Spławik i Grunt - Forum

PRZYNĘTY i ZANĘTY => Przynęty => Wątek zaczęty przez: Bartek.B w 06.10.2017, 19:19

Tytuł: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 06.10.2017, 19:19
Jutro wyprawa na ryby, więc nastały wieczorne porządki. Wraz z porządkami pojawiła się refleksja pod tytułem "na cholerę mi to wszystko". Analizując ten sezon mimo masy przynęt, praktycznie łowiłem na cztery. Pozostałe leżą i czekają na swoją szansę. Dziś już mogę powiedzieć, że można mieć zestaw zawierający minimum smaków i kolorów, a łowić w najlepsze. W poszukiwaniu nowości często wpadamy w sidła marketingu i łykamy to wszystko jak pelikany.
Dla mnie obecnie liczy się przede wszystkim :
1. Jakość zanęty, peletu lub mixu.
2. Kolor przynęty
3. Wielkość przynęty i jej rodzaj ( pop up , wafters, pellet itd.)
4. I na samym końcu jej smak.

Ciekawy jestem jak u was to wygląda.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 06.10.2017, 19:23
Dobrze piszesz, Bartku.
Ja parę dni temu zrobiłem sobie remanent w przynętach w pudełku. I zostawiłem 6 z chyba 20.
Najgorsze jest to, że mam już w planie, na co będę łowił w przyszłym sezonie. I nie mam tego w tych 20. A nawet nie wszystkie z tych sześciu się łapią. :facepalm: Ostatnio znowu zakupiłem dwie nowe. Na szczęście te mają zostać.

Idź pan w cholerę z tym całym dziadostwem.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 06.10.2017, 19:31
Będę musiał sporo przynęt wyrzucić, kupiliśmy tego dużo za dużo. Na przyszły sezon zostawię sobie 10 sztuk, które sprawdzały się w ubiegłych sezonach. I również skupię sie bardziej na zanętach.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 06.10.2017, 19:34
Ostatni rok to rewolucja mojej głowie: nie ma przynęty uniwersalnej na wszystkie ryby ale można zrobić na większość, nie ma znaczenia kolor lub czy jest miękka (poza zakładaniem na włos). Wiem kontrowersyjne poglądy ale poza robakami to się sprawdza.

Kolor sprawdzałem i jak brały na żółty kolor tak brały i na biały czy ciemny kolor. Za dużą wagę przykładamy do pewnych nie istotnych rzeczy.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt ?
Wiadomość wysłana przez: Tomnick w 06.10.2017, 19:36
Ja niedawno temu wywaliłem kilka pudełek z kulkami, ktòre mi w ogòle nie łowiły. Co z tego jak już mam przygotowane następne 3 w koszyku u drapieżczòw. Jak żyć? :facepalm:
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 06.10.2017, 19:39
Nie wywalajcie przynęt. Można komuś oddać za cenę przesyłki.

Ja jeszcze do tego nie dojrzałem, bo "przecież na pewno się przyda". Ale w końcu dojrzeję. I odzyskam pół szafy w garażu :D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 06.10.2017, 19:40
Kulki zawsze można zmielić i dodać jako atraktor do pelletu. Tak robi Steve Ringers.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: FilipJann w 06.10.2017, 19:46
Ja na ten sezon miałem ~50różnych przynęt... Nie róbcie tak. Używałem zaledwie kilku rodzaji, a reszta... Czekała na swoją szansę, a rzadko ją dostawała.
Ale dzięki temu mam wnioski na następny sezon i na pewno mój arsenał zmaleje.

To samo z zanętami.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 06.10.2017, 19:48
Można powiedzieć , że jesteśmy kolekcjonerami ;D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt ?
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 06.10.2017, 19:50
Szkoda gadać z tymi przynętami... :P
Wybór może nie ogranicza się do 5-ciu czy 6-ciu, ale na pewno arsenał może być kilkukrotnie mniejszy.
Z peletami, w moim wypadku, sprawa jest prosta: pikantna kiełbasa i ser/czosnek x 2 rozmiary i jest ok, inne mimo prób podczas dobrych brań ryb, nie odznaczały się niczym szczególnym.
Z kulkami i dumbelsami pozornie nie jest tak łatwo, bo prócz smaków i kolorków warto zwrócić uwagę na pływalność. Po dłuższym zastanowieniu okazuje się jednak, że waftersy z Ringersa, ananaski i tutti frutti Drennana oraz mielonki Bag'em to moje główne przynęty i rzadko kiedy sięgam w sumie po inne.

To taka pułapka producentów, bo co pewien czas prezentują coś nowego. Może to nie tak jak w karpiarstwie, że wychodzą nowe smaki w stylu krab+ śliwka albo śmietanka z wiśnią i ja to łykam.
Raczej chodzi o przynęty, które są nowymi, lepszymi wersjami dotychczas stosowanych i skutecznych. Mam na myśli na przykład kiełbasę w wersji oozing, czy czekoladowe waftersy w dużym rozmiarze...  a potem pełna szafka :facepalm:
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Piker w 06.10.2017, 20:02
Ech, to nie tylko mój ból? :D
Ja sobie postanowiłem jakoś na wiosnę i się trzymam tego:
Max 12 pudełeczek zakręcanych z allegro. Kilka wersji przynęt. A i tak używam 6 rodzajów, reszta to jak już jest desperacja.
Muszą być waftersy, żółte i pomarańczowe dumbellsy, jakieś mięso i jakaś słodycz, a także coś smużącego. Reszta to już wariacje :)
Jak nie mam brań na metodzie to zmieniam przynętę, a potem miejsce. Gdybym miał używać wszystkich w jednym miejscu, a potem znowu w innym to bym chyba o**ujał :D
Tak jak z zanętami. W maju zrobiłem remament i okazało się że jest tego z 30-35kg :facepalm: od tamtej pory nic nie kupiłem.
Ale Bartek ma rację - gorsze opcje do mielenia, albo w PVA
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 06.10.2017, 20:12
W tym wszystkim jest też proste ograniczenie czasowe dot.możliwości przetestowania przynęt podczas 1 sesji.
Jeżeli jesteśmy 6 godzin, no to można maks. W miarę wiarygodnie przetestować 5-6 przynęt na 1 wędce. Na następnym wypadzie będą już inne uwarunkowania. :D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 06.10.2017, 20:23
Macie panowie pełną racje ja w tym sezonie przewaliłem kupe przynet , zanet i pelletow.....
Wiadomo mnostwo wnioskow i wskazowek..... to nie byl rok.dobry na testy bo rybki fiksowaly....
ALE w takim dziwnym roku jak juz cosik lowi to lowi....
W 2018 skupie sie na kilku seriach ......
A ten szał zakupowy niech mnie omija ..... jak najdalej!
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 06.10.2017, 20:39
Wczoraj zrobiłem przegląd - mam około 100 przynęt ... :(


jaka u mnie kolejność, trudne pytanie ...
raczej rozpatruję teraz zestaw zanęta/przynęta nie samą przynętę
i odpowiedź byłaby dość skomplikowana

Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 06.10.2017, 20:43
- W tym roku 95% ryb dało kilkanaście przynęt i 5 zanęt (z podwariantami).
- 80% ryb dały mi nowe kombinacje, które wprowadziłem w tym roku, jakby nie one rok byłby nieudany, a tak jest na 4.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 06.10.2017, 20:44
W tym sezonie powrót do korzeni. 2-3 rodzaje kilek zanętowych, może 5 rodzajów haczykowych. I o ile więcej miejsca :P
JK
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: katmay w 06.10.2017, 20:50
Też racja. Mam rzeczy które otworzyłem tylko w celu powąchania.
Zawsze jednak trzeba mieć powiedzmy 4 przedziały.
Pellety małe, duże
Pływające, tonące.
Smużaki nie smużaki
Fluo i stonowane.
I według tego podziału już się robi tego sporo...

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 06.10.2017, 20:58
A jak fluo to zielone i czerwone. No może jeszcze fluo orange ;)
Znam, znam takie podejscie - kuźwa milion kulek kupionych za milion złotych monet a na rybach przed położeniem zestawu cierpienia Młodego Wertera :facepalm: co by tu założyć. Obowiązkowy zwiad na co biorą i okazuje się, że akurat biorą na te jakich nie mam ??? Ale, ale - przecież to stare opakowania tej serii kulek to dlatego nie mam ha ha 8) ;D I spokojny wracam do swojego królestwa założyć super kulki...po czym rano - " bo wiatr był wschodni a księżyc w pełni i dlatego nie brały "...
JKarp
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: wiksa w 06.10.2017, 21:09
To nie ryby się łapią na te wszystkie przynęty tylko wędkarze, którzy żyją nadzieją i wydają kasę. :D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 06.10.2017, 21:19
Genaralnie widzę, że jest nadzieja. W przyszłym sezonie paru z nas  spróbuje się ogarnąć :D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: kkza w 06.10.2017, 21:31
Ja się opamiętałem przy około piętnastu różnych przynętach.
Profilaktycznie nie przeglądam już przynęt w sklepach - lepiej zapobiegać niż... płacić.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 06.10.2017, 21:43
Jestem dla was pełen uznania. :bravo:
Ja swoje przynęty zgromadziłem w ciągu 7 lat. :( Cześć dostałem, większość kupiłem lub się wymieniłem.
Obiecuję sobie, że w przyszłym roku zmniejszę tą ilość o minimum 30%.  ;)

Ale np. samych kuku Cukk mam z 10 smaków - na moje łowiska tak naprawdę wystarczą 4-5.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 07.10.2017, 06:13
Ja uwielbiam testy. Dlatego mam masę przynęt, a torba z nimi waży około 8 kg :D Na pewno jednak warto kombinować, ponieważ jest sporo dziwnych uwarunkowań, które na przykład sprawiają, ze pellet 12 mm łowi a 14 mm już nie. Łowiąc tylko latem można ilość przynęt ograniczać, ale gdy robimy to praktycznie cały rok, jest zupełnie inaczej. Wtedy wchodzą inne kolory, mniejsze rozmiary...

Jedno Wam powiem. Warto korzystać z doświadczenia innych :) Wtedy można listę przynęt ograniczyć znacząco, elliminując pewne rzeczy które innym nie łowią. Na ten przykład z Ringersów sprawdzają mi się tylko pomarańczowe waftersy, resztę tych wash outów uważam za mało skuteczne, czasem można użyć jeszcze tych brązowych. O wiele lepszy jest żółty dumbells Drennana. Czyżby kolor był istotny? Cholera wie, chyba tak... Łowiąc na Metodę więc spokojnie listę przynęt skróciłbym do 8-10, z czego kilka byłoby rezerwowych, na warunki szczególne. Jednak łowiąc na rzekach oraz z podajnikami z amortyzatorami, do tego nastawiając się na brzany, muszę mieć cały asortyment przynęt. I robi się z tego 8 kilo :D

To co zauważam, to fakt, że przy większych podajnikach przynęta musi wabić rybę, przy małych nie zawsze, sam miks ma wiele do powiedzenia. Dlatego zapach, kolor i wyporność jest ważny i czasami ma znaczenie. Aczkolwiek takie pellety pikantna kiełbasa, kryl i crab spokojnie można zawęzić do samej pikantnej, bo nie widzę żadnej różnicy (przewagę ma pikantna, tamte łowią tak samo).

Inaczej jest gdy startujemy w zawodach. Tutaj trzeba mieć w czym wybierać. Czasami można mieć 'strzał' i mieć o kilka brań więcej jak się odnajdzie coś szczególnego. Tym bardziej należy więc szukać. Tak to jest, starty oznaczają poważniejsze zakupy :)

Ogólnie jednak mam podobne jak Bartek spostrzeżenia. Z masy moich przynęt łowi tylko część, i sprawdza się reguł 80/20. 20% moich przynęt łowi mi 80% ryb :)



Ostatni rok to rewolucja mojej głowie: nie ma przynęty uniwersalnej na wszystkie ryby ale można zrobić na większość, nie ma znaczenia kolor lub czy jest miękka (poza zakładaniem na włos). Wiem kontrowersyjne poglądy ale poza robakami to się sprawdza.

Kolor sprawdzałem i jak brały na żółty kolor tak brały i na biały czy ciemny kolor. Za dużą wagę przykładamy do pewnych nie istotnych rzeczy.

Ciekawe jakie masz podstawy do takich teorii (w sensie jak i gdzie to badałeś) :) Czyżbyś nie zamieszczał swoich wyników na forum? :)  Aby znaleźć zależność koloru od brań, należy sporo spędzić nad wodą, i to nie jedną, łowić wiele gatunków. Jako, że u mnie woda jest czysta często, z racji niskiego poziomu rzek, mam czarno na białym pokazane jak  ważny jest kolor w przypadku leszcza chociażby... Dlatego taka kukurydza jest tak skuteczną chociażby. Tu nie zapach ani smak jest tak istotny, ale kolor i miękkość właśnie.

No i miękkość przynęt? Sorki, ale na twarde łowię o wiele gorzej,i jest to wykładnik tego ile mam brań w dużym stopniu. Unikam jak ognia przynęt twardych, ponieważ z jakiegoś powodu ryba częściej je odrzuca. Na dodatek takie przynęty często są trudne w 'obróbce'. Odnosi się to zarówno do kulek większych, jak i przynęt mniejszych. Jest jeszcze faktor jakim jest chowanie push stopa lub stopera. W miękkiej łatwo się to robi, w twardych często skazani jesteśmy na gumowe zaciski. Twarde przynęty łatwo też pękają...

Kadłubek, na jakiej podstawie formułujesz takie poglądy? W jaki sposób dokonałeś 'badań' lub na jakim rodzaju ryb i jakich wodach? Bo są sprzeczne całkowicie z moimi spostrzeżeniami :)

Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 07.10.2017, 08:18
No mój czas badań był ograniczony ale za to trzeba pamiętać, że kulki firmy "xyz" o kolorze żółtym smaku "abc" mogą się różnić od kulek takich samych w innym kolorze. Tutaj upatruję błąd badań bo nie wiesz co jest w środku.

Cytuj
O wiele lepszy jest żółty dumbells Drennana

A testowałeś tą samą przynętę tylko z innym barwnikiem? Nie twierdzę, że jest zła ta przynęta ale chodzi o same badania.

Weź wymieszaj jakieś przynęty np tak jak zrobił to Lorpio w jednej paczce sprzedaje np. żółtego ananasa i halibuta ciemne chyba czarne lub brązowe.
Wyniki na żółte zupełnie inne niż na ananasa z innej paczki - OK mogą się różnić składem ale producent ten sam.

(http://www.lorpio.pl/users/236/422/zoom/hook-baits-pop-ups-dumbells-pineapple-halibut-70.jpg)

Co do twardości: a jak ryba poznaje, że jest twarda przynęta? Rękami :P czy jak zasysa do pyska i powinna się zaciąć.
Twarde przynęty zazwyczaj trudniej "pracują" i nie odrywają się tak cząsteczki od nich.
To nasza wiara i przekonanie choć łatwiejsza jest obróbka miękkiej przynęty.


Luk tylko pamiętaj: w jednym zbiorniku ryby biorą np. na jedną przynętę a w drugim ta sama przynęta to klapa. Już wiem dlaczego tak jest ale staram się zmienić to by nie było takiego rozróżnienia.

Może zrobię taką przynętę, że w obu zbiornikach ryby nie będą brały :P

Edit:
Łowione głownie na stawach, często zmieniane z QQ.
Nie o wszystkim piszę tu na Forum, część wniosków jest zachowywana tylko dla mnie.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: ptaku_1 w 07.10.2017, 09:30
Ja tam miałem pęd do "mania" ale mi przesło bo człowiek siedział i głupiał. Od nastepnego sezonu stawiam na prostotę i klasykę zostawiam sobie tylko

Kiełbasa
Czosnek
Halibut
Tutifruti
Ananas
Orange

oraz czerwone popupy do bałwanków

Reszta idzie do młynka, bez sensu jest posiadanie 30 rożnych przynęt bo robi się za wielki mętlik w głowi co założyć.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: yarousseau w 07.10.2017, 10:41
Ja na ten sezon miałem ~50różnych przynęt... Nie róbcie tak. Używałem zaledwie kilku rodzaji, a reszta... Czekała na swoją szansę, a rzadko ją dostawała.
Ale dzięki temu mam wnioski na następny sezon i na pewno mój arsenał zmaleje.

To samo z zanętami.
U mnie podobnie...

Wysłane z mojego GT-I8190 przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: kamilsr w 07.10.2017, 11:08
Ja posiadam jeszcze zapasy z pierwszych zakupów  zaraz jak tylko zacząłem pierwszy raz przeglądać to forum. Na część przynęt dopiero w tym sezonie złowiłem ryby. Pellety znacznie skamieniały i wywietrzały a mimo to były skuteczniejsze niż pikantna. Podejrzewam, że może pływalność odegrała tutaj rolę. Jeżeli chodzi o rodzaje to mania kupowania nowości robi swoje. Pudełek kolorowych przybywa a czasu na ich przetestowanie coraz mniej. Nie wiem jak Wam ale mi potrzeba co najmniej 2 - 3 wypraw by sprawdzić większość przynęt na danej wodzie. Czasami to się wydłuża . Mam taką wodę gdzie leszcze żerują intensywnie przez 1-2 godziny na płyciznach. Po zarzuceniu zestawu trzeba odczekać nawet 40 min na branie a można w nocy złowić do 3 ryb w tym miejscu pod warunkiem trafienia przynęty. W tym roku łowiłem na 3 różnych łowiskach , gdzie przynęty się nie dublują . Podczas braku brań człowiek szuka tego killera i uzupełnia sobie z wyprawy na wyprawę nowe smaki . A tutaj okazuję się, że ryby biorą na sprawdzoną przynętę tylko o innej  porze dnia. 
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: jurek w 07.10.2017, 11:10
Ja tam miałem pęd do "mania" ale mi przesło bo człowiek siedział i głupiał.

A toś mnie chłopie pocieszył, bo już myślałem, że mam za stary umysł aby ogarnąć to wszystko :D 8)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Buba w 07.10.2017, 11:13
Ja tam miałem pęd do "mania" ale mi przesło bo człowiek siedział i głupiał. Od nastepnego sezonu stawiam na prostotę i klasykę zostawiam sobie tylko

Kiełbasa
Czosnek
Halibut
Tutifruti
Ananas
Orange

oraz czerwone popupy do bałwanków

Reszta idzie do młynka, bez sensu jest posiadanie 30 rożnych przynęt bo robi się za wielki mętlik w głowi co założyć.

To chyba jak z "chorobami wieku dziecięcego" - każdy musi przez to przejść :D ;)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: selektor w 07.10.2017, 13:03
Tu nie zapach ani smak jest tak istotny, ale kolor i miękkość właśnie. No i miękkość przynęt? Sorki, ale na twarde łowię o wiele gorzej,i jest to wykładnik tego ile mam brań w dużym stopniu. Unikam jak ognia przynęt twardych, ponieważ z jakiegoś powodu ryba częściej je odrzuca.
Kilka lat temu byłem na oględzinach niedaleko Pabianic, było tam parę stawów hodowlanych, więc sobie porozmawiałem na temat karpików. Według tego hodowcy mocno niepolecane jest żywienie karpi nieobrobionymi roślinami motylkowatymi (bobowatymi) np. bobikiem, bo dawane karpiom w całości mocno pęcznieje i powoduje nawet rozsadzanie ryb, co mu się wiele razy przydarzyło w początkach jego hodowli. Hodowcy dobrze wiedzą co jedzą karpie a czego nie bo to łatwo zobaczyć na karmisku. Przy dużym zamuleniu zbiornika karp zasysa muł i wypluwa go w toń, i z tych "okruchów" wybiera sobie smakowite kąski np. larwy ochotki, ziarna, granulat. Odmula on teren wokół karmiska na którym widać niestrawione ziarna zbóż. Często też po prostu zaczyna tam coś rosnąć :) Po to karp np. ma zęby gardłowe aby kruszyć ślimaki, małże. U wielu gatunków ryb zęby gardłowe są słabiej wykształcone więc nie pozwalają na "ostrą" robotę tak jak u karpia. Gdzieś kiedyś też czytałem w jakiejś książce poświęconej hodowli ryb, że każde suche ziarno mocno pęcznieje w przewodzie pokarmowym, a więc też nie każde będzie "służyło" rybom. Podobno rzepak przelatuje w całości przez karpie.
Moja teoria z tego jest taka - jak jest coś twardego to wiele gatunków ryb po prostu nie połyka twardej przynęty, bo wie, że może sobie z tym nie poradzić i ryzykuje życiem.  Także doświadczony życiem karp wie, że jak się połasi na coś twardego pokroju np. niegotowanego bobiku to później będzie to długo i nieprzyjemnie trawił. Dlatego w kulkach proteinowych ważny jest ich skład, aby skusić karpia tak aby się przemógł i wpierdzielił twardą kulę nie przejmując się ewentualnymi niestrawnościami, które będą go czekać ;) Przy mocno rozwiniętych zębach gardłowych z tym sobie spokojnie poradzi. To jest jedynie taka moja luźna teoria nie poparta badaniami :)
Dobrze byłoby jakby się jakiś ichtiolog w tym zakresie wypowiedział, ale oni (co widać na forum) swoją wiedzę traktują jako wiedzę tajemną do której dostęp mają jedynie wybrańcy tego Narodu i o której wiedzy nie powinno się dyskutować, bo Pan Ichtiolog może stracić pracę, gdy cały Naród zacznie hodować ryby :facepalm: 
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 07.10.2017, 13:23
Kilka lat temu byłem na oględzinach niedaleko Pabianic, było tam parę stawów hodowlanych, więc sobie porozmawiałem na temat karpików. Według tego hodowcy mocno niepolecane jest żywienie karpi nieobrobionymi roślinami motylkowatymi (bobowatymi) np. bobikiem, bo dawane karpiom w całości mocno pęcznieje i powoduje nawet rozsadzanie ryb, co mu się wiele razy przydarzyło w początkach jego hodowli. Hodowcy dobrze wiedzą co jedzą karpie a czego nie bo to łatwo zobaczyć na karmisku. Przy dużym zamuleniu zbiornika karp zasysa muł i wypluwa go w toń, i z tych "okruchów" wybiera sobie smakowite kąski np. larwy ochotki, ziarna, granulat. Odmula on teren wokół karmiska na którym widać niestrawione ziarna zbóż. Często też po prostu zaczyna tam coś rosnąć :) Po to karp np. ma zęby gardłowe aby kruszyć ślimaki, małże. U wielu gatunków ryb zęby gardłowe są słabiej wykształcone więc nie pozwalają na "ostrą" robotę tak jak u karpia. Gdzieś kiedyś też czytałem w jakiejś książce poświęconej hodowli ryb, że każde suche ziarno mocno pęcznieje w przewodzie pokarmowym, a więc też nie każde będzie "służyło" rybom. Podobno rzepak przelatuje w całości przez karpie.
Moja teoria z tego jest taka - jak jest coś twardego to wiele gatunków ryb po prostu nie połyka twardej przynęty, bo wie, że może sobie z tym nie poradzić i ryzykuje życiem.  Także doświadczony życiem karp wie, że jak się połasi na coś twardego pokroju np. niegotowanego bobiku to później będzie to długo i nieprzyjemnie trawił. Dlatego w kulkach proteinowych ważny jest ich skład, aby skusić karpia tak aby się przemógł i wpierdzielił twardą kulę nie przejmując się ewentualnymi niestrawnościami, które będą go czekać ;) Przy mocno rozwiniętych zębach gardłowych z tym sobie spokojnie poradzi. To jest jedynie taka moja luźna teoria nie poparta badaniami :)
Dobrze byłoby jakby się jakiś ichtiolog w tym zakresie wypowiedział, ale oni (co widać na forum) swoją wiedzę traktują jako wiedzę tajemną do której dostęp mają jedynie wybrańcy tego Narodu i o której wiedzy nie powinno się dyskutować, bo Pan Ichtiolog może stracić pracę, gdy cały Naród zacznie hodować ryby :facepalm:

Czekaj rozsadziło mu karpia czy inną rybę? Bo jak powiedział Ci, że karpia to naprawdę musiał dać za dużo jedzenia a jak inna rybę to łatwiej jest to zrobić, natomiast normalna praktyką jest karmienie karpi, amurów suchą kukurydzą i one sobie z nią radzą właśnie zębami gardłowymi. No ale sucha kukurydza jest miękka ;) Małże czy tam inne rzeczy też jedzą widelcem i nożem :D Każde suche ziarno pęcznieje itd.

Kukurydza, pszenica czy inne żyto urośnie pod wodą? Kurde trzeba rolników poinformować... tyle lat w niewiedzy żyją i nie sieją zalanych terenów ;)

Jak ryba czegoś nie jest w stanie połknąć to stara się wypluć.

Arek chyba tamta osoba za dużo Ci opowiadała bajek a Ty z niewiedzy łyknąłeś to jak pelikan wodę ;) - bez urazy po prostu możesz nie wiedzieć tego.

Ok, nie jestem ichtiologiem, roboty u hodowców ryb nie stracę, kulki proteinowe zazwyczaj robi się twarde by raki czy inne ryby nie zjadły (wymlaskały) jej szybciej niż karp.
Co wygrałem? :-*
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: selektor w 07.10.2017, 13:40
Wygrałeś życie 8)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.10.2017, 07:40
Jak ryba czegoś nie jest w stanie połknąć to stara się wypluć.

A może jak nie jest w stanie czegoś połknąć to nie połyka? ;)

Co do twardości: a jak ryba poznaje, że jest twarda przynęta? Rękami :P czy jak zasysa do pyska i powinna się zaciąć.

W przypadku mniejszych ryb robi to pyskiem. Taki jest karaś, płoć. Zwłaszcza ten pierwszy 'smakuje'. Pomyśl ile trwa branie na spławiku, jaki jest czas od wzięcia ryby przynęty do pyska a do zacięcia. Dlaczego tak często nie zacinamy, gdyż branie 'gaśnie'...

Ja mam inne spostrzeżenia. Ty piszesz tylko o sytuacji gdy mamy przynętę na podajniku, ja bardziej o takiej, gdy ryba ją poznała. Jedno branie i ryba wie, że przynęta jest twarda, może dwa. Później już takiej przynęty unika. Jest to realne? Wg mnie jak najbardziej.

Miękkość przynęt to nie tylko mój pogląd, wielu wędkarzy ma takie obserwacje, aczkolwiek zdania mogą być tu podzielone. Ja sam gdy poczytałem w magazynach upewniłem się, że moje obserwacje nie są tylko jednymi w tym kierunku. Porzuciłem wszelkie kulki wiercone z Sonu twarde jak kamień czy też ich dumbellsy F1 na które nie mogłem nic złowić. Przy miękkich rzeczach było o wiele łatwiej. Ale oczywiście są wyjątki- jak pellety :) Ale te znowu są pokarmem, przystosowanym do w miarę szybkiego trawienia, nie jest to masa jak w przypadku przynęt, która uzyskuje twardość i nie da się tego odwrócić.

A Arek dobrze kombinuje :thumbup: Twardość przynęt może sugerować rybie kłopoty z trawieniem. My ludzie też mamy mechanizmy, które każą nam nie jeść pewnych rzeczy, jak na przykład czegoś co nie pachnie dobrze, gdyż może powodować to zatrucie. To są odruchy, które czasami można przełamać (jak jedzenie śmierdzących serów). Ogólnie jednak mamy ograniczoną paletę pokarmu, i po to mamy kilka zmysłów, aby bezpiecznie w miarę się odżywiać :)

Innym argumentem jest doświadczenie. Tutaj często ichtiolodzy nie mają takiej wiedzy, bo i skąd. Po prostu coś działa a coś innego nie. Oni nie wykonują takich testów jak my często. Gdy ryba w hodowli dostaje jeden typ pokarmu, to jest na niego skazana, w naszym przypadku ryba sama decyduje co jej pasuje lepiej, ona ma szeroki wybór. Na wodach z wielką ilością ryb gdzie występuje deficyt pokarmu złowić coś nie jest trudno, czasami wręcz trudno czegoś nie złowić, wszystko działa :)

Poza tym w nauce nie wszystko daje się wytłumaczyć. Często coś się dzieje bo się dzieje. To i tak moje doświadczenia, wcale nie uważam ich za jedyne słuszne, bardziej w Twoim przypadku zastanawiałem się dlaczego tak łatwo sformułowałeś takie wnioski, wg mnie zbyt pochopne. Ja używam kulek na rzekach, i tutaj też mam większe spektrum. Poza tym kulki mogą być do nęcenia i przynętowe. Na przykład moczenie w dipie może sprawić, że zyskują mega aromat, jednak twardnieją. Dla takiej brzany to wystarczy aby się na nią skusić. Jednak do nęcenia używać lepiej kulek nie dipowanych, miękkich. Po prostu ryba wybiera sobie dana kulkę, jednak nasza dipowana ma ją naprowadzić szybciej na cel, ewentualnie używamy jej w połączeniu z innymi partykułami, na przykład pelletami czy ziarnami. Już wkrótce moja wiedza w tym temacie znacząco się poszerzy mam nadzieję ;)


Odnośnie mas przynęt jakich używamy, to tutaj ja bym jeszcze dodał jedną istotną rzecz. Używanie atraktorów i dipów, może też znacząco wpływać na skuteczność. Na przykład dodanie pelletowi pikantna kiełbasa odrobiny Lavy o tym smaku, wybitnie pomaga, tak jak i halibutowej na rzece innym przynętom. Świetnie też działają pewne rodzaje Goo wg mnie. Dzięki temu możemy dana przynętę podrasować, dając jej większą moc. Oznacza to, że może być ich wtedy mniej, dużo mniej. Zwłaszcza na mulistym podłożu pomaga to w odnalezieniu przynęty. Bo ryba tam przyzwyczajona jest wtedy do rycia w mule, więc dodatkowe naprowadzanie aromatem na pewno nie zaszkodzi :)

Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym należy w tym wątku wspomnieć. Każdy z nas liczy, mniej lub bardziej, że znajdzie coś, co będzie przynętą absolutną, lub chociażby bardzo skuteczną. Dlatego też tak łatwo kupujemy te wszelkie nowości. To taka namiastka poszukiwania kamienia filozoficznego ;D Jakby nie było, to też jest częścią całości, bo łowienie ryb i przyjemność jaką z tego czerpiemy, to nie tylko sam hol ryby. Jest nim również szukanie coraz lepszych pułapek lub przynęt do nich :) Nie macie tak?
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 08.10.2017, 08:48
Cyt.Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym należy w tym wątku wspomnieć. Każdy z nas liczy, mniej lub bardziej, że znajdzie coś, co będzie przynętą absolutną, lub chociażby bardzo skuteczną. Dlatego też tak łatwo kupujemy te wszelkie nowości. To taka namiastka poszukiwania kamienia filozoficznego  Jakby nie było, to też jest częścią całości, bo łowienie ryb i przyjemność jaką z tego czerpiemy, to nie tylko sam hol ryby. Jest nim również szukanie coraz lepszych pułapek lub przynęt do nich  Nie macie tak?

Jak dla mnie sama prawda ! :bravo:
Ale ta czesc wedkarstwa czyli strategia to dla mnie klucz.do sukcesu .... !
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.10.2017, 08:50
A im mniej ryb w wodzie, tym więcej sprzętu w zagrodzie ;)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Tench_fan w 08.10.2017, 09:00
Przed tym sezonem też obiecywałem sobie, że już nic nie dokupię.
Na dobrych chęciach się skończyło. Niektóre przynęty mnie zawiodły, z kolei inne, w tym nowo zakupione urzekły.
Część ich kupiłem, inne uzyskałem drogą wymiany,
Ten i poprzedni sezon pozwolił mi już na wybranie kilku "pewniaków", ale też z drugiej strony kilka przynęt na stałe opuści mój arsenał.
Czy to koniec poszukiwań ? Nie sądzę.
Chyba mam za słaby charakter ;D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 08.10.2017, 09:00
Troszkę OT robimy


Luk
Co do twardości: a jak ryba poznaje, że jest twarda przynęta? Rękami :P czy jak zasysa do pyska i powinna się zaciąć.

W przypadku mniejszych ryb robi to pyskiem. Taki jest karaś, płoć. Zwłaszcza ten pierwszy 'smakuje'. Pomyśl ile trwa branie na spławiku, jaki jest czas od wzięcia ryby przynęty do pyska a do zacięcia. Dlaczego tak często nie zacinamy, gdyż branie 'gaśnie'...



Popatrzmy na samym początku co robi lin:
przypływa, patrzy na to i machnięcie ogonem odpływa - na spławiku widzisz to "zainteresowanie" choć ryba nawet jeszcze nic nie zjadła,
później zasysa i wypluwa 1/10 zanęty lata - na spławiku sekundowe branie bo się porusza też śrucina.

Na spławiku widać aż za dużo brań :P to otarcia o żyłkę i inne:



Chodzi mi o to, że często poruszenie przynęty pokazuje fałszywe branie, doświadczeniem nauczymy się ciąć w odpowiednim momencie.
Nie zawsze zatopienie spławika to branie.


Cytuj
Ja mam inne spostrzeżenia. Ty piszesz tylko o sytuacji gdy mamy przynętę na podajniku, ja bardziej o takiej, gdy ryba ją poznała. Jedno branie i ryba wie, że przynęta jest twarda, może dwa. Później już takiej przynęty unika. Jest to realne? Wg mnie jak najbardziej.

I bardzo dobrze, testuj, kombinuj :beer:
może kiedyś dojdziemy do jednej przynęty na wszystkie ryby! - tu żartuję, nie, nie ma takiej i nie będzie.

Cytuj
Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym należy w tym wątku wspomnieć. Każdy z nas liczy, mniej lub bardziej, że znajdzie coś, co będzie przynętą absolutną, lub chociażby bardzo skuteczną. Dlatego też tak łatwo kupujemy te wszelkie nowości. To taka namiastka poszukiwania kamienia filozoficznego ;D Jakby nie było, to też jest częścią całości, bo łowienie ryb i przyjemność jaką z tego czerpiemy, to nie tylko sam hol ryby. Jest nim również szukanie coraz lepszych pułapek lub przynęt do nich :) Nie macie tak?

To takie zbieractwo, chęć kupienia czegoś nowego, tzw. efekt szminki. Przynęty na wszystkie ryby nie ma i nie będzie bo każda ryba lubi jedno a drugiego już nie bardzo to smakuje.

A im mniej ryb w wodzie, tym więcej sprzętu w zagrodzie ;)

Nie zawsze bo poza PL trochę ryb zostało. :)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 08.10.2017, 09:20
Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym należy w tym wątku wspomnieć. Każdy z nas liczy, mniej lub bardziej, że znajdzie coś, co będzie przynętą absolutną, lub chociażby bardzo skuteczną. Dlatego też tak łatwo kupujemy te wszelkie nowości. To taka namiastka poszukiwania kamienia filozoficznego ;D Jakby nie było, to też jest częścią całości, bo łowienie ryb i przyjemność jaką z tego czerpiemy, to nie tylko sam hol ryby. Jest nim również szukanie coraz lepszych pułapek lub przynęt do nich :) Nie macie tak?






Wiadomo Panowie, że hol ryby to fajne przeżycie, mnie jednak bardziej rajcuje cała droga poprzedzająca ten właśnie hol.
Najbardziej jara mnie samo branie, ale nie w aspekcie fizycznym, tylko jako ukoronowanie moich starań i strategii, które do niego bezpośrednio doprowadziły.

Mówimy, że istnieją przypadki? :-\ Łowimy duże rybska z marszu, w krótki czasie, na to co mamy pod ręką. Każdy to poznał.
Ale czy na pewno to przypadek? W takich sytuacjach warto dobrze się rozejrzeć, sprawdzić pogodę, ciśnienie, zwrócić szczególną uwagę na wiatr i temperaturę wody. Ja wiem, że to trudne, jak co chwila nam dzwonią alarmy i szczytówki uciekają do wody, ale taki ''przypadek'' można potem powtórzyć przy odrobinie chęci i szczęścia.

Szkoda tylko, że nie ma recepty na taki dzień, jak miałem wczoraj :'( Sprawdziłem łowisko na każdej odległości, aż pod 90 metr. Blisko pod brzegiem, w środku dystansu, daleko, w lewo i prawo! Nic, cisza totalna.
Chciałbym zrozumieć takie sytuacje, albo poznać kogoś, kto potrafiłby mi to wytłumaczyć?




Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 08.10.2017, 09:47
Jednym może być przebywane ryb w górnych warstwach wody. Są takie sytuacje, że ryba jest wyżej i z gruntu się ne łowi nic. Poza tym też miałem kilka takich sesji, że pomimo dobrych prognoz była cisza. Też nie znajdywałem uzasadnienia, nie łowił nikt. Po prostu ryba się wyłączyła i tyle, cholera wie czemu.

Jest też pełnia i jej wpływ, w sumie to byłeś jeszcze w jej zasięgu :)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.10.2017, 09:52
Dokładnie tak jest - czasem ryba się wyłącza. Ale (jak temat poruszany w innym wątku) czasem też się włącza na całym zbiorniku.

Nie dojdziesz człowiecze...
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 08.10.2017, 09:57
Dokładnie tak jest - czasem ryba się wyłącza. Ale (jak temat poruszany w innym wątku) czasem też się włącza na całym zbiorniku.

Nie dojdziesz człowiecze...
Michał, dlatego wędkarstwo jest takie piękne :)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 08.10.2017, 10:23
Czytając wszystkie posty dochodzę do wniosku, jak ważną sprawą w naszym pięknym hobby jest ta część wędkarstwa, która odpowiada za taktykę, planowanie i kombinowanie. Kupno przynęt i sprzętu to tylko mały trybik tej potężnej układanki, którą każdy z nas układa w swojej głowie. Poszukiwanie, obserwacja i testy to jest coś, co nas napędza. Ta mnogość sprzętu i przynęt świadczy o tym, że rozwijamy się jako wędkarze a przede wszystkim jako ludzie. Świat nie stoi w miejscu, a chęć doskonalenia jest czymś, co nie pozwala nam zejść na zawał przed telewizorem :)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: katmay w 08.10.2017, 13:50
Właśnie siedzę w ogrodzie i patrzę na ryby. Sypnąłem im pelletu rozsypanego z dna torby. Ryby podpłyneły, zainteresowały się, ale stoją 30 cm od kupki pelletu i czekają.

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/dbd4abb53eb69815a81cf82f8188d198.jpg)

Normalnie był by tam totalny Sajgon.
To już  10 minut z przerwą na drobny deszczyk.

Teraz polałem syropkiem.

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/feda99bc5a26a2384f7b2f9c9954e633.jpg)

Ryby po 5 minutach zainteresowały się, ale nadal nie jedzą.

10 minut dodałem Goo tutti fruti.

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/64a819c7e1036934618265186c746c65.jpg)

Zaczyna się rozchodzić po dnie.
Zimna już woda.

20 minut. Dodałem mączkę zozrobioną z wodą.

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/ec0ee0548af319af22e49dd440fb0d0e.jpg)

Ryby są, ale nadal nie jedzą.

Zimno idę do domu.

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 08.10.2017, 13:57
Nigdy nie byłem w stanie pojąć tych nazw Mainline ;)

JKarp
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: kucus22 w 08.10.2017, 13:59
Marcin fajny masz poligon doświadczalny ;D :bravo:
Ja posiadam tylko akwarium 112 l. Też zrobiłem test.
Podchodzę pod baniak, ryby są, obserwują moje ruchy.
Sięgam po suchą karmę, ryby się uaktywniają, widać popłoch.
Sypie karmę, zaczyna się akcja rodem z amazonki, ryby ochoczo pobierają pokarm.
Pier..e jadę jutro na żwirownię :P :P :P
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 08.10.2017, 14:05
Fajny test :thumbup:
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: JKarp w 08.10.2017, 14:05
Ale jest jeszcze jeden aspekt, o którym należy w tym wątku wspomnieć. Każdy z nas liczy, mniej lub bardziej, że znajdzie coś, co będzie przynętą absolutną, lub chociażby bardzo skuteczną. Dlatego też tak łatwo kupujemy te wszelkie nowości. To taka namiastka poszukiwania kamienia filozoficznego ;D Jakby nie było, to też jest częścią całości, bo łowienie ryb i przyjemność jaką z tego czerpiemy, to nie tylko sam hol ryby. Jest nim również szukanie coraz lepszych pułapek lub przynęt do nich :) Nie macie tak?






Wiadomo Panowie, że hol ryby to fajne przeżycie, mnie jednak bardziej rajcuje cała droga poprzedzająca ten właśnie hol.
Najbardziej jara mnie samo branie, ale nie w aspekcie fizycznym, tylko jako ukoronowanie moich starań i strategii, które do niego bezpośrednio doprowadziły.

Mówimy, że istnieją przypadki? :-\ Łowimy duże rybska z marszu, w krótki czasie, na to co mamy pod ręką. Każdy to poznał.
Ale czy na pewno to przypadek? W takich sytuacjach warto dobrze się rozejrzeć, sprawdzić pogodę, ciśnienie, zwrócić szczególną uwagę na wiatr i temperaturę wody. Ja wiem, że to trudne, jak co chwila nam dzwonią alarmy i szczytówki uciekają do wody, ale taki ''przypadek'' można potem powtórzyć przy odrobinie chęci i szczęścia.

Szkoda tylko, że nie ma recepty na taki dzień, jak miałem wczoraj :'( Sprawdziłem łowisko na każdej odległości, aż pod 90 metr. Blisko pod brzegiem, w środku dystansu, daleko, w lewo i prawo! Nic, cisza totalna.
Chciałbym zrozumieć takie sytuacje, albo poznać kogoś, kto potrafiłby mi to wytłumaczyć?

Jędruś przypadkowo wszystkie ryby w tym sezonie złowiłem przypadkiem bez nęcenia. Miejsce Jędruś, miejsce. Jak łowisz na stołówce to tylko kwestia czasu czy będziesz miał branie.
Nie zostawiam przypadkowi zanęty i przynęty.
Mam upatrzone kulki na następny sezon. Jutro przyjdzie następna próbka kulek od innego Kolegi. Jeszcze w tym roku mam zamiar zobaczyć jak z ich skutecznością.
Przy nęceniu kulkami umyka chyba wszystkim jeden ważny aspekt - nie jest tak do końca ważne co na haczyku ale to czym się nęci. Ryby powinny wracać do stołówki a nie bekać po kątach od dziwnych kulek.
JKarp
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Kadłubek w 08.10.2017, 14:26
Marcin fajny masz poligon doświadczalny ;D :bravo:
Ja posiadam tylko akwarium 112 l. Też zrobiłem test.
Podchodzę pod baniak, ryby są, obserwują moje ruchy.
Sięgam po suchą karmę, ryby się uaktywniają, widać popłoch.
Sypie karmę, zaczyna się akcja rodem z amazonki, ryby ochoczo pobierają pokarm.
Pier..e jadę jutro na żwirownię :P :P :P

Weź je przegoń siatką do odławiania to będziesz miał 10 sekund przewagi ;D inaczej molinezje palce odgryzą ;D
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: kucus22 w 08.10.2017, 14:46
Marcin fajny masz poligon doświadczalny ;D :bravo:
Ja posiadam tylko akwarium 112 l. Też zrobiłem test.
Podchodzę pod baniak, ryby są, obserwują moje ruchy.
Sięgam po suchą karmę, ryby się uaktywniają, widać popłoch.
Sypie karmę, zaczyna się akcja rodem z amazonki, ryby ochoczo pobierają pokarm.
Pier..e jadę jutro na żwirownię :P :P :P

Weź je przegoń siatką do odławiania to będziesz miał 10 sekund przewagi ;D inaczej molinezje palce odgryzą ;D

 :P
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 08.10.2017, 14:49
Janusz, dla mnie nie ma przypadków. I tak jak mówisz, miejsce, to podstawa łowienia dużych ryb, ale składa się na to wiele innych czynników, o których pisałem wyżej. Jak trafimy jednak na taką stołówkę, na dobre warunki, to i bez jakiegoś specjalnego nęcenia połowimy.
W tej sprawie przypadkiem, możemy nazwać, przypadkowe wytypowanie przez wędkarza dobrej miejscówki. Doświadczonemu łowcy wystarczy spojrzeć na wodę, sprawdzić głębokość i wiemy gdzie położyć kulki. Niestety, nie jest tak dobrze, często bankówki są puste, albo ryby tam są, ale się tylko śmieją... :P Zresztą, nie muszę Ci tego gadać, bo to znasz przecież ;)


Kiedyś jeden stary wędkarz powiedział mi, że  wszystkie góry zanęt i przynęt, są dla tych, co łowić nie umieją i muszą ściągać rybę z drugiego końca jeziora czy rzeki. Jemu na wielkie karpie wystarczy kilo kukurydzy gotowanej z czosnkiem i szpyrkami, gruba żyłka i miejsca, których nikomu nie zdradzi :D


I teraz aby potwierdzić regułę, podam wyjątek. Na naszym ulubionym zbiorniku w Bukowie, nie ma bankowych miejsc. Są lepsze i gorsze miejsca, ale stołówek nie ma. O wynikach decyduje długotrwałe nęcenie, aktualna pogoda, jakość towaru i konstrukcja zestawu.
Rekordowe ryby można łowić 10 m od brzegu pod nogami, albo 100 dalej. Nigdy człowiek nie wie, co na tym zbiorniku na niego czeka.
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: katmay w 08.10.2017, 18:14
I żeby dokończyć sprawozdanie.

Ryby nadal w okolicy..

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/f19e3e1866c8370527adb39906d0ffda.jpg)

Już zjadły.

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20171008/56b2f2b04b3f859fc7d22d217c8f84f5.jpg)

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 08.10.2017, 18:42
Janusz, dla mnie nie ma przypadków. I tak jak mówisz, miejsce, to podstawa łowienia dużych ryb, ale składa się na to wiele innych czynników, o których pisałem wyżej. Jak trafimy jednak na taką stołówkę, na dobre warunki, to i bez jakiegoś specjalnego nęcenia połowimy.
W tej sprawie przypadkiem, możemy nazwać, przypadkowe wytypowanie przez wędkarza dobrej miejscówki. Doświadczonemu łowcy wystarczy spojrzeć na wodę, sprawdzić głębokość i wiemy gdzie położyć kulki. Niestety, nie jest tak dobrze, często bankówki są puste, albo ryby tam są, ale się tylko śmieją... :P Zresztą, nie muszę Ci tego gadać, bo to znasz przecież ;)


Kiedyś jeden stary wędkarz powiedział mi, że  wszystkie góry zanęt i przynęt, są dla tych, co łowić nie umieją i muszą ściągać rybę z drugiego końca jeziora czy rzeki. Jemu na wielkie karpie wystarczy kilo kukurydzy gotowanej z czosnkiem i szpyrkami, gruba żyłka i miejsca, których nikomu nie zdradzi :D


I teraz aby potwierdzić regułę, podam wyjątek. Na naszym ulubionym zbiorniku w Bukowie, nie ma bankowych miejsc. Są lepsze i gorsze miejsca, ale stołówek nie ma. O wynikach decyduje długotrwałe nęcenie, aktualna pogoda, jakość towaru i konstrukcja zestawu.
Rekordowe ryby można łowić 10 m od brzegu pod nogami, albo 100 dalej. Nigdy człowiek nie wie, co na tym zbiorniku na niego czeka.

Jędruś myśle że to zdjecie odpowie ci na twoje zagwozdki....

(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/334_08_10_17_6_40_48.jpeg)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 08.10.2017, 18:56
:thumbup: ;)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: majestic w 08.10.2017, 22:12
:thumbup:
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Bartek.B w 08.10.2017, 22:25
I mjmaciek rozwalił system :) :thumbup:
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Jurek z Warszawy w 08.10.2017, 22:38
Takie zdjęcie nakleił bym na swoim wędkowozie
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 09.10.2017, 08:47
Nigdy nie byłem w stanie pojąć tych nazw Mainline ;)

JKarp

Podobno osiem składników wpływających na apetyt i zainteresowanie ryb, aktywnych :) I jest aktiv-8 :D :D :D


Jędruś przypadkowo wszystkie ryby w tym sezonie złowiłem przypadkiem bez nęcenia. Miejsce Jędruś, miejsce. Jak łowisz na stołówce to tylko kwestia czasu czy będziesz miał branie.
Nie zostawiam przypadkowi zanęty i przynęty.
Mam upatrzone kulki na następny sezon. Jutro przyjdzie następna próbka kulek od innego Kolegi. Jeszcze w tym roku mam zamiar zobaczyć jak z ich skutecznością.
Przy nęceniu kulkami umyka chyba wszystkim jeden ważny aspekt - nie jest tak do końca ważne co na haczyku ale to czym się nęci. Ryby powinny wracać do stołówki a nie bekać po kątach od dziwnych kulek.
JKarp

Co prawda to prawda, nie sposób się z tym nie zgodzić :thumbup:

Dlatego dla mnie tak dobrą opcja są pellety, zwłaszcza Skretting karpiowy. To pewniak, który ryb nie odstraszy, dodatkowo wabić może kolorem. Karpiarzem nie jestem, nie spędzam tygodnia nad wodą i liczy się dla mnie czas.

Ciekawe jak ze strawnością kulek. Czy szybko nęcą, czy mają jakieś odpowiedniki o mniejszej kaloryczności jak w przypadku pelletów karpiowych właśnie? No i jak one maja wabić? Zapachem tylko? Bo przecież karp to też wzrokowiec.



Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: StefanKS w 24.10.2017, 12:51
Ja dopiero odkrywam temat kupowanych przynęt. W porównaniu z Wami pewnie jest ze mnie taki typowy "turysta", który sobie usiądzie z wędką latem, żeby coś porobić popołudniami. I po prawdzie tak jest. Lubię wędkowanie, ale zawsze byłem tego rodzaju człowiekiem, co sobie lubi pogrzać się po prostu na słońcu na taboreciku albo schować się przed ludźmi nad jakimś jeziorem. Najlepiej, jak jest jeszcze przy takim łowisku las i mogę sobie tam posiedzieć, niezależnie od tego, czy coś złapię czy nie.
Ale wracając do przynęt, to proszę nie parsknąć śmiechem, ale do tej pory używałem metody, którą pokazał mi w bodajże latach 90' mój wuj. W słoiku trzymał masę z ugniecionego chleba i żółtego barwnika. Lepił z tego kulkę i tak zarzucał wędkę. I powiem Wam, że przynajmniej jeśli chodzi o jeziorne ryby, to takie ukleje czy nawet okonie brały aż miło. Tak, wiem. Pewnie jestem jakimś reliktem przeszłości z takimi chałupniczymi metodami. Ale trochę się łezka w oku kręci na myśl o nich. Ale przyznam, że jestem tutaj, bo jednak chyba warto by było coś już zmienić w roku 2017 ;)
Tytuł: Odp: Czy potrzeba nam tyle przynęt?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 24.10.2017, 13:04
Ja dopiero odkrywam temat kupowanych przynęt. W porównaniu z Wami pewnie jest ze mnie taki typowy "turysta", który sobie usiądzie z wędką latem, żeby coś porobić popołudniami. I po prawdzie tak jest. Lubię wędkowanie, ale zawsze byłem tego rodzaju człowiekiem, co sobie lubi pogrzać się po prostu na słońcu na taboreciku albo schować się przed ludźmi nad jakimś jeziorem. Najlepiej, jak jest jeszcze przy takim łowisku las i mogę sobie tam posiedzieć, niezależnie od tego, czy coś złapię czy nie.
Ale wracając do przynęt, to proszę nie parsknąć śmiechem, ale do tej pory używałem metody, którą pokazał mi w bodajże latach 90' mój wuj. W słoiku trzymał masę z ugniecionego chleba i żółtego barwnika. Lepił z tego kulkę i tak zarzucał wędkę. I powiem Wam, że przynajmniej jeśli chodzi o jeziorne ryby, to takie ukleje czy nawet okonie brały aż miło. Tak, wiem. Pewnie jestem jakimś reliktem przeszłości z takimi chałupniczymi metodami. Ale trochę się łezka w oku kręci na myśl o nich. Ale przyznam, że jestem tutaj, bo jednak chyba warto by było coś już zmienić w roku 2017 ;)
W trakcie wprowadzania zmian zalecam umiar ;) W sumie po to jest ten wątek.

Czy jesteś reliktem przeszłości? Ja wiem... Po prostu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli pojedziesz 10x na ryby i połowisz za każdym razem tych uklei i okonków, to zechcesz złowić np. lina. Gdy złowisz kilka takich po 30 cm, to będziesz miał chrapkę na takiego ponad 40. A gdy na kolejnych dwóch wypadach złowisz znowu tylko ukleje, które wcześniej dawały Ci radość, to już radować sie tak nie będziesz. I tak to wygląda ;)