Temat bardzo trudny i na dodatek powinien się odnosić nie tylko do okoni,ale też linów,karasi,nawet leszczy-przynajmniej w mojej okolicy.
Okonek to faktycznie niezbyt częsta zdobycz.Przynajmniej jak dla mnie.
Niegdyś był to częsty przyłów przy łowieniu na "robaka" ,aktualnie..hmmm... bodajże 2 szt za cały sezon ,jeden z 10cm ,drugi coś ponad 20cm.
Obydwa wróciły do wody,mimo iż łyknęły przynętę głęboko. W ruch poszedł wypychacz i po problemie,ryby "zdrowe". Więc też nie do końca rozumiem sytuację z niemożnością wyhaczenia.
Jakiego wymiaru by nie ustalono,jakiego okresu ochronnego to i tak nic to nie da! Czemu? Ano temu,że brak jakichkolwiek kontroli nad wodą!
Przez całą swoją "wędkarską karierę" kontrolę miałem tylko raz ,i to na świeżo zarybionym zbiorniku.I tylko dlatego,że zaczynało dochodzić do rękoczynów o najlepsze miejsca.
Aczkolwiek w ubiegłym roku "słyszałem o kontroli" od jednego z wędkarzy.
Kontrola polegała na ukaraniu(mandaty + zabranie uprawnień) niemal wszystkich nad zbiornikiem, za niszczenie umocnień brzegowych (czy jakoś tak). Chodziło o to,że mimo trójnogów ,rod-podów i innych wynalazków wędkarze mieli siatki na podpórkach włożonych w szczeliny między kamieniami.Raczej nikt tam nic nie kuł i nie niszczył,bo dziury takie w tych "umocnieniach",że włożenie podpórki to i tak ryzyko - lata jak patyk w wiadrze. Poza tym skąd się tego miałem dowiedzieć? Z regulaminu PZW? Z regulaminu łowiska?A jest taki?Jeśli jest to gdzie??
Powiem szczerze,że jakoś mnie to nie dziwi.Być może chodziło o to by sprzedać ileś szt mandatów - w policji też tak jest (mam przyjaciela w drogówce). Zazwyczaj jeszcze w takich sytuacjach człowiek z legitymacją pokazuje swoją "wyższość" (nie mam na myśli sytuacji wyłącznie nad wodą) zwłaszcza, gdy zadasz pytanie bądź zakwestionujesz jego decyzje.
Domyślam się,że zawartości siatek nawet nie sprawdzano.
Dzięki takiej ochronie i kontrolom zapewne będzie lepiej.