Torba, wedka, podbierak i krzesełko.
Łowienie w mieście może przyprawić o paranoję. Cały czas miałem wrażenie, że mnie ktoś obserwuje. Co chwila czułem na sobie ten zawistny wzrok ludzi pędzących przed ósmą do pracy...
Torba, wedka podbierak i krzesełko.
Pozwoliło mi to na szybkie rozłożenie się na stanowisku. Puściłem spławik z nurtem parę razy i szybko wyznaczyłem odpowiedni grunt. 1.3m pozwalało puścić przynętę lekko po dnie. Do wody powędrowała namoczona dzień wcześniej zanęta, garść peletu i paręnaście białych robaków. Pierwsza ryba trafiła w się po 40 razie? Po lekkiej modyfikacji gruntu, ale szału nie było. Raptem 7 ukleji.
Po godzinie zebrałem graty, myk wszystko do bagażnika i fru pod drugi most.
Tam zatoczka pozwoliła łowić w słabszym nurcie. Udało się dołowić 10 ukleji koło 15 cm.
Zdjęcia z wczoraj, bo dziś nie zabrałem telefonu. Mój odcinek pomiędzy mostami..
Wypuszczenka ma swoje uroki. Muszę wytypować lepsze miejsce i znaleźć więcej niż 2 godzinki na łowienie.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka