... długość dobierałbym do wzrostu... Ja mam 172cm i dla mnie 240cm to odpowiednia długość
......
To jakaś nowa koncepcja żeby kij dobierać do wzrostu

Czy to nowa koncepcja to nie wiem... Funkcjonuje od lat 90... wg mnie ma to wpływ na komfort wędkowania, co przekłada się na wyniki... Oczywiście zakładamy, że łowimy z brzegu. Byłem kilka razy w pracowni i prócz indywidualnych preferencji koleś zawsze mi tłumaczył, że przy moim wzroście na sandacza kij nie dłuższy jak 230 cm (mam 240 bo taki udało mi się nabyć w okazyjnej cenie). Z fachowcami nie będę polemizować (kiedyś nawet Taszarek i Kolędowicz coś tam takiego publikowali).
W przypadku łodzi wzrost niema żadnego znaczenia...
Ciekawe, jak do tej teorii ma się propagowanie (dawno temu) przez Jacka Kolendowicza spinningowania odległościówkami

Radził tak robić nawet z łodzi, przy połowie sandaczy. Po czasie jego mądrości zostały wyśmiane przez środowisko. Ci, którzy tego próbowali, przyznają się do błędów. Ja byłbym ostrożny w stosunku do rad kogokolwiek, a już szczególnie do rad twórców kijów. Każdy z nas jest inny, każdy ma swoje preferencje i przyzwyczajenia, co przekłada się na konkretne wybory. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy ktoś mi sugeruje, co jest dla mnie najlepsze. Nawet gdyby to był Kolendowicz razem z Taszarkiem (z całym szacunkiem dla tych panów).
Nie wierzę, że kolega nie będzie w stanie skuteczniej łowić z brzegu kijem o długości 270 cm. No nie wierzę. Są gusta i guściki, ja to rozumiem i nie neguję indywidualnych upodobań.
Czym innym jest "poręczność", a czym innym skuteczne podanie i prowadzenie przynęty. Moje sandacze to przede wszystkim łowienie z brzegu na dużym jeziorze. Zawsze głęboko brodzę, to konieczność. Muszę pokonać przybrzeżne karcze, korzenie itp. Próbowałem kijów o wszystkich dostępnych długościach - od króciaków o długości 195 cm (ciekawość), po kije trzymetrowe. Ideałem w moim przypadku jest kij o długości 285 cm. Mogę daleko posłać przynętę, jednocześnie prezentując ją w atrakcyjny, skuteczny sposób. Dla mnie sandacze i łowienie z brzegu to kije raczej dłuższe, czyli od 270 cm. W przypadku szczupaków jestem skłonny spinningować trochę krótszymi kijami, bo tutaj nie muszę pracować przynętą w pionie, ale nie zszedłbym poniżej 260 cm długości kija.
Nie jest błędem sądzić, że krótszymi kijami operuje się wygodniej, łatwiej. Jednak nie ma być łatwiej, ma być skutecznie. A najlepiej gdzieś tak po środku
Żeby nie było ewentualnej kłótni: jeśli ktoś ma taką potrzebę, to może sobie spinningować kijkiem "podlodowym". Nic mi do tego.
PS
Zapomniałem o najważniejszym, mam 180 cm wzrostu
