jego przygotowanie jest bardzo czasochłonne. I tu właśnie Metoda wygrywa, gdyż jej plusem jest prostota.
O ile chcesz wszystko montować nad wodą i wkładać cały majdan do woreczka/siatki. Montuję agrafkę do krętlika ciężarka i zakładam przygotowane wcześniej woreczki/siatki równie szybko, a nawet szybciej, niż obklejam koszyk. Haczyk na woreczek/siatkę, ew. trochę jakiegoś gluta i do wody.
No to musisz spędzić sporo czasu w domu na robieniu takich pakunków. Jakby nie było, to sporo roboty jak i materiałów, i nie trzeba tu deliberować. Jak jeszcze mamy zarzucać tym daleko, to trzeba workowi nadać aerodynamiczny kształt. Jeżeli montujesz to w domu, musisz mieć pewną ilość ciężarków, przynęt, przyponów. Czyli kompletnych zestawów. Ile więc takich worków robisz? 20? I po każdym zarzucie musisz zwijać stary zestaw, tak? Przy Metodzie nie, pakujesz siatkę PVA na podajnik, przypon jest ten sam i zrobione. O wiele prościej

Chcesz zmienić przynętę? Zmieniasz. Jak worki robisz na chacie znów, to przynętę masz już w pakunku. Tak więc to wcale nie jest takie super rozwiązanie, ma wiele minusów. Zwłaszcza na wodzie, gdzie o rybę łatwiej.
Oczywiste jest, że karpiarz celujący w duże sztuki, czeka na branie dłużej, i takie podejście ma sens, sam wędkarz ma czas aby zestawy czy torebki wiązać. Ale na wodzie gdzie ryby jest więcej, to nie jest wcale lepsze rozwiązanie, przynajmniej nie jeżeli chodzi o zmiany przynęt czy większą ilość brań.
Jeżeli zaś używasz torebek które zakładasz na hak, to nie są one tak duże jak pakunki do Metody, mogą się też oderwać od haka podczas mocnego zarzutu, mogą odseparować już podczas opadu. Na hak zakłada się małe torebki, zaś przy Metodzie są one spore...