Ja bym podszedł to tematu zupełnie inaczej. Zamiast kopać czy piętrzyć wodę co da kolejne maleńkie łowisko z równym brzegiem (2 ha to moim zdaniem bardzo małe łowisko, im mniejsze łowisko tym mniej wędkarzy, tym mniejsze wpływy), to bym rozważał dzierżawę już istniejącej naturalnej wody np jakiegoś małego jeziorka. Nie mam pojęcia, jak to wygląda od strony prawnej czy kosztów, ale biorąc pod uwagę ile jezior na Mazurach jest w rękach prywatnych gospodarstw rybackich, to nie powinno być to nie wiadomo jak skomplikowane.
Z czysto biznesowego punktu widzenia daje nam to produkty inny niż większość oferowanych na rynku. Poza tym też wydaje mi się, że jakby Ci się nie spodobało albo nie wyszło, to zdecydowanie łatwiej wycofać się z dzierżawy niż stracić kasę, o jakiej wyżej piszę koledzy budując łowisko od podstaw.
I dobrze ktoś napisał, że to nie tylko budowa i zarybienie. Trzeba opłacić pracowników, pewnie podpisać umowę z jakaś firmą ochroniarską, postawić toi toi, może jakiś punkt gastronomiczny. Koncepcji na pewno jest wiele, ale też chciałbym żeby komercje w przyszłości poszły właśnie taką drogą - naturalnych zbiorników z dobrym rybostanem i przygotowaną infrastrukturą, które nie zaburza naturalnego charakteru takich miejsc.