Tak to już bywa. Na moich miejscówkach white halibut był jedną z lepszych przynęt. Natomiast wszelkie "owocówki" nie zdają egzaminu. Każda woda rządzi się swoimi prawami...
Niby tak, ale chyba nie do końca. Siedziałem kiedyś na zawodach obok kumpla. Trachał na te białasy z Lorpio karpie. Ja też, ale na co innego. Jakby tak uczciwie patrzeć, to nasze zestawy lądowały ok. 5-10 m od siebie. Spinki nie było
Kolega to kolega. Mimo tego, że zawody dał mi parę białasów, a ja mu swoich wynalazków. I dupcia szara. Ani on, ani ja nie mieliśmy brania na cudze przynęty. Dlaczego? Teraz sobie myślę (a kolega to aptekarz wędkarski), że jego były dla mnie za małe, a moje dla jego zestawów za duże. Wniosek: prezentacja przynęty ma znaczenie i od niej powinno się wychodzić, montując zestaw. Czyli wartość przynęty można poznać dopiero po jej optymalnym zaprezentowaniu.
Jakby co, to się nie upieram. Ale tak sądzę