Zastanawiam się nad jedną rzeczą, wszyscy są tutaj przeciwko operatom i rybakom, którzy nie wątpliwie źle wpływają na nasze wody, ale co z wodami gdzie nie ma rybaków. Rozumiem że nie ma ryb na wodach cedzonych sieciami ale na wodach bez rybaków też jest bezrybie dlaczego? czy winny jest temu operat, który jak mniemam napisany jest w celu zachowania równowagi w zbiorniku, ale jak w operacie uwzględnić 150 lub więcej drapieżników z wędkami którzy oblegają kilku hektarowy zbiornik cały rok, nie mówię już o nocnych wydrach z agregatem. Raczej nie można opierać się na rejestrach, bo przy poziomie dzisiejszych kontroli jest to żart.
Może za całe zło nie jest winne tylko IRŚ, czy operaty, może czas na zaostrzenia prawa przeciwko kłusownikom i innym którzy nie przestrzegają zasad i czas najwyższy zmniejszyć limity połowów, bo przy obecnej presji to zarybienia trzeba robić ze cztery razy do roku a może i więcej.
Pewnie za to co teraz napisze wiele osób obrzuci mnie tu błotem ale chciałbym zapytać jak wielu z osób mocno krytykujących obecną sytuację działa choćby w SSR? Bo może czas zacząć działać od dołu powoli, chronić wody, edukować młodych wędkarzy, walczyć z kłusownikami, walczyć z niszczeniem małych cieków wodnych tak ważnych dla naturalnego tarła. Padają postulaty rewolucji pytanie czy reszta członków PZW jest gotowa na nią i czy jej chce?
Waldemar, aby coś działało, musi mieć to dobre podstawy. Jeżeli niema, to nie będzie dobrze działać. Wędkarze to z założenia ludzie prości, co spędzają czas nad wodą realizując swoje hobby, to nie są sami zapaleńcy, studiujący różnego rodzaju prawidła wodnych ekosystemów i poświęcający wodom masę czasu. Tak jak architekt robi projekt, tutaj ktoś ma za zadanie zaprojektować coś, co będzie spełniać swoje oczekiwania i działać. Była masa czasu aby zauważyć, że coś nie działa, można było to poprawić.
To co piszesz też jest słuszne z jakiegoś powodu, jednak nie ma możliwości aby to wędkarz naprawiał zaniedbania naukowca. Na dodatek zobacz skalę problemu. Nie jest źle na kilku wodach, na jakimś ich procencie, powiedzmy 20-30% wód. Źle jest wszędzie, czasami mniej, czasami bardziej, ale źle. A widzisz Zalew Zegrzyński? Tam naukowcy z IRś dali popis. Za kasę zrobili bubla aby przepchać coś, co dla wędkarzy jest strasznie niekorzystna rzeczą. Oszukali nas w ohydny sposób, inaczej się tego nazwać nie da. I co takiego kolega Rybal nam przedstawił? Nie odpowiedział rzeczowo na żadne z konkretnych pytań, wszystko to ślizganie się po jakiś badaniach, zwalanie winy na kormorany i inne bociany.
Z drugiej strony jak chcesz aby operat działał? Sporządzany raz na 10 lat, z limitami takimi samymi dla każdej wody? Laik, mający trochę oleju w głowie zrozumie, że to nie może działać jeżeli się ryby w Polsce zabiera w takim stopniu. Po prostu wrzucono wędkarzy do jednego gara z rybakami i tyle. O ile miało to jakiś sens w 1985 roku, gdy rybacy byli wszędzie, to ma się to nijak dzisiaj, gdy jest ich pięćset sztuk. Zobacz co nam pokazuje kolega Rybal, posługuje się procentowa powierzchnią wód, aby pokazać, ze rybacy mają niby sporo akwenów. W skali powierzchni Polski jednak wygląda to bardzo słabo, wędkarze maja znaczną przewagę, na południu oprócz Goczałkowic i kilku wyjątków rybaków nie ma. A przepisy są tylko pod nich. To po prostu nonsens.
Podsumowując - bez obalenia systemu robionego pod rybactwo nic wielkiego nie osiągniemy. Większość wędkarzy zabiera ryby i trzeba mieć to na uwadze, bez przymuszania ich do no kill (to inna całkiem rzecz) lub zachęcania do rozsądku w zabieraniu. To są półśrodki. Poza tym gdy powstawał projekt gospodarki rybackiej zrównoważonej, wody były pełne ryb. Teraz są puste. To chyba normalne więc, że coś tutaj jest na rzeczy. Wymówki o kormoranach lub zanieczyszczeniach są tylko wymówkami. Każdy inny kraj w Europie boryka się z podobnymi problemami, jednak ryby mają. Dlaczego? Niemcy i Francuzi też zabierają ryby, podobnie Czesi i Słowacy. Litwini mają bardzo liberalne prawa połowu, i tez mają o wiele rybniejsze wody. Dlaczego? Bo my wędkarze jesteśmy źli? A może jako jedyny kraj ze zrównoważoną gospodarką rybacką właśnie przegrywamy, gdyż tak gospodarujemy wodami?
Nikt nie ma zamiaru Cie obrzucać błotem! Po prostu ile lat możemy być faszerowani ta rybacką propagandą? Zobacz, bez grantów unijnych nawet rybacy splajtują. To jest dobry system? Nie widzisz, że IRŚ wykorzystuje nas wędkarzy? Płacimy im kasę za co? Uważasz, że oni wypracowują jakiś zysk? Komu? Sam się zastanawiam, jak to jest, że są, najwyraźniej politycy nie rozumieją do jak wielkich zaniedbań doszło. Gdyby zrobiono inwentaryzację wód, byłyby niezłe jaja. Ale czy do tego dojdzie? Teraz się rwie kasę z UE na rybactwo i jest dobrze. Szkoda tylko, że mało kto myśłi, skąd ta kasa się bierze, to my ją do tej UE płacimy!