Nie, pytania nie są zadane w tendencyjny sposób. Niestety
Ja bez wahania odpowiem, że prawo nie może być subiektywizowane. Oraz że subiektywizacja prawa prowadzi do pogorszenia stanu naszego społeczeństwa.
Różnica między nami dwoma jest taka, że ja mimo tego, że świadomie zdarza mi się łamać przepisy (np. przekraczając prędkość), to nie mam zamiaru nakłaniać innych publicznie, żeby to robili. A Ty wprost nakłaniasz do łamania przepisów. To jest po prostu z gruntu nierozsądne i błędne.
I nie, nie uważam, że moje odpowiedzi na zadane pytania i moje faktyczne postępowanie to objaw hipokryzji. Bo jeśli sam zdecyduję się złamać normę prawną w pewnych okolicznościach, to mam świadomość, że samo już to złamanie stanowi czyn zły, bez względu na to czy zakaz określony w tej normie jest zasadny, czy nie. I jakbym tego przed sobą nie usprawiedliwiał, to złamałem prawo i postąpiłem obiektywnie źle 
Mamy zatem między nami fundamentalną różnicę co do postrzegania zasad. Bywa i tak.
Spoko

Ja uważam, że mamy do czynienia z pułapką konsekwencji bardziej

Dlatego pokazałem ci przykład niemiecki, gdzie wędkarze nagminnie łamią prawo wypuszczając ryby. Głupie prawo, nie będę tego rozwijał. Ja jestem jak oni, i rzeczywiście, mamy zatem fundamentalną różnicę co do przestrzegania zasad. W przypadku wędkarskich nonsensów.
Zastanówmy się co takiego kolega Aftaszek zrobił źle. Odpuśćmy sobie to, że uszkadzał rybom ikrę, bo to raczej jest mało prawdopodobne. Otóż jego błąd, to nastawienie się na brzany, które wypuścił! Gdyby nastawił się na klenie, byłoby to już OK, zaś brzana byłaby przyłowem, co z tego, że w sporej ilości. Czyli wystarczy napisać, że nastawiło się na klenie, które się łowi na te same przynęty i zanęty, bo kochaja konopie, pellety i kulki, i jest git.
Czy widzicie o co się tu rozchodzi? Gdzie jest dobro ryb, to prawdziwe, w tym przypadku brzany? Nikt nie ma zamiaru zrobić czegoś, aby się ten gatunek zachował, za to do krytyki są całe masy. Z których połowa skręca z zazdrości, że ktoś tak połowił, taka jest prawda. kto wie czy nie jest to 90%

Załóżmy, że przyjeżdżam do Polski pod koniec maja i wybieram się na nockę na Odrę.
Na ryby. Ilu z Was mi zarzuci, że celowo łamię prawo, bo nastawiam się na brzany?

Całkiem sporo. Czy widzicie o czym dyskutujemy? Jak skupiamy się na tak nieznaczących pierdołach, pomijając rzeczy arcyważne? Dlaczego nie rozmawiamy, aby te przepisy zaktualizować, poddać debacie pewne rzeczy? Że trzeba zająć się tym co najważniejsze wpierw, zamiast utknąć na pierdołach.