Jeszcze w ubiegłym roku postanowiłem, że sezon 2018 wcześnie rozpocznę.
Wybrałem część zaległego urlopu i od 3 do 13 stycznia spędziłem czas na próbie złowienia troci.
Ponieważ od kilku dni zostawiałem w wodzie sporo przynęt,
tego dnia postanowiłem iść na taniość.
Ryba uderzyła w długą obrotówkę 18g z Aliexpress, na płytkiej wodzie do kolan.
Wystartowała jak rakieta z kryjówki pośród roślinności. Nie mogła widzieć obrotówki - chyba ją wyczuła lub "usłyszała".
Zdecydowane uderzenie, potem zawzięta walka z młynkami, świecami i odjazdami.
Nie wiem, ile czasu ją holowałem. Czas wtedy płynie inaczej. Wydaje mi się, że coś pomiędzy 5 a 10 minut, ale równie dobrze może być 20 minut. Ramię bolało do następnego dnia.
Na brzegu wylądowała ślizgiem (podbierak nie wytrzymał walki - połamał się) wytarta samica troci (kelt), ale już podpasiona.
78 cm i 4,7 kg.
Pierwsza rybka w tym roku. Długo wychodzony fuks. Ani na ręcznie robioną wahadłówkę, ani z głębokiej wody.