Witam serdecznie, jestem Maciek
To w zasadzie mój pierwszy post (chociaż pierwszy zamieściła w powitalni moja dziewczyna
) Forum śledzę anonimowo praktycznie od 2 lat i to dzięki niemu oraz filmom Luka nauczyłem się wędkarstwa od nowa. Ulubione techniki to feeder z metodą oraz karpiówka z ciężką metodą i sygnalizatorem.
Do tej pory wszelkie wędkarskie wypady odbywałem sam, zmieniło się to gdy poznałem moją drugą połówkę - Paulinę, która od początku kwietnia dzieli razem ze mną tą piękną pasję
Można powiedzieć, że połknęła haczyk i wkręciła się w wędkarstwo na całego, teraz to mój nieodłączny towarzysz i kompan wszelkich zasiadek
Sezon rozpoczęliśmy wraz z początkiem kwietnia, piękna pogoda pozwoliła na spędzenie sporej ilości czasu nad wodą i odwiedzenie kilku łowisk w łódzkim (jesteśmy z Łodzi
). Miniony miesiąc okazał się być bardzo rybny i stanowił wręcz wymarzone rozpoczęcie sezonu, udało się przy tym pobić kilka życiówek i złowić gatunki, które dopiero miałem w planach
Zaczęło się od łowiska Pacyfik k. Ozorkowa (który swoją drogą dość dobrze znam). Oprócz całej gromady karpi w przedziale 0,5 do 7 kg, trafiło się kilka jesiotrów, w tym nowe pb ponad 9 kg i od 105 cm.
Kolejne wypady, to Kontrewers (2 karpiki, dwa jesiotry 3-4kg i maasa karasia srebrzystego) oraz łowisko Wyspa w Wojsławicach obok Zduńskiej Woli. To ostatnie okazało się być niesamowicie obfite w karpie, leszcze (55 cm Pauliny) oraz leszczyki dłoniaki, które jak się okazało stanowią pokarm dla sumów
Pierwszy sum w życiu i od razu 25 kg i 1,5 metra długości, dał mi dobre 15 minut zabawy mimo wędki 3 lbs i żyłki 0,35. Największym zaskoczeniem było odkrycie, gdy ryba już wylądowała w kołysce, że skubaniec połakomił się na 20 cm leszczyka (akurat pobierającego moją przynętę), którego połknął w całości wraz z ciężką metodą 70 gram od mikado
i zapiął się na hak 8 wide gape drennana (szczerze polecam). Kolejna niespodzianką był sum złowiony godzinę później przez Paulinę (mikado uv 3m, na włosie orange chocolate 10mm od ringersa) zapięty idealnie w dolną wargę
. Tamten dzień dał jeszcze całą masę ryb, przeważnie karpi od 2 do 7 kg i spore zakwasy dnia następnego
Ostatnie dwie wyprawy to znana i lubiana Batorówka, na której my byliśmy pierwszy raz
Paulinie brały piękne liny (w tym 2,5 kg) oraz jazie i karpiki, mi oczywiscie całe mnóstwo karasia oraz bonus w postaci pierwszego w życiu w miarę okazałego amurka oraz życiówki karpia - 11,5 kg, którego zapamiętam na długo chociażby z racji bardzo nietypowego ubarwienia bicolor
i emocjonującej walki (tu należy się pochwała dla właścicieli za świetną kondycję ryb). Wybaczcie tak długi post, ale tak to bywa gdy wędkarz zaczyna mówić o złowiony przez siebie rybach
Aha i na koniec rzecz jasna należy dodać - wszystkie ryby jak zawsze wróciły z powrotem do wody