Niepotrzebnie wkradł się wątek "łowienie na komercji, a łowienie na PZW".
Zapewniam, że niektórzy nie mają wyjścia i komercja, to jedyna szansa na brania i łowienie ryb o przyzwoitych rozmiarach

Jeśli wydaje się to komuś mało prawdopodobne- zapraszam w moje strony. Mógłbym powiedzieć, że dokładnie tak to wygląda jak u Michała (Mosteque).
Przeciorany przez 5 dni w robocie marzę o tym, by w weekend usiąść nad wodą, połowić, cieszyć się braniami, holem, wygiętą wędką.
Na PZW tego nie ma, sorki. Karłowate wzdręgi, płotki i leszczyki, okazyjnie płotka 15-20cm lub leszczyk 30cm w ilości 5 sztuk na cały dzień łowienia. Przy drugiej wypuszczonej rybie, wędkarz z drugiej strony zbiornika siada przy Tobie i wali zestawy wprost na Twoje. Bajlando

Może jeszcze tam pływa coś godziwego, może też niektórzy mają tą możliwość, by zlokalizować ładne ryby, przygotować łowisko. Ja takiej możliwości nie mam, brak wolnego czasu i zmęczenie. Jedyne co mogę, to wybrać się w sobotę(też nie zawsze) i niedzielę na rybki. Sukcesów na PZW mi to nie wróży.
Pozostają mi przeludnione komercje, nie zawsze też obfitujące w brania i ryby, jak się wydaje osobom, które komercji unikają. Tak, z komercji też można zejść o kiju, lub też złowić jedną rybkę.
Nieliczne wody niezależnych stowarzyszeń, to także promyk nadziei dla mnie i mi podobnych osób.
Wracając do tematu głównego, to również zauważam, często niepotrzebne (wg mnie) nakazy i zakazy.
Wymagana żyłka min 0,30, na łowisku, gdzie nikt nie złowił ryby większej niż 10kg.
Nakaz używania żyłki 0,35 na wodzie, gdzie z drugiego brzegu można łowić na spławik.
Jedyna dopuszczalna metoda łowienia, to tzw karpiowa- na basenie 100x100m

Itd...
Nie wiem czy wynika to z braku odpowiedniej wiedzy właściciela łowiska, czy też z ułańskiej fantazji niektórych "klientów". Jest mi tylko przykro, że zamyka mi się drzwi przed nosem i nie wpuszcza nad wodę.
Feeder to nie tylko kijek do łowienia leszcza 40cm lub karpia handlówki. Są kije potężne, dające możliwość regularnego holowania dwucyfrowych karpi.
Idąć tym tokiem rozumowania, trzeba by powiedzieć, że batem łowi się tylko ukleje, a karpiówka to wędka do łowienia karpi nie mniejszych niż 25kg
Karpiarze?
Ci prawdziwi siedzą nad wodą, która ma 500ha, lub minimum 100. Polują na "miśka". Szukają go, przygotowują się, przyczajają. Rozumiem to, jest w tym urok, jest sens.
Cała reszta (zapewne poza nielicznymi "zbłąkanymi" duszami), to jakiś dziwny gatunek wędkarza, króla łowiska. Kij typu trzonek szpadla, 500m żyłki 0,40 na kołowrotku o masie 1kg i hak na marliny. Walą zestawy gdzie popadnie, nie patrząc na innych, chleją i żrą, hałasują i czekają na branie dnia, które z reguły oznacza karpia 5kg, zamiast wcześniejszych 2 i 3 kilówek. Przynajmniej hol jest szybki- ślizgiem po powierzchni wody lub też wprost na matę, po zacięciu godnym prawdziwego atlety. Wspomnę jeszcze o łódkach zdalnie sterowanych i 10kg kulek za 5zł na łowiskach typu basen 100x200m. Zna to ktoś?

Łowiska komercyjne jeszcze raczkują w naszym kraju.
Powstają kolejne, oferta jest większa. Mam nadzieję, że rynek zacznie weryfikować mądre ruchy właścicieli, i te mniej mądre również. Wyludniające się PZW, to też może być szansa na stratę jakiegoś % wód przez związek i ich przejęcie przez prywatnych właścicieli. Wówczas może będzie okazja połowić na komercji, która nie wygląda jak basen.