Przyjdzie i mi zdać relację z wyników dzisiejszych połowów.
Wędkowałem wraz z kolegą z pracy, którego namówiłem na wyjazd na to łowisko.
Kolega może nie do końca był zadowolony.

Zważywszy że łowił pierwszy raz na "methodę" i mając dodatkowo niewątpliwe braki techniczne, coś jednak złowił.
Piszę to bez próżności

, ale na pewno kilka rzeczy zauważyłem, które może poprawić.
Wierzę, że będzie jednak lepiej, każdy przecież zaczynał i każdy z nas nadal się próbuje uczyć i doskonalić.
Koledze udało się złowić lina oraz 2 karpie ( największy ok 3,5kg) oraz stracił pod samym brzegiem karpia, którego oceniam na 7- 8 kg.
Naprawdę fajna ryba. Więc na pewno ma "apetyt" na więcej.

Lin kolegi :

Ja połowiłem przyzwoicie.
Na moim koncie zanotowałem 5 karpi - ryby stosunkowo niewielkie, nie przekraczające 4 kg.
Złowiłem także 2 bardzo ładne "japońce " - w tym jednego 1,6 kg :


Największą rybą wyprawy był amur - ok 7,2 kg. No cóż na zdjęciu nie wygląda wcale na tyle.
Niestety to jedyne ujęcie, bo po zważeniu dałem mu odpocząć w koszu podbieraka w wodzie, by kolega spokojnie przygotował aparat.
Gdy chciałem go obrócić w jego stronę (do ujęcia) "amurzasty" dał dyla do wody

Zdjęcie tuż przed :

Nie mniej niż amur ucieszyły mnie te 2 rybki - karasie złociste w całej swej krasie :
Pierwszy 34 cm ( nie ważony) :

No i 2 podobnych wymiarów :

Ostatnią rybą wyprawy i pożegnaniem z łowiskiem był Zielony Książę - zatem zaliczyłem pełen przekrój gatunkowy na tym łowisku. Brak tam leszczy, jesiotrów, czy jazi.
Zieloniutki :

W czasie wędkowania obserwowała nas "Żabia księżniczka", ale żaden z nas nie zdecydował się na całusa

