapłacił 100 zł? Myślę, że garstka ludzi.
Teraz z kulkami jest więcej roboty, bo aby się sprzedawały, trzeba je mocno wypromować. Sam się dziwiłem ile pakują w reklamy The Source, 24/7, Manilli... Ale to jest podyktowane sytuacją, coraz bardziej wybrednymi i rybami, i wędkarzami. Tak naprawdę cena składników topowych kulek to tylko ułamek prawdziwych kosztów. Tak jak jednorazowa maszynka do golenia to koszt produkcji w centach lub nawet nie, ale na półce to już ze dwa euro. Bo sama reklama to lwi koszt w porównaniu do produkcji :)
Dobre jest to, że kulki mają swoją cenę i wędkarze nie sypią ich w setkach kilogramów :) Bo o ile pellety się rozpuszczają, to kulki już nie. Można mocno zasyfić wodę, sprawić, ze jakieś miejscówki omijane są przez ryby przez długi okres czasu, o czym inni nawet nie wiedzą i się głowią dlaczego nie maja nawet wskazania :)
-
Maciek, wiem, że potrafię być ciężki w dyskusji, sorki 8)
Mój pogląd jest inny, ponieważ obserwuję to co się dzieje na rynku w UK i forum, mam info na forum, wielkie, poza tym też czytam i się kształcę, wyciągam wnioski. Zobacz - pikantna kiełbasa na łowisku X, aby stać się podejrzaną dla ryb, musi być w ostrym użyciu. Według mnie absolutnie nie jest na tyle, aby ryba się jej nauczyła. Na takich Ochabach jest kilkaset karpi, i jezeli każdy miałby posmakować pikantnej, trzeba by z 300 pelletów 12 czy 14, aby było po jednym na rybę. Tylu przecież nie było tam nigdy.
Teraz kolejna rzecz. Zig-rig. Cokolwiek by pisać o mądrości karpi, to jednak tutaj mamy do czynienia z pułapką tak prostą jak budowa cepa. Przez przypadek (!) okazało się, że karp łyka najchętniej kawal czarnej pianki. Dipowanie, Goo i inne wynalazki wcale potrzebne nie są, wystarczy sama pianka! Zig-rigi dalej koszą, 12 miesięcy w roku... Ludzie ich nie stosują tak często bo... są trudne w użyciu i nie pomagają w sprzedaży przynęt. Aczkolwiek już w tym roku liczba miksów robiących chmurę jest spora (do nęcenia przy zigach).
Kolejna rzecz to rynek wędkarski. Pytanie - dlaczeo wprowadza się kolejne smaki, kolejne rzeczy? Możnaby sobie odpowiedzieć, że dlatego, bo ryba się uczy. Ale ja nie przychylałbym się do takiej wersji. Po prostu, firma musi ewoluować, aby się utrzymywać w czołówce! Prosty przykład - kulki The Source, 10 funtów za paczkę. OK, działają, są dobre. I nagle przychodzi odpowiedź od mniejszej konkurencji - my mamy naszą kulkę o podobnym smaku, dająca te same wyniki, ale u nas kupisz ja za 6 funtów. I sprzedaż leci w dół. Dlatego wprowadzanie nowości na rynek daje zysk! Inna sprawa to sam konsument. Ludziom nudzą sie pewne rzeczy i chcą czegoś nowego. Zauważ, że każdy z nas szuka, niczym alchemicy dawniej sposobu przemiany metali w złoto, przynęty doskonałej. Dlatego tak często próbujemy, kupujemy :)
Kolejna rzecz - skuteczność pelletów karpiowych i halibutowych. Od kiedy wędkuję w UK, nie używałem lepszego pelletu niż karpiowy ze Skrettinga. Ten sam, niezmiennie, i tak skuteczny. Tak, nie jestem karpiarzem i łowię mniejsze ryby, ale on wcale nie stracił na skuteczności. Podobnie z halibutowym. Teraz, bardzo często nie używamy go jako przynęty, bo wierzymy, ze inne są skuteczniejsze. A ten i tak i tak łowi!
Kolejna sprawa to metodologia. Maciek, nie chodziło mi o to aby Cię obrażać, bowiem że jesteś bardzo skromny ale wędkować umiesz, i jesteś jednym z najskuteczniejszych wędkarzy na tym forum, bez dwóch zdań, i uważam, że o wiele lepszym ode mnie. Jednak orientuję się, jak często łowisz, mam rozeznanie, jak ciężki jest to rok. Trudno więc mówić, że coś przestaje działać. Oczywiście pikantna kiełbasa to był tylko przykład. Bo pamiętam wędkowanie z Tobą, i używanie przez Ciebie kilku miksów i kilku rodzajów pelletów 2 mm. Moje zdanie jednak jest wciąż takie, że nie trzeba tego az tyle. Faktycznie, może pH ma jakis wpływ, i jakiś dodatek zadziała lepiej, zakwaszając lub czyniąc miks bardziej zasadowym. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie to stwierdzić łowiąc z trzema wędkami?
Zobacz, specjalnie pokazałem przykład pewnych wód, gdzie ryb jest mało na metr powierzchni. W takiej sytuacji trudno o jakies testy i wnioski o sprawdzających się przynętach. Sam zresztą widzisz, że nie możesz być a każdym łowisku nawet raz w miesiącu, z tych co wymieniłeś. Jasne, masz znajomych, ale czy każdy używa podobnych rzeczy i dzieli się informacjami co mu nie wchodzi a co wchodzi? Przecież teraz połowa karpiarzy to sprzedawcy, więc jak im ufać?
Ja bardzo często mam tak, że łowi mi jakiś kij bardziej, na przykład lewy, pomimo identycznych zestawów. Staram się tez kombinować z przynętami, ale zauważyłem, że pomimo tego wielkiej różnicy nie ma. Tak jakby po prostu ryba napływała z jednej strony, dając więcej brań na danym kiju. Dlatego korci mnie aby zrobić takie badania. Wniosek jednak, że czas jakieś przynęty mija, już po roku, uważam za zbyt pochopny. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z faktami które daje nam na przykład para testerów, siedzących non stop nad wodą, analizująca filmy podwodne - OK. Ale bez tego?
Teraz kolejna sprawa - kolor wody, przynęt i pelletów. Wg mnie zbyt mało zwracamy uwagę na ten aspekt, kierując się smakiem. Ja nie miałem sukcesów na zanętę spicy meat, ale miałem na MMM. Dziwiłem się, uważałem, ze SM ma coś co odstrasza ryby. Później zajarzyłem, że to nie smak, a kolor. Bo jak rybie podchodzi czerwień, to włazi w tę mieszankę bardzo ładnie. Podobnie z przynętami - pellet odróżniający się na zanęcie może dawac wiele lepsze wyniki niż pellet w tym samym kolorze, z drugiej strony można używać przynęt wypornych i niepozornych, i bazować na przypadkowym zasysaniu...
Teraz kolejna rzecz - Metoda. Zauważcie, że działa ona cały czas bardzo skutecznie. Sama pułapka i zasada jej działania pozostaje niezmienna, to co firmy teraz robią, to udoskonalają podajniki, robią je coraz lepiej, kilka materiałów łączonych zastępuje się kompozytem, używa lepszych systemów, dających możliwość zastosowania amortyzatora na przykład... Ale pułapka jest taka jaką była. Tu nic się nie zmienia, i nie wierzę, że ryba będzie coś podejrzewać. Wg mnie stworzono zestaw doskonały, przynajmniej jeżeli chodzi o zasadę działania. Bo zasięg jest wciąż wielkim problemem tutaj!
Czy można coś udoskonalać? Oczywiście - wg mnie to jest własnie wysokość przynęty nad dnem, uzyskanie zestawu który by łączył Metodę z zig-rigiem...
Kolejna rzecz - płochliwość ryb związana z presją wędkarską. To tez trudny temat, bo te największe z ryb są bardzo podejrzliwe, są tez powolne. Z racji wieku mają spore doświadczenie, i często sama pułapka jaka zastawiamy na nią da taki efekt, ze ryba nie da się złowić, bo da dyla zanim poczuje co zaserwowano do żarcia. Na przykład stadne ryby są takie, że te najmniejsze są najszybsze i najbardziej żarłoczne. Tak jest z brzaną i kleniem, gdzie jest w stadzie różnica pokoleniowa. Szybka brzana czy kleń przechwyci pierwsza przynętę, przez co często da się złowić, jednak płosząc te większe sztuki. Dlatego i tutaj taktyki są różne. Ja rozumiem na przykład sypanie dużej ilości towaru - bo polując na największe sztuki, mamy szansę, że zaczną zerować na równi z tymi mniejszymi, i prawdopodobieństwo złowienia ich jest większe. Przy na przykład sypnięciu ilości 20 kulek, szanse takie są o wiele mniejsze, bo młodsza ryba szybciej się do nich dorwie. Ale to tylko jeden z aspektów... Wychodzę z założenia, że to nie zanęta czy przynęta da nam dużą rybę, ale taktyka i zestaw, sposób prezentacji przynęty. Nie nowy dip czy booster, czy jakaś kolejna Lava czy Goo. Trzeba założyć na taką rybą perfekcyjną pułapkę. Oczywiście jest też szczęście i prawo serii :D
Tak więc nie myśl, że chciałem Cię obrazić lub coś takiego. Rozpoczynasz dyskusję, dajesz temat - pojawiają się poglądy. Oczywiście to są moje własne przemyślenia i dywagacje, i wcale nie uważam, ze tak musi być :) Po prostu dyskutujemy... Takie tematy zresztą uważam za najlepsze, bo sprawiają, że naprawdę wytężamy szare komórki, i często wpadamy na jakieś dodatkowe pomysły. Tu można się własnie wiele dowiedzieć i nauczyć :)
-
Lucjanie bardzo dobry post w końcu !!!
Mój temat specjalnie tak sprofilowałem , a posty tak pisałem – aby wbudzić dyskusje - i nie przeciwko metodzie i jej całej nazwijmy to kulturze – tylko co dalej…
Jak na razie w kilku się tutaj produkuje – ale na forum jest więcej umiejących dobrze łowić – ale może nie chcących dzielić się obserwacjami … a może zaczną i to by było dla dobra forum.
Stary – jakie obrażnie dajże spokój… my górale mamy swoje zdanie i tyle !!! ale lubimy słuchać i się uczyć !
Odnośnie postu … :
Maciek, wiem, że potrafię być ciężki w dyskusji, sorki
Mój pogląd jest inny, ponieważ obserwuję to co się dzieje na rynku w UK i forum, mam info na forum, wielkie, poza tym też czytam i się kształcę, wyciągam wnioski. Zobacz - pikantna kiełbasa na łowisku X, aby stać się podejrzaną dla ryb, musi być w ostrym użyciu. Według mnie absolutnie nie jest na tyle, aby ryba się jej nauczyła. Na takich Ochabach jest kilkaset karpi, i jezeli każdy miałby posmakować pikantnej, trzeba by z 300 pelletów 12 czy 14, aby było po jednym na rybę. Tylu przecież nie było tam nigdy. – wiesz z tą kiełbasą jest tak … kiełbasa może być z innych firm , i to też zależy od nuty… na danej wody- jak już przywołujesz te ochaby to na nich goście walą niespotykane ilości czeskich przynęt śmierdzieli bardzo podobnych nutach do tych angielkich… z tąd klapa – tak można by było analizaować każde łowisko – nuty są powtarzalne – ale detale już nie z tąd kolor, kształ , struktura praca są podobne ale micro czastka powoduje iż dana przyneta jest lepsza tak było z kiełbasą … ale skunhit robił tą samą robotę co kiełbasę… i jedni znają kiełbasie – inni skuna – wyniki nuta znana…
Teraz kolejna rzecz. Zig-rig. Cokolwiek by pisać o mądrości karpi, to jednak tutaj mamy do czynienia z pułapką tak prostą jak budowa cepa. Przez przypadek (!) okazało się, że karp łyka najchętniej kawal czarnej pianki. Dipowanie, Goo i inne wynalazki wcale potrzebne nie są, wystarczy sama pianka! Zig-rigi dalej koszą, 12 miesięcy w roku... Ludzie ich nie stosują tak często bo... są trudne w użyciu i nie pomagają w sprzedaży przynęt. Aczkolwiek już w tym roku liczba miksów robiących chmurę jest spora (do nęcenia przy zigach).- pełna zgoda to dziedzina którą trzeba zgłębić … ale niech 9 na 10 wędkarzy zacznie łowić na ziga – zobaczysz co się stanie …. I przede wszystkim zapach pianki … inaczej rozchodzi się w mule inaczej w odzie… łowcy ci już tego nie powiedzą…
Kolejna rzecz to rynek wędkarski. Pytanie - dlaczeo wprowadza się kolejne smaki, kolejne rzeczy? Możnaby sobie odpowiedzieć, że dlatego, bo ryba się uczy. Ale ja nie przychylałbym się do takiej wersji. Po prostu, firma musi ewoluować, aby się utrzymywać w czołówce! Prosty przykład - kulki The Source, 10 funtów za paczkę. OK, działają, są dobre. I nagle przychodzi odpowiedź od mniejszej konkurencji - my mamy naszą kulkę o podobnym smaku, dająca te same wyniki, ale u nas kupisz ja za 6 funtów. I sprzedaż leci w dół. Dlatego wprowadzanie nowości na rynek daje zysk! Inna sprawa to sam konsument. Ludziom nudzą sie pewne rzeczy i chcą czegoś nowego. Zauważ, że każdy z nas szuka, niczym alchemicy dawniej sposobu przemiany metali w złoto, przynęty doskonałej. Dlatego tak często próbujemy, kupujemy
- pełna zgoda my wędkarze jesteśmy gadżeciarzami …. I dotego ta chęć znalezienia super przynęty !!! a producenci produkują !!! my płacimy ( ale uwiesz mi z przynętami jest różnie .)
Kolejna rzecz - skuteczność pelletów karpiowych i halibutowych. Od kiedy wędkuję w UK, nie uzywałem lepszego pelletu niż karpiowy ze Skrettinga. Ten sam, niezmiennie, i tak skuteczny. Tak, nie jestem karpiarzem i łowię mniejsze ryby, ale on wcale nie stracił na skuteczności. Podobnie z halibutowym. Teraz, bardzo często nie używamy go jako przynęty, bo wierzymy, ze inne są skuteczniejesze. A ten i tak i tak łowi! - tak zanetowe dobrze chodzą … ale zauważ sprytne karpie zanim wciągną ile to się na badają , zwłaszcza kiedy miały już doczynienia z hakiem w pysku… z tad nasze zestawy , przypony – aby je przechytrzyć i nie wypluwały…
Kolejna sprawa to metodologia. Maciek, nie chodziło mi o to aby Cię obrażać, bowiem że jesteś bardzo skromny ale wędkować umiesz, i jesteś jednym z najskuteczniejszych wędkarzy na tym forum, bez dwóch zdań, i uważam, że o wiele lepiej ode mnie. Jednak orientuję się, jak często łowisz, mam rozeznanie, jak ciężki jest to rok. Trudno więc mówić, że coś przestaje działać. Oczywiście pikantna kiełbasa to był tylko przykład. Bo pamiętam wędkowanie z Tobą, i używanie przez Ciebie kilku miksów i kilku rodzajów pelletów 2 mm. Moje zdanie jednak jest wciąż takie, że nie trzeba tego az tyle. Faktycznie, może pH ma jakis wpływ, i jakiś dodatek zadziała lepiej, zakwaszając lub czyniąc miks bardziej zasadowym. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie to stwierdzić łowiąc z trzema wędkami? - dlatego ciągła kombinacja … czy trzema dla mnie tak.. na rozruch trzema mieszankami trzema przynętami po 4 godzinach masz już rozpracowane 9 mixów – 18 przynet – reszte zasiadki tylko łowisz… na pzw tylko dwie zmniejasza się spektrum wydłuża się czas znajdowania… o PH opowiem ci przy piwku na rybach
Zobacz, specjalnie pokazałem przykład pewnych wód, gdzie ryb jest mało na metr powierzchni. W takiej sytuacji trudno o jakies testy i wnioski o sprawdzających się przynętach. Sam zresztą widzisz, że nie możesz być a każdym łowisku nawet raz w miesiącu, z tych co wymieniłeś. Jasne, masz znajomych, ale czy każdy używa podobnych rzeczy i dzieli się informacjami co mu nie wchodzi a co wchodzi? Przecież teraz połowa karpiarzy to sprzedawcy, więc jak im ufać? – akurat mam świadek z którym jesteśmy w stałym kontakcie , na wielu wodach – mam rozeznanie dzięki informacją co w trawie piszczy … i wymieniamy się info non toper. Ot taka nasza kolejna rodzina ! dzięki chłopaki !
Ja bardzo często mam tak, że łowi mi jakiś kij bardziej, na przykład lewy, pomimo identycznych zestawów. Staram się tez kombinować z przynętami, ale zauważyłem, że pomimo tego wielkiej różnicy nie ma. Tak jakby po prostu ryba napływała z jednej strony, dając więcej brań na danym kiju. Dlatego korci mnie aby zrobić takie badania. Wniosek jednak, że czas jakieś przynęty mija, już po roku, uważam za zbyt pochopny. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z faktami które daje nam na przykład para testerów, siedzących non stop nad wodą, analizująca filmy podwodne - OK. Ale bez tego? - kolejne piwko oj się nazbierało tematów na dwie doby…
Teraz kolejna sprawa - kolor wody, przynęt i pelletów. Wg mnie zbyt mało zwracamy uwage na ten aspekt, kierując się smakiem. Ja nie miałem sukcesów na zanętę spicy meat, ale miałem na MMM. Dziwiłem się, uważałem, ze SM ma coś co odstrasza ryby. Później zajarzyłem, że to nie smak, a kolor. Bo jak rybie podchodzi czerwień, to włazi w tę mieszankę bardzo ładnie. Podobnie z przynętami - pellet odróżniający się na zanęcie może dawac wiele lepsze wyniki niż pellet w tym samym kolorze, z drugiej strony można używać przynęt wypornych i niepozornych, i bazować na przypadkowym zasysaniu... – pełna zgoda !
Teraz kolejna rzecz - Metoda. Zauważcie, że działa ona cały czas bardzo skutecznie. Sama pułapka i zasada jej działania pozostaje niezmienna, to co firmy teraz robią, to udoskonalają podajniki, robią je coraz lepiej, kilka materiałów łączonych zastępuje się kompozytem, używa lepszych systemów, dających możliwość zastosowania amotyzatora na przykład... Ale pułapka jest taka jaką była. Tu nieco się nie zmienia, i nie wierzę, że ryba będzie coś podejrzewać. Wg mnie stworzono zestaw doskonały, przynajmniej jeżeli chodzi o zasadę działania. Bo zasięg jest wciąż wielkim problemem tutaj!
Czy można coś udoskonalać? Oczywiście - wg mnie to jest własnie wysokość przynęty nad dnem, uzyskanie zestawu który by łączył Metodę z zig-rigiem... – pełna zgoda !
Kolejna rzecz - płochliwość ryb związana z presją wędkarską. To tez trudny temat, bo te największe z ryb są bardzo podejrzliwe, są tez powolne. Z racji wieku mają spore doświadczenie, i często sama pułapka jaka zastawiamy na nią da taki efekt, ze ryba nie da się złowić, bo da dyla zanim poczuje co zaserwowano do żarcia. Na przykład stadne ryby są takie, że te najmniejsze są najszybsze i najbardziej żarłoczne. Tak jest z brzaną i kleniem, gdzie jest w stadzie różnica pokoleniowa. Szybka brzana czy kleń przechwyci pierwsza przynętę, przez co często da się złowić, jednak płosząc te większe sztuki. Dlatego i tutaj taktyki są różne. Ja rozumiem na przykład sypanie dużej ilości towaru - bo polując na największe sztuki, mamy szansę, że zaczną zerować na równi z tymi mniejszymi, i prawdopodobieństwo złowienia ich jest większe. Przy na przykład sypnięciu ilości 20 kulek, szanse takie są o wiele mniejsze, bo młodsza ryba szybciej się do nich dorwie. Ale to tylko jeden z aspektów... Wychodzę z założenia, że to nie zanęta czy przynęta da nam dużą rybę, ale taktyka i zestaw, sposób prezentacji przynęty. Nie nowy dip czy booster, czy jakaś kolejna Lava czy Goo. Trzeba założyć na taką rybą perfekcyjną pułapkę. Oczywiście jest też szczęście i prawo serii - pełna zgoda !!!
Tak więc nie myśl, że chciałem Cię obrazić lub coś takiego. Rozpoczynasz dyskusję, dajesz temat - pojawiają się poglądy. Oczywiście to są moje własne przemyślenia i dywagacje, i wcale nie uważam, ze tak musi być Po prostu dyskutujemy... Takie tematy zresztą uważam za najlepsze, bo sprawiają, że naprawdę wytężamy szare komórki, i często wpadamy na jakieś dodatkowe pomysły. Tu można się własnie wiele dowiedzieć i nauczyć
Dyskusja to dyskusja !!!
Panowie zapraszamy do dyskusji – piszcie – się zrobił fajny temat!!!
Po raz kolejny Lucjanie bardzo dobry post !!! :thumbup: :thumbup: :thumbup: :beer:
-
Dodam coś od siebie. Nie wierzę w nieprzeciętną inteligencję ryb, biorąc pod uwagę chociażby budowę ich mózgów :P. Uprawiając freediving nieraz byłem świadkiem zachowań ryb na bakier z ludzką logiką, bo jak sobie dać wytłumaczyć np. fakt, że duże szczupaki da się pod wodą pogłaskać (choć potem uciekają hehe), jak wytłumaczyć że naprawdę duże bassy wielkogębowe w Stanach da się złowić przy powierzchni trzymając w ręku przynętę (i tą samą rybę można w ten sposób wielokrotnie złapać), jak wytłumaczyć fakt, że liny, które wielu uważa za jedne z najpłochliwszych ryb - jak jesteś pod wodą - nic nie robią sobie z Twojej obecności jak sobie pływasz z metr od nich, podczas gdy karpie zawijają się gdy zrobisz chociażby ruch i spierdzielają w długą, jak wytłumaczyć że zawsze w tym samym miejscu można znaleźć stada płoci i to nawet pomimo tego, że wiedzą one że w tym miejscu mogą zostać zjedzone bo na spadzie czyha szczupak - ten sam szczupak zawsze w tym samym miejscu uderzający w to samo stado płoci. I co i nic, nie płyną kilometr dalej. Zostają bo tam mają co jeść.
Mam przyjaciela, który od 2 lat wędkuje. Bardzo mnie to cieszy, bo wkręcił się sam. Nie musiałem mu w tym pomagać. Kilka razy do roku wspólnie wędkujemy na jeziorze. Wtedy jak wizura pomaga on rzuca 2 zestawy – na spławik i grunt, a ja daje nura w dół na te kilka minut i obserwuje. Powiem tak z moich bardzo krótkich obserwacji wynika, iż najważniejszą kwestią jest zlokalizowanie ryb, a najlepiej całego stada i utrzymanie ich w łowisku. Powiecie truizm, ale to jest olbrzymi problem. Pod powierzchnią wody często spotkałem się z tym, że przy dużych sztukach możesz sypać nawet kilogramy zanęty a kilka metrów dalej będą pływać właśnie te duże sztuki to i tak nie podpłyną do twojego towaru nawet jak widać, że żerują. Dlaczego ?
Po pierwsze w tym miejscu w którym pływają mają już co jeść, po drugie są już najedzone (w tym miejscu mała lekcja anatomii 8) U ryb, które nie posiadają wyodrębnionego żołądka a takimi rybami są np. karpiowate trawienie odbywa się w jelicie. To teraz mi powiedzcie ile one mogą zjeść waszego towaru, który ładujecie do wody tak aby po chwili nie być syte. A no niewiele, bo mają takie a nie inne ograniczenia ewolucyjne). Po drugie mają dobrą kryjówkę i nie chcą jej opuszczać gdy nie muszą, bo to może się dla nich skończyć tragicznie. Samotniki, duże sztuki w małych stadach uwielbiają kryjówki bo tam czują się bezpiecznie, a my co często robimy jak łowimy w zaczepach. Uciekamy stamtąd ze swoimi finezyjnymi zestawami bo boimy się że potracimy sprzęt, a na grubą żyłkę nic połowimy i a do tego stracimy przyjemność z holu.
Dodatkowo dochodzi kwestia żyłek szczególnie przy spławiku, wystarczy że duża sztuka obetrze się o żyłkę i daje w długą, a o to naprawdę jest łatwo przy tej metodzie. Dlatego ważne jest aby znaleźć jakieś stado białorybu, bo jedna się obetrze zacznie uciekać jak reszta nie zauważy jakiejś anomalii w tym zachowaniu to kontynuuje żerowanie. Ważna jest ekspozycja przynęty (dlatego wymyślono np. taki włos). Ryby grupują się w stada bo czują się bezpieczne i to pozwala im na przeżycie. Dlatego nie lubią odpływać od stada. Taka mała dygresja co do „grubych” zestawów. Będąc na Węgrzech na wakacjach jadąc z Hajduszoboszlo do Egeru zatrzymaliśmy się autem nad jednym z łowisk. Tak wiecie z czystej wędkarskiej ciekawości, chciałem zobaczyć jak oni tam łowią na tym wietrze, bo wtedy wiało jak cholera. Oprócz karpiarzy sporo osób łowiło odległościówką. Podszedłem do faceta spytać się po angielsku jakim spławikiem on łowi, bo ten spławior mnie zaciekawił. Angielskiego nie znał, ale ja po polsku on po madziarsku i jakoś się dogadaliśmy. Spławik miał wyporność 45 gram. 45 gramowym spławikiem ciągnął małe płotki. Nawet nie wiecie jaki szok wtedy przeżyłem. To był dokładnie ten spławik, bo sobie go później wygooglowałem https://www.fishingfloats.eu/?152,exner-horizon-match-float-80910 . To wszystko to nie jest jakaś nad przeciętna inteligencja ryb to jest instynkt, ilość pożywienia i kryjówek oraz cała masa innych czynników dla których jeden łowi drugi nie. Zobaczcie ile razy karpiarze ciągną na kule tego samego dużego miśka. Czy nauczył się przez te swoje lata życia żeby nie jeść tych cholernych kul. A no nie.
Chciałbym przypomnieć wypowiedź kolegi, bo chyba nam umknęła.
:bravo: