Ja dodam, że Rybal z Kotwicem, naukowcy z IRŚ, twierdzili, że jakość wód w Polsce się pogarsza. To znamienne, bo od 1990 roku powstało kilkaset oczyszczalni ścieków, zaś Polska musiała wprowadzić dość rygorystyczne normy unijne. I fakt jest jeden - woda jest czystsza, każdy to chyba i widzi, i czuje. Ci co mieszkają nad rzekami wiedzą o co chodzi
Ale na Mazurach rzeczywiście poprawa może nie być widoczna, pamiętam moje wakacje tam i tylko jedną kąpiel. Kolor wody w kilku jeziorach przypomina kolor z karpiowej komercji. Żur. Ale tam chyba nie wszystko jeszcze jest 'skanalizowane' - na pewno pobudowano masę ośrodków, restauracji, hoteli...
W UK na ten przykład również nastąpiła wielka poprawa stanu czystości wód. Może własnie dlatego na przykład w kilku rzekach tak dobrze zaczęła rozwijać się brzana, zaś zanikać poczęła ukleja (preferuje mętniejszą wodę). Ma to również znaczenie dla obecnego rybostanu. Wędkarze zauważyli drastyczny spadek ilości jelca, płoci, okonia, mniejszego leszcza kilka lat temu, teraz jednak jakby sytuacja wracała do normy. Sam jednak wiem, że na kilku odcinkach Tamizy nie jest łatwo o mniejsza rybę. Jak się łowi, to coś większego. Na pewno nie ma jakiś wielkich stad drobnicy... Trent jest brudniejszy, i może dlatego kormoran i perkozy nie zbierają takiego żniwa? Bo w czystych wodach skrzydlaci drapieżcy, a trzeba tu dodać jeszcze czaplę siwą, zbierają spore żniwo. Tak więc czynników jest kilka. W przypadku okonia dochodzi jego mocne osłabienie choroba w latach osiemdziesiątych, gdzie na terenie UK został zdziesiątkowany. Od początku 2004 roku zwiększyła sie tez presja wędkarska, powodowana napływem imigrantów z Europy Wschodniej. To też miało swoje odbicie, nadal ma...
Czy więc czyste wody mogą odpowiadać za bogactwo rzek? Trudno powiedzieć. Z tego co widzę, Tamiza ma spadek ilości ryb, pomimo dobrej jakości wody, aczkolwiek jest mocno obławiana. Trent zaś wraca do dużej formy, a odbywa się na nim teraz ekspansja drapieżnika - sandacza. Jakoś jednak ryby są, wędkarzy również nie brakuje. Wyniki zawodów w ciągu dnia to do kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu kilo ryb, z czego wiele należy do płoci, okoni, mniejszych leszczy.
W Polsce jednak podstawowym problemem jest presja wędkarska, odłowy sieciowe i kłusownictwo. Rzeki powinny kipieć od ryb... Póki co kipią wędkarze - z wściekłości