Autor Wątek: Karaś - zarybienia  (Przeczytany 10111 razy)

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 524
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #30 dnia: 15.10.2017, 22:35 »
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.
Arek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 16 556
  • Reputacja: 937
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #31 dnia: 15.10.2017, 22:43 »
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.

Ach Arku na białe ruskie tele łoiłem karpiochy ponad 10 kg....
A karaski ze 30 lat temu pierwsze na kijki miałem.
Maciek

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 524
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #32 dnia: 15.10.2017, 22:49 »
Mój pierwszy kontakt z japońcem miał miejsce na starorzeczu Odry na Półwsi w Opolu w latach dziewięćdziesiątych.
13sto letnim chłopcem byłem. Zarybaczony byłem na maxa. Sprzęt, górnopółkowy. Dwa teleskopy ZSSR. Żółty, pierwszy i po wypasie brąz. Pojechałem z całym majdanem, w Lubelskie. Na powykopkowych zbiornik, Gdzie Linki brały jak wsciekłe, a Bączki, tak je zwano były przyłowem sportowym. Nie wiem skąd tam się wzięły Był to koniec/początek lat70/80. Ale cieszyliśmy ię jak się trafiły. Były to waleczne ryby, Stanowiły, nieliczny procent co do złotka. Jakodzieci komuny, nie widzieliśmy w tym zagrożenia.

Ach Arku na białe ruskie tele łoiłem karpiochy ponad 10 kg....
A karaski ze 30 lat temu pierwsze na kijki miałem.
To maszyny tester n name były Macieju. :facepalm: My cieszyliśmy się jako pokrzywzone dzieci komuny, że mamy supyer sprzęt. Tka to na żywo braliśmy i było nam z tym fajnie. :facepalm:
Arek

Offline kemper

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #33 dnia: 02.11.2017, 20:32 »
witam ...Chciałem nadmienić ,że najpierw ok.10 lat temu zamieniono rzekę Stradomkę /dopływ Raby/ na wodę nie byle jaką ,bo pstrągowo/lipieniową . To znaczy PZDebilju /Copyright Cemper/ zamieniło ...Zaraz po tym fakcie w rzecznej/rzeczonej wodzie pojawił się nie kto inny a...ON ! Karaś made in Japan . Nie jakiś tajwański , koreański czy wietnamski a prawdziwy japoński , niczym Szimano niezniszczalny. Pstrąga ani lipienia nawet miejscowy sołtys ani ksiądz nigdy tam nie widział ,za to dzieci mogły sobie we wsi połowić karasia na glizdę /przynęta roślinna/ do woli. Nawet mieliśmy w czasie II W.Św. myśliwiec zwany Karaś właśnie. "Chyciłem" w zeszłym tygodniu na Wisełce kilka , ze dwa miały nawet ponad 40cm . Fajna rybka ,silniejsza jak karp nawet , ładna ,ma przynajmniej łuski. Dobrze,że jej Katolicy nie jedzą we wigilię bo pewnie by jej było mniej. Ogólnie myślę ,że fajniejsza od karpia ,bo mniej komercyjna /kapitalistyczna/. :P . Tylko dlaczego upodobała sobie wodę należącą z mocy ustawy do Lipienia i Pstrąga wbrew ustawie PZDebilju ? Proponuję przepis zakazujący Karasiowi Made in Japan pływania po wodach terytorialnych górskich pod karą grzywny lub ograniczenia wolności. Słowem Karaś wyparł Pstrąga and Lipienia ,których nie było czyli paranoja made in Poland. ::)
Kemper pozdrawia... Połamania!

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 425
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #34 dnia: 03.11.2017, 08:59 »
Może karaś nie umiał czytać i nie zrozumiał co okręg miał na myśli? :P Rozplenia się niczym rewolucja bolszewicka w 1917 roku, jakby nie było japoniec to internacjonał nie uznający granic. Dokładnie, nie jest to kapitalistyczny karp :)
Lucjan

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #35 dnia: 03.11.2017, 09:35 »
A u mnie w okręgu w największych zbiornikach japońca już prawie nie ma. Kiedyś (10-15 lat temu) można było na 1 wędkę nałowić ich całą siatę. Wystarczyło nim nie zarybiać - resztę zrobiły dziadki i prawdopodobnie też sumy. Przez ostatnie 2 lata (bo wcześniej miałem kilkuletnią przerwę) nie złowiłem ani jednego japońca i widziałem tylko 2 razy jak ktoś złowił pojedyncze sztuki. Za to miniaturowego leszcza jest zatrzęsienie.
Marcin

Offline Jurek z Warszawy

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 993
  • Reputacja: 162
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko wody PZW- no kill
  • Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #36 dnia: 03.11.2017, 10:03 »
Koledzy nie rozumiem dlaczego jesteście przeciwni zarybieniom japońcem

Rozplenia się niczym rewolucja bolszewicka w 1917 roku, jakby nie było japoniec to internacjonał nie uznający granic.
To prawda że się szybko rozplenia ale ci którzy są przeciw jego zarybieniom jak by wędkowali w okręgu mazowieckim to byli by na sto procent innego zdania. To właśnie tą rybą powinno się zarybić wody by zaspokoić potrzeby bereciarzy, gumofilcom i innym sku......om którym PZW  zgodnie z prawem pozwoliło zapychać lodówki.

Offline kemper

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karaś - zarybienia
« Odpowiedź #37 dnia: 03.11.2017, 10:20 »
Tu się z Kolegami zgodzę ,miniaturowego leszcza się nakociło miliardy. Ciężko w Wiśle ich/tych Leszczy wyselekcjonować aby nie obdziubywały haczyka. Chyba tylko wąróbką bez cebulki ale zaś na to jest milion amatorów - sumów kurdupli ;D.
A ,że z Karasiem jest bida - proponuję przesunąć Carassius auratus gibelio do rodziny łososiowatych i objąć częściową ochroną . Czyli dozwolony połów wyłącznie na sztuczną muchę/nimfę i spinning . Jednak nie narzekajcie panowie , bo z tego co piszą w guglach to Wy/My jesteśmy winni : " W Polsce nie ma znaczenia gospodarczego, a przez wędkarzy jest traktowany jako chwast rybny i konkurent pokarmowy karpia. " ...i wyrwałem chwasta ...z filmu "Psy" , co prawda jest o śledziu...no,ale...:-)

Marcin
Kemper pozdrawia... Połamania!