Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: Jędrula w 11.10.2017, 14:02
-
...Ostatnio zbiornik zasilony został karasiem i płocią...
Tak poza tematem zanęty, chciałbym autora zapytać, jakim karasiem zarybili Twój zbiornik?
-
Karasiem srebrzystym - popularnym japońcem
-
Karasiem srebrzystym - popularnym japońcem
Ichtiolodzy z PZW :facepalm:
-
Karasiem srebrzystym - popularnym japońcem
Ichtiolodzy z PZW :facepalm:
Własnie o to mi chodziło, nawet nie chce mi się tego komentować.
-
Panowie, odbiegając od głównego wątku tematu, to moim zdaniem zarybienia karasiem srebrzystym są i tak już gospodarczo lepsze niż popularnym karpiem.
Generalnie obecnie jest tak silne lobby karpiowe - producentów, klientów, wędkarzy - i wynika ono nie tylko z ogólnego zapotrzebowania ale też po prostu z prostoty hodowli i jej opłacalności, że trudno o jakąkolwiek inną rybę jak karp. Swojego czasu pamiętam jak moje zbiorniki zarybiono karasiem srebrzystym w dość sporej ilości i na dzień dzisiejszy nikt nie łowi karasi. Przypuszczam, że na zbiornikach, które są zdominowane przez karpia nawet taki karaś srebrzysty ma trudne życie. Nie jestem specjalistą, jednak obecnie obserwuję póki co, szczególnie na zbiornikach PZW, przytłaczające i wyniszczające zarybienia karpiami. Dlatego jestem za zarybieniem każdą inną rybą (oprócz karpia), nawet jeśli miałby to być karaś srebrzysty.
-
Temat został wydzielony z wątku http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=9566.0
-
Panowie, odbiegając od głównego wątku tematu, to moim zdaniem zarybienia karasiem srebrzystym są i tak już gospodarczo lepsze niż popularnym karpiem.
Generalnie obecnie jest tak silne lobby karpiowe - producentów, klientów, wędkarzy - i wynika ono nie tylko z ogólnego zapotrzebowania ale też po prostu z prostoty hodowli i jej opłacalności, że trudno o jakąkolwiek inną rybę jak karp. Swojego czasu pamiętam jak moje zbiorniki zarybiono karasiem srebrzystym w dość sporej ilości i na dzień dzisiejszy nikt nie łowi karasi. Przypuszczam, że na zbiornikach, które są zdominowane przez karpia nawet taki karaś srebrzysty ma trudne życie. Nie jestem specjalistą, jednak obecnie obserwuję póki co, szczególnie na zbiornikach PZW, przytłaczające i wyniszczające zarybienia karpiami. Dlatego jestem za zarybieniem każdą inną rybą (oprócz karpia), nawet jeśli miałby to być karaś srebrzysty.
Święte słowa :bravo:
-
Panowie, odbiegając od głównego wątku tematu, to moim zdaniem zarybienia karasiem srebrzystym są i tak już gospodarczo lepsze niż popularnym karpiem.
Generalnie obecnie jest tak silne lobby karpiowe - producentów, klientów, wędkarzy - i wynika ono nie tylko z ogólnego zapotrzebowania ale też po prostu z prostoty hodowli i jej opłacalności, że trudno o jakąkolwiek inną rybę jak karp. Swojego czasu pamiętam jak moje zbiorniki zarybiono karasiem srebrzystym w dość sporej ilości i na dzień dzisiejszy nikt nie łowi karasi. Przypuszczam, że na zbiornikach, które są zdominowane przez karpia nawet taki karaś srebrzysty ma trudne życie. Nie jestem specjalistą, jednak obecnie obserwuję póki co, szczególnie na zbiornikach PZW, przytłaczające i wyniszczające zarybienia karpiami. Dlatego jestem za zarybieniem każdą inną rybą (oprócz karpia), nawet jeśli miałby to być karaś srebrzysty.
A ja pamiętam Grzegorz, jak zasypano japońcem przepiękna wodę o nazwie Nieboczowy. Nawiasem mówiąc, nazwa wzięła się od nazwy wsi, którą wysiedlono, gdyż budowany jest na jej terenie słynny zbiornik retencyjny przy Odrze.
Wracając do tematu, koło PZW, które miało pod władaniem tą wodę, zasypało ją japońcem. Zbiornik w krótkim czasie stał się ''japońskim królestwem''. W kilka lat zniknęły wielkie płocie, złote karasie, liny, a piękne łopaty, których było tam kilkanaście olbrzymich stad wyparowały! Do dzisiejszego dnia, Nieboczowy z tego kataklizmu się nie otrząsnęły. Pamiętam, jak obserwowaliśmy tarło leszcza, zgadnijcie, jakich ryb było tam najwięcej...?
Drugi taki przykład, to nasze ulubione pożwirowisko Buków. Zdarzyła się identyczna sytuacja. Tam japoniec tak się rozmnożył, że jak kąpałem się kilka metrów od pomostu, to mój kuzyn łowił na spławik karasie dosłownie pod moja pachą. Na szczęście, w trakcie powodzi karasie wyszły do Odry. Potem koło zrobiło z tego zbiornika licencję i problem zniknął.
Ja wiem, że w Polsce to nie japoniec jest przyczyną bezrybia, ale jestem pewien, że czynnie bierze w tym udział.
Na koniec dodam, że faktycznie ostatnio obserwuję, iż karasia jest mniej. Nie wiem jednak, czy to na skutek kiepskich brań w tym roku, czy z innego powodu?
-
Karasia jest mniej bo go zjedli wędkarze, u nas koło Sieradza teraz jest moda na ukleje. Jeszcze trochę to nie będę miał co postawić na żywca.
-
Raczej nie moda, tylko przestawienie się na to, co zostało...
-
Jakiś czas temu na stronie PZW jakiegoś koła obwieszczenie wisiało, że zbiornik został zarybiony 300 czy 400kg karasia srebrzystego z przydziału.
Czy koła nie są władne w decydowaniu co do wody trafia?
I jak rozumieć ten przydział?
Zarząd w swoich ośrodkach zarybieniowych produkuje, a później okręg ma to dystrybuowałć? Czy takie decyzje zapadają na szczeblu okręgowym?
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Jak dostają z przydziału to muszą wpuścić tą rybę gdzies
-
Niech rozdadzą po 20 kilo każdemu gumofilcowi, który zrzeknie się na rok karty ;)
Rozwiązanie zadowalające absolutnie wszystkich zainteresowanych.
-
Jak dostają z przydziału to muszą wpuścić tą rybę gdzies
Naprawdę? I jaki ichtiolog zarybienia karasiem srebrnym zatwierdził?
Dobra wiem. Dzierżawca wód może sobie zarybić czym chce i ni jak się to ma do zakazu wprowadzania obcych gatunków do środowiska. Bo tani, bo pleni się sam, bo jest ryba wpuszczona i związek umywa ręce.
A co jeśli związek nie dostanie przedłużenia dzierżawy? Bo konkursowo coś odwali, albo okręg zostanie zlikwidowany i przetarg wygra ktoś inny.
Jak by w ustawie był zapis, że można sobie tym chwastem zarybiać, ale po ustaniu dzierżawy należy z wody wyjąć wszystkie gatunki inwazyjne, to by się jeden z drugim (PZW i naukowiec od ryb) dwa razy zastanowił zanim to srebrne cholerstwo wpuści do wody.
Choć może nie, bo jak zaczną sieciować za karasiem to wszystko wyłowią.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Panowie, odbiegając od głównego wątku tematu, to moim zdaniem zarybienia karasiem srebrzystym są i tak już gospodarczo lepsze niż popularnym karpiem.
Obydwa gatunki potrafią zaorać wędkarsko wodę - zwłaszcza niewielką. Tyle, że karpia mięsiarze potrafią wyciąć w pień a z japońcem to już różnie bywa.
A swoją drogą: słyszał ktoś o zarybianiu sumikiem karłowatym? ;)
-
Panowie, odbiegając od głównego wątku tematu, to moim zdaniem zarybienia karasiem srebrzystym są i tak już gospodarczo lepsze niż popularnym karpiem.
Obydwa gatunki potrafią zaorać wędkarsko wodę - zwłaszcza niewielką. Tyle, że karpia mięsiarze potrafią wyciąć w pień a z japońcem to już różnie bywa.
A swoją drogą: słyszał ktoś o zarybianiu sumikiem karłowatym? ;)
Może nie o zarybieniu ale powiedzmy o relokacji.. Nie tak dawno temu spuszczali obok mnie w celu pogłębienia zbiornik 20ha. Było pełno leszcza, drapieżnika i sumika. Każda woda do której poszła ryba została zostala zasilona sumikiem - na jednej wód gdzie poszło najwięcej, ciężko łowić na cokolwiek :p
-
Normalnie nie wierzę. Zarybić sumikiem karłowatym? Powiesiłbym za jaja :facepalm:
-
Normalnie nie wierzę. Zarybić sumikiem karłowatym? Powiesiłbym za jaja :facepalm:
Ponoć bardzo smaczny :facepalm:
-
Normalnie nie wierzę. Zarybić sumikiem karłowatym? Powiesiłbym za jaja :facepalm:
Ponoć bardzo smaczny :facepalm:
Jazgarz też jest podobno bardzo smaczny, ale też podobno bardzo ościsty ;)
(przepraszam za off-top)
-
A tak wracając do tematu to nie jest przypadkiem tak, że karaś srebrzysty jest "produktem ubocznym" przy hodowli karpia , więc PZW musi go gdzieś upchnąć?
-
Normalnie nie wierzę. Zarybić sumikiem karłowatym? Powiesiłbym za jaja :facepalm:
Ponoć bardzo smaczny :facepalm:
Noo, jak trochę powisi, to nieźle skruszeje :P
-
A tak wracając do tematu to nie jest przypadkiem tak, że karaś srebrzysty jest "produktem ubocznym" przy hodowli karpia , więc PZW musi go gdzieś upchnąć?
W jaki sposób karaś srebrzysty może być "produktem ubocznym" hodowli karpia? W Polsce występują praktycznie same samice które do rozrodu potrzebują mlecz innych ryb karpiowatych. Plemniki jedynie pobudzają jajeczka do rozwoju i nie dochodzi do zapłodnienia. Dlatego karaś srebrzysty niekorzystnie wpływa na inne gatunki, zwyczajnie brakuje mleczu.
Raczej karaś będzie produktem ubocznym po zagospodarowaniu nadmiaru mleczu innych ryb. Pieniądze nie śmierdzą i rozmnażają to g...o
Innymi powodami dla którego wypierają gatunki rodzime jest odporność na niską zawartość tlenu w wodzie i umiejętność dostosowania się do populacji drapieżników. Karasie żyjące w wodzie z dużą ilością drapieżników są bardziej wygrzbiecone i przez to trudniejsze do przełknięcia.
Edyta:
Właśnie zauważyłem że sam sobie zaprzeczam :facepalm: Może jednak kogoś zainteresuje ten temat i zechce przeczytać do końca
-
A tak wracając do tematu to nie jest przypadkiem tak, że karaś srebrzysty jest "produktem ubocznym" przy hodowli karpia , więc PZW musi go gdzieś upchnąć?
Na wielu zbiornikach PZW ryb jest tak mało, że i karaś srebrzysty to wielkie 'coś'. Bardzo łatwo go hodować, często też zostaje w jakimś stawie, z którego spuszcza się wodę, i można go brać za bezcen. Mało kto też hoduje go na sprzedaż, to chyba często produkt uboczny. Nie zmienia to jednak faktu, że jest on wielkim szkodnikiem. Wędkarze sami nie rozumieją, jak mocno strzelają sobie w stopę. Byle byłoby co łowić... Ale co za kilka lat? Co z wodami takimi jak rzeki, jeziora?
Japoniec ma super właściwości pod względem dopasowania się do warunków, odpowiada mu woda płynąca, lekko słona, tak więc może być wszędzie. Nie potrzebuje czystej wody, znosi dobrze niższą zawartość tlenu, może żyć w brudnej bardzo wodzie. W polskich warunkach trafiając na 'bezrybie' ma doskonałe warunki aby zająć wolną 'niszę'. Trudno powiedzieć co będzie dalej jeżeli nie będzie się przeciwdziałać. A to przecież jeden z wielu błędów z jakimi mamy do czynienia w Polsce... Kto wie, może dochodzić do tego, że będzie go masa, i stanowić on będzie podstawę rybostanu? Kto pamięta zlot 2016 SiG na Batorówce lub to łowisko rok temu, ten wie o czym mowa. Ta ryba stanowiła większość połowu, było jej zdecydowanie zbyt dużo. Teraz rybostan jest bardziej urozmaicony, ale to łowisko prywatne, gdzie właściciele zarabiają na wędkarzach, i robią to co należy. Na wodach 'naturalnych' (na pewno nie dzikich, bo takich już chyba w Polsce nie ma), może dojść do sytuacji, gdzie trudno o przeciwdziałanie. Zwłaszcza jak będzie to masa skarłowaciałego japońca...
-
Zapominasz o ludziach co mają go w stawie przy domu.
Jak kiedyś spinningowałem na rzece gość niósł dwa wiadra, podszedł do mnie i kolegi i spytał się czy potrzebujemy żywców, kiedy powiedzieliśmy mu, że nie to wlał 2 wiadra karasi do rzeki. 2 wiadra bez wody samych karasi z przydomowego stawiku. Mówił też, że karmi je suchym chlebem i innymi odpadkami ze stołu.
Na szczęście tam wtedy były ryby, że takie stawowe "przybiedzone" ryby na 99% zostały szybko zostały zjedzone.
-
Łowiłem przez lata na "dzikiej wodzie" - staw około 1 ha, gdzie 95% ryb był to skarłowaciały karaś srebrzysty. Łowiły się sztuki 10-14 cm, same takie. Staw we wsi 70 km ode mnie, z miejscowych łowiło może z kilka dzieciaków, nikt z dorosłych. No i mój kuzyn - on te wszystkie karasie żarł, tak z 15 na kolację w formie mielonych. :( Jak mu się trafił czasem karp to prawie go jadł na surowo. ;)
Innych ryb było po ok. 1%, karp (2-3 kg z jakiegoś dziwnego zarybionka), karaś pospolity (do 15 cm ;)), linek (do 22 cm) i kiełb (10-12 cm).
-
Na olx narybek japońca jest w cenie od 30 gr do 1,5 złotych a złocistego od 50 gr do 2 złotych.
Z mojej tegorocznej składki mogliby teoretycznie kupić 115 karasi złocistych po 20 cm każdy. Marzenie :facepalm:
-
Ja pamiętam że swojego dzieciństwa wiejski staw w pobliskiej wsi obok domu rodzinnego, gdzie z kolegami łowiliśmy w wakacje karasie pospolite. Była to forma głodowa, mocno wydłużona. Nic oprócz nich w tym stawie nie było, no może żaby, bo był on bardzo płytki, może maks. 1.2 mb głębokości i mułu na 30 cm. Dziś staw mocno zarósł, natomiast karasie pospolite zastąpiły karasie srebrzyste, które biorą nawet na pusty haczyk, wystarczy aby był on czerwony. Czy są tam jeszcze te złociste, może.
-
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych. Były tam sztuki do pół kilo, nie łowiło się niczego innego. 100% japońca. Byłem w szoku, bo to pierwsza taka woda, gdzie nie było innych ryb, wcześniej znałem kilka stawów zdominowanych przez sumika, ale były to malutkie zbiorniki lub bardzo zarośnięte. A to starorzecze miało większą powierzchnię. Ciekawe ile trwał ten 'podbój'. Sielanka skończyła się pewnego roku, gdy były straszliwe upały. Japoniec padł jak kawka, podczas przyduchy. A okoliczni mieszkańcy musieli męczyć się, gdyż smród rozkładających się ryb był przerażający, i nie mogli otwierać okien.
Dlatego właśnie japoniec może pewne wody podbić, zwłaszcza te mniejsze. Brak drapieżnika to też dla niego wielki plus, gdyż szybko on zdobędzie przewagę nad innymi rybami. Na pewno nie będzie mu łatwo w głębokich wodach, ale tam gdzie płytko, będzie miał idealne warunki...
-
Gdzieś czytałem że w naszym klimacie z ikry rodzą się tylko ikrzyce karasia srebrzystego i odbywają skutecznie tarło z innymi gatunkami karpiowatych. Z ikry rodzą się tylko ikrzyce które znów potem źle się prowadzą. >:O
Nie wiem czy to prawda ale nigdy nie widziałem karasia srebrzystego z mleczem a z ikrą owszem.
-
Gdzieś czytałem że w naszym klimacie z ikry rodzą się tylko ikrzyce karasia srebrzystego i odbywają skutecznie tarło z innymi gatunkami karpiowatych. Z ikry rodzą się tylko ikrzyce które znów potem źle się prowadzą. >:O
Nie wiem czy to prawda ale nigdy nie widziałem karasia srebrzystego z mleczem a z ikrą owszem.
Chyba dokładnie 99% ale spierać się o to nie będę :P
A dodaj do tego, że przystępują do tarła wielokrotnie w ciągu roku to masz mnożenie się ich jak króliki w Australii.
-
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.
-
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.
Ach Arku na białe ruskie tele łoiłem karpiochy ponad 10 kg....
A karaski ze 30 lat temu pierwsze na kijki miałem.
-
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.
Ach Arku na białe ruskie tele łoiłem karpiochy ponad 10 kg....
A karaski ze 30 lat temu pierwsze na kijki miałem.
To maszyny tester n name były Macieju. :facepalm: My cieszyliśmy się jako pokrzywzone dzieci komuny, że mamy supyer sprzęt. Tka to na żywo braliśmy i było nam z tym fajnie. :facepalm:
-
witam ...Chciałem nadmienić ,że najpierw ok.10 lat temu zamieniono rzekę Stradomkę /dopływ Raby/ na wodę nie byle jaką ,bo pstrągowo/lipieniową . To znaczy PZDebilju /Copyright Cemper/ zamieniło ...Zaraz po tym fakcie w rzecznej/rzeczonej wodzie pojawił się nie kto inny a...ON ! Karaś made in Japan . Nie jakiś tajwański , koreański czy wietnamski a prawdziwy japoński , niczym Szimano niezniszczalny. Pstrąga ani lipienia nawet miejscowy sołtys ani ksiądz nigdy tam nie widział ,za to dzieci mogły sobie we wsi połowić karasia na glizdę /przynęta roślinna/ do woli. Nawet mieliśmy w czasie II W.Św. myśliwiec zwany Karaś właśnie. "Chyciłem" w zeszłym tygodniu na Wisełce kilka , ze dwa miały nawet ponad 40cm . Fajna rybka ,silniejsza jak karp nawet , ładna ,ma przynajmniej łuski. Dobrze,że jej Katolicy nie jedzą we wigilię bo pewnie by jej było mniej. Ogólnie myślę ,że fajniejsza od karpia ,bo mniej komercyjna /kapitalistyczna/. :P . Tylko dlaczego upodobała sobie wodę należącą z mocy ustawy do Lipienia i Pstrąga wbrew ustawie PZDebilju ? Proponuję przepis zakazujący Karasiowi Made in Japan pływania po wodach terytorialnych górskich pod karą grzywny lub ograniczenia wolności. Słowem Karaś wyparł Pstrąga and Lipienia ,których nie było czyli paranoja made in Poland. ::)
-
Może karaś nie umiał czytać i nie zrozumiał co okręg miał na myśli? :P Rozplenia się niczym rewolucja bolszewicka w 1917 roku, jakby nie było japoniec to internacjonał nie uznający granic. Dokładnie, nie jest to kapitalistyczny karp :)
-
A u mnie w okręgu w największych zbiornikach japońca już prawie nie ma. Kiedyś (10-15 lat temu) można było na 1 wędkę nałowić ich całą siatę. Wystarczyło nim nie zarybiać - resztę zrobiły dziadki i prawdopodobnie też sumy. Przez ostatnie 2 lata (bo wcześniej miałem kilkuletnią przerwę) nie złowiłem ani jednego japońca i widziałem tylko 2 razy jak ktoś złowił pojedyncze sztuki. Za to miniaturowego leszcza jest zatrzęsienie.
-
Koledzy nie rozumiem dlaczego jesteście przeciwni zarybieniom japońcem
Rozplenia się niczym rewolucja bolszewicka w 1917 roku, jakby nie było japoniec to internacjonał nie uznający granic.
To prawda że się szybko rozplenia ale ci którzy są przeciw jego zarybieniom jak by wędkowali w okręgu mazowieckim to byli by na sto procent innego zdania. To właśnie tą rybą powinno się zarybić wody by zaspokoić potrzeby bereciarzy, gumofilcom i innym sku......om którym PZW zgodnie z prawem pozwoliło zapychać lodówki.
-
Tu się z Kolegami zgodzę ,miniaturowego leszcza się nakociło miliardy. Ciężko w Wiśle ich/tych Leszczy wyselekcjonować aby nie obdziubywały haczyka. Chyba tylko wąróbką bez cebulki ale zaś na to jest milion amatorów - sumów kurdupli ;D.
A ,że z Karasiem jest bida - proponuję przesunąć Carassius auratus gibelio do rodziny łososiowatych i objąć częściową ochroną . Czyli dozwolony połów wyłącznie na sztuczną muchę/nimfę i spinning . Jednak nie narzekajcie panowie , bo z tego co piszą w guglach to Wy/My jesteśmy winni : " W Polsce nie ma znaczenia gospodarczego, a przez wędkarzy jest traktowany jako chwast rybny i konkurent pokarmowy karpia. " ...i wyrwałem chwasta ...z filmu "Psy" , co prawda jest o śledziu...no,ale...:-)
Marcin