Wydawać by się mogło, że takie kontakty są dobre dla PZW, bo mamy 'swoich' ludzi w IRŚ. Z wypowiedzi jednak Rybala wynika, że to IRŚ ma swoich ludzi w PZW. Smutna prawda. A potem słyszymy, że się 'nie da', że 'ryby trzeba umieć łowić, bo są', że 'kormorany i strefy beztlenowe taki mają negatywny wpływ'. A suma sumarum rozbija się wszystko o kontynuację polityki PZW dopuszczającej rybactwo na woadach dzierżawionych przez związek.
Ze statutu PZW:
Polski Związek Wędkarski, w skrócie PZW, zwany dalej Związkiem, jest dobrowolnym, samorządnym stowarzyszeniem miłośników wędkarstwa i sportu wędkarskiego,
kontynuatorem tradycji zorganizowanego wędkarstwa w Polsce.
Samorządnym? Stowarzyszeniem miłośników wędkarstwa?
Cele statutowe PZW:
Celem Związku jest organizowanie i promowanie wędkarstwa, rekreacji, sportu wędkarskiego, użytkowanie i ochrona wód, działanie na rzecz ochrony przyrody, edukacja
i kształtowanie etyki wędkarskiej oraz upowszechnianie wiedzy o warunkach ochrony i połowu ryb.Widzicie coś o rybactwie w PZW?
Cele związku są realizowane przez:
5. Współdziałanie z ośrodkami naukowo-badawczymi, a w szczególności w zakresie ochrony ginących gatunków ryb i ich restytucji; Śmiech na sali. Zwłaszcza IRŚ pomaga ginącym gatunkom, wydając zgodę na zarybianie japońcem. Acha, przepraszam, wiązano biomasę
I docieramy do sedna sprawy. Cele statutowe, ciąg dalszy:
8. prowadzenie działalności gospodarczej z przeznaczeniem dochodów na działalność statutową.I proszę - tutaj właśnie jest 'cały ten zgiełk'. Działalność gospodarcza - czyli rybactwo (od rybaków poprzez patroszalnie i fileciarnie aż po smażalnie), to po to mamy ludzi z IRŚ w PZW. Ręka rękę myje. ZG ma kasę, IRŚ ma co robić, badać, brać pieniądze (komisje, badania). A wędkarze mają beznadziejne wody!
Tak, tak właśnie jest. Aby było na 'działalność statutową', zaprzecza się samemu statutowi. Aby była kasa na ZG, mamy beznadziejne wody i 90% co najmniej niezadowolonych wędkarzy (znacie kogoś zadowolonego?), z czego PZW zrzesza tylko 1/3 wędkarzy w Polsce, reszta ma dość płacenia za beznadzieję. Jaki jest sens polityki rybackiej w PZW? Kto to wszystko ciągnie? Jaką korzyść ma szeregowy wędkarz z rybaków na Mazurach? Bo dotowane są Wiadomości Wędkarskie? Bo komisje w ZG mogą mieć po kilkanaście osób? Bo powstaną nowe prace badawcze naukowców polskich z Olsztyna?
Jaki jest sens kontynuacji takiej polityki? Wytłumaczcie mi, bo ja nie wiem. Wody są słabe, pewne gatunki giną, świadomość wędkarska jest zatrważająco niska. Quo vadis PZW?