Panowie, trzeba jednak rozumieć też tę bardzo istotną rzecz - że w przypadku Polski, mamy do czynienia z bezrybiem, które można określić jako przelowienie, zwał jak zwał. Na skutek braku ryb, taki karaś srebrzysty znajduje niszę, którą skutecznie wypełnia. Jest konkurentem pokarmowym naszych rodzimych gatunków, do tego krzyżuje się, wyżera ikrę, składa sam więcej ikry (same samice)... W przypadku takiej Francji, japoniec powoli podbija wody, w Polsce po prostu była mega ekspansja, na dodatek mędrcy z IRŚ zezwolili na zarybianie nim, w ramach wiązania biomasy i w ogóle cholera wie czemu. Zapłać im a zrobią badania jakie chcesz, na Zalewie Zegrzyńskim wyszło, że aby ratować zbiornik, trzeba ekipy rybackiej
Tak więc teraz o wiele trudniej aby był lin, aby były inne gatunki, jeżeli jest sporo japońca. Stało się... Jednak nie oznacza to, że nie można ratować jeszcze tego co mamy! nie ma sensu składać broni, nie w każdej wodzie japoniec jest!
W 2017 roku, w o. Katowice karaś pospolity jest chroniony wymiarem ochronnym do 20 cm.
Trudno mi ocenić wpływ tego zapisu. Na pewno nie jest to całkowita ochrona. Trudno ocenić, czy w ogóle to odniesie jakiś skutek. Ja osobiście dawno nie złowiłem karasia pospolitego (czy to małego czy dużego) więc może się okazać, że ów zapis jest po prostu martwy. Mimo to, nie zamierzam tutaj krytykować za to, ponieważ jest to jakiś krok w dobrym kierunku. Zawsze jakaś ochrona się pojawiła, widać więc, że ktoś gdzieś zauważył problem.
Grzesiek są okręgi, gdzie japońca uważano za chwast i był zakaz ponownego wpuszczania go do wody. Tak więc nie wszędzie w PZW działano wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie da jednak się ukryć, że dla PZW karaś srebrzysty to błogosławieństwo. Jest tani, wędkarzom smakuje, nie jest wybredny, rozmnaża się i rośnie szybko. Taki karp jest drogi i nie ma potomstwa, a tutaj można samograja wpuścić do wody... Pytanie tylko co dalej? Co będzie, jak skład gatunkowy danych zbiorników ulegnie niebezpiecznemu zachwianiu? Jak łowić się będzie głównie japońce? To bardzo krótkowzroczna polityka, ale dla wielu zbawienna, bo można dać niezadowolonym wędkarzom tanie mięcho, a sam wiesz, że w wielu kołach prezesi zrobią wiele, by uciszyć niezadowolonych w taki sposób.
Przykładem dobrym 'zjaponizowanej' wody jest Batorówka. Nad wszystkim czuwa tam ichtiolog, co nakazuje zapewne zarybić innymi gatunkami, jednak japońca jest tam tyle, że wielu łowiących ma dość tej ryby po prostu. A tak właśnie może być, jak się zacznie nagle chronić ryby. Będziemy łowić karasie srebrzyste przede wszystkim...
Najlepsze podejście odnośnie gatunków mają kraje wyspiarskie. Brytyjczycy a tym bardziej Australijczycy uczuleni są na inwazyjne gatunki, i sporo się nauczyli na kilku błędach, wiedzą czego nie robić. U nas tego nie ma, więc trzeba będzie płacić za kryzysy w przyszłości, gdzie o wiele tańsze jest zapobieganie. Panowie, ja nie mam pojęcia, ile lat potrzebujemy, aby odbudować polskie wody do przynajmniej miernego poziomu. Przykład karasia pospolitego i japońca pokazuje, że nie ma nawet fundamentów pod takie zmiany
Ale jak coś będzie nie tak, ktoś zrobi filmy, że ryby są, a goście z IRŚ poprą to swoimi badaniami. My dowiemy się zaś, że 'łowić trzeba umieć'. Co za kraj!