Witam, pozwólcie, że opowiem wam świeżutką historię znad zbiornika nie dawno co zarybionego oczywiście karpiem. Nad wodę wybrałem się w poniedziałek rano, skuszony małą ilością świty wędkarskiej, wiecie- praca, szkoła, no i oczywiście obcowania sam na sam z naturą. Nad wodą pojawiłem się jako jeden z pierwszych wędkarzy, po godzinie większość stanowisk była zajęta, nie doceniłem mocy zarybieniowego karpia, uwierzcie Bareja czerpałby tu inspiracje

, ale do czego dążę, obok mego stanowiska przysiadł się gość łowiący na metode, gdy cała rzesza miłośników wigilijnego nieboraka swych sił ćwiczyła koszykiem to z białym to kuku. Pan koło mnie jak w pięknym filmie instruktażowym holował karpia za karpiem, buziak i do wody, gdy cała reszta a w większości byli to emeryci tudzież renciści nie łowiła nic, nie mieli nawet wskazań, możecie sobie wyobrazić miny i nastroje tejże gawiedzi

. Otóż nawiązałem rozmowę z ów naprawdę umiejącym łowić wędkarzem, nie ujmując oczywiście innym. Więc tak- jest zimno, woda czysta, ryba się nie spławia, a wiemy, że jest- wszak światły zarząd PZW o to zadbał, ryba ponoć brała po wpuszczeniu nastąpiło ochłodzenie, więc nie bierze. To dlaczego ów pan łowi, a nie powinien a inni nie, wiecie gdzie leżała tajemnica jego sukcesu, kulki, pellet pop-up w przedziale 6-10mm kolor fluo czerwony i gwóźdź programu Goo. Więc co wy na to?