Sylwek, okonie musisz łowić na żywca, na serio?
Lucjan, nie muszę, będę łowił na ziemniaka
A rosówka, robale, krewetki? Do tego drobnica migruje na zimowiska, więc o nią bardzo trudno w typowych miejscach, więc nie ma się co dziwić. Kupujesz tyle towaru, że wędkarski sklep ma mniej na stanie, więc rosówka jak najbardziej zadziała, jest do kupienia cały rok, do tego, tym bardziej krewetki. No i jest mniejsza szansa, że będziesz kłuł szczupaki i sandacze, typowy przyłowu o tej porze roku.
Natomiast łowienie na żywca to dla nas wędkarzy bardzo duże zagrożenie. Bo jak najbardziej wpisuje się to w męczenie zwierząt i może być uznane za barbarzyńskie. Może mieć to opłakane skutki, gdyż ekolodzy tylko będą rośli w siłę, i jeśli wezmą nas na celownik to może być niewesoło. Najlepszym przykładem są Niemcy. A sprawa może przebiegać wg podobnego schematu, będzie to mała partia ale wchodząca w większość koalicji rządzących. W takim przypadku zajmą się właśnie naszą działką, dostając odpowiednie ministerstwa. I mamy pozamiatane. Wystarczy zobaczyć co wyprawia obecny minister edukacji. Jakby pani Spurek została tu jakimś ministrem (trudno mówić jakim, bo ministerstwa wciąż się zmieniają w Polsce), to nie byłoby nam do śmiechu. A jako że PZW nie prowadzi żadnej normalnej polityki i akcji uświadamiającej, (nazywa się nas rybakami) to mało kto by nas żałował. A lewica jest to znów jej nie ma, i jak najbardziej partia Zielonych może stać się mocną, wyskakując jak diabeł z pudełka. U nas partie mają krótki żywot
I jedno jest pewne. Na żywca nie trzeba łowić, są lepsze rozwiązania. DO tego pomoże to powstrzymać rozprzestrzenianie się japońca i innych gatunków niepożądanych, sklepy zaś mogłyby handlować certyfikowanym towarem. W UK sprzedaje się od października do wiosny spore ilości mrożonych rybek. Moim zdaniem same plusy.