Moim największym przyłowem spinningowym był garnek zalany cementem z wystającym drutem zbrojeniowym owiniętym drutem kolczastym (taka mała pułapka gdyby ktoś chciał siecią przeciągnąć staw). Hol trwał bardzo długo nie mierzyłem sobie czasu ale ze 30 min zeszło.
Inne dziwne przyłowy to szczupak złowiony z gruntu (na koszyczek) przez kolegę w nocy, miał 86 cm zahaczył się na 2 białe, prawdopodobnie kiepsko wycelował w drobnicę, która gromadziła się przy koszyku.
Kolejny przypadek to szczupak ok 30 cm, który zahaczył się podczas zwijania zestawu spławikowego z kulką z chleba. Widziałem też jak facet wyjął raka również z gruntu ( :)hehehe w zasadzie to uczestniczyłem w zbiegowisku bo nad tym zalewem nigdy raków nikt nie widział).
Inny połów to dwa okonki które zawisły na woblerku jeden za przednią drugi na tylnej kotwicy. troszkę się tego uzbierało przez te lata, ale garnek cementowy najbardziej pozostał mi w pamięci.