Pamiętajmy też, że wody nie da się zbudować od razu. Oprócz kosztów, nakładów pracy, batalii o wygranie przetargu czeka nas kolejna sprawa - budowanie rybostanu, praca nad łowiskiem. To jest więc spora inwestycja, w której nie ma szybkich zwrotów kosztów, i trzeba lat aby coś 'urosło'.
Dlatego mówienie, że 'trzeba tylko chcieć' lub 'zakasać rękawy' jest mocno na wyrost. Nie ma wielu chętnych do zakładania stowarzyszenia i partycypowania w kosztach, bez 'zysku'. Ludzi chcą należeć do 'gotowych' stowarzyszeń, nieprawdaż? Kompletnie inna sprawa
Nie znam szczegółów ale widziałem na fejsie, że chłopaki którzy kiedyś tu byli ale teraz założyli fundację już mają jakąś swoją wodę i to nawet sporo rybek tam.
Więc chyba można szybciej i da się jeśli się chce.
Hehehe... No jasne, chłopaki mają Kotwica, gościa co pracuje w IRŚ i za darmochę zrobił operat i wiele rzeczy może przepchać i pozałatwiać Ale przykład dałeś, bardzo prosty do naśladowania. Trzeba znaleźć gościa z IRŚ lub UWM, i wtedy jest łatwo
Mariusz, własna woda to nie jest łatwa rzecz do zrobienia. To długi proces, kosztowny. Dlatego stowarzyszeń jest tak mało
Piszesz Lucjanie bzdury wyssane z palca. Na tą wodę nie był potrzebny żaden operat. Ja, nic Ci tu wyjaśniać nie mam zamiaru. Może zadzwoń najpierw do Grendzia, popytasz o szczegóły,a dopiero potem próbuj komuś dokopać. Służę nr. Tel.
Nie chodzi o same operaty stricte dla RZGW, ale o badania wody i zrobienie planu działania. Myślisz, że jak się wodę bierze, to zamawiasz ryby i walisz je do wody, a te rosną i jest super? Zrobienie łowiska, z rybami które odpowiednio rosną, gdzie jest dobrze dobrany skład gatunkowy, ilości to cholernie trudna sprawa. Głupotą jest robienie czegokolwiek bez zaleceń ichtiologa. Ten zaś aby opracować plan dla danej wódy musi zrobić badania, poświęcić sporo czasu na to. Na dodatek jeżeli staje się do przetargu, to trzeba zrobić ofertę i raczej takie badania, pomimo, że wody się jeszcze nie ma. Wystarczy wpuścić zbyt dużo karpia i amura, i te mogą doprowadzić do sporych zmian, jak na przykład pozbawić łowisko roślinności podwodnej, uczynić wodę mętną, co znowu ciągnie za sobą kolejne następstwa. A w stowarzyszeniu ludzie chcą maksymalnych efektów, zwłaszcza jeżeli mają na nie czekać kilka lat, wcześniej płacąc.
Mała relatywnie ilość stowarzyszeń pokazuje właśnie jak ciężko jest je zakładać i brać wody. Wiele powstało na skutek 'okazji' - na przykład przejęto wodę 'zakładową', zrobiono coś dzięki 'kontaktom'. Pisanie, że założenie stowarzyszenia i wzięcie wody jest proste, to po prostu gruba przesada.
Dobrym przykładem działania 'bez głowy' było wpuszczenie na wodzie jednego stowarzyszenia dużej ilości amura. Ten skupił się w płytszej, cieplejszej części zbiornika i po prostu wyżarł cały pas trzcin na jednym odcinku. Nie dość, ze fatalnie to wygląda, to teraz nie ma tam ryby, gdyż na czystej wodzie trzciny były jej naturalnym schronieniem. Coś, co na innej wodzie by zadziałało, tam doprowadziło do nieodwracalnych zmian, amur zaś nie żarł zielska ale wolał trzcinkę właśnie