Przykra akcja. Jednak dla mnie to pokazuje że przepisy wewnątrzzwiązkowe np. RAPR nie działają prawidłowo. Nie do końca są dostosowane do aktualnej rzeczywistości. Dam Wam przykład. W sprawie tego karpia przychodzi do właściciela prywatnego łowiska ktoś z PZW i "straszy sądem", przyjeżdża on w asyście policji. Zadaje pytania skąd ten gość ma tego karpia. A właściciel mówi, że kupił od jakiegoś nieznajomego. Facet przyjechał i sprzedał mu tego karpia. I co? I nic mu nie zrobią, bo to nie jest paserstwo. Nawet nie musi mówić jak wyglądał ten nieznajomy.
Normalnie ten "karpiarz" jakby łowił bez zezwolenia na wodach PZW i zabrał rybę, to popełniłby kradzież - w zależności od wartości ryby byłoby to przestępstwo, bądź wykroczenie. A właścicielowi prywatnego łowiska, można byłoby spokojnie przybić "paserkę". Jednak ten "karpiarz" nie popełnił kradzieży, bo mu RAPR pozwalał na zabranie tego karpia, bo limit jest taki a nie inny. Nie mógł go jedynie sprzedać, ale czy to jest wykroczenie, przestępstwo? No nie. A jakby taki "karpiarz" wziął sobie tego karpia z prywatnego łowiska C&R, to już popełniłby przestępstwo kradzieży. Niby podobna sytuacja, a jakże inne konsekwencje
Trudno tu będzie komukolwiek coś udowodnić. Nawet temu "karpiarzowi". O ile ktoś nie widział tego jak ten "karpiarz" zgodnie z RAPR zabrał sobie rybę. System pozwala, to czemu nie korzystać z jego luk. I takich właśnie luk jest sporo w systemie zwanym PZW.