Gratuluje połowów!
Zbyszek, ale tam masz piękne płociska, aż oczy z orbit wyłażą. Ja nie wiem gdzie te moje migrują, musze je namierzyć, bo to piękne ryby!
Widzę też, że drapieżniki wchodzą, sandacze, szczupaki no i bassy
Artur, niezła nocka, ja bym jednak nie wytrzymał nerwowo z tymi krąpiami
Radek, piękne rzeczne łowy, jak zwykle!
BArtek, ale zdjęcia!
U mnie pojawiła się możliwość zmierzenia się z Trentem, więc skorzystałem. Temperatura o 18-tej 6 stopni, o 23.30 4 stopnie, jednak fotel i mata zamarznięte. Ja uprawiałem 'car fishing', czyli siedziałem w ciepłej Mazdzie, przy radyjku, czekając na brania. Wiatr wschodni, pomimo, że niezbyt mocny to wyziębiał strasznie. W samochodzie nie wiało
Moja taktyka nie mogła się nie sprawdzać, jednak przeraża mnie ilość leszczy. Ten odcinek Trentu jest ich pełen. W sześć godzin miałem siedem łopat, w tym jedna połknęła białe tak głęboko, że byłem w szoku. Do tego jedna brzana 70 cm i kleń 40 cm. Tak więc było co robić, odjazd brzany to bajka, słyszeć ten dźwięk - poezja dla uszu
Jeden z leszczy miał już początki wysypki tarłowej. Przynęta - białe robaki, pięć na haku Wide Gape z mikrozadziorem, nr 12. Przypon - fluorocarbon 8 lb.
Trochę żałuję, że nie pojechałem na odcinki 'nieleszczowe'. Niestety, leszcz przeszkadza dojść do żarcia innym rybom. Cholera wie ile nęcić, jeżeli tam się pojawiają takie stada. Miałem nęcone dwa różne miejsca i raz brania w tym samym czasie, to znaczy tam operowały dwa stada. Zaczynają się jednak kłopoty z dojściem do wody, już prawie grudzień, jest mokro i ślisko, trzeba uważać. Więc lepiej skupić się na brzanach. Jakby nie było dźwigam klątwę leszcza, ten gatunek mnie prześladuje