Autor Wątek: Porażka w metodzie  (Przeczytany 28807 razy)

Offline Nedia

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 230
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Porażka w metodzie
« Odpowiedź #90 dnia: 28.07.2016, 07:17 »
Albo ma się "skilla" albo nie. Wędkarstwo jest dziedziną sportu rzekłbym rekreacyjnego i tak jak w innych dyscyplinach trzeba mieć umiejętności. Kto je ma, szybko się wybija na tle innych co "skilla" nie mają. I czy będzie łowił na naturalne przynęty czy też na sztuczne będzie miał wyniki. Umiejętności to z jednej strony naturalny dar, a z drugiej wyuczone, wyćwiczone zachowania - w tym przypadku nad wodą. Zaczynające się od wyboru łowiska, przygotowania zanęt, przynęt, odpowiedni dobór sprzętu, a kończąc na precyzji rzutów czy zacięć. Kto ma mniejsze umiejętności pochodzące z daru natury musi dłużej ćwiczyć. I tu się kończy temat dlaczego jedni łowią a inni nie. Pomyślcie ilu z Was już niejednokrotnie było w takiej sytuacji, że tam gdzie inni siedzieli bez brania my łowiliśmy jedną za drugą. I było tak gdy łowiliśmy na "ruskie" teleskopy na ciasto z kaszki manny, czy też na spining, na sprężynę wypełnioną byle jaką zanętą po dziś dzień, gdy łowi się na mmm z dumbelsem. Nic się nie zmieniło, wędkarstwo stało się nowocześniejsze, przynęty trwalsze, czasami ryby te same a MY nadal z przodu. Bo po prostu mamy SKILL.

Pochodzę z małego miasteczka, gdzie ludzie nadal wierzą w przynęty naturalne i te, na które łowiło się kilkanaście lat temu. Na jeziorze mego koła kilku próbuje jak ja łowić na metodę i bez skutku. Też słyszę bzdurne wymysły - "nie znają to nie biorą". Mnie to cieszy, mam mniejszą konkurencję. Ja wierzę w to co robię i w to, że robię to dobrze. I mam wyniki kilkakrotnie lepsze od innych. Miałem gdy łowiłem na białego robaka, na kulki i mam łowiąc na dumbelsy. Chyba po prostu mam skilla.
Hahahha - był takie wierszyk. "Samochwała w kącie stała ........  '

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Porażka w metodzie
« Odpowiedź #91 dnia: 28.07.2016, 08:39 »
No w tym co piszesz jest dużo racji. W zasadzie jest tak gdzieś w 95% przypadków. Te 5% to natura. Wielokrotnie zdarzało mi się łowić ryby jedną za drugą, kiedy inni siedzieli i tylko zaglądali. Można by powiedzieć, mam tego "skilla". Tutaj procentuje doświadczenie, jakaś tam wiedza, wybór łowiska (nieprzypadkowy). Ale były też sytuacje, kiedy siedziałem zupełnie bez brania a obok mnie, Pan "x" z wędką z bazaru i zanętą w pudełku po margarynie ciągnął ryby a ja zaglądałem. Nie miałem wtedy skilla, Pan X miał? A może po prostu natura się przyczyniła do tego?
Umiejętności to bardzo duży plus, jednak zadarza się, że i z nimi trudno jest połowić. W takich wypadkach najczęściej łowią inni. Na pewno wpływ ma wtedy metoda połowu i odległość łowienia. Ja z reguły łowię tyczką, więc kiedy ryb nie mam pod brzegiem albo ryby wymagają bardzo stabilnie podanej przynęty - nie łowię a robią to inni. To marginalne przypadki, ale jednak, to jakiś procent, na który nie mamy wpływu. ;)
Grzegorz

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 018
  • Reputacja: 419
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Porażka w metodzie
« Odpowiedź #92 dnia: 28.07.2016, 10:48 »
Albo ma się "skilla" albo nie. Wędkarstwo jest dziedziną sportu rzekłbym rekreacyjnego i tak jak w innych dyscyplinach trzeba mieć umiejętności. Kto je ma, szybko się wybija na tle innych co "skilla" nie mają. I czy będzie łowił na naturalne przynęty czy też na sztuczne będzie miał wyniki. Umiejętności to z jednej strony naturalny dar, a z drugiej wyuczone, wyćwiczone zachowania - w tym przypadku nad wodą.

Ja wywodzę się z tych pochodzących z drugiej stronie lustra. Przez przez 90% mojej "wędkarskiej kariery" nie mogłem zrozumieć czemu niektórzy łowią 10 razy tyle :fish: (albo więcej) co ja, a do tego ich :fish: są znacznie większe. Jak czasem zapytałem nieśmiało: "na co łowią" - najczęstszą odpowiedzią było "na wędkę" .
Ale trafił się jeden taki wędkarz (Grzegorz - Fish007 :thumbup:), który powiedział mi trochę więcej ... To było dla mnie inspiracją, że jednak się da.
Wyniki się poprawiły, teraz częściej się mnie inni pytają "na co łowię" ... ;)
;)

Offline MichalZ

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 990
  • Reputacja: 38
  • Płeć: Mężczyzna
    • https://posciel.to
  • Lokalizacja: Sieradz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Porażka w metodzie
« Odpowiedź #93 dnia: 28.07.2016, 11:54 »
Mirku co wg Ciebie jest kluczowe w łowieniu na methode , że aż tak poprawiłeś wyniki ? Ja np.  ostatnio odkryłem że lepiej u mnie sprawdza sie przypon 4 cale od przyponu 3 cale.
Michał

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 018
  • Reputacja: 419
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Porażka w metodzie
« Odpowiedź #94 dnia: 28.07.2016, 13:34 »
Dane wejściowe:
- znajomość konkretnego zbiornika (ja potrzebuję nawet do 1/2 roku aby rozgryźć nowy zbiornik)
- warunki atmosferyczne (pora roku, temperatura wody, wiatr, natlenienie zbiornika, ciśnienie itp.)

Do tego dobrane:
- skład zanęty (mam aktualnie 11 kombinacji + podwarianty)
- przynęta dobrana do zanęty
- dobrany sprzęt

Dodatkowo - niezbędny dla mnie czynnik:
- współpraca z kolegami (wymiana doświadczeń)

;)