Autor Wątek: Obostrzenia na komercjach  (Przeczytany 27685 razy)

Offline daromega

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 18
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło.wlkp
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #90 dnia: 20.04.2018, 15:15 »
Zaczynałem od leszczyny i linków na przywarcianych dołkach prawie 40 lat temu. Poprzez bambusy, DDR-owskie germiny, jakieś teleskopy z wkókna z rexami , aż do dzisiejszego stanu rzeczy. Ale dalej bez przepychu, spokojnie, aby to nadal było wyłącznie przyjemne hobby.  Nad wodę jeźdzę na ryby a nie po medal od zawsze.

Dlatego czytając takie tematy jak ten, o zaszufladkowaniu wszystkiego pod kreseczkę, zwyczajnie robi mi się niefajnie ładnie mówiąc. Oczywiście każdy ma wybór. Można jechać sobie „kupić złowienie” hodowanej  ryby na dołku z milionem regulaminów i wymogów, a równie dobrze można pojechać sobie nad dzika rzekę gdzie jest tylko śpiew ptaków i dzicz. Można świetnie wypocząć, a przy okazji zlowić jakieś rybki od płotek do pięknego dzikiego suma. Gdybym miał dzisiaj zamienić to piękne hobby na zakazy i nakazy o jakich tu mowa na jakimś dołku z wodą, z hodowanymi  sztucznie rybami, z miejsca porzucił bym to hobby.  Wy sprzeczacie się  kto ma większe prawo „kupić rybę”. Czy ten z federem czy kijem karpiowym. A zastanowił się ktoś jaki jest sens kupowania w ten sposób ryb, i ile to ma wspólnego z prawdziwym wędkarstwem ?. Dla mnie jest to analogiczne jak ostatnia afera strzelanie do bażantów. Z polowaniem nie miało nic wspólnego, tak samo jak dołek z wodą i wpuszczonymi do niego karpiami nie ma nic wspólnego z wędkarstwem. Jednak dopóki będą na to amatorzy doputy „takie coś” będzie funkcjonowało. Może się nawet rozwinie do tego stopnia że będzie 10 dołków i w każdym ryby odpowienio posegregowane od 20 cm do 20 kg. Coś sztucznego, nienaturalnego i strasznie odpychającego dla mnie. Ale jeśli jest takie zapotrzebowanie musicie być wytrwali. To sie stanie, bo świat nie znosi próżni. Do tego czasu szanujcie się wzajemnie, a nie skaczcie do oczu na zasadzie "moje jest mojsze". Natomiast zachęcam do złowienia okaza nie w dołku hodowlanym, a na dzikiej wodzie, gdzie trzeba się wykazać sprytem, wiedzą i umiejętnościami aby tego dokonać. Takie prawdziwe wędkarstwo a nie kupowanie złowienia wpuszczonych karpi czy innych jesiotrów do dołka.

Offline elopento

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 179
  • Reputacja: 75
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hellmahnen
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #91 dnia: 20.04.2018, 16:16 »
Mi się przypomina zasze film ''żandarm na emeryturze'' :P jak mu nurek na haczyk ryby czepia :facepalm: Ja jeszcze w tym sezonie letnim nic nie złowiłem , bo ryba jeszcze do mnie nie doszła z Biebrzy , komercje u mnie są ,ale to nie wędkowanie dla mnie , wrzucać tonami  zanętę , aby wyciągnąć ''prosiaka'' i go wypuścić :bravo:
DAM Quick Shadow + Mikado Apsara Clasic 3,9 match

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 533
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #92 dnia: 20.04.2018, 16:21 »
Co ciekawe elopento, moje dotychczasowe łowienie na komercji i pzw wygląda zupełnie inaczej. Jak łowię na metodę, to zużywam na jeden wyjazd z jedną wędka maksymalnie 300 g pelletów i 200g zanęty, a zwykle i tak coś zostaje do zamrożenia ;)

Za to na pzw żeby coś zaczepić to musiałem albo sypać ćwiartkę robaków i modlić się o plotki, albo walić w wodę dwa kilogramy zanęty i dwa gliny, żeby jakieś leszki nakłonić do współpracy.

Oczywiście są tacy co robią odwrotnie. Ale chodzi mi o to, że komercja to nie zawsze taczka futru w wodzie ;)

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #93 dnia: 20.04.2018, 16:31 »

Skoro jest tak jak mówisz to dlaczego powstają łowiska dla łowiących feederami? Obserwacje Kolego takich wędkarzy prowadzą do tego, że właściciele tworzą stawy dla feederowców.

Ja widzę to inaczej. Przykładem jest właściciel śląskiej komercji, nie podam nazwy. Nasłuchał się od karpiarzy bajek i w chamski sposób kontroluje każdego, jak coś zauważy, ze jest nie tak jak trzeba, to wywala ludzi z łowiska. I co, on działa dla dobra ryb? A gdzie masz jakieś badania, potwierdzające, że feederowcy odpowiadają za zabijanie ryb? Przecież na chłopski rozum, to sprzęt który może 'zabić' rybę' to karpiowy właśnie. Zacięcia atomowe, źle przygotowane ziarna, nęcenie bez umiaru, zestawy na sztywno z wielkimi hakami. Do tego wielkie ilości nęconego towaru, mocno szkodzącego wodzie. Co takiego zrobi feederowiec rybie? Nawet jak ją zerwie, to ta pozbędzie się haka bardzo szybko, małego. Pomijam już fakt przypowieści o małych hakach rozcinających rybie pyski. Złowiłem masę ryb w ten sposób i nie było żadnych rozcięć. Nie zanęci też jak wściekły wiadrami ziaren, pelletów i kulek, wprowadzi do wody ilości jakie nazwałbym rozsądnymi.

Inną sprawą jest obchodzenie się z rybami. Śmieszy mnie jak karpiarze dbają o karpie, a jak traktują leszcze. Karpia zabić jest bardzo trudno, bo to strasznie wytrzymała ryba, ale tu jest odkażanie ran, polewanie wodą, brakuje masażu zmęczonych mięśni i zastrzyków ;) Z leszczem tak się już nie obchodzi.

Tak, można poprawić wiedzę odnośnie 'obsługi' ryb. Sam się ciągle uczę. Jednak zwalanie winy na feederowców to przesada.

Plusem karpiarzy jest dla właścicieli łowisk to, że ci siedza dłużej, po kilka nocy, i płaca więcej. Feederowcy to raczej krótsze sesje i mniej kasy do skasowania. Jednak karpiarze to tez poważne problemy. Z racji statycznego łowienia często piją alkohol, wielu go nadużywa. Stąd tez powszechne chamstwo nad wodą, którego źródłem jest właśnie alkohol. Kilka wizyt w Polsce nauczyło mnie jednego. Jak najdalej usiąść od karpiarzy przede wszystkim, zwłaszcza podczas weekendu. Wielkie chlanie i tyle. A później zwalanie winy na feederowców i spławikowców, że kaleczą ryby. A naładowani nie zważają co wyprawiają.

Janusz, szczerze. Duże ryby częściej polegną przez karpiarzy właśnie. Pisz co chcesz, ja swoje wiem. Rozumiem, że się obruszasz, ale zauważ, jak często udziela się 'nie karpiarzom' prelekcji na wiele tematów, wystarczy poczytać fora karpiowe. O ile zbyt małe podbieraki i słabe zestawy to ich grzech niewątpliwy, to jednak więcej grzeszków mają sami karpiarze. I nie czarujmy się, że właściciele wszyscy tak dbają o ryby, że wprowadzają takie regulaminy. W przypadku dwóch wiem, że zrobili to na skutek porad karpiarzy właśnie.
To nie jest moja opinia a opinia właścicieli łowisk. Zwróć uwagę, że pomimo, że pozbywa się kasy woli mieć pewność, że nikt mu ryby nie będzie holował w nieskończoność.
Niby dlaczego przez karpiarzy? Jakieś konkrety?
Łowiąc kiedyś na komercjach a teraz na PZW jednakowo podchodzę do karpi. leszczy i innych ryb.
A widzisz na Okoniu dowiedziałem się, że z karpiarzy to kasy nie ma ;-) A bo siedzą trzy doby, raz płacą, ryb nie zabierają a takie stanowisko potrafi być dwa - trzy razy na dzień odstawione plus nocka.
Z tym alkoholem to się zgodze. Sam widywałem na komercjach dantejskie sceny łącznie z "nurem" do wody oczywiście nie zamierzonym. Ale przynjamniej u nas nie zgody właścicieli na takie rzeczy. Praktycznie natychmiast był "wyjazd" za bramę.
JKarp

Offline elopento

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 179
  • Reputacja: 75
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hellmahnen
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #94 dnia: 20.04.2018, 16:33 »
Ja kupiłem 5kg taniej zanęty do łowienia na koszyczek jak może wyskoczę gdzieś na jezioro w sezonie , powinno mi starczyć do zimy :P a na rzece jak łowię , to nęcę pszenicą którą mam za darmo i na ''sesję'' zużywam 6 łyżek stołowych , bo tyle sypię na termos :) na haczyk ciasto z kromki chleba , nie łowię dla ryb , tylko dla odpoczynku.
DAM Quick Shadow + Mikado Apsara Clasic 3,9 match

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 086
  • Reputacja: 719
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #95 dnia: 20.04.2018, 16:37 »
E tam, narzekacie. Jak wszystkie komercję będą szły w kierunku sprzętu karpiowego, to zabiorę moje feederki i spławikówki na pzw. A jak już oaza Okręgu Mazowieckiego pogrzebie w tłuszczu i panierce ostatnią rybę, to wędki spalę w piecu, kołowrotki sprzedam na złom i przerzucę się na tkactwo artystyczne :D

Dobre Koniu :D to ja zawczasu zamawiam utkanego linka i ciężarówkę ;)
Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #96 dnia: 20.04.2018, 16:39 »
Masz rację.
Też widzę w tym "porady" karpiarzy.
Chcą mieć łowiska dla siebie i drażni ich federowiec wyciagajacy rybę za rybę w czasie gdy oni czekają na tą jedną jedyną :-)

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Jakoś nie wierzę w lobby karpiarzy w tej dziedzinie. Raczej upatrywałbym przyczyny w tym, że jak trafi się jakiś "mistrz pajęczyny" to zbiera zestawy sąsiadom. W końcu idzie się do właściciela i prosi o interwencję bo o ile raz to się każdemu zdarzy to regularne zbieranie zestawów może ruszyć nerwa w szczególności w nocy.

A gdybyś czekał na tą jedną jedyną pewnie inaczej być podszedł do tego tematu. Ty chcesz "mieć brania". Rasowy karpiarz  jednak woli okaz niż walczyć z maluchami ponieważ nader często sama wywózka zestawu w nocy to karkołomne zadanie.
Ja jak pojadę w tym roku na komercję to będzie i tak święto a woda będzie taka, żeby nawzajem sobie nie przeszkadzać.

JKarp

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 168
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #97 dnia: 20.04.2018, 16:45 »
Zaczynałem od leszczyny i linków na przywarcianych dołkach prawie 40 lat temu. Poprzez bambusy, DDR-owskie germiny, jakieś teleskopy z wkókna z rexami , aż do dzisiejszego stanu rzeczy. Ale dalej bez przepychu, spokojnie, aby to nadal było wyłącznie przyjemne hobby.  Nad wodę jeźdzę na ryby a nie po medal od zawsze.

Dlatego czytając takie tematy jak ten, o zaszufladkowaniu wszystkiego pod kreseczkę, zwyczajnie robi mi się niefajnie ładnie mówiąc. Oczywiście każdy ma wybór. Można jechać sobie „kupić złowienie” hodowanej  ryby na dołku z milionem regulaminów i wymogów, a równie dobrze można pojechać sobie nad dzika rzekę gdzie jest tylko śpiew ptaków i dzicz. Można świetnie wypocząć, a przy okazji zlowić jakieś rybki od płotek do pięknego dzikiego suma. Gdybym miał dzisiaj zamienić to piękne hobby na zakazy i nakazy o jakich tu mowa na jakimś dołku z wodą, z hodowanymi  sztucznie rybami, z miejsca porzucił bym to hobby.  Wy sprzeczacie się  kto ma większe prawo „kupić rybę”. Czy ten z federem czy kijem karpiowym. A zastanowił się ktoś jaki jest sens kupowania w ten sposób ryb, i ile to ma wspólnego z prawdziwym wędkarstwem ?. Dla mnie jest to analogiczne jak ostatnia afera strzelanie do bażantów. Z polowaniem nie miało nic wspólnego, tak samo jak dołek z wodą i wpuszczonymi do niego karpiami nie ma nic wspólnego z wędkarstwem. Jednak dopóki będą na to amatorzy doputy „takie coś” będzie funkcjonowało. Może się nawet rozwinie do tego stopnia że będzie 10 dołków i w każdym ryby odpowienio posegregowane od 20 cm do 20 kg. Coś sztucznego, nienaturalnego i strasznie odpychającego dla mnie. Ale jeśli jest takie zapotrzebowanie musicie być wytrwali. To sie stanie, bo świat nie znosi próżni. Do tego czasu szanujcie się wzajemnie, a nie skaczcie do oczu na zasadzie "moje jest mojsze". Natomiast zachęcam do złowienia okaza nie w dołku hodowlanym, a na dzikiej wodzie, gdzie trzeba się wykazać sprytem, wiedzą i umiejętnościami aby tego dokonać. Takie prawdziwe wędkarstwo a nie kupowanie złowienia wpuszczonych karpi czy innych jesiotrów do dołka.

O człowieku  za ten wpis to bym cie uściskał :bravo:

Offline djbaloon

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 394
  • Reputacja: 27
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp., Berlin
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #98 dnia: 20.04.2018, 17:07 »
Zaczynałem od leszczyny i linków na przywarcianych dołkach prawie 40 lat temu. Poprzez bambusy, DDR-owskie germiny, jakieś teleskopy z wkókna z rexami , aż do dzisiejszego stanu rzeczy. Ale dalej bez przepychu, spokojnie, aby to nadal było wyłącznie przyjemne hobby.  Nad wodę jeźdzę na ryby a nie po medal od zawsze.

Dlatego czytając takie tematy jak ten, o zaszufladkowaniu wszystkiego pod kreseczkę, zwyczajnie robi mi się niefajnie ładnie mówiąc. Oczywiście każdy ma wybór. Można jechać sobie „kupić złowienie” hodowanej  ryby na dołku z milionem regulaminów i wymogów, a równie dobrze można pojechać sobie nad dzika rzekę gdzie jest tylko śpiew ptaków i dzicz. Można świetnie wypocząć, a przy okazji zlowić jakieś rybki od płotek do pięknego dzikiego suma. Gdybym miał dzisiaj zamienić to piękne hobby na zakazy i nakazy o jakich tu mowa na jakimś dołku z wodą, z hodowanymi  sztucznie rybami, z miejsca porzucił bym to hobby.  Wy sprzeczacie się  kto ma większe prawo „kupić rybę”. Czy ten z federem czy kijem karpiowym. A zastanowił się ktoś jaki jest sens kupowania w ten sposób ryb, i ile to ma wspólnego z prawdziwym wędkarstwem ?. Dla mnie jest to analogiczne jak ostatnia afera strzelanie do bażantów. Z polowaniem nie miało nic wspólnego, tak samo jak dołek z wodą i wpuszczonymi do niego karpiami nie ma nic wspólnego z wędkarstwem. Jednak dopóki będą na to amatorzy doputy „takie coś” będzie funkcjonowało. Może się nawet rozwinie do tego stopnia że będzie 10 dołków i w każdym ryby odpowienio posegregowane od 20 cm do 20 kg. Coś sztucznego, nienaturalnego i strasznie odpychającego dla mnie. Ale jeśli jest takie zapotrzebowanie musicie być wytrwali. To sie stanie, bo świat nie znosi próżni. Do tego czasu szanujcie się wzajemnie, a nie skaczcie do oczu na zasadzie "moje jest mojsze". Natomiast zachęcam do złowienia okaza nie w dołku hodowlanym, a na dzikiej wodzie, gdzie trzeba się wykazać sprytem, wiedzą i umiejętnościami aby tego dokonać. Takie prawdziwe wędkarstwo a nie kupowanie złowienia wpuszczonych karpi czy innych jesiotrów do dołka.

Nic dodać, nic ująć :bravo: :thumbup:
Pozdrawiam Marcin ;-)

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #99 dnia: 20.04.2018, 17:28 »
Jestem tego samego zdania, 100% racji w tym co piszesz. Żadna sztuka łowić tam gdzie wszyscy :bravo: :thumbup: :beer:

Offline daromega

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 18
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Koło.wlkp
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #100 dnia: 20.04.2018, 17:51 »

Za to na pzw żeby coś zaczepić to musiałem albo sypać ćwiartkę robaków i modlić się o plotki, albo walić w wodę dwa kilogramy zanęty i dwa gliny, żeby jakieś leszki nakłonić do współpracy.

Na rzecznych łachach kiedy z trzy dni podnęcę niewiele ale grubo kukurydzą z grochem i pszenicą, to te komercyjne leszczyki to cienkie siurki są do tych z rzeki. Zasada jest jednak taka, że trzeba nęcić tam, gdzie każda osobówka zawiśnie na podwoziu i nie wjedzie żaden niedzielny łowca. Nie wsypie wiadra paszy i nie zniszczy całego przygotowania do łowienia ryb a nie rybek. To samo jest z pięknymi linami na dołach. Czym dalej, czym większe błoto i czym bardziej niedostępny dojazd,  tym większa szansa na ładną miejscówkę na Lina i złotego polskiego karasia. Rzeka to piękne płocie i jazie na groch. Ale jest jedno ale. Bez prawdziwego 4x4 a nie damskiego Suv-a nie ma szans na ładnejsze ryby z PZW niż ukleja czy płotka. Tam gdzie chodzą i jeżdżą wycieczki niewiele się już dzisiaj zdziała. I na koniec na wodzie bieżącej jak rzeka czy kanały nie trzeba walić ton zanęty. Wystarczy taka sama metoda federowa jak na innych zbiornikach stojących. Tyle że zanęta bardziej sklejona i dłuższe przypony. Zużycie w zależności od brań, ale też jest bardzo umiarkowane.  Oczywiście że jest więcej zabiegów aby na PZW jeszcze coś ładnego złowić niż na komercji, ale się da. Trzeba jednak włożyć w to przygotowania, pracę, wysiłek i zmienić sposób myślenia nieco. Na komercji jest szybko i prosto. Płaci się $$$ i pobiera rybę bez dodatkowych ceregieli.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 041
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #101 dnia: 20.04.2018, 18:07 »
Ale to o czym piszesz nie jest żadną miarą czy wyznacznikiem normalności. Po prostu dowodzi, że ludzie wybijają ryby. Gdzie ich nie ma, tam ryby ładne rosną. W przeciwieństwie do tego, co głosi IRŚ.
U mnie takich wód po prostu NIE MA. Rozumiesz? NIE MA. Każdy najmniejszy dołek, każde bagienko zostało spenetrowane przez mięsożernych dziadów. A jak się nie dało wędką, to przyszło kilku wioskowych spryciarzy i wyłowiło siecią albo prądem.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Alek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 965
  • Reputacja: 239
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Białystok
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #102 dnia: 20.04.2018, 18:14 »
U mnie takich wód po prostu NIE MA. Rozumiesz? NIE MA. Każdy najmniejszy dołek, każde bagienko zostało spenetrowane przez mięsożernych dziadów. A jak się nie dało wędką, to przyszło kilku wioskowych spryciarzy i wyłowiło siecią albo prądem.
Szczerze współczuję. Panowie jak czytam Wasze posty to co raz bardziej umacniam się w przekonaniu, że moje okolice to eldorado wędkarskie, chociaż nigdy tak nie myślałem. Mosteque zapraszam do siebie, znajdziemy miejscówki gdzie nałowisz się do woli (PZW). Wystarczy przejrzeć wyniki znad wody mojego klubowego kolegi Lestera, łowiącego wyłącznie na wodach PZW
Adam

Ryba1987

  • Gość
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #103 dnia: 20.04.2018, 18:40 »
Ale to o czym piszesz nie jest żadną miarą czy wyznacznikiem normalności. Po prostu dowodzi, że ludzie wybijają ryby. Gdzie ich nie ma, tam ryby ładne rosną. W przeciwieństwie do tego, co głosi IRŚ.
U mnie takich wód po prostu NIE MA. Rozumiesz? NIE MA. Każdy najmniejszy dołek, każde bagienko zostało spenetrowane przez mięsożernych dziadów. A jak się nie dało wędką, to przyszło kilku wioskowych spryciarzy i wyłowiło siecią albo prądem.

Witam w klubie :(

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 041
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Obostrzenia na komercjach
« Odpowiedź #104 dnia: 20.04.2018, 18:41 »
Ja do Lestera to mam taką cichą chęć/nadzieję się zgłosić, jak będę w tym roku pod Białymstokiem.

Naprawdę, są w Polsce rejony, które dzięki obfitości wód i trudności ich dostępu obfitują jeszcze w ryby. I to nie jest żadna zasługa PZW, choć do PZW należą.
Ale u nas w Mazowieckim naprawdę jest więcej wędkarzy niż ryb w wodzie i coraz bardziej zaczyna mnie po prostu wpieniać, jak ktoś z fajnego zakątka kraju wyskakuje i mnie poucza, że prawdziwe wędkarstwo to... i ryby są, tylko...
Jak piszę, że nad wodą było jak pod Tesco, to należy to traktować dosłownie. I jak ktoś ma w okolicy wielką rzekę, rozlewiska, bajorka leśne... to nie rozumie, że można przyjść nad wodę i nie ma gdzie usiąść. A jak jest to obserwujesz, że każda ryba dostaje w łeb. I liczysz, ile ich jeszcze w wodzie zostało.

Ja też kocham dziką przyrodę i po to chodzę na ryby, ale jak, kurw..., pójdziesz 10 razy pod rząd bez brania albo złowisz kilka ryb, co do końca nie wiesz, czy ściągasz pusty koszyk... to dla zwykłego odchamienia się idziesz na komercję.

I wracając do tematu - dowiadujesz się, że musisz tam mieć karpiówkę, bo feederem to ryby męczysz. I widzisz potem idiotów, którzy tymi karpiówkami głowy rybom urywają.
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!